Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspólne opowiadanie forumowe ^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Śro 13:47, 26 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Fajny rozdział... znowu coś się zaczęło dziać.
Ale spokojnie, mam plan xD
Może ktoś kogoś nakryje na czymś... jak ja to uwielbiam.

Dobra, idę pisać xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Śro 14:49, 26 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Pokój Sakury

Wszyscy siedzieli w pokoju Sakury i przyglądali się więźniowi. Byli pewni, że uciekł z Azkabanu, Bellatrix wzdrygnęła się na jego widok. Wyglądał tak samo jak ona, jeszcze kilka lat temu.
- Dubis! - warknęła Lestrange - ty nieudaczniku, miałeś zabić całą rodzinę - krzyknęła, ale nikt prócz Severusa nie wiedział o co chodzi.
- Koniec widowiska - zaczął Snape wskazując na drzwi.
- Spadam stąd - rzuciła Bella i zniknęła z pokoju, teleportując się w nieznane miejsce.
- Gdzie jest ten szaleniec? - warknął po chwili Dubis podchodząc do Severusa.
- O czym ty mówisz? - zapytał mistrz eliksirów, a Sakura dalej się trzęsła. Michelle nie była wcale w lepszym stanie. Wielkie łzy spływały po jej policzkach. Nie mogła uwierzyć, że zostawili Carlisle`a samego na polanie, we Francji!
- Pomógł mi uciec, a potem zamknął mnie tutaj… nie wychodziłem, bo zagroził, że zabije Morgaine - zaczął- ona tutaj jest… a on razem z nią! - krzyknął, błagał Snape`a wzrokiem żeby mu pomógł.
- O kim mówisz? - profesor był jak zawsze beznamiętny.
- O Rosierze… jest taki sam jak reszta - rzucił - wydał nas w ręce Ministerstwa, a teraz chce przekazać moją córkę w ręce Voldemorta - mówił.
- Evan Rosier? - zapytała cicho Sakura.
- Dokładnie, skąd go znasz?
- Yhm… eee… kilka razy odwiedził naszą rodzinę - odpowiedział nieświadoma dziewczyna.
Michelle przypatrywała im się. W ogóle nie wiedziała o czym oni rozmawiają.
- Severusie, pomóż mi go znaleźć!
Snape zacmokał kilka razy i popatrzył na Sakurę.
- Myślę, że możemy spotkać się w salonie… musimy przeprowadzić rozmowę. Obecność obowiązkowa - mówił - trzeba znaleźć pozostałych.
- A Carlisle? - pisnęła Signe.
- Nic mu nie będzie - oznajmił profesor.
- Zawsze to samo, nic mu nie będzie! - wymamrotała - a jeśli stało się coś złego!
- Panno Signe, myślę, że mam większe doświadczenie z wilkołakami niż pani - uśmiechnął się ironicznie i pozwolił Dubisowi wyjść z pokoju.

Draco & Meg

Dziewczynie udało się ugodzić mężczyznę zaklęciem. Teraz leżał na ziemi w winnicy.
- Musimy znaleźć mojego ojca - zaczął chłopak ciągnąc Meg za sobą.
- Czyli mój ojciec… to był fałsz - wymamrotała.
- Nie! - krzyknął Darco - to był eliksir wieloskokowy, a on dział tylko… w przypadku żywych! - oznajmił radoście Malfoy.
- Pocieszenie - wyszeptała widząc, że już są w salonie.
- Meg, usiądź tutaj… ja pójdę po ojca - odchrząknął Draco i chciał już biec, ale tuż obok niego deportowała się jego ciotka.
Chłopak chciał ruszyć, ale potem zobaczył co jego ciotka robi. Najwidoczniej była zainteresowana Meg, podeszła do niej i coś zaczęła jej szeptać do ucha.
- Jak ci się podobało spotkanie z moim wujem? - zapytała głaszcząc Meg po włosach?
- Wujem? - warknął Draco.
- Draconie… nie poznałeś swojego wuja Evana? - zaśmiała się Lestrange.
- Nie jest moim wujem - krzyknął Malfoy patrząc wściekle na ciotkę.
- Nie podnoś głosu… rodziny się nie wyprzesz. Draconie - uspokajała kobieta.
Meg była coraz bardziej wystraszona. Nie dość, że ten mężczyzna nie był jej ojcem, to teraz ciotka Dracona próbowała jej coś powiedzieć.
- I tak zginiesz… twoja krew nie jest warta śmierci mojego chrześniaka - musnęła jej policzek zostawiając na twarzy Meg ślad szminki.
- Zostaw ją w spokoju - mówił Malfoy, ale na jego twarzy malowało się zmartwienie. Czuł, że ogarnia go panika.
- Twój ojciec by tak nie powiedział - zaśmiała się Bella - ale jak widać, ma ważniejsze sprawy na głowie niż życie syna, czy żony - odrzekła podchodząc do Dracona i kładąc swoją głowę na jego ramieniu. - Mówiłam twojej matce, żeby za niego nie wychodziła, ale nie słuchała… Jak ty teraz!
- Odejdź - błagał ją Draco.
- Nic na to nie poradzisz - mówiła - że, rodzice są zakochani sami w sobie… jakież to narcystyczne - mówiła.
Draco chciał jej jeszcze coś odpowiedzieć, ale właśnie do salonu wszedł Rosier, który sam sie uwolnił w winnicy… następnie tuż obok nich wszedł Severus ciągnąc za sobą Sakurę i Michelle, a tuż obok niego podążał…
- Tato! Ty żyjesz - krzyknęła Meg.
- Zamknij się, niewdzięczna - upomniała Bella i przyłożyła różdżkę do jej głowy.
- Bella spokojnie, przepowiednie się zmieniły - rzucił Evan.
- Jak to? - zapytał Severus.
- Odczytano pozostałe - zaśmiała się Lestrange.


Lucjusz & Rissa


Dziewczyna patrzyła jak mężczyzna się rusza. Dzisiaj jej nie szło, nie czuła tej muzyki. Czuła, że ogarnia ją panika, każdy dotyk Lucjusza wprawiał ją w osłupienie.
- Tańcz dalej - nalegał patrząc na nią. Wtedy dziewczyna poczuła, że jego ręka ześlizguje się po jej talii.
Irisa zesztywniała i przestała tańczyć.
- Nie mogę - szepnęła, mając nadzieję, że jej posłucha.
Rissa słyszała, że piosenka się kończy, byłaby wdzięczna, gdyby dał jej już spokój.
- Musisz umieć tańczyć… towarzystwo traktuje to jako…
- Nie interesują mnie takie spotkania, jestem inna niż moja ciotka - zaczęła, widząc, że Lucjusz bardzo często wymaga od niej to co robił z Narcyzą.
- Nie - szepnął - jesteś dokładnie taka sama - kontynuował. Wtedy Rissa zdała sobie sprawę, że już nie trzyma jej dłoni. Jego ręka była na jej ramieniu. Delikatnie i powoli odgarniał jej włosy.
- Ale nie jesteśmy rodziną - mówiła uparcie i akcentowała słowo „rodziną”.
- Wiem… ale czyż to nie wspaniałe - mruknął patrząc na nią.
Wtedy zmieniła się muzyka. Na płycie musiała być jeszcze jedna piosenka, tylko, że ta… przypominała jakiś taniec kochanków. Rissa zarumieniła się kiedy usłyszała pierwsze dźwięki, to tak jakby…
- Poddaj się muzyce - prosił, a Black nie zrozumiała o co chodzi. Jego słowa dotarły do niej, kiedy jego usta musnęła jej policzek zjeżdżając niżej.

KRYJÓWKA VOLDEMORTA

- Glizdogonie, podaj mi przepowiednie! - krzyknął Czarny Pan.
Mały, gruby mężczyzna podbiegł do stołu układając na nim cztery, niebiesko szare kule.
- Proszę, panie - wyszeptał.
Voldemort wziął wszystkie kule i przyglądał im się badawczo, cały czas się krzywiąc. Nie potrafił ich odczytać… nie rozumiał, dlaczego były tak niezwykłe. Nie rozumiał czym była legenda.
- Narcyzo! - krzyknął. Po chwili do pokoju weszła żona Lucjusza.
Nigdy nie była śmierciożercą, ale znalazła się w tym miejscu by chronić swojego syna i Meg.
- Odczytaj przepowiednię Irisy - rzucił mężczyzna.
Kobieta odchrząknęła.
- Nie mogę… tylko właściciel, może poznać największe sekrety przepowiedni - odrzekła spuszczając głowę.
- Macie tą samą krew! Kule da się oszukać - żachnął się machają ręką na Glizdogona.
- Ona nie jest moją rodziną, Panie - szepnęła blondynka - została adoptowana.
- Bzdura!
- W przepowiedni widziałem coś innego… Potrzebuję krwi bliźniaczych dusz!
Wtedy obok nich teleportowała się Bellatrix.
- Mistrzu - zaczęła.
- Przynieś mi Dubis… Rosier długo nie wraca! - oznajmił Voldemort, a Lestrange kiwnęła do siostry i znowu zniknęła.
- Ty przyniesiesz mi Black! - powiedział do Narcyzy i kazał jej się deportować - inaczej ty i twoja „wielka” rodzina znikniecie z powierzchni ziemi.
Zrozpaczona kobieta deportowała się do swojego domu.

MALFOY MANOR - salon

Severus patrzył na Rosiera, który wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Bellatrix nic sobie nie robiła z obecności tylu osób, dalej kontynuowała to co zaczęła.
- Lestrange, zostaw moją córkę! - krzyknął Dubis.
Wtedy wszyscy wyciągnęli swoje różdżki i poprzystawiali sobie je nawzajem do głów.
- Radzę się uspokoić! - warknął Rosier. - ON zna prawdę… zna prawdziwą legendę - zaśmiał się mamrocząc coś do Bellatrix.
- My też ją znamy! - krzyknęła Sakura, która czuła się odważnie stojąc obok Severusa.
- To jest twoja… - przełknęła ślinę - dziewczyna, Snape! - rzuciła kobieta histerycznie się śmiejąc.
- Nic tu po was - mówił Draco patrząc na Rosiera i kierując w niego różdżkę.
- Draconie, panuj nad emocjami… jak ojciec - mówił Evan śmiejąc się do Belli.
Meg czuła jak łzy spływają jej po policzku. Nie mogła ruszyć głowy, ponieważ Bellatrix cały czas trzymała ją za podbródek. Nawet jej ojciec nic nie mógł zrobić. Nie miał różdżki. Była skazana na profesora, Draco i dwie dziewczyny.
- Severusie, odsuń się i daj nam dziewczyny - nalegał Rosier.
Snape się nie ruszył, ale Michelle i Sakura wyszły przed niego. Profesor chciał coś powiedzieć, ale wiedział, że jego słowa nic nie dają.
- Raz, dwa, trzy… a gdzie czwarta? - zapytała Bella po raz drugi szeptają coś do ucha Meg.
- Z Lucjuszem - powiedział bez uczuć Severus - bezpieczna.
Wtedy Bellatrix wybuchła śmiechem.
- Snape, bezpieczny to może być seks, a nie dziewczyna! - krzyknęła - ale co ty możesz o tym wiedzieć!
Mistrz eliksirów nie wytrzymał, chciał rzucić jakieś zaklęcie na szwagierkę Malfoya… natomiast Rosier celował w Dracona.
Bum!
- Severusie zostaw moją siostrę. Evan, to mój syn! - krzyknęła Narcyza która w tym momencie deportowała się w salonie. Nastała cisza.
- Co ty…
- Gdzie Lucjusz i Rissa? - zapytała spokojnie pani Malfoy.
- Znasz go… zapewne… - zaczęła kobieta, która cały czas znęcała się nad Meg.
- Nie waż się obrażać mojego męża, Bellatrix! - krzyknęła Narcyza. - Severusie, byłbyś tak miły i poszukałbyś go?
- Oczywiście - zaczął nie odrywając wzroku od śmierciożerców.
Kiedy Severus poszedł, Narcyza zajęła jego miejsce. Wszyscy dalej mierzyli w siebie różdżkami.

Sypialnia

Kiedy Rissa głośno nabrała powietrza, Lucjusz zatrzymał swoje wargi na jej skórze. Wrócił do jej ucha.
- Coś nie tak? - zapytał łagodnie, cały czas wczuwając się w melodię. Irisa nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową.
Wiedziała, że Lucjusz próbuje ją opętać. Nie mogła się przeciwstawić, ale skoro… W sumie mogli mieć już zadanie z przepowiedni za sobą.
Wtedy zrobiła coś co napędziło Lucjusza, pokazało mu drogę wolną. Black delikatnie przechyliła głowę, udostępniając swoja szyję jego wargom. Nie musiał długo czekać na zachętę. Po chwili Rissa czuła, że jego ręce lądują na jej żebrach i pną się w górę.
- Pamiętaj co miałaś robić z rękami - upomniał.
Wtedy dziewczyna rozbudziła się ze snu. Ręce lekko jej drżały, ale powoli dosięgała do jego torsu, by w końcu dorwać się do jego koszuli. Sama nie wiedziała dlaczego, ale znowu chciała zobaczyć jego nagi tors.
Czuła, że Lucjusz uśmiecha się na jej gesty. Malfoy wrócił do jej ust, pozwalając by ta chwila trwała dłużej. Jego ręka dotknęła jej piersi.
Rissa jęknęła.
Wtedy usłyszeli głośne pukanie do drzwi. Na początku to zignorowali.
- Wpuść mnie! - rzucił ktoś. Lucjusz wrócił do Rissy, zdejmując z niej koszulkę
Drzwi gwałtownie się otworzyły, a w nich stanął profesor Snape. Wyglądał na nie wzruszonego zastanym widokiem. Wskazał palcem na Lucjusza, potem na Irisę.
- Narcyza chce was widzieć - odrzekł - Teraz!



Weny kolejnej xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Śro 15:34, 26 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Śro 15:44, 26 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Ciss, rozdział wyszedł Ci cudnie ( choć wydaje mi się, że to słowo i tak nie oddaje tego jaki dobry jest ten rozdział!)!

Nawet nie chcę się rozdrabniać na fragmenty, wszystkie są świetne (ochh... ostatnia sytuacja między Rissą i Lucjuszem! <3). Rozmowa w salonie. Cudne i jeszcze raz cudne!

Teraz chyba Kasi kolej, w takim razie weeny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Śro 15:48, 26 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Wow, dzięki xD

Nie spodziewałam się takiego entuzjazmu xD
naprawdę jest mi miło xD
W takim razie weeny Kasiu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 21:20, 27 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

MALFOY MANOR

SYPIALNIA


Rissa wyrwała się z amoku. Zabrała z ręki Lucjusza koszulkę i zaczęła się szybko ubierać:
- Pro…pro…Profesor Snape!
Severus spojrzał tylko beznamiętnie na zaistniałą sytuację i trzaskając drzwiami, wyszedł z pokoju. Lucjusz podszedł do Rissy chcąc kontynuować to co zaczęło się przed wtargnięciem profesora. Panna Black wyrwała mu się gwałtownie i już ubrana zaczęła mówić do Lucjusza głośno:
- Tam na dole jest twoja żona! Ona już dla ciebie nic nie znaczy?
- Wcześniej jakoś nie protestowałaś… - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy Lucjusz – Podobało Ci się… Nie powiesz, że nie…
Na twarz Rissy wpłynął rumieniec. Spuściła wzrok na swoje buty. Podobało jej się. Nawet bardzo. Chciałaby jeszcze raz poczuć jego dłonie na jej ciele. I jego tors pod jej palcami. Ale to jest mąż jej kuzynki. A ona jest na dole!
- Nie! – krzyknęła gdy Lucjusz znowu się do niej zbliżał. On jej nie posłuchał. Chwycił dziewczynę w talii i lekko pocałował w usta. Rissa nie umiała się powstrzymać. Wplotła swoje ręce w jego perłowo białe włosy i odwzajemniła pocałunek. Gdy odchyliła się by nabrać powietrza, Lucjusz puścił ją, ubrał się i całując ją w czoło rzekł:
- Teraz możemy iść. Gotowa?
Panna Black skinęła głową i wyszła za mężczyzną.

SALON

Severus znalazł się z powrotem w salonie i dołączył do Narcyzy, która celowała różdżkę w Rosiera. Po chwili do salonu wkroczył dumnie Lucjusz, a za nim szła wolno Rissa, która miała straszne wypieki na twarzy. Pani Malfoy szybko podeszła do męża, chwyciła go lekko za rękę i pocałowała w policzek. Następnie podbiegła przytulić Rissę.
- Och… Jakie czułe przywitanie… - zadrwiła Bellatrix – A mógłbyś nam Lucjuszu zdradzić, co robiłeś z nią? – podchodziła powoli do panny Black i mierzyła ją wzrokiem.
- Nie powinno cię to interesować, Bella… - wycedził ostro pan Malfoy.
Lastrange okrążała Rissę przyglądając jej się uważnie. Narcyza spojrzała na nią i stanęła by Bella nie mogła dotknąć panny Black:
- Zostaw ją Bella.
- Ale Cyziu… Ona jest ważna dla Czarnego Pana…
Wtrącił się Evan:
- Cała czwórka jest ważna! Wiesz, że bez nich nie odczytamy przepowiedni.
Nagle odezwała się Meg, która stała zaraz obok Dracona i trzymała go mocno za rękę:
- Voldemort, ma wszystkie przepowiednie?
W salonie zawrzało i Bella krzyknęła:
- Głupia dziewczyno! Nie masz prawa mówić do niego po imieniu! Nie jesteś godna!
Nagle obok głowy czarnowłosej przeleciało jakieś zaklęcie.
- Draco! I ty przeciwko mnie ?!
- Draconie! – krzyknęła Narcyza.
- Nie, matko. Nikt tak nie będzie traktował Meg. Nie pozwolę na to.
Evan zaśmiał się gorzko:
- I tu się różnisz od swojego ojca. Nigdy nie potrafił…
- Zamknij się Rosier! – wykrzyknął pan Malfoy.
- Dość! Evan. Bierz je siłą!
W salonie zagrzmiało od zaklęć. Leciały one w każdą stronę. Narcyza, Lucjusz , Severus, Draco i pan Dubis starali się najbardziej jak mogli by obronić dziewczyny. W końcu ktoś trafił przez przypadek w sufit i na środek salonu spadł wielki żyrandol niosąc za sobą kupę kurzu. Gdy cała mgła opadła czarodzieje rozejrzeli się po pomieszczeniu. W salonie byli tylko pan Dubis, Lucjusz oraz Severus. Zniknęła cała czwórka dziewczyn oraz Narcyza.
- Cholera! – przeklnął Snape gdy ujrzał że zniknęła także Bellatrix i Evan. Nagle w drzwiach odezwał się głos:
- Co się tutaj stało?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 22:30, 27 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Mam nadzieję, że nie spieprzyłam xD

W salonie panował chaos. Mnóstwo kurzu i porozbijanych mebli nie pozwalało się przejść po salonie.
- Gdzie one są? - krzyknął Snape rozglądając się po pomieszczeniu.
- Co się tutaj stało? -zapytał ktoś ponownie.
Dopiero wtedy zdali sobie sprawę, że to Carlisle, który musiał przybyć niedawno do Malfoy Manor.
Draco podbiegł do swojego ojca. Chciał go o coś zapytać, ale zrezygnował, kiedy zdał sobie sprawę, że nikt nie odpowie na jego pytanie.
- Narcyza! - rzucił Lucjusz - Gdzie ona jest? - zapytał wstrząśnięty.
Severus spojrzał na niego. Nie uśmiechnął się, ale coś błysnęło w jego oku.
- Teraz jest ci potrzebna? - zapytał jakby nigdy nic mistrz eliksirów.
Draco szybko zmierzył ojca wzrokiem. Pan Dubis próbował odsunąć potłuczony żyrandol na bok, a Carlisle stał z boku, jakby bał się podejść do pozostałych.
- Coś sugerujesz, Snape? - zagrzmiał Malfoy, karząc synowi odgarniać zniszczone meble.
Wtedy zapanował cisza. Snape patrzył na wszystkim.
- Mamy jakiś plan? - rzucił Severus.
Lucjusz okrążył wszystkich, kiedy wydostał się z gruzu podszedł do drzwi wejściowych.
- Nie mamy pojęcia, gdzie zniknęli - odparł przejęty Draco - nawet nie wiemy czy wszyscy są w tym samym miejscu - oświadczył.
Carlisle kiwnął głową na znak, że zgadza się z teorią młodego Malfoya. Pan Dubis zmieszał się, a Lucjusz machnął ręką… chciał, żeby się wszyscy uciszyli.
- Ojcze, słyszysz to? - zapytał Draco podchodząc do kominka.
- Ciszej - nakazał Malfoy.
Po chwili Severus także zaczął się wsłuchiwać w głosy, które wychodziły z kominka.
- To czyjś śpiew - skrzywił się Cullen patrząc na pozostałych.
- Śpiew wil - ucieszył się Draco - To Meg… zostawiła wiadomość zanim zniknęła!
- O czym ty mówisz? - zapytał z wyrzutem pan Dubis. Najwidoczniej był zdziwiony tym, że chłopak zna prawdę. Myślał, że … nie można zdradzać takiej tajemnicy.
- Nie rozróżniam słów, tylko szepty - oznajmił Lucjusz patrząc na Severusa i dostrzegając w jego twarzy zwątpienie.
- Też nic nie rozumiem, musiała nastąpić jakaś komplikacja…
- Ciszej! Słyszę słowa! - krzyknął Draco podchodząc bliżej.
Po chwili przyłożył ucho do zimnych cegieł.
Spojrzał do tyłu na mężczyzn i zaczął wypowiadać te słowa, które słyszy.
- To tajemnica, dotycząca wil. Moja pieść pokonująca setki mil…
- Mów dalej… słuchaj Draconie - kazał ojciec Meg.
Lucjusz cały czas patrzył ze zdziwieniem na swojego syna.
- Jesteśmy tam, wszyscy razem… To miejsce okropne, jest cmentarzem…
- Dom Riddle`ów! - rzucił Malfoy.
- Tam jest cmentarz, gdzie trzymano Pottera - zaczął Snape - coś o tym wiesz, Lucjuszu?
Malfoy kiwnął głową.
Carlisle automatycznie do niego doskoczył, łapiąc Malfoya za ramię.
- Dubis ty zostajesz tutaj - krzyknął Lucjusz.
- Lepiej będzie, jeśli poczeka pan tutaj na Meg. Będzie pewna, że jest pan bezpieczny - odrzekł Draco, a mężczyzna zgodził się z nim.
Carlisle poganiał Malfoya, ale Lucjusz stał w miejscu.
- Cullen ty też zostajesz! - zażądał Snape.
- Ale… Michelle - mówił.
- A jeśli się przemienisz? - zapytał retorycznie książę półkrwi.
- Już po pełni - zaczął czarodziej, ale Lucjusz go uciszył.
- Będzie tutaj z ciebie więcej pożytku, możesz posprzątać bałagan, moja żona nie toleruje kurzu - mówił Lucjusz, a Severus zmierzył go wzrokiem. Wtedy Draco stanął obok ojca.
Po chwili cała trójka deportowała się na stary cmentarz przy starym domku Riddle`ów… wylądowali tuż przy grobie ojca Voldemorta. Anioł Śmierci poraził ich swoją majestatyczną postawą.



CMENTARZ

- Gdzie on jest? - zapytała Bellatrix kierując swoje pytanie do Glizdogona, który stał przy jednym z grobów.
- Nie przyjdzie - odrzekł wystraszony.
- ale… on chciał ich krwi! Mamy je wszystkie - rzuciła Bella biegając po ciemnej polanie.
Wtedy podeszła do niej Narcyza.
- Bellatrix, co ty sobie wyobrażałaś sprowadzając nas wszystkich…
Pani Malfoy nie skończyła, ponieważ Bellatrix wydała z siebie dziki okrzyk. Wszyscy spojrzeli w jej kierunku. Okazało się, że na jednym z grobów leżą cztery kule.
- Bierzcie je! - krzyknęła Lestrange podając każda kulę dziewczynie.
Rosier zrobił kilka kroków do tyłu i z daleka obserwował wydarzenia.
Michelle miała łzy w oczach, panicznie bała się ciemności i Bellatrix. W takiej chwili nie wiedziała co ma zrobić ze swoim ciałem. Czuła, że sztywnieje, dostała kulę do reki. Wpatrywała się w nią przez chwilę, ale nic nie widziała.
Sakura dumnie stała z założonymi rękoma. Wiedziała, że za chwile przybędzie Severus i pomoże jej się wydostać z tego miejsca. Wtedy podeszła do niej Bellatrix i wręczyła jej przepowiednię. Kiedy Hanuro wzięła kulę do ręki, poczuła dziwny, eklektyczny wstrząs jej ciała.
Z boku stała Meg i przyglądała się badawczo wszystkim na polanie. Obserwowała każdy ruch ciotki Dracona. Nie chciała by ta po raz kolejny trzymała ją i szeptała jej do ucha. Wszystkie chwile w salonie były dla niej przerażające. Nie chciała do nich wracać. Kiedy trzymała kule w ręce, słyszała w swojej głowie tylko jedno słowo: „Draco”. Na ten dźwięk delikatnie się uśmiechnęła.
Następna była Irisa. Dziewczyna patrzyła z nonszalancją na Bellatrix, która do niej podchodziła. Szepnęła jej coś do ucha i wręczyła kulę. Black patrzyła w ciszy na przedmiot, próbowała coś zrozumieć z obrazów, które pojawiły się przed jej oczami.
- Mówcie co widzicie - szeptała Bellatrix.
- Bella, uspokój się! - krzyknęła Narcyza.
- Cyziu… ja jestem po twojej stronie - mówiła. - To one - wskazała na dziewczyny - zakłócają harmonie w twoim życiu.
Pani Malfoy zrobiła oburzona minę.
- Cyziu mam także twoją przepowiednię - zaśmiała się jej siostra.
Wtedy Rosier wkroczył do akcji. Pozbierał wszystkim dziewczynom kule i włożył je do jakiejś misy wypełnionej cieczą.
Następnie Bellatrix wymierzyła różdżkami w dziewczyny, a Rosier razem z Glizdogonem podchodzili do każdej z nich. Rosier miał nóż i przecinał nadgarstek każdej z nich. Następnie kilka kropel trafiało do misy z kulami.
Kiedy już krew każdej spoczęła w naczyniu nad polaną uniósł się czarny dym.
Najdziwniejsze było to, że kiedy Irisa ugięła się pod naciskiem noża Narcyza zrobiła to samo.
- Ciekawe - żachnęła się Bellatrix.
Kiedy zaczęły się pojawiać jakieś obrazy, Bellatrix zaczęła swój monolog.
- Signe - zaśmiała się - Rosier zanieś ją do ruin… tam poczeka na swojego wilkołaka. To przeznaczenie.
Rosier zrobił to co mu kazała.
- Glizdogonie, Dubis i…
- Black! - krzyknęła Irisa, wiedziała, że ich dusze są bliźniacze… było pewne, że będą musiały razem przebywać. Były potrzebne Czarnemu Panu w tej samej kolejności.
- Zamknij się! Dubis i Hanuro! Poczekacie tutaj na Mistrza - wyszeptała - potrzebuje was dwie.
- Bella! Nie możesz rozdzielać bliźniaczek - rzuciła Narcyza.
- Ciszej… moje dwie drogie siostry nie zostaną rozdzielone - krzyknęła Bella patrząc na Cyzię i Rissę.
- O czym ona mówi? - zapytała Meg Irisę, ale dziewczyna nie potrafiła jej odpowiedzieć.
- Cyziu… moja kochana, Irisa jest naszą siostrą. Nie kuzynką!
- Jestem adoptowana! - rzuciła Black.
- Tak myśleliśmy, dopóki nasza - spojrzała na Narcyzę - świętej pamięci mamusia nie napisała w testamencie, że ma jeszcze jedna córkę… Irisę. Nie chciała cię i oddała na wychowanie naszej drogiej kuzynce, która dbałą o małą Rissę…
- To nie możliwe - powiedziała Sakura. Dobrze znała swoją koleżankę.
- To nie może… - zaczęła Black.
- To dlatego mój szwagier stracił dla ciebie głowę… tak było z każdą z nas - zaśmiała się ironicznie Lestragne, a Narcyza spojrzała na Irisę. - Siostrzyczko, twoją bliźniaczą duszą jest Cyzia… tak samo jak moją. Siostry Black zawsze trzymają się razem… nierozłączne siostry… nawet po małżeństwie… nierozłączne w każdej czynności - uśmiechnęła się Bella do Cyzi i oblizała swoje wargi.
Kobieta miał coś powiedzieć, ale wtedy z gęstwiny wyłonili się Severus, Draco i Lucjusz.
- Draco! - zawołała Meg i chciała podbiec do chłopaka, ale Glizdogon zagroził jej nożem
- Myśl jak wila… - krzyknął.
- Co? - zapytała.
- Nie odczytają przepowiedni… nikt nie rozumie ich języka - nakazał, a dziewczyna tak zrobiła.
- Severus! - wyszeptała Japonka kiedy zauważyła, że mężczyzna podchodzi do niej.
- Snape, nie waż się - rzuciła Lestrange.
- Będę robił to co mi się podoba, Bellatrix - oznajmił celując w Rosiera.
Michelle siedziała sama pod murami. Próbowała wypatrzeć Carlisle`a, ale na marne.
- Został w domu - odrzekł Draco.
Dziewczyna skinęła głową.
- Lucjuszu… nieładnie zabawiać się moimi dwiema siostrami - zaśmiała się Bellatrix opierając brodę o ramię Malfoya.
- Nie rozumiem co masz na myśli - odrzekł beznamiętnie.
- Rissa… jest naszą siostrą. Czyż to nie wspaniale? - zapytała, a Narcyza delikatnie się uśmiechnęła podchodząc do swojego męża. Malfoy cały czas celował w Lestrange.
- Czyli jest taka sama jak… WY - wskazał na siostry Black. Już trzy siostry Black.
Wtedy Rosier zaśmiał się gorzko:
- Jeszcze jedna biseksualistka w rodzinie!



Ola, weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Czw 22:39, 27 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Chyba nie. Very Happy
Ostatni tekst Rosiera mnie rozbawił... choć pewnie nie powinien, no ale... xD
ii załapałam jak chcesz się pozbyć Narcyzy. Chyba. xD

W każdym razie zastanowię się przez noc jak to wszystko dalej pociągnąć i rano napiszę coś. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 22:48, 27 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

hehe... rozwalił mnie ten ostatni tekst Rosiera! xD
Ale ogólnie całość super! Very Happy
Weny Ola ! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 22:59, 27 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Ha xD
Nie wiedziałam co wymyślić xD
No... tak jakoś mi wpadł pomysł i dlatego to napisałam, bo w przeciwnym razie musiałabym się pozbyć Narcyzy... a tak, w sumie od razu nie musiałam xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 11:48, 28 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Irisa zrobiła krok w tył. Sama nie wiedziała, czy powinna się cieszyć, czy nie. Nie podobało jej się to, że została nazwana biseksualistką, nigdy nie miała takich zapędów! Nie wiedziała, skąd Bellatrix wie, że Lucjusz ją omotał. Jedyną dobrą stroną jaką widziała w tej całej sytuacji był fakt, że odzyskała swoje nazwisko, w pełnym tego słowa znaczeniu. Narcyza przyglądała jej się z uśmiechem. Dziewczyna cofnęła się jeszcze o krok. Lucjusz zerkał to na Rissę, to na swoja żonę, jednak różdżkę miał dalej wymierzoną w Lestragne.
- Nie rób takiej miny, siostrzyczko! – zawołała Bella. – Lucjusz każdej z nas zawrócił w głowie.
- Ja… nie – zaczęła mówić dziewczyna. Irisa spojrzała na swoje buty, czuła, że rumieńce pokazują się na jej policzkach. Poza tym nie chciała napotkać wzroku Narcyzy.
- Zamknij się, Bella – powiedział spokojnie pan Malfoy. Nie chciał prowadzić tej rozmowy przy swoim synu. On nie musiał wiedzieć wszystkiego.
- Lucjuszu – powiedziała podchodząc do swojej „nowej” siostry. – Musisz przyznać, że nasza mała siostrzyczka zwróciła ci w głowie.
- Dość! – warknęła Narcyza.
- Nie denerwuj się, Cyziu – powiedziała kobieta, śmiejąc się.
- Skończmy tę rozmowę – stwierdził spokojnie Lucjusz.
- Czyżbyś nie chciał, żeby twój syn, znał wszystkie nasze tajemnice – powiedziała ciszej, podkreślając słowo „nasze”. Draco spojrzał zaskoczony na rodziców. Przybyli tu tylko po to by, odbić dziewczyny, nie sądził, że dowie się, że jego matka i ciotka są biseksualistkami. Chciał zabrać Meg z tego miejsca i zapomnieć o tej całej chorej sytuacji.
- Nie czas na rozmowy! – stwierdził Rosier.
- Ależ to jest doskonały czas na rozmowę – zaśmiała się Bella. – Patrz, możemy przywitać w rodzinie dziewczynę Dracona!
Dubis zadrżała na jej słowa. Nie chciała by ta ponownie się do niej zbliżyła. Draco posłał jej przepraszające spojrzenie. Chciała ponownie do niego podjeść, ale Glizdogon znowu zagroził jej zakrwawionym nożem.
- Puść ją! – krzyknął Draco, widząc zachowanie sługi Voldemorta.
Dopiero kiedy młody Malfoy podbiegł do niego i wycelował różdżkę w niego, Peter skulił się i puścił go do dziewczyny. Chłopak delikatnie ujął jej rękę i spojrzał na zraniony nadgarstek.
- Nic mi nie będzie – szepnęła.
- Witamy w rodzinie, ty szlamo! – Rosier podszedł do Dubis i splunął jej pod nogi. Bellatrix zaśmiała się.
- Nie mów tak na nią! – krzyknął wściekły Malfoy.
- Myślałam, że masz lepszy gust, Draconie – prychnęła. Meg spuściła głowę. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie ma czystej krwi. W jej żyłach płynęła również krew wili, istoty podobnej do ludzi. Właśnie ta cześć, ta niewielka ćwiartka, sprawiała, że nie mogła mówić o sobie ani jako o wili, ani jako o czarownicy czystej krwi.
- Zawsze myślałam, że zwiążesz się czarownicą z dobrego rodu, czarownicą czystej krwi – mówiła ciotka Dracona podchodząc do niego i dziewczyny.
Michelle przyłożyła sobie ręce do twarzy, by nie wyrwał się z jej ust pisk. Bellartix była ucieleśnieniem jej koszmarów i choć nie znała za dobrze Dubis, zdecydowanie jej współczuła, że wielce prawdopodobne jest, iż ta wariatka będzie jej rodziną. Signe chciała jedynie wrócić do domu, do Carla. Miała im za złe, że nie pozwolili mu przybyć. Była pewna, że mężczyzna chciał po nią przybyć!
Severus korzystając z zamieszania, jakie stworzyli Malfoyowie, podszedł do Sakury.
- Seve… - chciała powtórzyć dziewczyna, ale mężczyzna przerwał jej. Ku jej zaskoczeniu, przytulił ją do siebie.
- Nic ci nie jest? – wyszeptał jej wprost do ucha. Dziewczyna zadrżała.
- Chyba nie – odpowiedziała szybko. – A tobie? Nic się nie stało? – w jej głosie słychać było zmartwienie.
- Cały i zdrowy – szepnął.
Michelle odwróciła głowę, by nie patrzeć na profesora i dziewczynę. Nie zrobiła tego, ponieważ myślała, że to nieetyczne, ale dlatego, że poczuła ukłucie zazdrości. Chciała, żeby Carlisle też ją przytulił i zapytał, czy wszystko jest w porządku.
- To dobrze – powiedziała Sakura i zerknęła w stronę Meg i Rissy. Stało w kręgu z rodziną Malfoya. Wzdrygnęła się na ten widok.
- Szalona rodzina – szepnęła, a Severus skinął głową.
- Ale dbają o siebie, w każdej sytuacji – powiedział. Dziewczyna posłała mu zdziwione spojrzenie. Miała inne zdanie o tej rodzinie. Według niej część z nich była po prostu wariatami.
Sakura wsunęła swoją dłoń, w dłoń Severusa.
- Będzie dobrze, prawda? – zapytała.
- Mam nadzieję – powiedział cicho.

Draco spoglądał na swoją ciotkę. Kochał ją, to było oczywiste, była jego rodziną, ale zupełnie nie mógł zrozumieć, dlaczego tak uwzięła się na Meg. Przecież ona jej nic nie zrobiła!
- Myślałam, że myślisz o Pansy, jako o przyszłej pani Malfoy – ciągnęła kobieta i stanęła pomiędzy Draconem i Moragine.
- Daj mu spokój, Bella!


Mam nadzieję, że nie pomieszałam za bardzo... Poza tym przepraszam, że to jest takie chaotyczne, ale nie do końca wiedziałam jak to pociągnąć dalej. xD Musicie mi wybaczyć ten rozdział. xD

Weny następnej! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 11:54, 28 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Rozdział jest bardzo dobry... przynajmniej mi się podoba xD
Świetnie rozegrałaś akcję z Malfoyami i Meg... oczywiście Bellatrix jak zwykle błyskotliwa i oszałamiająco "inteligenta"...
Ha i ten wątek z Pansy! Mega! <3
Super...!

Nie wiem... ale ja teraz nie za bardzo mogę napisać, bo ramię mnie boli xD
Może Kaśka da radę, a jak nie.. to może wieczorem mi już przejdzie i coś wymyślę xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 12:29, 28 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dzięki!
Pansy wpadła mi do głowy praktycznie w ostatnim momencie xD

Spoko, zobaczymy co nam Kasia powie. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 18:24, 28 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Wszyscy nadal stali na polanie. Draco mierzył w Glizdogona, Lucjusz w Bellatrix, a Narcyza w swojego wuja Rosiera. Niestety dziewczęta nie miały swoich różdżek. Kiedy Severus dołączył do pozostałych, wycelował różdżką w Evana i zastąpił panią Malfoy.
- Możemy już wracać? - wyszeptała Sakura i ścisnęła jego dłoń.
Wszyscy automatycznie popatrzyli się w ich kierunku. Snape kiwnął znacząco głową i wtedy Bellatrix wybiegła naprzeciwko niego.
- Nie możecie! - ryknęła - trzeba odczytać przepowiednie.
Meg patrzyła na szaloną ciotkę Dracona z boku i bała się oddychać. Dziewczyna w duchu się modliła, żeby tylko na nią nie spojrzała.
- I czegóż się nowego dowiesz, Bellatrix? - zapytał z ironią Lucjusz.
Rosier w tym momencie otworzył szerzej oczy i powoli podchodził do ludzi, którzy stali przy Aniele Śmierci.
- Chcemy się dowiedzieć, czy są… coś warte - oznajmił machając teatralnie dłońmi.
- Co to za pytanie! - krzyknął Draco, kiedy uświadomił sobie co sugeruje jego wuj.
- Zapomniałam, ta szlama jest warta wszystkiego - zapiszczała celując w nią różdżką - w tym samym momencie Narcyza rzuciła się przed Meg.
- Nie waż się obrażać mojej rodziny! - rzuciła pani Malfoy.
- Cyziu, to także moja rodzina - wyszeptała brunetka podchodząc do swojej siostry.
Wszyscy stanęli w ciszy i obserwowali dwie siostry. Bellatrix powoli zaczęła przejeżdżać palcem po ramieniu młodszej siostry, ta od razu zamknęła oczy.
- Nie przy ludziach - pisnęła Michelle i szybko zakryła swoją twarz dłońmi. Nie chciała tego oglądać, najchętniej przeniosłaby się od razu do Carlisle`a. Niestety nie mogła, sama nie wiedziała dlaczego, ale wpakowała się w tą beznadziejną sytuację i nie widziała z niej wyjścia.
Kiedy usta Lestrange wędrowały do szyi Narcyzy, Meg głęboko westchnęła odwracając się do Dracona. Młody Malfoy także się odwrócił i przytulił do siebie Dubis.
- Zrób coś - wyszeptała Rissa - Lucjuszu! - krzyknęła. Mężczyzna wycelował różdżkę w swoją szwagierkę.
- Zostaw moją żonę! - rzucił.
- Od kiedy… wtrącasz się miedzy nasz związek… jesteśmy siostrami - odrzekła Bellatrix. - Nigdy ci to nie przeszkadzało!
- Od czasów Hogwartu - zagrzmiał potężny głos Snape`a. Nagle wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. Severus dobrze znał prawdę. Nikomu o tym nie mówił, ponieważ wiedział, że nie będzie miał żadnych korzyści.
- Czyli ja… czy to możliwe… ale… - mówiła Rissa patrząc na swoje… nowe siostry.
- Rissy! Kochanie, możesz do nas dołączyć - wyszeptała Lestrange, a Black kiwnęła przecząco głową.
- Matko, ojcze - krzyknął Draco szeptają coś do Meg.
- Draconie… dla ciebie tez znajdzie się miejsce i dla tej… twojej szlamy - oznajmiła Bellatrix.
- Dosyć! - odezwała się Narcyza. - Wracamy do domu! A ty Bella, ani myśl, że uciekniesz… Draco, Meg… idźcie teraz.
Syn spojrzał na swoją matkę, następnie na ojca. Meg przejechała swoimi dłońmi po torsie chłopaka, a Malfoy delikatnie pocałował ją w czoło.
- Już wszystko dobrze - szepnął - wracamy do… MALFOY MANOR!
Wtedy zniknęli.
- Severusie - odezwała się Sakura. Snape spojrzał w dół, napotykając na oczy dziewczyny.
- Za chwilę wrócimy… ale nie jestem pewny - mówił. - Glizdogonie! - warknął.
Gruby mężczyzna podbiegł do mistrza eliksirów. Kiedy Japonka zauważyła, że biegnie w ich stronę skrzywiła się i mocniej wtuliła w Severusa.
- Słucham, panie - odrzekł człowiek.
- Jeśli piśniesz komuś słowo, co tutaj się stało - zaczął - wiedz, że zginiesz z mojej ręki… nawet Czarny Pan ci nie pomoże - oznajmił beznamiętnie.
- Nikomu nic nie powiem - przyrzekł i zniknął.
- Ja chyba też będę już… - zaczęła Bellatrix, ale Narcyza chwyciła ją za ramię.
- Wracasz z nami! Musimy porozmawiać z naszą siostrzyczką - zaśmiała się żona Lucjusza, a Malfoy skinął głową podchodząc do Irisy.
W tej chwili zniknęli Snape i Sakura. Zrobiło się mniej tłoczno, zaraz po nich deportowali się Lucjusz z Irisą oraz Narcyza z Bellatrix. Na polanie została Michelle, która opiera się o jakiś grób. Dopiero wtedy zauważyła, że w jej kierunku kroczy Rosier… i ma na coś ochotę.



MALFOY MANOR

Draco & Meg


Chłopak od razu zaprowadził Dubis do ich pokoju. Na początku próbowali odnaleźć ojca Meg, ale nigdzie go nie było.
- Przepraszam - szepnął Draco kiedy byli już w pokoju.
- Za co? - zapytała zaskoczona i zerknęła mu w oczy.
- Za moją rodzinę - zaczął - rodziny się nie wybiera - zaśmiał się gorzko i miał nadzieję, że to nie będzie stało na przeszkodzie.
- Nie - westchnęła - boję się twojej ciotki - oznajmiła.
- Której? - zapytał - Bellatrix czy Rissy? - po tym się lekko uśmiechnął.
- To dziwne… chodzi mi o tą Be…
- Ci - wyszeptał - nie musisz mówić jej imienia.
- Ale… ona jest straszna - mówiła.
- Nie słuchaj jej, jesteś idealna - przyznał i pocałował wierzch jej dłoni.
- Kto to jest Pansy? - zapytała nagle wprawiając Dracona w osłupienie.
- Nieważne - oświadczył - posłuchaj mnie przez chwilę… proszę.
Meg chciała mu przerwać, ale nie pozwolił jej. Dotknął jednym palcem jej ust na co dziewczyna przymknęła oczy. Malfoy przez chwilę przyglądał się dziewczynie, a następnie nachylił się bliżej. Wtedy poczuł jej wargi, tak ciepłe i słodkie jak tylko mógł sobie wyobrazić. Niestety szybko przerwał pocałunek.
- Meg, usiądź. Muszę ci opowiedzieć o czymś ważnym. Możesz być zaskoczona…



Severus & Sakura


Mężczyzna od razu deportował się z dziewczyną do jej pokoju. Sakura długo nie chciała puścić ręki Severusa.
- Sakuro - zaczął.
- Dziwna rodzina - przyznała dalej trzymając jego dłoń.
- Prawda, ale już niedługo… nie będziemy mieli z nimi nic wspólnego - odrzekł co ucieszyło dziewczynę.
Sakura usiadła na kanapie i wpatrywała się w drzwi.
Nagle profesor wstał i odwrócił się do niej.
- Za chwilę przyjdę, muszę tylko… - wyszeptał - sama zobaczyć.
Kiedy Severus wyszedł Sakura chciała skorzystać z okazji i przebrać się. Już wcześniej widziała swoją ubrudzoną bluzkę. Było jej niewygodnie.
Była pewna, że kiedy Snape wróci zapuka do jej drzwi.
Japonka podeszła do szafy i wyciągnęła z niej jakąś koszulę. Zdjęła swoją i… wtedy usłyszała, że ktoś wszedł. Automatycznie się odwróciła nie zważając uwagi na to, że jest bez bluzki.
- Ja… yhm - jąkał się Severus i szybko wyszedł zza drzwi. - Zawołaj jak będziesz gotowa.
- Co chciałeś? - zapytała.
- Chciałem ci coś dać - wyszeptał. Sakura wzięła głębszy oddech.
- Wejdź - powiedziała, a Saverus zrobił to co kazała. Myślał, że już się ubrała, ale był w błędzie.
- Ja…
- Severusie zostań - wyszeptała. Wtedy nauczyciel wyciągnął ze swojej kieszeni małe pudełko i podał Sakurze.



Michelle & Rosier

Dziewczyna przeklęła w myślach i skuliła się jeszcze bardziej za jakimś nagrobkiem. Tak bardzo nie chciała takiej sytuacji. Sama nie wiedziała co się wokół niej dzieje.
- Nie uciekniesz - zaśmiał się Evan - wyjdź!
Signe pisnęła coś do siebie, ale dalej nie wychodziła. Była pewna, że Rosier chce czegoś więcej.
- Wyjdź! - krzyknął - chcę tylko porozmawiać - wyszeptał.
Michelle przyłożyła głowę do kolan i modliła się w duchu, żeby sobie poszedł.
- Jak się nazywasz? - zapytał, żeby podtrzymać „rozmowę”.
- Michelle - oświadczyła dalej nie wychylając się zza nagrobku. Nagle nastała cisza i dziewczyna myślała, że Rosier zniknął.
Dopiero wtedy poczuła czyjeś silne ramiona, które ją dźwigały do góry.
- Zostaw - pisnęła.
- Zamknij się - rzucił - wszyscy zniknęli... nawet moje ukochane chrześnice - Evan miał na myśli Narcyzę i Bellatrix.
- Zostaw - wyszeptała jeszcze raz, ale nie miała już siły. Czuła, że jego palce wbijają się w jej ręce.
- Będziesz moja - wyszeptał do jej ucha, delikatnie oblizując jej szyję.



Rissa & Lucjusz & reszta


- Cyziu, po co ten cyrk? - zaśmiała się histerycznie Bellatrix tułając się po pokoju, który wyglądał jak sypialnia.
- To nie cyrk - warknął Lucjusz patrząc na Rissę - chyba nie powinnaś tego słuchać.
- Lucjuszu - wyszeptała Narcyza podchodząc do męża. Lucjusz nie spodziewał się takiej reakcji żony.
- Narcyza, nie sądzisz, że nie powinna wiedzieć… o nas - odrzekł Malfoy patrząc to na Lestrange to na Irisę.
- Po cóż ta konspiracja - uśmiechnęła się Bella - chodź siostrzyczko na kolana do Belli - zachęcała Rissę.
- Bella, ona nigdy… - zaczęła Narcyza.
- Czas wprowadzić ją w nasze zwyczaje, Cyziu - żachnęła się starsza. - Lucjusz mógłbyś pomóc?
- Iriso - uciął Lucjusz stając naprzeciwko Black - najlepiej będzie jak wysłuchasz co mają do powiedzenia.
Rissa skinęła głową, ale czuła, że jej policzki robią się gorące. Zawsze tak reagowała na dźwięk swojego imienia.
- Zaczerwieniła się - skomentowała Bella - Cyziu, twój mąż znowu stał się…
- Nie waż się…
- Co tu się dzieje? - zapytał łagodnie Irisa.
- Kochanie… masz szczęście, że jesteś naszą siostrą - zaśmiała się Lestrange i stanęła za Rissą. Jej ręce spoczęły na biodrach dziewczyny.
Narcyza słyszała jak jej mąż westchnął.
- Lucjuszu… Bella zrobi to lepiej od ciebie - ucięła Narcyza, a Rissa pozostała w szoku. Podobno teraz miało się zacząć widowisko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 18:34, 28 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Naprawdę dobry rozdział Ci wyszedł! Smile
Ciekawa sytuacja zrobiła się u Rissy i jej sióstr xD
I w końcu Draco i Meg się pocałowali. xD <3

Sakura kusi Seva... xD
Podoba mi się to. xd
No i Michelle, ktoś będzie musiał uratować.

Weny Kasiu!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 20:29, 29 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Michelle

Dziewczyna zadrżała. Wiedziała, że nikt jej nie pomoże. Wszyscy zajęci swoimi sprawami zapomnieli o niej. Była zdana tylko i wyłącznie na siebie, a doskonale wiedziała, ze strach ja paraliżuje.
Czuła jak ręce mężczyzny prześlizgują się po jej ciele. Zadrżała.
- Nie – szepnęła próbując się cofnąć, ale poczuła, że napiera plecami na płytę nagrobka.
- Michelle – mruknął mężczyzna, a jego ręka znalazła się pod jej koszulką. Dziewczyna przeklęła w myślach, fakt, że nie może dostać się do swojej różdżki. Wiedziała, że następnym razem nie schowa jej do tylniej kieszeni spodni. O ile będzie następny raz. Usta mężczyzny nadal zajmowały się jej szyją, ale dziewczyna przeczuwała, że niedługo zmieni obiekt swojego zainteresowania.
- Błagam – jęknęła cicho, jakby w nadziei, że to go powstrzyma.
- Cicho – burknął mężczyzna, jego ręce znalazły się na krawędzi jej podkoszulki. Po chwili zdjął ją z niej i choć dziewczyna nie chciała współpracować z nim, Rosier miał więcej siły. Mógł z nią zrobić co chciał, a ona nawet gdyby chciała nie mogłaby się mu przeciwstawić. Była słaba, a on silny. Przeniósł swoje usta na jej dekolt. Łzy zebrane w jej oczach, zaczęły spływać po policzkach. Marzyła tylko o tym, by ktoś jej pomógł. Ale wiedziała, że jej krzyki o pomoc nic nie pomogą – w najbliższym otoczeniu nie było nikogo kto mógłby jej pomóc.
- Nie stój jak słup – żachnął się mężczyzna, uśmiechając się do niej jadowicie. Wziął jej ręce i wplótł je w swoje włosy. Dziewczyna wzdrygnęła się.
- Zo..ostaw mnie – zająknęła się i zamknęła oczy. Jeśli tak ma być, niech będzie. Nie wiedziała, czy minęła minuta, czy piętnaście, kiedy usłyszeli trzask.
- Zostaw ją, Rosier! – usłyszała głos, który sprawiał, że jej serce zaczynało szybciej bić.


Sakura & Severus

Dziewczyna przez chwilę obracała pudełeczko w dłoniach.
- Nie musiałeś… - zaczęła, lecz mężczyzna jej przerwał.
- Ale chciałem – wyszeptał. Sakura widziała, że Snape ma spuszczoną głowę, mogłaby nawet przysiąść, że na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
- Po prostu otwórz – poprosił i na ułamek sekundy spojrzał jej w oczy. Skinęła głową. Uchyliła wieczko. Jej oczom ukazał się złoty pierścionek z niewielkim szafirem.
- Nie mogę tego przyjąć – oznajmiła szybko. – Musiał być bardzo drogi – szepnęła.
- Jest w mojej rodzinie od wielu lat – powiedział. – Mój dziadek dał go mojej babci.
- Tym bardziej nie mogę go przyjąć – stwierdziła.
Stwierdziła, że czuje się przy nim całkowicie swobodnie bez koszulki, choć wiedziała, że on się stresuje, jej wydawała się ta sytuacja całkowicie naturalna. Jeśli w ogóle mogła tak o tym powiedzieć.
- Sakuro – zbliżył się do niej, jednak nadal był poza zasięgiem ramion dziewczyny.
- Tak, Severusie? – wyszeptała, robiąc krok w jego stronę.
- Przyjmij ten pierścionek, jak… - zawahał się. Przez to całe zamieszanie nie wymyślił powodu, dla którego chciał jej ofiarować pierścionek zaręczynowy swojej babci.
- Pamiątki rodzinne powinny zostać w rodzinie – upierała się dziewczyna.
- Sakuro – powtórzył, jakby liczył, że w końcu uda mu się przekonać dziewczynę. – Po prostu przyjmij ten prezent, zrób to dla mnie.


Rissa & Lucjusz & Siostry Black

Irisa spojrzała zaszokowana na Lucjusza, zupełnie jakby chciała wymusić od niego wyjaśnienie. Jednak ten tylko machnął ręką, zupełnie nie zwracając na nią uwagi. Przynajmniej tak jej się wydawało.
- Widzisz Rissy – zaczęła Lestragne nachylając się nad jej uchem. – Siostry Black łączą… szczególne więzy.
Dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Bellatrix pogładziła ręką jej biodro.
- Bella! – Narcyza upomniała siostrę.
- Och Cyziu – westchnęła teatralnie kobieta. – Mówię przecież samą prawdę. Nasza mała siostra powinna poznać nasze zwyczaje, nie sądzisz?
Rissa jeszcze raz zerknęła na mężczyznę, ale ten stał zupełnie spokojnie i spoglądał na nie.
- Może jutro wszystko jej wytłumaczymy… - zaproponowała nieśmiało Narcyza.
- Jesteś zmęczona, Rissy kochanie? – zamruczała Bella.
- Ja… - zaczęła, ale zupełnie nie wiedziała jak ma zaprotestować.
- Widzisz Cyziu, nie jest zmęczona – zaśmiała się Lestragne. Narcyza spojrzała na nią zatroskanym wzorkiem.
- Uważam jednak, że powinnyśmy… - Bella znowu przerwała swojej siostrze.
- Powinnyśmy to, powinnyśmy tamto! – żachnęła się i zdjęła ręce z bioder Irisy. Rzuciła jej spojrzenie i podeszła do pani Malfoy.
- Bellatrix – powiedział cicho Lucjusz.
- Słucham cię, mój drogi? – zawołała, by po chwili nachylić się nad uchem Narcyzy i wyszeptać coś.
- Uważam, że Irisa powinna odpocząć – oznajmił tonem, który nie tolerował sprzeciwu. – Choć – spojrzał w stronę dziewczyny – zaprowadzę cię do sypialni.


Meg & Draco

Dziewczyna spojrzała na chłopaka. Nie lubiła, kiedy tak zaczynał rozmowę. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie wyraz jego twarzy, zupełnie tak jakby silił się na bycie poważnym.
- Draco – szepnęła, a Malfoy spiorunował ją wzrokiem. – Wiem, że miała nie przerywać…
- Cała Meg – westchnął.
- Wybacz, taka moja natura – powiedziała zawstydzona. – Mów. – zachęciła chłopaka. Widziała, że toczy walkę z samym sobą. Kilka razy otworzył usta by coś powiedzieć, jednak po chwili ponownie je zamykał.
- Coś się stało, Draco? – zapytała spoglądając w oczy chłopaka, była zaniepokojona jego zachowaniem.
- Nic się nie stało – powiedział szybko.
- Na pewno?
- Tak, Meg na pewno – mruknął. – Może…yhm… chcesz się umyć? I odpocząć? Znaczy…
- Hm… jasne, że chciałabym się umyć – wyszeptała, czując, że nie to chciał jej powiedzieć chłopak. – Tylko nie mam się w co przebrać – dodała szybko.
- Dam ci jakąś swoją koszulę. Poczekaj – powiedział i zniknął za drzwiami. Chwilę później wrócił i podał dziewczynie czarną koszulę. Zaprowadził ją do swojej łazienki. Meg nie śmieszyła się w łazience. Jeśli chłopak potrzebował czasu na zastanowienie się, to ona mu to umożliwi.
Wróciła do sypialni Dracona. Chłopak siedział już w spodniach, jak się domyśliła Meg, od piżamy na łóżku. Podniósł wzrok i uśmiechnął się do dziewczyny. Jego koszula sięgała jej do połowy uda i musiał przyznać, że wyglądała… pociągająco. Jej policzki ozdobiły szkarłatne rumieńce, a oczy migotały w świetle świeczek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Sob 21:52, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 18 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare