Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspólne opowiadanie wersja nr 2 !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 17:36, 14 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Narcyza podeszła do syna i przyjrzała mu się z bliska. Wzięła jego twarz w swoja rękę i obróciła przyglądając się jego skórze.
- Niepoważny - rzuciła, kiedy uświadomiła sobie co się stało między Draconem a panną Greengrass.
- Masz coś na swoje usprawiedliwienie? - warknął Lucjusz obserwując otoczenie. Nie chciał by Lia spotkała ich trójkę w takiej niezręcznej sytuacji.
- Matko, ojcze, ona… Ja nie mogłem, to. Napój - Malfoy mówił nieskładnie patrząc na swoja matkę. Miał nadzieję, że ona zrozumie jego fatalne położenie.
Narcyza otworzyła szeroko oczy i wciągnęła powietrze do ust, próbując się uspokoić.
- Jaki ojciec taki syn - syknęła w stronę Lucjusza mając do niego pretensje. Pan Malfoy spojrzał zaskoczony na żonę. Nie rozumiał jak mogła obwiniać go o postępowanie ICH syna.
- To jest również TWÓJ syn - krzyknął.
- Ale zachowuje się jak ty - wytłumaczyła Narcyza i zniknęła na końcu korytarza.
Kobieta miała dość odpowiedzialności za syna i swojego męża. Pragnęła w końcu, by jej myśli zajęły się jej problemami.
- Ojcze, ona dolała mi coś do szampana. Kiedy szukałem Lii, podała mi kieliszek i ten zapach… Ale nie chciałem być nie miły i potem poszliśmy na górę i nie panowałem nad sobą. Coś mówiło mi, że to jest dobre, że tak powinno być… - mówił Draco tłumacząc swojemu ojcu co tak naprawdę stało się na pierwszym piętrze.
Lucjusz odetchnął z ulgą, że to co zrobił jego syn było skutkiem uroku i eliksiru.
- Widziałeś co to było? Pamiętasz zapach? - pytał i wiedział, że musi to ogłosić na balu. Nie mógł pozwolić by rozniosła się plotka o ich pocałunku. Trzeba było poinformować społeczność o haniebnym i żałosnym czynie Astorii Greengrass.
Młodzieniec pokręcił przecząco głową i próbował pozapinać koszulę. Zanim odpowiedział ojcu, na korytarzu pojawiła się rozwścieczona Camelia, która nie rozumiała zbiegowiska przy Draconie.
- Szukałam cię - syknęła delikatnie uśmiechając się do Lucjusza Malfoya.
Draco skinął głowę i spojrzał na ojca, który przyznał mu rację w jego niemym pytaniu. Lia zerknęła na ich dwóch, a następnie zmrużyła oczy widząc młodego Malfoya. Jego policzki była zaczerwienione, włosy rozkudłaczone, a koszula niedopięta.
- Co to… Ty? Co to ma być? - zapytała cicho krzyżując swoje ręce na piersi.
Draco przełknął ślinę i zakrył swoją twarz w dłoniach. Teraz był już w pełni świadomy swoich czynów i ich skutków. Lucjusz zagryzł wargę i chciał zostawić ich samych, lecz wiedział, że najpierw musi się dowiedzieć wszystko o eliksirze, by wygłosić i ośmieszyć tym samym młodą damę.
- Czy to jest to co myślę? - zapytała pamiętając, że mijała po drodze uśmiechniętą Astorię, która schodziła ze schodów. - Greengrass?! - krzyknęła, ale Draco swoim milczeniem potwierdził przypuszczenia Lii.
Nott pisnęła żałośnie i chciała odejść, ale Lucjusz chwycił ją za ramię i wytłumaczył coś, że Astoria go zaczarowała. Mówił o uroku, który zawierał eliksir, ale Lia słyszała tylko: „nie mógł się jej oprzeć”, „to normalny skutek działania”.
Camelia uderzyła Dracona w policzek i pobiegła do swojego pokoju. Miała dość balu i farsy.
Malfoy chciał ruszyć za nią, ale Lucjusz musiał wydobyć z niego informacje. Po kilku minutach intensywnej rozmowy, ojciec wyciągnął kilka potrzebnych danych o eliksirze.
- Wiesz co masz robić. Jesteście spakowani przez skrzaty, dom czeka - wyjaśnił, a młodzieniec kiwnął głową. Następnie zapiął koszulę i pobiegł za swoją narzeczoną tłumacząc jak to było. Zaś Lucjusz Malfoy wrócił na bal uśmiechając się ironicznie. Wiedział, że kiedy ogłosi haniebny czyn Greengrass świat stanie mu u stóp.


Lia podczas biegu do pokoju zniszczyła swoją fryzurę i makijaż. Miała dość grania i udawania, że czuje się wspaniale na tym balu. Chciała pokazać swoją prawdziwą twarz - dziewiętnastolatki w ciąży. I fakt, że Draco był z nią, był nieodwołalny i nie do podważenia. Nie rozumiała jak mógł się dopuścić takiego czynu kiedy był z nią i wiedział, że spodziewają się dziecka. Zdradził ją, choć jeszcze nie wzięli ślubu i nie przyrzekali sobie wierności. Oszukał na balu, kilkadziesiąt metrów od niej i to z Astorią Greengrass, której serdecznie nie lubił.
- Nie chcę być twoją żoną - rzuciła przez drzwi, które Draco próbował wywarzyć. Dziewczyna oparła się o nie plecami, a następnie zjechała i usiadła na ziemi, próbując odnaleźć swoją twarz w kołtunach włosów i litrach łez.
- Otwórz! - błagał. - Dolała mi czegoś do kieliszka! - tłumaczył się beznadziejnie nie przerywając naporu na drzwi.
- Wypiłeś to i… Daj mi spokój! - krzyknęła.
Kiedy wrócili do siebie myślała, że jej życie będzie przypominało bajkę. Nie spodziewała się, że Draco może spojrzeć na kogoś innego. Teraz, kiedy zdradził ją w tak haniebny sposób, była niemalże pewna, że to przez dziecko.
Lia dotknęła swojego brzucha z odrazą i poczuła, że mięśnie na jej udach i ramionach drżą. W szale brunetka zerwała z siebie biżuterię i sukienkę, którą wybierała razem z Narcyzą. Nie obchodziły ją szkody, pragnęła tylko zemsty i ucieczki z tego miejsca.
Kiedy Nott odeszła od drzwi Draco zdołał je wyważyć. Wpadł do pokoju i błagał Lię na kolanach. Tłumaczył i opowiedział cała sytuację, lecz Camelia go nie słuchała. Zdawała sobie sprawę, że jeśli się naprawdę chce i kocha się kogoś innego, można odeprzeć działanie takiego eliksiru.
- Bądź mężczyzną i przyznaj się, a nie zakrywaj działaniem jakiegoś napoju - odparła odważnie i w miedzy czasie zaczęła szukać swoich ubrań. Zauważyła, że wszystko z jej szafy zniknęła, a koło komody stała spakowana walizka.
- Więc miałeś to wszystko w planie? Wyrzucić mnie po balu? - zapytała, a potem zerknęła na walizkę. - No, nawet mnie spakowałeś! - powiedziała z ironią i zmniejszyła walizkę, tak by mieściła jej się do torebki.
- To miała być niespodzianka dla ciebie! - wyjaśnił. - Mój ojciec, to był jego pomysł - rzucił pośpiesznie, ponieważ dziewczyna chciała opuścić pokój.
- Czyli on cię namówił do spółkowania z Greegrass? - zapytała z szokowana. - Toksyczna rodzina!
- Nie obrażaj mojej rodziny - syknął. - Chciał dać nam czas. Kupił nam dom i chciał żebyśmy wyjechali na wakacje! - wytłumaczył i kiedy odetchnął opowiedział o ich prywatnym dworze na południu Anglii.
- Nie obchodzi mnie to - ryknęła na cały głos, ponieważ muzyka rozbrzmiewała nawet w najdalszych zakątkach Malfoy Manor.
- Słuchaj - zaczął chwytając Nott za nadgarstek, ale dziewczyna się wyrwała. - Nie chciałem tego, byłem pod wpływem magii. Ojciec mówi, że to jak płynny Imperius - Draco był coraz bardzie żałosny w swoich mowach, ale wiedział, że tylko to go może ocalić przed katastrofą.
- Płynny Imperius, też mi coś - zaśmiała się.
- Mój ojciec zniszczy ich rodzinę - odrzekł.
- Wszystko robi twój ojciec, a ty. Co TY robisz? - zapytała. - To on martwi się o dziecko, to on organizuje bal i ślub. A Ty? Będziesz w stanie przyjąć do wiadomości, że zrywam z tobą zaręczyny? - zapytała i ściągnęła dwa pierścionki ze swojej ręki. Nie rzucała nimi, ponieważ wiedziała, że to średniowieczne okazy. Położyła je na półce i ruszała przed siebie. Zanim wyszła na korytarz, Malfoy złapał ją w pasie i deportował ich dwójkę do wielkiego dworu, który w niczym nie przypominał Malfoy Manor.
- Zabiję cię - warknęła Lia tuż po tym jak rozejrzała się dookoła.


Lucjusz nie mógł uwierzyć w nieszczęście swojej rodziny. Ostatnio mieli tyle na głowie, dlatego nie potrafił znaleźć chwili by spokojnie porozmawiać z Narcyzą. Pod wpływem tego wszystkiego wyszedł na balkon i spojrzał na salę, na której bawiło się mnóstwo gości.
Nonszalancko przeniósł głowę z jednego boku na drugi i nakazał orkiestrze spakować swoje instrumenty. Goście spojrzeli na niego w szoku, ale Malfoy uspokoił ich i powiedział to co wcześniej zamierzał. Wyjaśnił zamieszanie spowodowane zniknięciem narzeczonych. Wyciągnął wszystkie brudy rodziny Greengrass na światło dziennie i opowiedział o czynie Astorii.
Arystokratyczna kiedyś rodzina zniknęła bez żadnego komentarza. Kilkoro rodzin poszło w ich ślady, a większość poprała Malfoyów, twierdząc, że Draco nie jest już partią do wzięcia.
Kiedy Lucjusz zszedł na salę i gawędził z przypadkowymi czarodziejami spotkał się z pozytywnym odbiorem swoich słów. W chwili kiedy poczuł, że nadeszły czasy triumfu jego rodziny, zakończył bal, żegnając się z wszystkimi i zapraszając na ślub.
Narcyza, jak na żonę gospodarza przystało, wymieniła z wszystkimi odchodzącymi kilka słów, po czym kazała skrzatom posprzątać salon, a sama wróciła do sypialni.
Nie rozmawiała z Lucjuszem o wyczynie Dracona i nie miała żadnych planów związanych ze swoim mężem. Po kąpieli ruszyła do kuchni po herbatę. Pogoniła stworzenia do pracy, a sama głównym korytarzem wróciła do sypialni.
Kiedy mijała gabinet swojego męża, usłyszała, że ten z kimś rozmawia. Nie była to zwykła wymiana zdań, a kłótnia między dwoma mężczyznami. Kobieta przystanęła i próbowała wsłuchać się w rozmowie, a kiedy zauważyła, że drzwi są nie domknięte schyliła się i przyglądała całej stacji.
- Ojcze cóż mam zrobić? - pytał Lucjusz Malfoy zwracając się do obrazu. - Poradź mi tak jak wtedy, kiedy chciałem jej powiedzieć, że jest dla mnie wszystkim.
Mężczyzna na portrecie zaśmiał się i pomachał do Lucjusza.
- Porozmawiaj z nią… na poziomie - wytłumaczył. - Narcyza jest mądrą kobietą i będzie wiedziała co zrobić - odrzekł udzielając kilka porad na temat rozmowy.
Kobieta chciała się jeszcze czegoś dowiedzieć, ale kiedy zobaczyła załamanie swoje męża postanowiła wrócić do sypialni, czym prędzej podążając do pokoju.
Na halkę ubrała jedwabny szlafrok i usiadła przy toaletce. Zgasiła światła w sypialni i przyglądała się swojemu odbiciu. Co jakiś czas zamykała oczy, próbując sobie przypomnieć minę i zrezygnowany ton Lucjusza. Był moment w jej życiu, kiedy myślała, że Malfoy chce być z nią jedynie na reputację ich rodziny i nazwiska. Po czasie, w którym spotykała Lucjusza samego, zaczęła zmienić zdanie. Apogeum nadeszło kilka minut temu.
Kobieta westchnęła głośno i przejechała opuszkami palców po swoim policzku. Czuła jak czas działa na jej niekorzyść.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę - mruknęła Narcyza nie odrywając wzroku od swojego odbicia. Następnie kobieta wplotła swoje dłonie we włosy.
- Tak? - zapytała. Lucjusz stał w drzwiach i patrzył na Narcyzę jakby przegrał w jakiejś wielkiej loterii. Kobieta widziała, że jest zdruzgotany i nie wie co robić.
- Chciałem się tylko pożegnać - rzucił cicho i rozejrzał się po ich sypialni, w której mieszkała tylko Narcyza. Mężczyznę zaskoczyło to, że jego żona nic nie zmieniła w wystroju wnętrza.
Po jego słowach pani Malfoy odwróciła się twarzą do niego.
- Dobranoc - westchnął i odwrócił się do wyjścia nie próbując zrealizować ani kawałka rad jego ojca. Narcyza zwiesiła głowę z tego powodu. Myślała, że Lucjusz będzie o nią walczył, kiedy on właśnie rezygnował.
- Lucjuszu - szepnęła i wyciągnęła do niego rękę. - Zostań ze mną…
- Nie, Narcyzo - odrzekł automatycznie jakby do końca nie był pewny co mówi. Narcyza posmutniała i zrzuciła swoją maskę, którą nosiła od powrotu do Malfoy Manor.
- Kochanie... Potrzebuję cię - szepnęła żałośnie w stronę Lucjusza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Pią 21:06, 14 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 10:01, 16 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Hol dworu był jasny i przestronny, a przez wielkie okna wpadało do środka księżycowe światło. Draco zapalił różdżką świece, a dziewczyna korzystając z tego wyrwała mu się i stanęła tyłem do niego, zastanawiając się gdzie w tym ogromnym budynku znajdują się sypialnie. Miała dość tłumaczeń chłopaka, chciała zostać sama. Nie chciała przy nim pokazywać jak bardzo jest zawiedziona i załamana. Poza tym musiała wymyśleć, jak dalej potoczy się jej życie, bez Dracona.
- Lia – szepnął, kładąc rękę na jej ramieniu, ale dziewczyna strzepnęła ją, nawet na niego nie patrząc. Westchnął ciężko i stanął tak, by widzieć jej twarz. Widział malującą się w jej oczach wściekłość, a zaraz za nią zawód i zwątpienie. Musiał zrobić wszystko, żeby oczyścić się w jej oczach. Zdawał sobie sprawę, że nie będzie to takie łatwe.
- Błagam – powiedział i ponownie padł przed nią na kolana, chciał ująć jej drobne ręce, ale ona odsunęła się od niego. - Lia – rzucił żałośnie, a dziewczyna spojrzała na niego z odrazą.
- Zostaw mnie, Malfoy – warknęła. - Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego – wysyczała. Chłopak ukrył twarz w dłoniach i kiedy zrozumiał, że dzisiaj już nic nie wskóra, podniósł się z podłogi.
- Zaprowadzę cię do sypialni – powiedział cicho, w myślach obrzucając Greengras, wszystkimi znanymi sobie przekleństwami.
Camelia skinęła głową, by przez kolejne kilka minut iść za Draconem, do swojej sypialni.
- Tutaj – zatrzymał się przed ogromnymi drzwiami, a następnie otworzył je przed nią. Dziewczyna skinęła jedynie głową i weszła do środka. Ku jej zdziwieniu za nią wszedł Draco. Rzuciła mu wściekłe spojrzenia.
- Pokażę ci tylko, co gdzie jest – powiedział zrezygnowany. Dziewczyna w pierwszej chwili chciała kazać mu odejść, ale kiedy spostrzegła, że weszli do apartamentu pozwoliła mu na to. Podszedł do pierwszych drzwi i otworzył je.
- To jest nasza prywatna biblioteczka. - Lia skrzywiła się słysząc, że coś jest ich wspólne. - Kolejne drzwi to salon, później jest nasza sypialnia, garderoba i łazienka.
Nott spostrzegła kolejne drzwi i nie czekając na słowa Malfoya, podeszła do nich i uchyliła je lekko. Zamarła kiedy zobaczyła niewielki dziecinny pokoik.
- Myśleliśmy, że będziesz chciała mieć blisko dziecko, kiedy będzie małe – szepnął. Lia odwróciła się do niego.
- Powinieneś już iść – powiedziała chłodno, tak jak to kiedyś miała w zwyczaju. -Camelio – szepnął i po raz kolejny podszedł do niej, ale kiedy zobaczył jej wzrok pełen odrazy, zatrzymał się. - To był eliksir, ja nie...
- Wyjdź – rzuciła tylko. Chciała w końcu zostać sama, by w spokoju zastanowić się nad tym co powinna teraz zrobić. Skrycie marzyła o spotkaniu z Narcyzą. Wbrew pozorom kobiety ostatnio zbliżyły się do siebie i choć Nott, nadal czuła się skrępowana przy nie, Malfoy była dla niej swoim rodzaju oparciem.
Draco otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć.
- Dobranoc – powiedział w końcu i wyszedł z sypialni. Nie wiedział do kogo może zwrócić się o radę. Jedyną osobą, która przychodziła mu do głowy, był jego ojciec, jednak był niemalże pewien, że o nie będzie miał teraz czasu, by z nim porozmawiać.
Stał przed chwilą przed drzwiami, jakby myślał, że Lia jednak zmieni zdanie i wpuści go do środka, dając się wytłumaczyć. Westchnął ciężko, kiedy stracił nadzieję, że dziewczyna go wpuści, wolnym krokiem, ociągając się zajął sąsiednia sypialnie, mając nadzieję, że w końcu uda mu się wszystko odkręcić.


Mężczyzna zatrzymał się, zastanawiając się czy dobrze usłyszał słowa żony. Odwrócił się tak by móc spojrzeć je prosto w oczy. Oczekiwał, ze zobaczy dumny uśmiech i oczy bez żadnego wyrazu, jakie obserwował od jej powrotu do Malfoy Manor. Zamiast tego ujrzał jej żałosną minę i dłonie wyciągnięte w jego stronę. Był tak zaskoczony, że przez kilka minut stali i patrzyli sobie w oczy.
- Lucjuszu – szepnęła, opuszczając dłonie i głowę, tak by nie mógł zobaczyć jej łez. Blondyn otrząsnął się i podszedł do niej. Delikatnie podniósł jej głowę i kciukiem otarł łzy z jej policzków. Narcyza unikała jego spojrzenia, jakby nagle poczuła się zawstydzona swoim wcześniejszym zachowaniem. Nagle przyciągnęła go do siebie i wtuliła się w jego tors.
Lucjusz był zdezorientowany takim zachowaniem, ale otoczył żonę ramionami, ciesząc się, że znowu ma ją blisko. Nie przewidział takiego zachowania, spodziewał się, że wygoni go z sypialni, nawet nie mówiąc mu „dobranoc”.
- Wybacz mi – szepnęła żałośnie, a mężczyzna czuł, że jego koszula zaczyna być mokra od łez kobiety. - Byłam zazdrosna – rzuciła, a Lucjusz gładził ją dalej po włosach.
- Ciii...
- Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko pocieszyłeś się po mojej stracie – mówiła, nie zwracając uwagi na zachowanie swojego męża. Chciała by wiedział jak się czuła, żeby zrozumiał co nią kierowało i sprawiło, że zachowywała się tak, a nie inaczej.
- Kochanie – szepnął, chcąc przerwać jej wywodowi, ale ona gwałtownie zaprotestowała i dalej ciągnęła swoją opowieść. Mówiła jak się czuła, kiedy dowiedziała się o dziecku Rosier, a później o każdym kolejnym wydarzeniu. Zazdrość Narcyzy była czymś obcym dla jej męża. Zawsze byli bardzo blisko siebie i Lucjusz nigdy nie myślał, że kobieta może być o niego zazdrosna. Pociągnął kobietę w stronę fotela i usadził ją sobie na kolanach, tak jak robił to krótko po ich ślubie i wtedy kiedy Narcyza była w ciąży. Malfoy westchnęła cicho, gdyż ona też przypomniała sobie czasu swojej młodości.
- Już jej nie ma, kochanie – wyszeptał jej do ucha. - Jesteś tylko ty! - zapewniał gorąco, dmuchając na jej kark ciepłym powietrzem. Nieznośnie potrzebował jej bliskości, chciał dać jej oparcie, jakie miała w nim kiedyś. Szeptał, że gdyby wiedział, że żyje szukałby jej ta długo, dopóki by jej nie znalazł. Narcyza wszczepiła się w jego ramiona, jakby bała się, że to wszystko to sen i zaraz zniknie. Powoli uspokajała się pod wpływem słów męża.
- Jesteśmy sami – szepnął nagle, przypominając sobie o swojej niespodziance. Był pewien, że młodzi już dawno są w swoim dworze w południowej Anglii.
- Draco i Lia? - zapytała szybko. Przez ułamek sekundy zastanawiała się, czy Nott wie o czynie jej syna.
- Wyjechali – powiedział i pocałował szyję kobiety. Narcyza wymamrotała coś pod nosem, by po chwili zapytać się:
- Gdzie wyjechali?
Nie wiedziała o planie jej męża i syna, więc teraz chciała wyciągnąć od Lucjusza najpotrzebniejsze informacje, by mogli zająć się sobą. Wiedziała, że rozmowa o czynach Dracona może poczekać.
- Kupiłem im dwór w południowej Anglii – Lucjusz mówił szybko, nie chcąc tracić czasu na niepotrzebne rozmowy.
- Dobrze – rzuciła kobieta, by po chwili zatopić się w pocałunku ze swoim mężem. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo tego wszystkiego jej brakowało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 13:26, 16 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Lia próbowała złapać oddech, kiedy upewniła się, że Draco wyszedł z jej pokoju. Złapała się za włosy i pociągnęła je z całej siły, by ból zagłuszył jej krzyczące myśli. Nie wiedziała, czy chłopak poszedł do swojego pokoju, czy czeka pod drzwiami, dla Nott najważniejszy był fakt, że nie widziała go teraz na oczy.
Po jakimś czasie, kiedy jej serce zaczęło miarowo bić, a oddech stał się głęboki, Lia usiadła na fotelu i patrzyła na widoki za oknem. Nie wiedziała, że niespodzianka zorganizowana przez Dracona i jego ojca będzie na taką wielką skalę. Kiedy chłopak opowiadał jej o tym projekcie była pewna, że wyjadą na jakiś czas do hotelu, czy wynajętego domku. Nie spodziewała się, że ktoś może im kupić dom i ofiarować jeszcze przed ślubem.
Camelia wstała i obeszła sypialnię dookoła. Nachylała się nad każdym meblem i figurami, które tworzyły wystój wnętrza. Dłuższy czas przygląda się drzwiom, które prowadziły do dziecinnego pokoju. I choć Nott miała wielką ochotę zobaczyć go jeszcze raz, to bała się, że ten widok może znów ją zestresować i powróci jej wysokie ciśnienie.
Dziewczyna zamknęła oczy i wciągnęła dużą porcję powietrza nosem. Następnie po omacku chwyciła klamkę i nie zastanawiając się dłużej weszła do niewielkiego pomieszczenia na zachód od wielkiego, małżeńskiego łoża ozdabiającego sypialnię.
- Wow - rzuciła sama do siebie i przejechała dłonią po niebieskich mebelkach.
Zapaliła różdżką lampę i przyjrzała się bliżej wszystkiemu co kiedyś ma jej pomóc w pielęgnacji i wychowaniu dziecka. Na jednej ze ścian wisiał wielki obraz przedstawiający kobietę i mężyznę ściskających małe dziecko. Camelia dałaby wiarę, że postacie są podobne do nich. Kobieta miała podobny wyraz twarzy do Nott, a mężczyzna posiadał charakterystyczną szczękę dla potomków Malfoyów.
Niedaleko tego była mała kanapa, na której dziewczyna mogła usiąść. Zaś obok tego stało łóżeczko, które również miało kolor niebieski.
Nott zmrużyła oczy i jeszcze raz rozejrzała się po pokoju.
- Dlaczego wszystko jest niebieskie, skoro nie wiem … - szepnęła sama do siebie, po czym pisnęła.
Nie mogła uwierzyć, że Draco i jego ojciec posunęli się do takich działać. Za wszelką cenę próbowali dowiedzieć się jakiej płci jest dziecko.
I znowu kiedy pomyślała o Draconie, przyszła jej na myśl Astoria i jej ironiczny uśmieszek. Nie rozumiała jakim cudem Malfoy dał sobą zawładnąć, ale to nie było najgorsze.
Camelia czuła się zdradzona podwójcie, ponieważ chłopak nie tylko oszukał ją, ale również ich dziecko. Pragnęła z kimś porozmawiać, potrzebował wymiany zdań z kobietą, która mogłaby ją podźwignąć na duchu.
- Marietta - szepnęła sama do siebie, kiedy zdała sobie sprawę, że nie może wrócić do Narcyzy. To było by nie stosowne, gdyby rozmawiała z teściową o problemie z jej synem. Camelia miała tylko jednen problem, nie wiedziała gdzie i jak może znaleźć swoją siostrę.

W tym samym czasie Draco siedział na mniejszym łóżku, które miało przyozdabiać pokój dla gości. Potrzebował rozmowy z ojcem, ale był świadomy, że Lucjusz nie ma teraz dla niego czasu.
Sam Draco choć bardzo chciał zażegnać konflikt, nie był w stanie się z nim uporać.
Po pierwsze Camelia nie rozumiała jego beznadziejnego położenia. A po drugie, on sam zaczął wątpić w siebie. Gdyby nie bal i jego głupie wygłupy względem Greengrass, by pokazać jej kto jest lepszy, nie siedział by teraz sam.
Gdyby nie taniec z Astorią, byli by teraz w jednej sypialni łapiąc łapczywie oddechy i bredząc na temat ich przyszłości.

Narcyza przejechała ręką po torsie Lucjusza, kiedy próbowała przekonać siebie, że to nie jest sen, ani wyobrażenie. Wzięła twarz męża w swoje dłonie, po czym odciągnęła go od pocałunków i zmusiła do spojrzenia w jej oczy.
Kobieta zaprzeczyła ruchami głowy i wtuliła się w mężczyznę, uniemożliwiając mu zmianę pozycji.
- Lucjuszu - zaczęła Narcyza smutno, jakby przypomniała sobie coś istotnego. - Czy było tego więcej? - zapytała nie podnosząc swojej głowy. Nie chciała spoglądać na jego wyraz twarzy, pragnęła czuć jego ciepło i bezpieczeństwo, którym ją otaczał.
- Więcej czego? - rzucił lekko zdezorientowany pytaniem kobiety.
- Nie musisz odpowiadać, ale po prostu chciałam wiedzieć, czy to skończyło się na jednorazowym pocieszeniu, czy… - urwała w połowie zdania, kiedy kolejne słowa nie chciały jej przejść przez gardło.
Lucjusz prychnął, po czym odsunął się od żony. Wsunął swoją dłoń w jej i uścisnął ją lekko.
- Mówiłem wiele razy, że nie zrobiłem tego ponownie - uciął.
Pamiętał, że powtarzał ten fakt kilka razy, ale jego żona mu nie wierzyła.
- Wiem, wiem - odpowiedziała cicho i wstała oddając się od Lucjusza.
Narcyza nadal tęskniła za swoim mężem, za jego ciałem i pocałunkami, ale nie potrafiła ponownie mu zaufać. Wiedziała, że nie zdradził jej umyśle, zrobił to po jej „śmierci”, ale sam fakt tej zbrodni przeciwko niej skutkował oziębieniem ich relacji.
- Nie ufasz mi? - zapytał przypominając sobie rozmowę ze swoim ojcem, którą odbył kilka minut temu.
Kobieta pokręciła przecząco głowo, ale milczała potwierdzając tym samym słowa męża.
- To nie tak - westchnęła. - Potrzebuję cię, tęskniłam od dnia, kiedy musiałam odejść, ale kiedy jesteś blisko mnie powracają tamte wspomnienia - wyjaśniła krzywiąc się na wspomnienie tej jednej okropnej nocy, kiedy myślała, że skończy ze sobą.
- Nie mówmy o tym, nie przyszedłem tutaj…
- Ja nie mogę - wytłumaczyła. - Chcę żebyś ze mną został, ale dla mnie to jeszcze za szybko - odrzekła mając na myśli ich zbliżenia.
Lucjusz w pełni ją rozumiał. On również miał swoje potrzeby i popędy, ale był w stanie je stłumić, tylko i wyłącznie dla dobra ich małżeństwa.
- Zrobię wszystko co chcesz - odrzekł automatycznie, licząc na to, że Narcyza będzie czuła się swobodniej.
- Wiem, kochanie - uśmiechnęła się lekko.
- Czy kiedykolwiek będziesz w stanie mi wybaczyć? - zapytał, kiedy ich rozmowa znowu zahaczyła o czuły punkt ich obojga.
Malfoy przeczesał swoje włosy, a Narcyza przewróciła oczyma.
- Już ci wybaczyłam - odparła. - Ale nigdy nie zapomnę - dodała odwracając się placami do Lucjusza.
Mężczyzną kiwnął głową na znak, że zrozumiał wszystko. Cieszył się, że w końcu doszedł do porozumienia ze swoją zoną. Mógł zająć się teraz problemami swojego syna i przyszłej synowej.
Lucjusz podszedł do Narcyzy i objął ją od tyłu. Odgarnął jej włosy z karku i lekko musnął skórę swoimi wargami.
- Dobranoc - szepnął i oddalił się w kierunki drzwi.
- Miałeś ze mną zostać - żachnęła się i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Wiem, ale powiedziałaś, że…
- To nie oznacza, że nie możemy przebywać w jednym pokoju dzieląc się łóżkiem - syknęła ironicznie ciągnąć męża w swoją stronę.
- Kochanie, lepiej nie kusić losu - zaśmiał się podążając za Narcyzą.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Nie 14:03, 16 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 14:58, 16 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dziewczyna przez dłuższą chwilę zastanawiała się, gdzie jest jej siostra, kiedy tak bardzo jej potrzebuje. Równocześnie pragnęła jej bliskości, jak i denerwowała się, że to właśnie przez nią nie ma żadnej bliskiej i zaufanej przyjaciółki, której mogłaby się zwierzyć z obecnych problemów.
Czuła się dość niezręcznie w tym pomieszczeniu, rozwiązanie ciąży było jeszcze bardzo odległym terminem. Poza tym widząc te wszystkie przybory zaczynała sobie zdawać sprawę, że zupełnie nie jest przygotowana do nowej roli. Szybko wstała z kanapy i weszła z powrotem do ogromnej sypialni. Zauważyła piękną drewnianą toaletkę i usiadła przy niej. Przez chwilę obserwowała swoje oblicze w lustrze, bo czym westchnęła ciężko.
- Co ona ma, czego ja nie mam? - westchnęła, myśląc o osobie będącej przyczyną tego wszystkiego. Lia od zawsze była przekonana o swojej urodzie, ale nagle zrozumiała, że ani urodą, ani nawet ciążą nie udało jej się odciągnąć Dracona od zdrady. Warknęła coś pod nosem i szybko wstała z taboretu. Wyciągnęła z torebki swoją walizkę i powiększyła ją do normalnych rozmiarów. Zanim udało jej się znaleźć halkę do spania, musiała wypakować wszystkie ubrania i kazać skrzatom zanieść je do garderoby. Szybko odnalazła łazienkę i umyła się dokładnie, jakby chciała zmyć z siebie wszystkie niepowodzenia wieczoru i obawy, które ją ogarnęły. Kiedy owinięta szlafrokiem weszła z powrotem do sypialni kazała przynieść sobie swoją sowę. Chciała znaleźć ciotkę i porozmawiać z nią w jak najszybszym możliwym terminie. Rozpaczliwie musiała porozmawiać z kimś o wiele bardziej doświadczonym niż ona, a skoro Narcyza nie wchodziła w grę, zostawała jej jedynie Marietta.
Napisała kilka słów i wsadziła liścik do koperty, którą znalazła w niewielkim biurku. Wsadziła ją sowie w dziób i wyszeptała do kogo jest to wiadomość. Przez kolejne kilka minut obserwowała znikające zwierze, zastanawiając się czy uda mu się znaleźć adresatkę.
Zerknęła po raz kolejny w stronę drzwi prowadzących do dziecinnego pokoiku i kiedy zauważyła, że są nie domknięte, zamknęła je, nie chcąc się teraz tym martwić.
Położyła się na ogromnym łóżku i przeklęła Greengras. Gdyby nie ona, najprawdopodobniej teraz nie leżałaby sama w łóżku. Warknęła cicho pod nosem, po czym podniosła się i wzięła różdżkę z nocnego stolika. Chciała zwiedzić dwór w nocy, kiedy istniało prawdopodobieństwo, że nie spotka chłopaka.

Draco zdjął z siebie koszulę i powiesił ją na oparciu krzesła. Uświadomił sobie, że nie zabrał swojej walizki z Malfoy Manor i kazał ją sobie przynieść. On w tym czasie umył się i dokładnie obejrzał swój chwilowy pokój. Miał bowiem nadzieję, że wkrótce uda mu się porozmawiać z Lią i, że dziewczyna uwierzy w jego słowa. Kazał sobie przynieść kawę i przypomniał skrzatom, że jutro na śniadaniu powinna się pojawić także panna Nott. Usiadł na łóżku i przez chwilę wyglądał przez okno, zastanawiając się co może jeszcze zrobić.
Upił łyk z przyniesionej mu kawy, nawet nie wrzucając do niej kostki cukru. Zacisnął wolną dłoń na prześcieradle i postanowił pospacerować po swoim dworze. Odłożył filiżankę na stolik i wziął z niego różdżkę. Naciągnął na siebie koszulę i wyszedł z pokoju.


Lucjusz poszedł za kobietą i położył się w łóżku, zaśmiał się cicho, a kiedy Narcyza zapytała co się stało. Mężczyzna widząc jej zaniepokojenie, wyjaśnił, że łóżka w pokojach gościnnych nie są nawet w połowie tak wygodne, jak to ich. Blondyn ułożył się wygodnie, pamiętając o miejscu dla Narcyzy. Kobieta zdjęła z siebie szlafrok i szybko położyła się obok męża. Wtuliła się w niego i przez dłuższą chwilę leżeli w ciszy, napawając się bliskością. Narcyza zauważyła, że Lucjusz zastanawia się nad czymś. Obserwowała go przez chwilę, starając się wymyślić nad czym rozmyśla, ale kiedy jej się to nie udało wyszeptała cicho:
- O czym myślisz?
Lucjusz nie odpowiadał jej przez chwilę, jakby próbował zebrać swoje myśli i wyjaśnić kobiecie, co go tak w tym momencie zajęło.
- Myślałem o tej fiolce, którą kazałaś mi dać – szepnął cicho, a Narcyza zamarła na ułamek sekundy. W obliczu wszystkich innych problemów, jakie spadły na nią, zapomniała o myślach, jakie jakiś czas temu przekazała mężczyźnie.
- Dlaczego, akurat teraz sobie o tym przypomniałeś? – zapytała słabo, gdyż dokładnie pamiętała co chciała mu wtedy pokazać. Położyła się tak, by móc widzieć wyraz twarzy mężczyzny.
- Zastanawiam się, czy gdybym nie przybył posunęłabyś się do tego – powiedział spokojnie, zerkając na nią przelotnie. Narcyza przygryzła wargę. Nigdy nie myślała, że będzie rozmawiała z Lucjuszem na ten temat. Na temat, do którego nie chciała wracać już nigdy w życiu.
- Czy musimy… - zaczęła, ale mężczyzna przerwał jej kładąc palec na jej ustach.
- Chcę wiedzieć, co tobą kierowało – wyjaśnił, patrząc się jej prosto w oczy.
- Lucjuszu, proszę – wyszeptała, nie wiedząc jak może wyjaśnić mężowi dlaczego posunęła się do takiego czynu.
- Narcyzo – westchnął – nie chcę cię oskarżać, chcę tylko wiedzieć – powiedział i pogładził jej policzek.
Malfoy milczała, chcąc odsunąć możliwie jak najdalej tę rozmowę. Wiedziała, że każde z jej wyjaśnień będzie nie wystarczające, by ukazać mu co wtedy czuła i co czuła kiedy dowiedziała się o ciąży Rosier. Były rzeczy, których nie mogła mu zdradzić, gdyż naraziłoby go to na niebezpieczeństwo, a które bezpośrednio łączyły się z jej załamaniem.
Lucjusz obserwował swoją żonę kątem oka, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienie. Cieszył się, że znowu ma ją blisko, ale chciał wiedzieć, co doprowadziło ja do myśli samobójczych, by móc im zapobiec na zawsze. Chciał wiedzieć, jak bardzo jest zniszczona psychika kobiety i jak dużo oparcia będzie od niego wymagała. Choć przez ostatnie miesiące funkcjonowała sama, odsuwając się od niego, teraz widział ile kosztowało ja granie zimnej i nie przystępnej.
- Daj spokój – wyszeptała tak cicho, że blondyn usłyszał tylko szmer.
- Kochanie, nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic – powiedział spokojnie, otulając kobietę ramieniem. Narcyza westchnęła ciężko i wtuliła się w niego mocniej, miała nadzieję, że Lucjusz pożuci ten temat, ale on chciał go drążyć i nie miał zamiaru z niego rezygnować. Kobieta nie wiedziała, dlaczego akurat teraz chciał poznać przyczynę tego zachowania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Nie 16:11, 16 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 19:53, 16 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Lia owinęła się kocem i ruszyła z różdżką przed siebie. Kiedy minęła drzwi sypialni rozejrzała się i ruszyła w stronę dłuższego korytarza.
Nie szła długo, ponieważ już za pierwszym zakrętem ujrzała schody i postanowiła rozejrzeć się po salonie. Camelia była świadoma, że światło różdżki nie jest wystarczające, dlatego też postanowiła zwiedzić ponownie dwór rano.
Nott uważnie przypatrywała się portretom na ścianach, które zadawały jej pytanie.
- Kim jesteś? - krzyknął jeden z nich i obudził pozostałe.
- Camelia Nott - odpowiedziała szybko dziewczyna bojąc się, że fala dźwięku obudzi wszystkie postacie na ścianie w salonie.
- Nott, Nott, Nott.. coś mi to mówi - szepnął starzec. - Lars, znasz jakiegoś Notta? - krzyknął do sąsiedniego portretu.
- Daj mi spać. Wiesz, która jest godzina - odparł kolejny starzec tym razem z wyraźnymi cechami Malfoyów.
Dziewczyna wywróciła oczyma i szła dalej, kiedy na końcu pokoju ujrzała Dracona.
Chłopak siedział na fotelu wpatrując się w kominek. Nie odrywał od niego wzroku, choć dokładnie słyszał portrety i głos Camelii. Dziewczyna nie zwróciła na niego większej uwagi i kontynuowała swoją wędrówkę. Wiedziała, że gdyby odezwała się słowem, znowu nawiąże się kłótnia między nimi.
- Intruz! - krzyknęło małżeństwo na jednym z portretów.
Lia odskoczyła od ściany, kiedy każdy kolejny obraz zaczął krzyczeć obelgi w stronę Nott.
- Dziadku uspokój się - rzekł Draco zza Lii.
Dziewczyna prychnęła i odsunęła się szybko nie mając zamiaru wymieniać ani jednego zdania z Malfoyem.
- Co ona tu robi? I gdzie my jesteśmy? - pytały ludzie na obrazach.
- Camelia Nott jest moją narzeczoną, a to dom, który został nam ofiarowany przez ojca - wytłumaczył Draco i przywitał się ze swoimi dziadkami.
- Jest tu Lucjusz Malfoy? - zapytał jeden z mężczyzn.
- Nie, to dom należący do Dracona Malfoya i Camelii Nott - przypomniał oschle Draco dając znać portretom, że to jego dom i nie życzy sobie wołania innych członków jego rodziny.
Lia stała z boku i obserwowała całe to zamieszanie. W końcu postanowiła się wtrącić, lecz kiedy otworzyła usta przemówił do niej Draco:
- Nie musisz nic mówić - powiedział cofając się z powrotem w stronę fotela.
- Nie mów mi co mam robić po tym wszystkim - warknęła dziewczyna wymachując różdżką w stronę Dracona.
- „To wszystko” to nie moja wina - syknął zakładając swoje ręce na torsie.
Następnie blondyn przeczesał swoje włosy odsłaniając czoło. Przełknął głośno ślinę i oblizał wargi. Ta sytuacja nadal go stresowała i choć wiedział, że to nie była jego wina, to czuł się winny z powodu nieporozumienia.
- To nie ja wkładałam Astorii język do gardła! - krzyknęła, a kilka porterów za nią przyznało dziewczynie racji. Jedna z prababć Dracona zaczęła bić prawo za odwagę dziewczyny.
- Kobieta poniża Malfoya, w średniowieczu nie do przyjęcia - jedna z prababek dziwiła się manierami XXI wieku.
- Średniowiecze czy nie, zostałem oszukamy - Draco próbował się wymigać, ale Lia nie dawała za wygraną.
- Może było by lepiej gdybyś wrócił do rzeczywistości - zauważyła Camelia.
- Już do niej wróciłem - warknął.
- Nieeee - przeciągała Nott. - Gdybyś wrócił, wiedziałbyś, że to ja jestem twoją narzeczoną, a nie Greengrass! Więc wybacz moje roztargnienie, ale to ja noszę twoje dziecko, a nie ona! - rzuciła ironicznie i pomaszerowała do swojej sypialni.


Narcyza przewracała się z boku na bok nie potrafią sobie znaleźć miejsca. Obecność Lucjusza przy jej boku była dla niej nowością, ponieważ od ponad roku nie dzieliła z nim jednego łóżka. Chciała, by to znowu stało się rzeczą naturalną, a nie tylko przerwą i pewnym urozmaiceniem nocy.
- Narcyzo, co się dzieje? - zapytał Lucjusz widząc, że jego żona zrobiła się strasznie nerwowa. Przez ostatnie dwa miesiące była inna. Sprawiała wrażenie bardzo opanowanej i spokojnej, kiedy tak naprawdę była zestresowana i smutna z wielu powodów.
- Nie przejmuj się - wyszeptała i odsunęła się od mężczyzny. Nie chciał go martwić i wciągać w swoje problemy. Dobrze wiedziała, że Lucjusz ma wiele na głowie z powodu Dracona.
- Kiedy byliśmy młodzi mówiliśmy sobie wszystko - stwierdził doskonale pamiętając sobie ich nocne schadzki w Hogwarcie kiedy zwierzali się ze wszystkich problemów, które owładnęły ich danego dnia.
- Nie chcę cię martwić - rzuciła na jednym oddechu i wróciła do poprzedniej pozy.
- Nigdy tak nie myślałaś - rzekł i podniósł się chcąc zobaczyć reakcję żony na jego słowa.
Narcyza nie odezwała się, ani nie zmieniła swojego wyrazu twarzy. Przycisnęła swoją dłoń do ust i próbowała nie wydać z siebie jęku smutku, który ją ogarnął.
- To było w Hogwarcie. Lucjuszu, miałam siedemnaście lat! - wyjaśniła i wstała z łóżka chcąc spojrzeć w oczy Malfoyowi. - Spójrz teraz na mnie - szepnęła żałośnie.
Mężczyzna wywrócił oczyma i przejechał dłonią po ramieniu kobiety.
- Wyglądasz równie pięknie jak wtedy. Nigdy nie spojrzałem na inną kobietę przez tyle lat. Zrozum to, że należę do ciebie - tłumaczył jak małemu dziecku.
Narcyza nie chciała zmuszać swojego męża do żadnych ruchów i gestów. Pragnęła naturalności, którą kiedyś napawali się w prywatności. Ich całe życie było jedną wielką farsą i przedstawieniem, które odgrywali każdego dnia. Kiedy tylko tłumy gapiów znikały, oni padali w swoje ramiona dziękując za odrobinę prywatności.
- Już tak kiedyś mówiłeś - zauważyła przypominając sobie ich młodość.
Lucjusz westchnął i przyciągnął kobietę do siebie. Bał się tego, że Narcyza będzie odwoływać teraźniejsze zdarzenia do przeszłości.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że od dnia, kiedy uświadomiłaś mi, że jestem twój… Nie myślałem o nikim innym - wytłumaczył.
- Ja ci uświadomiłam? - zapytała sarkastycznie pamiętając jak to się stało, że zostali parą.
- Powiedziałaś, że jestem egoistą i życzyłaś mi szczęścia w przyszłości - rzekł uśmiechając się delikatnie. Kiedy tylko myślał o swojej przeszłości z Narcyzą czuł, że jego wnętrzności wariują. Gdy wspominał sobie burzliwe lata w Hogwarcie i tę niepewność w ich związku ponownie się stresował swoim stanem nie bytu.
- Chciałam, żebyś na mnie spojrzał jak na kobietę, a nie jak dziewczynę czystej krwi - syknęła pamiętając sytuację, w której wykrzyczała wszystko co o nim myślała.
- Zawsze tak na ciebie patrzyłem - przypomniał, a Narcyza kiwnęła głową.
- Kocham cię - przerwała ich dyskusję myśląc, że prowadzi to do kłótni.
- Ja ciebie też - dodał szybko próbując odnaleźć jej usta w ciemności.
- Dlatego chciałam się zabić - wtrąciła czując przypływ sił. Nie wiedziała czy Lucjusz jest gotowy na poznanie prawdy.
- Nie rozumiem - stwierdził.
- Nie wiedziałam, czy nadal mnie kochasz… Myślałam, że całe życie udawałeś by nie zepsuć opinii o Malfoyach. Kiedy dowiadywałam się nowości o twojej relacji z tamtą kobietą, czułam jak trafia mnie zaklęcie Cruciatus, które rozrywa moje ciało na miliony kawałków. A kiedy powiedziałeś mi prosto w twarz, że dla ciebie umarłam… Postanowiłam to spełnić, ponieważ i tak nikt nie opłakiwałby mojej śmie… - mówiła, ale zanim zakończyła puentę Lucjusz zakrył jej usta dłonią.
- Jeszcze coś przede mną ukrywasz? - zapytał wiedząc, że kobieta nie powiedziała mu jeszcze wszystkiego.
- Tak - szepnęła ledwo słyszalnie i opadła na tors męża.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Nie 20:26, 16 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pon 17:13, 17 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dziewczyna wyszła z salonu, klnąc w myślach, że zachciało jej się nocnych spacerów. Wydawało jej się, że szła tą samą drogą, co wcześniej, ale po kilku minutach stwierdziła, że zgubiła się. Starała się zachowywać cicho, ale jej obecność wzbudzała zainteresowanie budzących się portretów.
- Kim jesteś? – Lia podskoczyła, słysząc cichy głos kobiety z portretu. Dziewczyna uspokoiła się, po czym szybko przedstawiła się. Chciała się zapytać o drogę do swojej sypialni, ale nie wiedziała, czy nie ma tutaj więcej takich apartamentów. Brunetka otuliła się szczelniej kocem, zastanawiając się, czy jeśli się wróci, odnajdzie prawidłową drogę.
- Myślałem, że jesteś już w sypialni – usłyszała za sobą głos chłopaka, odwróciła się i przez przypadek uderzyła ręką tors chłopaka. Lia nie chciała się przyznać, że zgubiła się w posiadłości i rzuciła tylko:
- Chciałam jeszcze pospacerować. – Zaraz później zdała sobie sprawę, że jej głos brzmiał niepewnie i zdradzał to, co chciała ukryć. Draco zaśmiał się, ale widząc jej niezadowoloną minę przerwał.
- Odprowadzę cię do sypialni – powiedział spokojnie, obawiając się, że po raz kolejny się pokłócą. Lia skinęła głową, nadal buzowały w niej emocje, więc wolała trzymać język za zębami.
- Camelio ja… - zaczął chłopak, próbując po raz kolejny porozmawiać na wiadomy temat z dziewczyną.
- Wróć do rzeczywistości – warknęła i zaczęła iść szybciej, zmuszając do tego samego Malfoya.
- O co ci chodzi? – zastanawiając się, dlaczego dziewczyna powtarza mu to po raz kolejny.
- Czy choć przez chwile myślałeś, o tym jak ja się czuję? – rzuciła idąc jeszcze szybciej. Nie chciała się z nim po raz kolejny kłócić. – Z reszta nie ważne – rzuciła kiedy ujrzała drzwi prowadzące do jej sypialni – dobranoc.
Weszła szybko do pokoju, nie czekając na odpowiedź chłopaka. Wiedziała, że Draco stoi pod drzwiami, ale nie zwracała na to uwagi i poszła do sypialni. Ku jej radości sowa wróciła, a w dziobie trzymała kopertę.
- Znalazłaś ją! – pisnęła dziewczyna, czując, że nie długo ktoś będzie mógł jej poradzić i podnieść na duchu. Szybko przeczytała odpowiedź siostry, która zapowiedziała, że jutro rano do niej przybędzie i będą mogły porozmawiać.
Lia poczuła, że robi jej się trochę lżej na sercu. Położyła się w ogromnym łóżku i przykryła się kołdrą. Choć myślała, że nie uda jej się szybko zasnąć, udało jej się to bardzo szybko.

Obudziła ją trzask deportowania się skrzata w jej sypialni.
- Panicz Malfoy zaprasza na śniadanie – wyszeptał służący, kłaniając się przed nią. – Za…araz przyjdę – szepnęła zaspana dziewczyna, ponownie opadając na łóżko. Kiedy zwierze zniknęło, pisnęła zdając sobie sprawę, że jest już naprawdę późno i, że ciotka niedługo przybędzie. Ubrała się szybko w jedną ze swoich sukienek i kazała zaprowadzić się do jadalni, by po raz kolejny stawić czoło Draconowi i jego argumentom. Liczyła, że Marietta przybędzie szybko i nie będzie skazana na towarzystwo blondyna.

Lucjusz otoczył ramionami kobietę, jakby chciał jej pokazać, że zamierza być jej oparciem, podczas tej ciężkiej – dla niej – rozmowy. Drugą ręką gładził jej włosy, cierpliwie czekając, aż powie mu wszystko, co ją tak gnębi.
- Nie chciałam od was odchodzić – szepnęła nagle, zaciskając dłonie na koszuli mężczyzny.
- Wiem, kochanie – powiedział, uważnie obserwując swoją żonę.
- Kazał mi – mówiła dalej. – Groził, że jeśli nie przyjmę jego oferty, będzie torturował ciebie i zabije Dracona.
Jej ciałem zaczął wstrząsać szloch. Lucjusz nie sądził, że ta rozmowa może wywołać, aż takie duże emocje u kobiety.
- To może poczekać – szepnął i pogładził nagie ramie Narcyzy.
- Nie, nie może – zaprzeczyła słabo i westchnęła głośno. Próbowała zebrać swoje myśli i ułożyć je w sensowną wypowiedź.
- Przed samą wojną, sprowadził się do naszego domu, żeby mieć mnie na oku. Przy każdej możliwej okazji przypominał mi o zadaniu i o tym, co grozi mojej rodzinie jeśli tego nie zrobię. Później wymyślił fortel z moją śmiercią – przerwała na chwilę, starając się uspokoić, gdyż szloch przerywał jej opowieść. Lucjusz patrzył na nią z troską, zastanawiając się, dlaczego nic mu nie powiedziała. Był pewnien, że razem coś by wymyślili.
- Dlaczego nie mówiłaś o tym? – zapytał cicho. Narcyza unikała jego wzroku.
- Tyranizował mnie, zabronił wam o tym mówić – powiedziała szybko, chcąc jak najszybciej powiedzieć wszystko, co powinna.
- Twierdził, że planujesz zdradę i wciągniesz w to Dracona, kazał mi was zabić! Tak jak musiałam zabić Bellę! – zapłakała gorzko ukrywając swoją twarz w torsie męża.
- Ciii… - szepnął Lucjusz, przytulając mocniej kobietę. – Nie wiedziałem.
Malfoy czuł się bezradnie, nie wiedział jak może pomóc kobiecie w tym momencie. Po raz pierwszy zaczął rozumieć jak ciężko rolę odgrywała Narcyza. Choć nie była śmierciożercą, była bliżej Czarnego Pana niż mógł się spodziewać.
- Twierdził, że muszę pozbyć się tych, którzy odciągaliby mnie od władzy – dodała po dłuższej chwili. – Dzięki Bogu uciekliście zaraz po mojej śmierci, dzięki temu nie musiałam was zabijać z ukrycia, ale również przez zdradę nie mogłam was zabrać ze sobą – starała się wszystko w jak najprostszy sposób wytłumaczyć Lucjuszowi, ale sama zdawała sobie sprawę, że to wszystko jest niezwykle zawikłane i ona sama momentami gubiła się w tym. Mężczyzna uśmiechnął się nie znacznie, ciesząc się, że dokonał choć jednej prawidłowej decyzji podczas wojny. Tym uratował siebie i Dracona, ale również Narcyzę, która po dokonaniu tego, najprawdopodobniej sama szarpnęłaby na swoje życie.
- Później obserwowałam was z ukrycia – szepnęła, jakby wyznawała swój największy sekret. – Żyłam z wami w Malfoy Manor, ale tak żeby żaden z was się na mnie nie natknął. Płakałam, kiedy wy byliście załamani i kiedy ty z nią – rzuciła.
- To już przeszłość kochanie – zapewnił ją po raz kolejny Lucjusz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 17:37, 20 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Camelia stanęła przed wielkim lustrem i spojrzała na siebie. Z dnia na dzień zauważała coraz więcej zmian zachodzących w jej ciele. Czuła jak każda komórka jej ciała przygotowuje się na narodziny nowej istoty.
- Kochany - szepnęła sama do siebie i pogłaskała swój zaokrąglony brzuch. Z tego względu, że Nott zawsze była bardzo szczupła już w trzecim miesiącu ciąży rzucał się w oczu lekko i nienaturalnie zaokrąglony brzuch.
Po kilku minutach dziewczyna pisnęła. Zdała sobie sprawę, że nią samą rządzą teraz hormony i sprzeczne emocje. Jeszcze kilka miesięcy temu nie była przygotowana do macierzyństwa, nawet nie zastanawiała się jak to jest być matką. Kiedy minęło już sporo czasu od jej radosnej nowiny z Lią zaczęła dziać się coś, czego sama by nie przypuszczała. Nie odtrącała już dziecka, ani myśli o nic, a wręcz przeciwnie starała się mówić do swojego nienarodzonego dziecka opowiadając nie tylko o sobie i otaczającym świecie.
- Pora na nas - powiedziała cicho Nott i wyszła na korytarz.
Zmierzając do jadalni uważnie przyglądała się ścianom i próbowała sobie przypomnieć nocny obraz poszczególnych części domu. Teraz kiedy naturalne słoneczne światło oświetlało mury dworku stwierdziła, że ich nowy dom wcale nie jest przerażający o okropny. Wręcz przeciwnie Lia była zaskoczona przytulnością i miłą atmosferą jaka krążyła w poszczególnych pomieszczeniach.
- Camelio - odrzekł Draco kiedy zobaczył Lię wchodzącą i siadającą przy stole. Młodzieniec chciał do niej doskoczyć, ale Lia uprzedziła go i wyjaśniła, że nie potrzebuje pomocy.
- Noc nic nie zmieniła między nami - odpowiedziała Nott, kiedy zauważyła, że Draco namiętnie się na nią patrzy, jak oczekiwał jakiś wyjaśnień.
Malfoy odłożył swoją herbatę i cicho odchrząknął.
- Oczywiście, rozumiem - mówił wyrafinowanie i wtedy Camelia zauważyła podobieństwo Dracona do Lucjusza Malfoya.
Teraz, kiedy Draco miał swoją „rodzinę” i dom nie zachowywał się jako potomek rodu Malfoy`ów. On po prostu nim był. To przemawiało przez gesty, słowa i mimikę chłopaka.
- To dobrze - żachnęła się Lia myśląc, że rano Draco pokaże skruchę i ponownie będzie starał się ją przepraszać.
Tak naprawdę Nott była pewna, że Malfoy będzie o nią zabiegał i błagał o przebaczenie, kiedy on zachowywał się jakby nigdy nic. Camelia wiedziała, że w najbliższym czasie czeka ją mała „wojna” z narzeczonym.
Prosiła w myślach, by Marietta jak najszybciej do nich przybyła. Lia liczyła nie tyle na nią, co na jej doświadczenie. Dziewczyna miała nadzieję, że rady siostry pomogą jej w odzyskaniu JEJ Dracona.
- Camelio chciałem żebyś wiedziała, że… - zaczął Malfoy, ale Lia prychnęła.
Nienawidziła kiedy chłopak używał jej pełnego imienia wypowiadając go w oficjalny sposób.
- Lia - poprawiła szybko.
- Camelio chciałem ci powiedzieć, że moi rodzice odwiedzą nas po śniadaniu - wyjaśnił szybko.
- Lia! - warknęła. - Nie pogrywaj ze mną! - syknęła, lecz po chwili zamilkła.
Nie wiedziała, że rodzice Dracona mają ich odwiedzić. Zaprosiła siostrę, która ( miała nadzieję) zostanie na cały dzień.
- Mam nadzieję, że zrozumiałaś - wyjaśnił chłodno pijąc do jego oficjalnego tonu w stosunku do dziewczyny.
- Za chwilę przybędzie tu moja siostra, a kiedy spotka się z…
- Rosier? - zaśmiał się Draco. Na jego czole pojawiła się zmarszczka. Wiedział, jak jego matka reagowała na jej obecność.
- Ktoś mówi o mnie? - zapytała Marietta wchodząc do salonu.



Pomimo zapewnień Lucjusza, Narcyza nadal nie czuła się w pełni bezpieczna i usatysfakcjonowana. Jej ciało drżało, a ona sama nie potrafiła zebrać w myśli by sensownie odpowiedzieć na słowa męża. Cieszyła się, że w końcu zdobyła się na odwagę i wszystko mu wyznała.
- Lucjuszu - szepnęła jakby chciała zmienić temat.
- Hm? - Malfoy przycisnął żonę do siebie wiedząc, że tej nocy już nie zaśnie. Przez ich głowy przebiegało za wiele trudnych myśli i konfliktów, których nie można było rozwiązać.
Narcyza nie odpowiedziała blondynowi. Odwróciła się nieznacznie do Lucjusza i wplotła swoje palce w jego włosy delikatnie je przeczesując.
- Tęskniłam za tym każdej nocy - wyznała ledwo słyszalnie i oparła czoło o obojczyk mężczyzny.
Następnie przejechała ustami po jego szyi wydobywając z swojego gardła jęk zadowolenia. Muskała skórę męża dopóki on nie odsunął jej od siebie.
- Narcyzo - odrzekł, aby przypomnieć jej o poprzednich słowach. Kobieta zmieszała się i prychnęła głośno z niezadowolenia.
Nie lubiła kiedy ktoś jej przerywał w takich chwilach. Pragnęła swojego męża, chciała go, ale kiedy on przerywał ten typ aktywności kobieta czuła się niechciana.
- Nie chcesz mnie? - zapytała cicho szykując się do opuszczenia łóżka.
Lucjusz wywrócił oczyma i przytrzymał kobietę łapiąc ją w biodrach. Szybkim ruchem położył ją pod sobą i zerwał z niej koszulę nocną, którą miała na sobie.
- Nigdy więcej tak nie powiesz - syknął gryząc żonę w szyję. Kochał kiedy Narcyza była bezbronna w jego ramionach.
- W końcu - szeptała, kiedy Lucjusz całował ją jak za starych lat. Kobieta tak bardzo pragnęła wrócić do swojej przeszłości, że kompletnie zatraciła się w pieszczotach Malfoya.
- Nie daruję ci tej nocy - zajęczał do jej ucha przechodząc do zwierzęcej gry pozbawionej ludzkich hamulców i słów.

Kiedy słońce zawitało do ich sypialni żadne z nich nie miało ochoty wychodzić z łóżka. Po krótkim przekomarzaniu Narcyza opuściła Lucjusza i poszła się przygotować. Zeszła do jadalni i próbowała ogarnąć poranną prasę. Nim się zorientowała dołączył do niej mąż, który powitał ją krótkim pocałunkiem w czoło.
- Piszą o nas - odrzekła słodząc kawę. Podała Lucjuszowi gazetę, ale ten zamiast przeczytać artykuł wpatrywał się w Narcyzę.
- Coś ze mną nie tak? - zapytała uśmiechając się tajemniczo.
- A dlaczego miałoby by być coś nie tak? - odpowiedział pytaniem na pytanie i szybko przejrzał artykuł na pierwszej stronie „Proroka Codziennego”.
- Wpatrujesz się we mnie - wyjaśniła delikatnie i szybko zmieniła temat. - Myślałam, że ciężej będzie przekonać opinię publiczną do prawdziwej miłości jako powodu do szybkiego ożenku.
- To nie miłość ich przekonała - skwitował pośpiesznie rzucając okiem na ostatnie zdania na stronie. - Tylko my - zaśmiał się wiedząc, że po raz kolejny świat jest u ich stóp.
- No tak. Zapomniałam o twoim spojrzeniu na świat - rzekła.
- Kochanie, nie zmieniło się od dnia, kiedy chciałem się umówić z tobą na pierwszą randkę - wytłumaczył. Narcyza obdarował go lekkim uśmiechem. Doskonale pamiętała ich podchody do siebie w czasach Hogwartu.
- Myślę, że powinniśmy już ruszać - zaczęła kobieta. - Spaliśmy i tak wystarczająco długo.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie spałem - żachnął się wulgarnie ciągnąc swoją żonę za rękę.



Draco otworzył swoje usta i patrzył jak Marietta Rosier wchodzi do ich jadalni. Nigdy w życiu nie poznałby jej na ulicy. Była inna.
- Draco - upomniała Lia, ale Rosier zaśmiała się za żałosny ton Nott.
Camelia sama nie potrafiła uwierzyć w przemianę siostry. Po pierwsze kobieta nie wyglądała już jak czterdziestolatka z mnóstwem problemów na głowie. Nott zauważyła, że Marietta zainwestowała w siebie. Nie było widać po niej zmęczenia. Jej twarz jakby wymłodniała, a sama Rosier nie przyjmowała już miny wielkiej przegranej.
- Witajcie - powiedziała Marietta z wyrafinowaniem i odrzuciła swoje futro na krzesło. Wcisnęła papierosa do lufki i nie ściągając czarnych rękawiczek zapaliła przy młodym narzeczeństwie.
Camelia starała się wytłumaczyć, że dym tytoniowy nie jest wskazany, kiedy jest w ciąży, ale zanim otworzyła usta do salonu deportowali się rodzice Dracona.
Narcyza zrobiła kilka kroków w kierunku stołu, ale kiedy zobaczyła Rosier przybrała obronną postawę. Szybko spojrzała na Lucjusza i ścisnęła jego ramię.
- Marietto - zaczął oficjalnie Malfoy.
- Och Narcyzo, Lucjuszu - mruknęła Marietta podchodząc do małżeństwa. Delikatnie przytuliła się do Narcyzy i uścisnęła Lucjusza nie robiąc przy tym więcej scen.
- Dzień dobry - odrzekła pani Malfoy. Lucjusz chciał coś po niej dopowiedzieć, ale nie zdążył, bowiem przerwała mu rozgadana i odmieniona Rosier.
Draco wstał i dołączył do swoich rodziców. Nott zaniepokoiła się dziwną atmosferą i nie przejmując się swoimi cichymi dniami z Draconem, splotła ich dłonie.
- Cudowne wieści w Proroku - klasnęła w dłonie Rosier. - Państwo młodzi spodziewają się dziecka, a wy… Lucjuszu - popatrzyła na blondyna. - Jesteście razem. Cóż za nowiny! - krzyknęła podekscytowana, po czym wypuściła dym tytoniowy ze swoich pełnych i czerwonych ust.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 10:42, 21 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Marietta zerkała na swoja siostrę i niemalże widziała jak promieniej, wbrew temu, że teraz wyglądała na zaniepokojoną. Widziała jej lekko zaokrąglony brzuch i wyczuwała jakąś zmianę w dziewczynie. Zupełnie jakby przez te trzy miesiące dorosła.
Lia poczuła się odrobinę pewniej, kiedy Draco odwzajemnił jej uścisk. Zerkała to na Rosier, to na Malfoyów. Zastanawiając się jak skończy się ta rozmowa. Była tak zaskoczona wiedzą swojej siostry, że nie wiedziała jak się ma teraz zachować.
- Skąd wiesz o ciąży? - zapytał spokojnie Draco. Nadal trzymał dziewczynę za rękę, w myślach ciesząc się, że w ciężkich chwilach szuka u niego oparcia.
Marietta zaśmiała się perliście, gasząc papierosa w kryształowej popielniczce, którą wcześniej wyczarowała.
- Zmianę widać gołym okiem – zawołała, zerkając na żonę Malfoya. - Prawda, Narcyzo?
Blondynka zmieszała się i przez chwilę milczała. Lia przygryzła wargę i poprosiła by wszyscy usiedli na kanapach, stojących w drugiej części pomieszczenia.
- Owszem – odpowiedziała w końcu Narcyza. Nott gwałtownie zbladła, jeśli one widziały zmianę, czy dla jej szkolnych koleżanek, też mogłaby być zauważalna?
- Co się stało, kochanie? - zapytała Narcyza. Przez ostatnie tygodnie, kiedy obie mieszkały w Malfoy Manor, zbliżyły się do siebie. Malfoy była zawsze gotowa, by pomóc dziewczynie, kiedy ona tego potrzebowała. Marietta patrzyła na swoją siostrę, ale nie reagowała na gwałtowną zmianę. Znała ja zbyt dobrze, by wiedzieć, że nic jej nie będzie. Poza tym była zafascynowana tym, jak bardzo Narcyza przejmuje się swoją przyszłą synową.
- Wszystko w porządku – powiedziała szybko dziewczyna, nie chciała teraz martwić wszystkich.
- Myślałam, że uprzedzicie mnie o ślubie mojej podopiecznej – westchnęła Rosier, obracając w dłoniach lufkę. Nott przełknęła głośno ślinę. Milczała.
- Wyjechałaś tak szybko, nawet nie mówiąc gdzie – powiedział lekceważącym tonem Lucjusz, upijając łyk kawy. Draco uśmiechnął się do swojej matki, chcąc przekazać jej, że nie miał pojęcia o wizycie siostry Lii.
- Camelia jest już dorosła – oznajmiła łagodnie Narcyza, chcąc pokazać Marietcie kto obecnie pełni opiekę nad ciężarną dziewczyną.
- Oczywiście – odparła spokojnie, przestając się bawić. - Po prostu czuję się oburzona faktem, że ja i mój mąż nie zostaliśmy zaproszeni.
- Ciociu – wyszeptała Lia. Czuła się zażenowana bezpośredniością swojej siostry.
- Camelio – rzuciła – wkrótce będziemy rodziną. Ślub zapewne już niedługo! - mówiła szybko, zerkając na widoczny brzuch.
- Chcieliśmy ustalić dzisiaj datę – powiedział chłodno Lucjusz, żałując, że nie przybyli trochę później.
- Ach... nie chciałam wam przeszkadzać! - Rosier powiedziała spokojnie. - Camelio chciałaś porozmawiać – zauważyła. Nott otworzyła szerzej oczy i wciągnęła rękę z dłoni Dracona.
- Tak, tak, oczywiście – wyszeptała szybko, chcąc ratować zagęszczającą się sytuację. - Proszę nam wybaczyć – powiedziała wstając z kanapy.
- W takim razie do widzenia – rzuciła miękko Rosier, każąc zabrać swoje futro do pomieszczenia, w którym będą rozmawiać. Wiedziała, że nie zabawi dłużej w tym domu.
- Przepraszam – powiedziała Lia i razem z siostrą opuściły jadalnię.
Narcyza odetchnęła kiedy Rosier opuściła pomieszczenie.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że Lia ją zaprosiła – powiedział młody Malfoy. Teraz kiedy siostra Nott opuściła ich, czuć było rozluźniającą się atmosferę.
- Nic się nie stało, kochanie – wyszeptała Narcyza, uśmiechając się delikatnie do syna. Miała naprawdę dobry humor, co dziwiło Dracona, gdyż kiedy ostatnio się widzieli, matka była wściekła.
- Jak podoba się wam dom? - zapytał Lucjusz, myślał, że syn załagodził sytuację i Lia przestała się na niego złościć. Chłopak spuścił głowę. Choć przy dziewczynie pokazywał że jest zupełnie obojętny, teraz nie wiedział jak może przed rodzicami ukryć swoje niepowodzenie.
- Jest naprawdę piękny – rzucił w końcu, mając nadzieję, że to wystarczy.
- Rozmawiałeś z nią? - zapytała delikatnie Narcyza, siadając obok syna. Lucjusz westchnął cicho, jeszcze wczoraj jego żona nie miała zamiaru z nim rozmawiać.
- Nie chce mnie słuchać – wyszeptał. Czuł się zażenowany faktem, że nie może pogodzić się z matką swojego dziecka. - Wczoraj oddała mi pierścionki – przyznał, by po chwili żałować swoich słów.
- Draco – westchnął Malfoy, nie wiedząc co może powiedzieć synowi.
- Zrobiła to pod wpływem emocji – stwierdziła kobieta i uścisnęła dłoń swojego syna.


Lia zaprowadziła ciotkę do sąsiedniego pokoju, w którym wczoraj spotkała się z Draconem.
- Nawet nie dał ci pierścionka – westchnęła kobieta, zauważając, że dziewczyna nie ma pierścionka zaręczynowego. Nott zmieszała się, myślała, że kobieta będzie taka jak kiedyś, kiedy siadały razem na kanapie i próbowały rozwiązać jej problem.
- Dał – rzuciła szybko dziewczyna. Czuła się skrępowana w towarzystwie siostry. Przez ten okres kiedy się nie widziały, obie się zmieniły. Nie wiedziała tylko, która zrobiła to na plus, a która na minus.
- Zawiodłaś mnie – powiedziała nagle, kiedy przestała oglądać salon. - Kupili wam uroczy dworek – zaśmiała się. Lia poczuła się znowu jak mała dziewczynka, która nigdy nie chciała zawieść swojej żywicielki.
- Myślałam, że będę wiedziała wcześniej o twojej ciąży i planach małżeńskich – ciągnęła Rosier, ciesząc się, że znowu odzyskuje władzę nad dziewczną.
- Chciałam ci wcześniej powiedzieć – wyszeptała – ale wyjechałaś bez słowa.
Lia zaczynała żałować, że w ogóle chciała rozmawiać ze swoją siostrą, bo myślała, że ona będzie mogła jej pomóc. Rosier komentowała jeszcze przez chwilę zachowanie młodej kobiety, by po kilku minutach opaść na kanapę.
- Chciałaś o czymś ze mną porozmawiać – oznajmiła upijając wino z kieliszka. Lia skrzywiła się nieznacznie. Nie podobała jej się ta nowa Marietta. W swoim zachowaniu była nieuprzejma i niedelikatna. Dziewczyna nie chciała z nią poruszać tematu Dracona i zmiany jaka w nim zaszła.
- To już chyba nie aktualne – szepnęła cicho.
- Kłamiesz – zaśmiała się kobieta. - Chodzi o Dracona? - wychrypiała nachylając się nad swoją siostrą. Lia odwróciła się.
- Myślałam, że mi pomożesz, ale myliłam się – rzuciła szybko. Czuła się źle przy swojej siostrze i nie potrafiła tego wytłumaczyć. - Wydaje mi się, że już czas na ciebie – oznajmiła chłodno i wstała z kanapy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 18:02, 21 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Marietta spojrzała pytająco na Camelię, po czym gwałtownie obeszła ją dookoła. Szybko chwyciła jej podbródek w swoją dłoń i nakazała jej spojrzeć w swoje oczy.
- Nie chcę mieć już nic wspólnego z Malfoyami - syknęła z odrazą i odeszła od Nott.
- Ja niedługo będę jedną z nich - zauważyła i splotła ręce na piersi.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, więc nie pisz do mnie jeśli masz jakiś problem - odrzekła poważnie.
- Już tego nie zrobię. Narcyza jest zawsze chętna do… - zaczęła Lia, ale Rosier przerwała jej teatralnym prychnieciem.
- Tak wiem, że Narcyza jest chętna na wszystko. Proszę idź i porozmawiaj z nią o czym chcesz. Moja rola w twoim życiu już się skończyła - zaśmiała się ironicznie i przelotnie całując siostrę w policzek deportowała się z pomieszczenia.
Nott na początku nie wiedziała co się dzieje. Opadła na kanapę i klęła na głos na swoją siostrę. Myślała, że znajdzie u niej pomóc, miała nadzieję, że Marietta została tą osobą, którą była przy Lucjuszu. Najwidoczniej Camelia się myliła co do Rosier.
Lia siedziała kilka minut w pokoju zanim pozbierała myśli i postanowiła zejść do Malfoyów.


Kiedy Lia zeszła do salonu, troje Malfoyów zamarło. Draco nie ruszał się delikatni prostując swoje plecy. Narcyza patrzyła na Lucjusza, który wpatrywał się za Nott, jakby oczekiwał, że zza jej pleców wyjdzie Rosier.
- Deportowała się - skitowała dziewczyna doskonale wiedząc, że rodzina oczekuje tego zdania.
Po jej słowach Draco się rozluźnił, Narcyza uśmiechnęła się promiennie do synowej, a Lucjusz cicho westchnął czując ulgę.
- Przykro mi - szepnęła pani Malfoy poprawiając się automatycznie. Wiedziała, że dla Nott siostra i jej rodzina jest ważna.
- Nie chce mieć ze mną nic wspólnego - wyjaśniła rozkojarzona Lia i usiadła naprzeciwko Dracona w ogóle na niego nie patrząc.
- Dlaczego? - wyparował nagle młody Malfoy myśląc, że poranny gest Nott oznaczał ich pojednanie.
- Nie chce mieć nic wspólnego z Malfoyami - rzuciła i ścisnęła swoje usta. Następnie na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Pomimo, iż słowa siostry ją zabolały, to z jakiegoś powodu była dumna. Camelia wiedziała, że skoro Marietta uważa ją za członka tej rodziny, to, tym bardziej społeczeństwo mówi już o niej jako pani Malfoy.
Lucjusz wpatrywał się w Narcyzę, która rozmyślała na temat słów synowej. Malfoy rozumiał podekscytowanie nie tylko swojej żony, ale również Lii. Niezadowolony z całej sprawy był tylko Draco, który uśmiechał się teatralnie w myślach modląc się o skończenie tej farsy.
Po słowach Lii nastąpiła cisza. Nikt nie próbował skomentować tego co powiedziała Nott. Narcyza starała się jakoś załagodzić ich konflikt, Lucjusz próbował dotrzeć do umysłu syna, a Draco po prostu chciał przetrwać czas z rodzicami i Camelią w jednym pokoju.
- Nie przybyliśmy tutaj, żeby z wami rozmawiać o waszych problemach - zaczął surowo Lucjusz zmieniając ich ciszę w napiętą atmosferę.
- Ojcze - odrzekł poważnie chłopak, ale matko uciszyła go gestem ręki.
- Chcemy ustalić datę ślubu i listę gości. Jak wiecie zwyczaj rodziny mówi o tym, że to my, mam na myśli siebie i Lucjusza, zapraszamy gości na waszą uroczystość. Nie macie nic wspólnego z zaproszeniami - wytłumaczyła. - Oczywiście czasy się zmieniły, dlatego mamy nadzieję, że pomożecie nam w sporządzeniu listy. My zajmiemy się odwiedzaniem gości z elity - mówiła, a Lucjusz był dumny ze słów żony. Doskonale pamiętał czasy, kiedy to oni ustalali datę ślubu ze swoimi rodzicami. Nie mieli nic do dyskusji. To ich wychowawcy zaprosili gości, sporządzili listę wszystkiego, a Lucjusz i Narcyza mieli się tylko martwić o siebie i swoje uczucie, które miało przetrwać do dnia ślubu.
- Rozumiem - wtrąciła się Camelia. - Jak mniemam chodzi również o… - zaczęła, po czym przeniosła swój wzrok na brzuch.
- Między innymi, kontynuujemy po prostu tradycję naszej rodziny - odrzekł ponuro Lucjusz wyciągając kilka kartek z bloczku na stole. Następnie wyczarował samo notujące pióro i nakazał mu wszystko notować.
- Jednakże nie zaczniemy planowanie, zanim wy dwoje… - Narcyza wskazała na swojego syna i dziewczynę. - Nie dojdziecie do porozumienia - dodała i skinęła głową na Dracona dając mu czas wolny do rozmowy z Lią.
Młody Malfoy zgodził się z rodzicami i poprosił Camelię by wyszła z nim do innego pomieszczenia. Dziewczyna nie chcąc robić scen podążyła za chłopakiem prosząc by to zakończyło się bardzo szybko.


Lia weszła obrażona do swojej sypialni, którą miała w przyszłości dzielić z Draconem. Dziewczyna usiadła na fotelu, założyła nogę na nogę i ścisnęła swoje pięści.
- Camelio - zaczął oficjalnie jakby chciał kontynuować przedstawienie z śniadania.
- Przestań, nie wiedziałam, że przybędą twoi rodzice. Nie powiedziałeś mi - warknęła z wyrzutem zmieniając temat jakim mieli się zająć.
- Chcę ci przypomnieć, że nie uprzedziłaś mnie o przybyciu Rosier! Znasz moją matkę i ojca… Wiesz, że… - skwitował, ale w porę powstrzymał się od niepotrzebnych słów.
Draco głośno warknął i uderzył pięścią w stół.
- Oddaj mi pierścionki - zażądała i wyciągnęła dłoń do chłopaka.
- Czy to znaczy, że…? - nie skończył wyciągając z kieszeni biżuterię.
- Po prostu nie chcę martwić twoich rodziców. Twoja mama jest strasznie zaniepokojona tą całą sytuacją. I nie przyjmuję ich ze względu na ciebie - szepnęła ledwo słyszalnie.
- Oni zrozumieją, że znowu gramy - wtrącił.
Camelia przewróciła teatralnie oczyma i mruknęła coś pod nosem. Następnie przeniosła ciężar ciała z jednej strony na drugą. Oparła głowę o swoją rękę i dmuchnęła powietrzem w stronę Dracona.
- A kto ci kazał grać? - zapytała retorycznie.
Malfoy skrzywił się przysuwając do Nott.
- Bądźmy naturalni. Wybaczam ci, ale… - szepnęła, by po chwili się zatrzymać.
- Lia, ja… naprawdę…
- Milcz! - warknęła. - Kiedy wyjadą twoi rodzice, policzę się z tobą na osobności - syknęła przejmując kontrolę nad sytuacją.


Małżeństwo siedziało naprzeciwko siebie przy wielkim stole, który ozdabiał wnętrze jadalni. Narcyza namiętnie rozglądała się po pomieszczeniu w duchu dziękując, że nie musiała pomagać przy organizacji i kupnie tego dworku.
- To był test, prawda? - zapytał nagle Malfoy odkładając samo piszące pióro na obok i wkładając je do futerału.
- Test - szepnęła oznajmująco Narcyza.
- Widziałem jak patrzyłaś na mnie, kiedy Rosier była w pomieszczeniu - wtrącił oschle.
- Kochanie, chciałam tylko wiedzieć, czy wywiążesz się z tego co przyrzekłeś mi w nocy - wyjaśniła delikatnie i upiła swój napój.
- Nie ufasz mi - stwierdził patrząc na żonę.
Pani Malfoy skinęła prawie niezauważalnie głową i odeszła od stołu próbując wyjrzeć za okno.
- A jak mogę ci zaufać, kiedy sztywniejesz na widok innej kobiety? - zapytała cicho dotykając malowidła powieszonego w salonie.
- To nie tak - odrzekł. - Zaskoczyła mnie jej obecność - tłumaczył się podążając za swoją żoną.
- Lucjuszu, znam cię bardziej niż ty siebie - uśmiechnęła się ironicznie. - Kłamiesz.
- Ale wczoraj… - uciął.
- Wczoraj… Wczoraj - mówiła Narcyza. - Wczoraj pragnęłam twojego ciała, a teraz potrzebuję prawdy - wyjaśniła rzucając w Lucjusza flakonikiem z Veritaserum.
- Co mam z tym zrobić?
- Nie udawaj głupca… Kiedy wrócimy do domu wypijesz całą zawartość i porozmawiamy - szepnęła. - Szczerze.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Pią 18:39, 21 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 11:56, 22 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Lucjusz przełknął głośno ślinę i zacisnął w dłoni niewielką fiolkę. Zerkał to na nią to na swoją żonę. Był wstanie zrobić wszystko, by ponownie zdobyć jej zaufanie, jednak eliksir prawdy, mógł mu w tym wcale nie pomóc.
- Narcyzo… - zaczął, chcąc odsunąć kobietę od tego pomysłu. Wyciągnął w jej stronę flakonik, ale ona odtrąciła jego rękę.
- Chcę tylko poznać prawdę – powiedziała, spoglądając na swojego męża.
- Przecież wiesz, że powiem ci wszystko – rzucił szybko, obawiał się, że pod wpływem Veritaserum powie coś, czego później nie będzie mógł się wyprzeć.
- Jeśli nie masz przede mną tajemnic, to czemu nie chcesz się zgodzić? – zapytała miękko, widząc, że jej małżonek zaczyna się plątać. Lucjusz westchnął ciężko i podszedł do kobiety. Wsunął jej do kieszeni fiolkę i wrócił na kanapę.
- Zawsze myślałem, że nie potrzebujemy takich eliksirów – Malfoy zgrabnie omijał odpowiadania na pytanie swojej żony.
- Ja też – szepnęła słabo, po raz kolejny wyjrzała za okno. Widziała, ze dwór otaczają ogrody i że przed Lią jest sporo pracy, jeśli będzie chciała przywrócić im świetność.
- Wiec dlaczego chcesz z nich korzystać? – Tym razem to Lucjusz pytał.
- Nie wywracaj kota ogonem – warknęła, opadając na kanapę obok mężczyzny.
- Jeśli mnie kochasz, po prostu zrób to, a wszystko między nami będzie tak jak kiedyś – wyszeptała, spoglądając w jego szare oczy.


Draco spojrzał zaskoczony na Lię, dziewczyna siedziała wyprostowana naprzeciwko niego. Widział w jej oczach przewagę, której on nie chciał jej na razie odbierać.
- Między nami będzie tak jak wcześniej? – zapytał, wsuwając na dłoń dziewczyny pierścionki. Camelia zaśmiała się perliście i uśmiechnęła się do niego ironicznie.
- Na razie powiedziałam, że ci wybaczyłam – rzuciła. W myślach chciała przytulić się do Dracona, teraz kiedy okazało się, że on będzie jej jedyną rodziną.
- Lia, ja… - zaczął po raz kolejny, ale dziewczyna przerwała mu głośnym westchnięciem.
- Przepraszam – wyszeptał w końcu, osuwając się przed dziewczyną na kolana.
- Draco… - powiedziała cicho, pozwalając chłopakowi ująć swoje dłonie i pocałować je. – To nie zmienia faktu, że policzę się z tobą kiedy tylko zostaniemy sami – rzuciła hardo i uśmiechnęła się nieznacznie. Draco skinął głową, zastanawiając się, co takiego dziewczyna może wymyślić.
- Stare gry nie przejdą? – zapytał z nadzieją w głosie. Nott spojrzała na niego z wyższością i warknęła coś pod nosem.
- Oczywiście, że nie! – krzyknęła i odsunęła się od chłopaka. Draco podniósł się z podłogi po czym wyciągną dłoń w stronę dziewczyny.
- Powinniśmy już wracać do rodziców – oznajmił. Lia skinęła głową i wstała z fotele, nie zwracając uwagi na wyciągniętą dłoń chłopaka. To, że mu wybaczyła nie oznaczało jeszcze, że zapomniała o jego występku.


Draco otworzył drzwi przed dziewczyną i wpuścił ją pierwszą do pomieszczenia, w którym czekali na nich jego rodzice. Lia delikatnie uśmiechnęła się do Narcyzy, jakby chciała jej pokazać, że wszystko już jest w porządku. Blondynka odwzajemniła gest dziewczyny. Ulżyło jej, kiedy zauważyła na jej palcu oba pierścionki.
- Lucjuszu – szepnęła, a mężczyzna skinął różdżką na pokrowiec z piórem. – To musi być ślub z pompą – westchnęła kobieta, wspominając swój ślub, kiedy wszystko było na odpowiednio wysokim poziomie, do poziomu ich rodów. Lia skinęła głową, jako mała dziewczynka marzyła o ślubie w niewielkim kościele w gronie najbliższych, ale jej ciotka szybko wybiła jej ten pomysł z głowy, twierdząc, że osoba z jej pozycją będzie miała ślub, na który każdy będzie chciał przyjść.
- Zacznijmy od ustalenia terminu, nie mamy zbyt wiele czasu – powiedziała spokojne Malfoy, a Draco wyczuł dziwnie napiętą atmosferę między swoimi rodzicami. Wszyscy przyznali jej rację. Lia zagryzła wargę, nie mogli długo czekać ze ślubem, jej brzuch już teraz był widoczny.
- Mamy początek marca – przypomniał mężczyzna, sięgając po swoją filiżankę.
- Koniec kwietnia? – zapytała jego małżonka. Draco był gotów się zgodzić, ale Nott zaprotestowała.
- To będzie prawie piąty miesiąc – szepnęła. – będzie widać brzuch – rzuciła, wiedząc, że jeśli wszystko się wyda społeczeństwo ją zlinczuje, mówiąc że zmusiła Dracona do ślubu przez dziecko.
- Nie martw się tym – uspokoiła Narcyza, a Draco zauważył, zmiany jakie zaszył w ciele dziewczyny. Zdziwił się, gdyż wcześniej Lia dbała by nic nie było widać.
Nott niechętnie skinęła głową. Przez kolejne kilka minut wybierali odpowiedni termin i mieli nadzieję, że pogoda im dopisze na tyle, że będą mogli składać przysięgę na dworze.
- Przygotuję miejsce w naszym ogrodzie – obiecała Narcyza, uśmiechając się do narzeczonych. Lia skinęła głową i podziękowała, obiecując, że służy swoją pomocą. Malfoy zaśmiała się, zastanawiając się co teraz tak naprawdę czuje dziewczyna. Wyglądała na lekko zaskoczoną zainteresowaniem i zaangażowaniem ich w sprawę.
- Porozmawiajmy o gościach – zaproponował Lucjusz, który do tej pory wymieniał jedynie spojrzenia ze swoim synem. Oboje zabierali dość znikome głosy w dyskusji kobiet.
- Co powiemy, kiedy urodzi się dziecko? – zapytał Draco, wywołując tym samym zamieszanie wśród swoich najbliższych. Narcyza wymieniła spojrzenia ze swoim mężem, a Lia zerknęła zaskoczona na swojego narzeczonego. Żadne z nich nie myślało jeszcze o tym, co będzie za te kilka miesięcy.
- Powiemy, że to wcześniak – rzuciła szybko kobieta. – Możemy twierdzić, że dowiedzieliście się o ciąży, krótko przed ślubem – pomysły wyrzucała z siebie, z ogromną prędkością. Draco skinął głową, mając nadzieję, że takie wytłumaczenie wystarczy.
Narcyza zerknęła na zegarek i kiedy spostrzegła, że już jest dość późno, prosiła młodych, by przemyśleli listę gości i zaprosiła ich na obiad, na następny dzień. Uściskała swojego syna i dziewczynę i razem z Lucjuszem opuściła uroczy dworek w południowej Anglii.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 15:04, 22 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Draco prychnął, kiedy jego rodzice opuścili dwór. Wypuścił powietrze z płuc i przeniósł swój wzrok na Lię. Jego uśmiech spełzł z twarzy, a na jego miejscu pojawił się grymas.
Dziewczyna położyła dłonie na swoim brzuchu i próbowała wymyślić dobrą wymówkę. Nie mogła obwieścić światu, że zaszła w ciąże przed ślubem. Była gotowa zgodzić się na scenariusz dotyczący wcześniaka.
- Nie możemy w wieczność udawać - stwierdził Draco czekając na wyrok. Odwrócił się do Nott i kontynuował - jutro znowu spotkamy się z rodzicami - odrzekł.
Camelia uśmiechnęła się delikatnie nie zdradzając tym za wiele. Chwyciła napój ze stolika i zaczęła obracać szklankę w dłoniach bawiąc się przy tym znakomicie.
- Chyba potrzymam cię w niepewności do wieczora - ucięła spokojnie czując jak nabiera sił. Nott czuła się komfortowo w sytuacjach, w których miała przewagę. Ta zdecydowanie należała do takich.
Draco chcąc, czy nie chcąc był skazany na łaskę Lii.
- Lia, daj spokój. Musimy pomyśleć nad listą gości - szepnął próbując złapać ją za dłonie.
Chłopak miał nadzieję, że Nott za się przekupić kilkoma małymi gestami.
- Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej - rzuciła. - Zresztą nie tylko my mamy problemy - sapnęła miedzy oddechami.
- Nie tylko my? - zapytał nie rozumiejąc rozumowania Lii.
- Nie widziałeś swoich rodziców? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i odeszła od stołu. Pokręciła się w salonie, po czym stanęła przed Draconem. - Mam wrażenie, że jest gorzej niż w naszej sytuacji - wyjaśniła doskonale czytając grę państwa Malfoy.
- Tu nie chodzi o nich - syknął próbując zmienić temat. Draco nigdy nie lubił rozmawiać o problemach swoich rodziców, a tym bardziej teraz, kiedy sam na głowie miał mnóstwo niewyjaśnionych spraw.
- To napięcie przekłada się na nas i vice versa - uściśliła śmiejąc się ironicznie, choć tak naprawdę nie widziała w tym nic śmiesznego.
- Lia! - warknął. - Nie lubię o tym rozmawiać. Wiem, że mają problemy, ale matka da sobie radę. Zresztą to zawsze ona rządziła w ich małżeństwie - wytłumaczył.
Camelia klasnęła w dłonie słysząc słowa chłopaka. Malfoy ścisnął usta w cienką linię i rozszerzył oczy wpatrując się w przebiegłą Lię.
- Właśnie chciałam przejść do sedna sprawy, ale mnie wyręczyłeś - rzuciła kusząco oblizując wargi.
Pomimo, iż miała nie stosować dawnych metod działa, to coś podpowiadało jej, że Draco nie może oprzeć się jej wdziękom.
- Wyręczyłem? - żachnął się podchodząc do dziewczyny.
Camelia wyciągnęła rękę by stworzyć dystans miedzy nimi.
- Stanowisko Malfoyów w świecie nie przekłada się na ich status w małżeństwie - mówiła, po czym skinęła głową i kontynuowała - już od dawna przyglądałam się relacji twoich rodziców stwierdzając, że jesteś tak samo słaby i uległy jak ojciec.
- Nie mów tak o moim ojcu - syknął blondyn, ale Lia go uciszyła.
- Mówiąc, że policzę się z tobą chciałam pokazać ci po prostu miejsce w naszym małżeństwie - zaśmiała się.
- Camelio popełniasz błąd - odezwał się hardo czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli.
- Kochanie, nie lubię kiedy ktoś mną rządzi, kiedy nim samym można kierować jak zabawką - walnęła z grubej rury tłumacząc, że nie będzie głupią żoną spełniającą zachcianki swojego męża.
- Ale… Zastanów się… - wtrącał.
Lia przybrała bojową pozę i pokiwała przecząco palcem. Następnie wycelowała różdżką w Dracona
- Po tym co zrobiłeś z Greengrass, ja rządze w tym domu. - syknęła. - Do odwołania! - krzyknęła przelotnie całując Malfoya w usta.

Narcyza po powrocie do Malfoy Manor udała się do swojego gabinetu, gdzie czytała i załatwiała sprawy związane z działalnością charytatywną. Tak naprawdę nie chodziło o pomóc potrzebującym, a o większe poważanie w społeczeństwie.
- Narcyzo - szepnął Lucjusz wchodząc do pomieszczenia.
Kobieta kiwnęła przecząco głową i odsunęła książkę od swoich oczu. Umieściła fiolkę naprzeciwko Lucjusza i wróciła do swoich zajęć.
- Jest tyle sposobów - wyjaśniał Malfoy, ale jego żona ignorowała jego krótkie odpowiedzi.
- Kochanie, na przykład jakie?
- Możesz usunąć mi pamięć na temat tej kobiety. Możesz zrobić wszystko - mówił w kółku mając nadzieję, że zyska tym przychylność Narcyzy.
- To niczego nie zmieni. Chcę poznać prawdę, chcę wiedzieć, co jej mówiłeś, co przyrzekałeś - rzuciła i wtedy Lucjusz zdał sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia.
Pamiętał, że wyznał kilka razy miłość Rosier, ale zapewniał przy tym, że to uczucie różni się od relacji z Narcyzą.
- Wypiję jeśli, ty uczynisz to po mnie i odpowiesz mi na kilka pytań - powiedział poważnie, ale blondynka zaśmiała się na jego propozycję.
- Traktujesz mnie z odrazą - syknęła widząc zdeterminowanie w oczach swojego męża.
- Narcyzo, nie zaczynaj od początku - Lucjusz obszedł pokój i stanął za żoną dotykając jej ramion. - Wypiję to bez względu na skutki, ale wiedz, że nie opuszczę cię aż do śmierci - przyrzekł.
- Spokojnie, najpierw pij, a potem mi przyrzekaj… - rzuciła i zmieszała Veritaserum z kawą Malfoya.
- Wiem, że moje słowa nic między nami nie zmienią. Powiem to co już wiesz. Nie dowiesz się niczego nowego - zaczął odgarniając włosy Narcyzy z jej karku. Klęknął obok niej i pocałował ją lekko.
Kobieta szybko się odsunęła i podała mu filiżankę z eliksirem.
- Po prostu pij - mruknęła nie patrząc na swojego męża, bowiem wcześniej zauważyła łzy w jego oczach.
- Nie wiem co wydobędzie się z moich ust, ale zawsze będą ojcem twojego dziecka. To się nigdy nie zmieni - mężczyzna zaczął panikować, lecz robił to w taki sposób, że Narcyzie zaczęło się krając serce.
Zauważyła, że Lucjusz nie był pewny tego co powie. Bała się, że straci go na zawsze, kiedy Malfoy wyzna jej całą prawdę.
- Możemy zacząć - wtrąciła i przechyliła filiżankę.
Lucjusz wypił ciecz do dna i usiadł naprzeciwko żony łapiąc ją za dłonie.
- Najpierw zrobimy mały test - zaczęła. - Podaj mi twoje pełne imię, datę urodzenia i dane swojej żony.
- Lucjusz Abraxas Malfoy, urodzony 12 kwietnia 1954 roku. Związek małżeński z Narcyzą Elissą Malfoy z domu Black…
- Wystarczy - szepnęła i przełknęła głośno ślinę. - Opowiedz mi jak spędziłeś tydzień po mojej śmierci.
- W nocy myślałem o tobie, w dzień spacerowałem po naszych ogrodach przechadzając się koło twojego grobu - wyznał mówiąc szybko i płynnie.
Dla Narcyzy był to znak, że eliksir działa.
- Czy spałeś więcej niż jeden raz z Rosier?
- Tak - odrzekł, a Narcyza uderzyła się w czoło.
- Nie chodzi o techniczne spanie. Czy kochałeś się lub uprawiałeś seks więcej niż raz… z Rosier? - poprawiła klnąc na swoją głupotę.
- Nie - odpowiedział automatycznie, a kobieta odetchnęła na chwilę. Pomimo, iż nie zaszło nic więcej, on towarzyszył jej w nocy. Pani Malfoy pokiwała przecząco głową i postanowiła zadać pytanie, które zakończy ich rozmowę.
- Kochasz bądź kochałeś kiedyś inną kobietę? - zapytała, nerwowo oczekując odpowiedzi.
Lucjusz zawahał się i popatrzył w jej oczy.
- Tak - wyznał, a Narcyza wstała i podeszła do najciemniejszego kąta w pokoju. Wiedziała, że jego deklaracja jest końcem ich małżeństwa.
- To już wszystko - szepnęła celując różdżką w Lucjusza chcąc zatrzymać działanie eliksiru.
- Nie - odrzekł Malfoy i odsunął jej różdżkę. - Kochałem swoją matkę - wyszeptał oczekując podania rezultatów ich rozmowy.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Sob 15:37, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Śro 18:29, 26 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Draco przygryzł wargę obserwując, jak zadowolona z siebie Lia ogląda jadalnie, a następnie podchodzi do drzwi. Nacisnęła na klamkę i odwróciła się w jego stronę.
- Idę zwiedzić resztę domu – mruknęła i zniknęła w głębi korytarza. Chłopak przeklną pod nosem i poszedł za dziewczyną, nie chcąc by znowu się zgubiła w ich domu. Podbiegł do niej i przez chwilę szli obok siebie w ciszy.
- Came… - zaczął Malfoy, ale dziewczyna przerwała mu głośmym warknięciem.
- Nie nazywaj mnie tak – sapnęła gwałtownie stając przed ogromnymi drzwiami.
- To mój gabinet – rzucił ignorując słowa dziewczyny. Nott skinęła głową i nie czekając, aż chłopak otworzy przed nią drzwi, weszła do środka. Porozglądała się po pomieszczeniu, zastanawiając się, jak kiedyś będzie wyglądało ich wspólne życie. Podeszła do biurka i usiadła na fotelu za nim.
- W czym mogę ci pomóc, Draco? – zapytała, używając oficjalnego tonu, takiego jakim mówił chłopak na śniadaniu. Oparła łokcie na biurku i zerknęła wyczekująco na narzeczonego. W myślach śmiała się z jego zdezorientowanej mini.
- Daj spokój – westchnął przyciągając sobie krzesło, tak by siedzieć obok dziewczyny. – Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy.
Lia wyprostowała się i zerknęła na niego wyczekująco.
- Przeprosiłem cię – wyszeptał, ujmując dłonie dziewczyny. – Wiele razy.
Chłopak miał nadzieję, że takim zachowaniem uda mu się odzyskać, należną mu, jako panu domu pozycję w ich małżeństwie. Nott nie była głupia i wiedziała, że nie da się nabrać na sztuczki chłopaka. Skinęła w odpowiedzi głową i sięgnęła po rolkę pergaminu i pióro.
- Myślałam, że coś ustaliliśmy – mruknęła, pisząc nagłówek. Draco westchnął głośno i niechętnie skinął głową.
- Chcę wrócić do sypialni – rzucił nagle zbijając dziewczynę z pantałyku. Malfoy widząc zdezorientowaną minę Lii, zaśmiał się.
- Nigdy w niej nie spałeś – powiedziała powoli, zaciskając mocniej dłoń na piórze.
- Zaraz je złamiesz – zauważył chłopak i Nott rozluźniła uchwyt. – W takim razie chcę się do niej wprowadzić – mówił spokojnie, chełpiąc się, że chwilowo on ma przewagę.
- Proszę bardzo – mruknęła, uśmiechając się zadziornie do niego – w pokoju dla maleństwa jest wolna kanapa.
Draco zdziwił się, gdyż dziewczyna po raz pierwszy określiła ich dziecko. Zwykle mówiła o nim bezosobowo, a teraz słyszał wyraźnie w jej głosie czułość. Uśmiechnął się do niej i nagle sam poczuł przypływ ciepłych emocji do dziecka. Był tak zaskoczony słowami dziewczyny, że skinął głową, zgadzając się na spanie na niewielkiej kanapie.
- Cieszę się, że tę kwestię już ustaliliśmy – zaśmiała się, a lewą rękę bezwiednie ułożyła na swoim lekko zaokrąglonym brzuchu. Malfoy uzmysłowił sobie nagle, że Camelia bez względu na to jak na początku zachowywała się, kiedy dowiedziała się o ciąży, teraz, wydawało się, że kocha ich jeszcze nie narodzone dziecko.
- Tu jestem, Draco – zawołała machając mu dłonią przed oczami. – Mamy ustalić listę gości – przypomniała.
- To może poczekać do jutra – szepnął, nachylając się nad nią. Lia chciała zaprotestować, ale nagle poczuła dłoń narzeczonego na swoim brzuchu.


Lucjusz nie pamiętał co powiedział, liczył jedynie, że jego słowa nie zburzyły tego nad czym pracowali przez wiele lat swojego małżeństwa. Spojrzał wyczekująco na Narcyzę, ale kobieta uparcie milczała. Bez słowa odeszła od niego i usiadła za swoim biurkiem. Przez chwilę porządkowała papiery, które musiała przejrzeć, by na nowo zacząć wspomagać fundacje, tak jak robiła to wcześniej. Wzięła kilka głębszych oddechów, próbując uporządkować myśli. Lucjusz nie powiedział nic poza tym, co już wiedziała. Potwierdził także swoje zapewnienia z poprzedniej nocy.
- Kochanie? – zaczął, nie wiedząc jak ma się zachować. Narcyza wypuściła głośno powietrze.
- Daj mi chwilkę – szepnęła. Siedziała w zupełnym bezruchu i tylko unosząca i opadająca klatka odróżniała ją od woskowej figury. W pomieszczeniu zaczęła panować nerwowa atmosfera oczekiwania. Lucjusz oczekiwał na werdykt, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu opadł na krzesło przed biurkiem i utkwił wzrok w zdjęciu rodziny.
- Przepraszam – powiedziała nagle kobieta, nie patrząc w oczy swojemu mężowi.
- Za co?
Narcyza wzięła kilka głębszych oddechów. Przepraszanie żadnemu z nich nie przychodziło łatwo. Nie potrafili przyznać się do swoich błędów, a każda ich kłótnia była swego rodzaju walką charakteru.
- Kiedyś uwierzyłabym ci, bez używania Veritaserum – sapnęła cicho, zerkając przelotnie na Lucjusza. Przez ułamek sekundy była gotowa kazać mu się wynosić, ale kiedy usłyszała, że oprócz niej kochał swoją matkę, zaczęła widzieć, jaka beznadziejnie się zachowała.
- Straciłem zaufanie – szepnął bardziej do siebie, niż do niej. Lucjusz starał się zrozumieć zachowanie kobiety i postawić w jej miejscu.
Przez kolejne kilka minut milczeli i żadne z nich nie wiedziało, co może jeszcze dodać.
- Puśćmy to w niepamięć – poprosił Lucjusz wciągając swoją dłoń w stronę Narcyzy. Kobieta uśmiechnęła się nieznacznie i splotła swoją rękę, z ręką męża.
- Dobrze – szepnęła cicho, nadal czując się nieswojo z powodu swojego zachowania. Wymienili kilka słów, obiecując sobie, że więcej nie będą się tak zachowywać i będą starać się wrócić do sytuacji z przed wojny, kiedy ufali sobie bezgranicznie i mieli w sobie oparcie.
- Kochanie – szepnęła kobieta, zerkając na Lucjusza.
- Co się stało? – zapytał. Narcyza uśmiechnęła się promiennie i zaśmiała cicho.
- Chciałam, żebyś zerknął na te papiery. – Malfoy głośno zaśmiał się, wiedząc, że blondynka zwykle dawała mu do przejrzenia dokumenty.
- Miałam zanieść Lii katalog – rzuciła nagle, kiedy zerknęła na książeczkę leżącą na z boku.
- Jeszcze mamy czas – westchnął, uzmysławiając sobie ile przed nimi pracy, tym bardziej, że na pomoc ze strony rodziny dziewczyny, nie mieli co liczyć.
- Chciałabym znaleźć jakąś rodzinę Camelii – westchnęła nagle kobieta. – Musi mieć kogoś na świecie!



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Śro 19:23, 26 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 20:08, 27 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Camelia chciała się odsunąć od narzeczonego, ale coś podpowiadało jej, że to jest nieodpowiednie. Czuła, jak jakaś wewnątrz siła związana z dzieckiem pragnęła jego dotyku. W każdej minucie, w której przebywała z Malfoyem w jednym pomieszczeniu chciała, aby był nie tylko opiekunem, ale również ojcem jej dziecka. Marzyła (nie pokazując tego chłopakowi) by był przy nej o każdej porze.
- Draco - upomniała dziewczyna zauważają czułą minę chłopaka.
Nott nie chciała go odtrącać, ale wiedziała, że nie może pozwolić Draconowi dotykać ją bez powodu, tym bardziej, że była na niego zła i chłopak musiał dostać nauczkę.
- To również moje dziecko, ale z technicznego punktu widzenia… - zaczął Malfoy mając na myśli, że to nie on fizycznie nosi ich dziecko.
- Lista gości musi być gotowa na jutro, a ja nie zamierzam świecić oczami przed twoimi rodzicami - odrzekła poważnie zakasując rękawy do pracy.
- Oni doskonale wiedzą o naszej sytuacji - wytłumaczył Draco, a Lia zaczęła malować jakieś wzroki na kartce nie znając nikogo z rodziny Dracona.
Nagle zdała sobie sprawę, że tak naprawdę zadanie sporządzenia listy leży na chłopaku, ponieważ ona nie zna nikogo kto jest spokrewniony z Malfoyami. Nie pamiętała z balu żadnych znajomych Narcyzy i Lucjusza. Nie miała również swojej rodziny, a zaproszenie Rosier i jej męża nie wchodziło już w grę.
- I tak nie wiesz kogo mamy zaprosić - odbąknął biorąc kartkę Lii.
Nie zdawał sobie sprawy, że tymi słowami zrani swoją narzeczoną, ale cała afera z gośćmi przyprawiała go o białą gorączkę.
- Tak się składa, że nie mam zielonego pojęcia, a ty bawisz się w swoje gierki - syknęła pisząc wielkimi literami imiona rodziców Dracona na kartce pergaminu. - Tyle znam z twojej rodziny! - odrzekła i rzuciła ołówkiem karząc Draconowi dokończyć listę.
Malfoy wywrócił oczyma, by po chwili przyznać Lii rację.
- Gdybyś nie była tak zaborcza poznałabyś resztę znajomych - wycedził przez zęby wpisując na papier nazwiska ich znajomych ze szkoły.
Nott uderzyła pięścią o stół. Gwałtownie wstała z krzesła i wyrwała kartkę z rąk Malfoy. Zlustrowała narzeczonego wzrokiem, po czym ciężko opadła na fotel.
- Greengrass nie będzie na moim weselu! - warknęła używając całej siły w rękach, by wymazać jej nazwisko.
- Możesz to zrobić za pomocą magii - szepnął chłopak widząc złość dziewczyny, która ołówkiem przebiła pergamin.
- Na nią nie szczędzę sił! Jak śmiesz o niej myśleć i ją zapraszać! - krzyczała czując ból w dole brzucha.
Camelia wyczarowała sobie napój i szybko pozbyła się zawartości szklanki. Wzięła kilka głębszych oddechów i złapała się za brzuch, by uspokoić swoje oszalałe serce.
- Lia! - rzucił Draco widząc co kombinuje dziewczyna
- Nie Lia, tylko wykreśl cała ich rodzinę. Nie chcę ich widzieć! - upomniała wskazując na pergamin.
Malfoy skrzywił się wiedząc, że jego rodzice mogą być źli, że nie zapraszają tak wpływowej rodziny.
Draco zastanowił się chwilę i idąc tropem Lii wykreśli wszystkie nazwiska Greengrass, po czym skończył listę i obłożył ją w ozdobny papier.
- Gotowe - mruknął. - To wersja dla mojej matki - wyjaśnił i zaczarował kopertę.
- Jesteś bezczelny - podsumowała Nott, kiedy Draco zignorował jej napad bólu i paniki.
- Nie rozumiem o co ci chodzi - powiedział próbując nie dać wytrącić się z równowagi.
- Dostałam ataku bólu - syknęła nie robiąc z siebie ofiary. Próbowała tylko wyżalić się narzeczonemu, ponieważ nie miała innej bliskiej osoby, z którą mogłaby porozmawiać o takich rzeczach.
- To hormony, kochanie - zaśmiał się i pogłaskał brzuch Camelii.


Lucjusz patrzył na swoją żonę nie komentując ani jednego zdania, które wypowiedziała na przestrzeni kilku minut. Nie ignorował swojej żony, ale miał już w głowie plan, który mógł się udać bez żadnych przeszkód.
- Ubierz się elegancko - rzucił Malfoy zmierzając w stronę sypialni. Narcyza podążała za nim, jakby chciała się czegoś dowiedzieć. Lucjusz od samego początku był bardzo tajemniczy.
- Coś ty wymyślił? - zapytała ironicznie kobieta ubierając na siebie czarną sukienkę. Wybrała jeden ze swoich zielonych płaszczów i usiadła przy toaletce.
- Udamy się do Ministerstwa Magii - wyjaśnił spokojnie zapinając kamizelkę, a następnie zakładając swój ulubiony, czarny płaszcz z ozdobnymi, srebrnymi wężami.
- Lucjuszu, ale… - wtrąciła Narcyza. Kobieta nie do końca była gotowa na zderzenie się ze społeczeństwem w cztery oczy. W swoim domu, na balu czuła się bezpieczna. Wiedziała również, ze reporterzy i dziennikarze nie przepuszczą takiej okazji.
- Będziemy tam witani jak za dawnych czasów - odpowiedział lekceważąco i podrzucił swoją laskę do góry dając znak Narcyzie, że je gotowy.
Malfoy ofiarował ramie swojej żonie, po czym deportował ich obojga do Ministerstwa Magii.
- Chyba powinniśmy się pospieszyć, to nie są godziny pracy - wyjaśniła cicho pani Malfoy kiedy stanęli na korytarzach ministerstwa.
- Dla nas zawsze wszystko jest otwarte - szepnął Lucjusz do jej ucha pozując do jednego ze zdjęć. Tak jak spodziewała się Narcyza, ich wspólne wejście do budynku wzbudziło nie małą sensację.
- Czy było to dla pana szokiem, kiedy okazało się, że żona żyje? - zapytał jeden z dziennikarzy, a jego zaczarowane pióro pisało jak oszalałe.
Narcyza uśmiechnęła się na pytanie mężczyzny i wyczekująco spojrzała na męża ściskając jego ramię.
Lucjusz zaśmiał się do fotoreporterów.
- Szokiem było to, że nadal chciała ze mną mieszkać - odrzekł ironicznie Malfoy zabawiając gromadę ludzi podążających za nimi.
- Panie Malfoy teraz poważnie - zaczął inny. - Czy wasze życie jest takie samo jak przed wojną?
Malfoy zaśmiał się przypominając ich dwa pierwsze miesiące spędzone w Malfoy Manor po powrocie Narcyzy. Następnie otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Narcyza go uciszyła wtrącając się do dialogu.
- Nasze życie wygląda troszkę inaczej niż przed wojną - wytłumaczyła kobieta głodnym wiedzy reporterom. Postanowiła z nimi pograć i zaśmiała się gardłowo wiedząc, że mają nad nimi przewagę.
- Mogą państwo sprecyzować? - zapytał inny i szybko dodał - to ostatnie pytanie.
Lucjusz spojrzał wyczekująco na żonę, bowiem nie miał pojęcia co miała na myśli.
- Czujemy się jak za młodych lat - szepnęła do dziennikarzy. - Jak kilka dni po ślubie - sprecyzowała zagryzając wargę i ruszając dalej z Lucjuszem. Kiedy oboje przecisnęli się przez tłum dało się słyszeć jeszcze kilka próśb do Malfoyów, jedna z nich brzmiała następująco:
- Jedno zdjęcie na okładkę!
Narcyza wywróciła oczy i zerknęła przelotnie na blondyna, który wydawał się zaintrygowany swoją żoną. Pochylił się nad nią i złożył na jej ustach krótki pocałunek. Po chwili się wycofał i oboje ruszyli przed siebie.
Kiedy znaleźli w Departamencie Tajemnic, Lucjusz odwiedził swoje dawne biuro i przeszukał wszystkie akta, które mogłyby mieć związek z Lią. Narcyza w tym czasie sprawdzała inne dokumenty, które wydały jej się podejrzane. W końcu trafiła na wzmiankę o narodzeniu Camelii i odkryła, że na świecie jest kilka dziedziczek krwi Le Fay.
- Masz coś? - zapytała Narcyza.
- Nie, ale widzę, że znalazłaś - odpowiedział.
- Tak… Lia ma kilka kuzynek w swoim wieku. To brzmi jak opowieść z legendy o jej krwi. Muszę to przejrzeć - uściśliła pąkując dokumenty do torebki, ale Lucjusz powstrzymał ją przed tym ruchem.
- Ale zanim to, opowiesz mi co to miało znaczyć na górze? - zapytał myśląc o jej wypowiedzi do „Proroka Codziennego”.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Czw 20:45, 27 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 10:26, 29 Paź 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dziewczyna odepchnęła rękę Dracona i prychnęła głośno. Przez chwilę milczała, a następnie odeszła od chłopaka.
- Nic nie wiesz – warknęła. Lia potrzebowała kogoś kto ją zrozumie, komu mogłaby się wyżalić. Nie z każdą sprawą mogła iść do Narcyzy, poza tym kobieta miała być jej teściową.
- O co ci chodzi? – zapytał spokojnie widząc, że coś jeszcze gryzie dziewczynę. Nott odwróciła się do niego plecami i zaczęła iść w stronę drzwi.
- Chcę porozmawiać! – zawołał za nią i zamknął drzwi za pomocą magii.
- Wypuść mnie stąd! – krzyknęła, uderzając w drewno. Nie chciała przy nim płakać i dlatego jak najszybciej chciała znaleźć się w swojej sypialni, by tam w spokoju dać upust swoim emocjom. Zagryzła wargi próbując powstrzymać łzy, cisnące jej się do oczu. Jednak kilka sekund później czuła jak łzy spływają po jej policzkach.
- Wypuść mnie, proszę – wyszeptała, opierając dłonie na drzwiach. Draco powoli podszedł do dziewczyny i położył jej rękę na ramieniu.
- Camelio? – zapytał cicho, odgarniając jej włosy na jedną stronę.
- Daj mi spokój – rzuciła, ocierając swoje policzki z łez. Korzystając z chwili słabości Nott zaprowadził ją na kanapę i poprosił żeby usiadła. Podał jej szklaneczkę z alkoholem i sam usiadł obok. Lia spojrzała na niego i zaśmiała się gorzko. Odstawiła szkło na stolik wylewając przy tym zawartość.
- Jesteś... - zaczęła, ale chłopak jej przerwał.
- Bezczelny? Okropny? - pytał patrząc w jej zapłakane oczy. Nie wiedział jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Dziewczyny płakały przez niego, ale nigdy przy nim. I pierwszy raz stwierdził, że przecież nie chciał, żeby Lia płakała. Jednocześnie nie wiedział jak powiedzieć jej, że to dla niego zupełnie nowa sytuacja. W ciągu najbliższych miesięcy mieli stworzyć rodzinę i wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko. Nie wiedział jakiego rodzaju wsparcia potrzebowała dziewczyna.
- Nie mogę pić alkoholu – szepnęła. Draco uderzył się ręką w czoło.
Lia siedziała wyprostowana, czuła się jak na oficjalnym spotkaniu. Dalej czuła barierę między nią i jej narzeczonym.
- Na balu piłaś wino – zauważył. Nott zaśmiała się, ale kiedy zdała sobie sprawę, jak sztucznie to zabrzmiało, zamilkła.
- Gdybyś zajął się mną, a nie Greengrass wiedziałby, że piłam coś innego – szepnęła, wstając z kanapy. Miała dosyć tego, że nawet wtedy kiedy rozmawiali we dwójkę i ta sytuacja wyszła z jego inicjatywy, nadal zachowywał się tak jak przy śniadaniu.
- Tłumaczyłem ci tysiące razy – sapnął, nie wiedząc czemu dziewczyna znowu wraca do tej sytuacji. Wzruszyła ramionami i podeszła do drzwi.
- Wypuść mnie stąd – rzuciła, stojąc do niego tyłem.
- Chcę porozmawiać – krzyknął, a Lia zamała na chwilę, wiele razy krzyczeli do siebie, jednak teraz słyszała w jego głosie siłę.
- Rozmawialiśmy – powiedziała zerkając na niego przez ramie.
- Dobrze – westchnęła podchodząc do biurka i siadając za nim, chcąc wytworzyć między nimi przestrzeń. Chciała jak najszybciej zakończyć tę farsę. Czuła, że po napadzie bólu powinna odpocząć. Kazała przynieść sobie herbatę i spojrzała wyczekująco na chłopaka. Wiedziała, że powinni porozmawiać, ale sama nie chciała zaczynać jej. Nie znała sposoby na przekazanie chłopakowi, że boli ją jego oficjalność względem niej. Czuła się jak zupełnie obca osoba, miała wrażenie, że traktuje ją tak jak za czasów Hogwartu.


Narcyza przejrzała papiery w poszukiwaniu nazwisk kuzynek Nott, by następnie poszukać dokumentów z ich adresami lub podstawowymi informacjami. Zignorowała pytanie męża, chcąc żeby sam doszedł do pewnych wniosków.
- Potrzebuję akt tych kobiet – powiedziała wskazując na kilka nazwiska.
- Nie zmieniaj tematu – poprosił, zabierając jej akta z dłoni. Podszedł do kolejnej szafy i za pomocą czarów zaczął szukać potrzebnych im dokumentów. Odwrócił się, tak by widzieć jej twarz, a następnie podszedł bliżej.
- Jak kilka dni po ślubie? - mruknął i zerknął w stronę szafy. Kobieta zaśmiała się i wzruszyła ramionami. Usiadła na biurku i zrzuciła z siebie płaszcz.
- Nie rozumiem po co to powiedziałaś – mówił powoli, a nagle plik kartek wparł mu w ręce. - Znaleźliśmy – powiedział i rzucił zaklęcie, mające skopiować wszystkie znalezione przez nich dokumenty. Narcyza zaśmiała się po raz kolejny i schowała dokumenty do swojej torby.
- Fantastycznie – szepnęła. - Będziemy mogli rozpocząć poszukiwania!
Lucjusz wywrócił oczami, próbował zmusić kobietę do odpowiedzi na jego pytanie, a ona tymczasem doskonale bawiła się pogrywając z nim.
- Co to było? - zapytał, mając na myśli tak jak poprzednio zachowanie swojej żony przy dziennikarzach.
- Chyba nie jesteś o to zły – wyszeptała, nadal doskonale się bawiąc – oni czekali na takie wyznania Lucjuszu!
- Nie, ja... - zaczął jedna zrezygnował po chwili. Nie był zły o taką wypowiedź, bardziej go bolał fakt, że tak faktycznie nie było. Przez pierwsze miesiące po powrocie Narcyzy do Malfoy Manor, każde z nich żyło swoim życiem, a kobieta przy okazji starała się od niego odsunąć.
- Coś cię gryzie – zauważyła i podeszła do męża. Zaprowadziła do biurka i kazała usiąść na fotelu. Sama stanęła za nim i położyła ręce na jego ramionach. Zaczęła delikatnie je masować. Robiła to tak, jak przed wojną, kiedy wracał do domu po całym dniu spędzonym w ministerstwie.
- Chodzi o te słowa do dziennikarzy? - zapytała nachylając się nad nim. Delikatnie pocałowała jego karki. Czuła jak mięśnie mężczyzny sztywnieją.
- Tak – wyszeptał.
- Kochanie, sam mówiłeś, że mi wszystko wynagrodzisz, kiedy tylko Lia i Draco opuszczą naszą posiadłość – przypomniała mu. Obeszła fotel dookoła i usiadła na kolanach swojego męża, tak jak miała w zwyczaju, zanim urodził się ich syn. Lucjusz objął ją jedną ręką, a drugą masował jej udo przez materiał eleganckiej sukienki.
Był zaskoczony takim obrotem spraw.
- Pamiętasz jak kiedyś odwiedziłam cię w pracy? - zapytała kobieta, gładząc dłonią pierś mężczyzny. Dała mu chwilę na zastanowienie, gdyż chodziło jej o jedną konkretną wizytę, którą złożyła mu krótko po ślubie. Lucjusz zarumienił się delikatnie i rozejrzał po pomieszczeniu. Od tamtego czasu zmienił kilka razy swój gabinet, jednak wystrój nadal przypominał ten sprzed wielu lat.
- Oczywiście, że pamiętam – powiedział szybko i pocałował swoją żonę. Narcyza zachichotała i okrążyła ramionami szyję męża. Odchyliła głowę by Lucjusz mógł przenieść pocałunki na jej szyję. Mężczyzna mruknął coś pod nosem i rzucił zaklęcie wyciszające. Również za pomocą magii zamknął drzwi do swojego gabinetu.

- Jak kilka dni po ślubie – szepnął po czym wrócił do swojej żony.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 16:01, 29 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Lia wyprostowała się najmocniej jak umiała. Zacisnęła swoje pięści i skrzyżowała ręce na piersiach. Wydała z siebie głośne westchnięcie, po czym przeniosła spojrzenie na Dracona, który znajdował się kilka metrów od niej i kompletnie nie wiedział jak się zachować.
- Zacznę od początku - wyjaśnił i wskazał Lii herbatę, która pojawiła się na biurku. Następnie przyniósł jeszcze kilka słodkości i postawił przed dziewczyną tłumacząc, że to nie tylko dla niej, ale również dziecka.
- Zamieniam się w słuch - warknęła przez zęby nie mając ochoty na pogaduszki z chłopakiem.
Z jednej strony Lia pragnęła prawdy i zainteresowania ze strony Malfoya. Dawno nie siedzieli naprzeciwko siebie śmiejąc się i rozmawiając o mnóstwie błahych spraw. Kiedy myśleli, że między nimi może być dobrze, okazało się, że Lia jest „chora”, a potem wydarzenia potoczyły się już bardzo szybko.
Z drugiej zaś strony Nott potrzebowała rozmowy z kimś innym, kto nie jest spokrewniony z Malfoyami. Niestety Camelia nie miała żadnej rodziny, kuzynek, a nawet przyjaciółek. Dziewczyna była zdruzgotana po zmianie Rosier, ale nie mogła załamywać się ciotką. Nott musiał odetchnąć i zostawić tę kobietę za swoimi placami.
- Słuchasz mnie? - zapytał Draco widząc, że Camelia próbuje coś rozgryźć w swojej głowie.
- Cały czas - sapnęła i upiła łyk herbaty. Następni pomachała ręką do chłopaka dając mu znak, że może kontynuować.
- Jeśli chodzi o bal… Lia, musisz zrozumieć, że byłem zestresowany - dodał.
Brunetka parsknęła śmiechem.
- Nie wiem jak ty, ale to ja martwiłam się o krycie ciąży, a nie ty - rzuciła nonszalancko i pogłaskała brzuch.
Dla Lii ten odruch stawał się bardzo naturalny, przez ostatnie kilka minut nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji, w której nie była by w ciąży.
- Wiem - szepnął. - Ale tyle osób pytało mnie o ciebie i ślub, a te panny… Wszystkie się na mnie rzucały, kiedy znikałaś mi z oczu - wytłumaczył.
- Ja znikałam ci z oczu? - zapytała retorycznie. - To ty co chwila wychodziłeś.
Malfoy odetchnął głęboko i ścisnął swoje dłonie razem. Następnie przetarł czoło i oblizał suche wargi. Ta rozmowa nie była dla niego łatwa. Musiał przyznać się do swojego błędu i przeprosić, a dla Malfoyów było to coś niewyobrażalnego. Oni nigdy nie przepraszali i nie tłumaczyli się ze swoich błędów.
- Lia, wiem! - krzyknął gubiąc się w swoich argumentach. - Tańczyłem z nimi wszystkimi, ponieważ był to mój obowiązek. Wypiłem toast za ciebie i straciłem orientację. Ocknąłem się na pierwszym piętrze przy rodzicach - podsumował nie spuszczając oczu z dziewczyny.
- Wiesz, że to do mnie nie przemawia - wygarnęła.
- A to do ciebie przemówi? - zapytał, wstał i podszedł do biurka. Usiadł na krześle umieszczonym naprzeciwko Lii. Wyciągnął jakąś starą gazetę i rozłożył ją przez Nott. Następnie palcem przebiegł po tekście i wskazał dziewczynie najważniejsze urywki artykułu.
- Z którego to roku? - zapytała nie zauważając daty na „Proroku Codziennym”.
- 1979 roku, rok przed naszym urodzeniem i Dafne Greengrass - wytłumaczył. Lia nadal nie rozumiała związku tego artykułu z Astorią i Dafne Greengrass.
- Co to ma do rzeczy? - syknęła widząc w tym marną wymówkę chłopaka. Draco nie poddawał się. Prychnął, lecz po chwili wyjaśnił Lii krótką historię rodziny Greengrass, którą opowiedział mu ojciec.
- Matka Astorii i Dafne pracowała ze Snape`em przed I wojną czarodziejów - wyjaśnił. - I właśnie wtedy użyła Płynnego Imperiusa na swojego obecnego męża! - wytłumaczył ściągając brwi z powodu zagmatwanego artykułu w gazecie.
- Co to ma wspólnego ze mną? - zapytała.
- To, że w piwnicy ich dworku jest mnóstwo takich substancji, a Astoria chciała mnie wykorzystać w ten sam sposób co jej matka pana Grengrassa - mruknął uśmiechając się słodko z odkrytej tajemnicy.


Narcyza odsunęła się od swojego męża z wielkich rozmachem. Szybko znalazła suknię leżącą na drugim końcu gabinetu, po czym staranie włożyła ją na siebie. Następnie rozejrzała się w poszukiwaniu butów, niestety nawet różdżka jej w tym nie pomogła.
- Czego szukasz? - mruknął Lucjusz wciągając na siebie spodnie.
- Szpilek - rzuciła żałośnie i usiadła na fotelu męża. Zjechała po oparciu i beznadziejnie rozejrzała się dookoła. - Zniknęły - szepnęła.
- Kochanie, byłem świadkiem wielu rzeczy, ale to raczej niemożliwe - rzucił i podążał za wzrokiem żony.
Narcyza założyła ręce na piersi, by po chwili je rozplątać. Oparła łokcie na biurku, a sama podparła brodę na dłoniach spoglądając na Lucjusza. Malfoy siłował się z guzikami koszuli, która płatały mu figla i same się rozpinały po zapięciu.
- Ja też byłam świadkiem wielu rzeczy i stwierdzam, że nie nadaję się już do tego - wyjaśniła tajemniczo i zakryła twarz w dłoniach.
- Do czego się nie nadajesz? - kontynuował temat kompletując całe ubranie.
- Do takich spontanicznych zabaw z tobą - odrzekła poważnie i wstała. Ubrała wszystko co porozrzucała po gabinecie nadal rozglądając się za obuwiem.
Lucjusz zaśmiał się, by po chwili spoważnieć. Podszedł do żony i rzucił urok na pokój. Następnie para butów przyleciała do niego. Podał je Narcyzie i zaśmiał się z miejsca, z którego przyfrunęły.
- Były na szafie - oznajmił ukrywając śmiech.
- To nie jest śmieszne - warknęła i ubrała je. Następnie wyciągnęła swoje przyrządy i poprawiła makijaż, by móc z gracją ponownie wystąpić na korytarza Ministerstwa.
- Wiem, kochanie - szepnął do jej ucha.
Narcyza ubrała płaszcz i sprawdziła dokumenty. Wszystko musiało się zgadzać, ponieważ następnego dnia chciała ruszyć na poszukiwania dziewcząt z akt.
- Chodźmy już - powiedział Malfoy i puścił swoją żonę pierwszą. Narcyza opuściła Departament Tajemnic, po czym kierowała się na drugie piętro by zasięgnąć rady Stanu Cywilnego. Musiała dowiedzieć się wszystkich szczegółów dotyczących ślubu Lii i Dracona.
Kiedy wszystko załatwiła udała się za Lucjuszem na koniec korytarza, gdzie miał znajdować się kominek.
- Alarm 209! - krzyknął ktoś z jednego z biur i wybiegł na korytarz machając do strażników. Lucjusz z żoną przystanęli przy drzwiach i przyglądali się całemu zajściu.
- Co się stało? - zapytał czarodziej ubrany po cywilnemu.
- Ktoś ukradł kopie akt z 1979 i 1978 roku! - krzyknął brunet i wyciągnął puste teczki.
- Czy to takie ważne? - wypytywał strażnik. - To tylko stare kopie gazet i nic więcej - żachnął się i odszedł, ale urzędnik go zatrzymał.
- Zostały wykradzione niepublikowane artykuły! - warknął wiedząc, że czeka go kara za złe pilnowanie tych dokumentów. Nie po to stał na straży tych informacji, by teraz ktoś wyciągnął na światło dzienne stare brudy.
- Pomóc w czymś? - zapytał Lucjusz przyglądając się chaosowi.
Dwaj mężczyźni skamienieli wiedząc, że Malfoy jest urzędnikiem z górnej półki, który kontroluje pozostałych.
- Nie, dziękujemy panie Malfoy - odrzekli niemal jednocześnie i skłonili się.
Narcyza ukryła chichot i ruszyła w stronę kominka. Pociągnęła za sobą Lucjusza, po czym obydwoje zniknęli w kłębach dymu i kurzu.
Zaraz po powrocie do Malfoy Manor kobieta sporządziła notatki dotyczące krewnych Lii, a Lucjusz zastanawiał się nad słowami urzędników z Ministerstwa.
- Kochanie? - zapytał Narcyza, ale mężczyzna ją zignorował. - Lucjuszu! - krzyknęła na cały głos i rzuciła mu kilka kartek.
- Co to jest? - zapytał zdruzgotany.
- Krewny Cameli - szepnęła z przerażeniem Narcyza zastanawiając się nad pozostałością jej rodziny.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Sob 16:58, 29 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 9 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare