Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspólne opowiadanie forumowe ^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 19:22, 04 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Severus i Sakura

Dziewczyna w tempie ekspresowym odskoczyła od mężczyzny i z wypiekam na policzkach spojrzała na swoją matkę.
- Sakura – powiedziała i zerknęła na jej towarzysza – Snape? Co wy tu robicie?
- Cześć mamo – zawołała dziewczyna.
- Dzień dobry – powiedział szybko Severus, klnąc w myślach, że dali się przyłapać.
- Przyjechaliśmy was odwiedzić, nie cieszysz się? – zapytała Japonka i zrobiła smutną minę. Miała nadzieję, że jej rodzice ucieszą się na jej widok.
- Oczywiście, że się cieszę – odrzekła kobieta. – Wejdźcie – dodała szybko otwierając szerzej drzwi.
Severus puścił dziewczynę w drzwiach i po chwili zamknął je za sobą.
- Jest tata? – zapytała Sakura rozglądając się po domu. Uwielbiała powroty do domu, kiedy znajomy zapach uderzał jej nozdrza. W otoczeniu znajomych rzeczy czuła się… tak bezpiecznie. A tego uczucia ostatnio jej bardzo brakowało.
- Jest w swoim gabinecie – mruknęła kobieta – Jak chcesz możesz po niego pójść.
Hanuro skinęła energicznie głową. Powiesiła płaszcz na wieszaku, rzuciła spojrzenie narzeczonemu i pobiegła w stroną schodów. Severus odprowadził ją wzrokiem.
- Coś się stało? – zapytała cicho kobieta spoglądając na mężczyznę. Wyglądała na zmartwioną.
- Nie – odpowiedział, a w myślach dodał „jeszcze nie”. Matka dziewczyny zaprowadziła go do salonu i wskazała na kanapę. Snape usiadł, miał nadzieję, że Sakura niedługo wróci. Nic go bardziej nie przerażało, niż uciążliwa cisza w towarzystwie kobiety.


Rissa i Lucjusz

Dziewczyna zerknęła na niego, zauważyła w jego oczach figlarne iskierki. Uśmiechnęła się na ten widok i przeniosła spojrzenie na pamiętnik. Obróciła w dłoniach czarną książeczkę, by po chwili położyć ją przed sobą. Przyjaźń z Meg nauczyła ją, że nie można zaglądać do nie swoich książek, bo nigdy nie wiadomo co tam może znaleźć.
- Dlaczego pokazujesz mi to? – zapytała wskazując na pamiętnik. Mężczyzna usiadł obok niej i przez chwilę jakby zastanawiał się co powinien powiedzieć.
- A dlaczego nie? – wyszeptał. Rissa zaśmiała się.
- Pierwsza zadałam pytanie – stwierdziła i usiadła naprzeciwko mężczyzny. Lubiła widzieć swojego rozmówcy.
- Muszę je wyszeptać, żebyś mi odpowiedział? – zapytała przypominając sobie jego wcześniejsze wymagania. Tym razem to Lucjusz zaśmiał się. Zerknął na dziewczynę.
- Pomyślałem, że może będziesz chciała poznać słabe punkty Bellatrix – powiedział ostrożnie dobierając słowa.
- Nie powinno się czytać cudzych pamiętników – oznajmiła szybko. – Poza tym mogła rzucić jakieś zaklęcie nie tylko na półkę, ale też na sam pamiętnik – stwierdziła, zakładając włosy za ucho. Zerknęła na Malfoya, widziała, że myśli nad jej słowami.
- Nie sądzę – mruknął biorąc do ręki książeczkę. Wziął ją do ręki i przejechał ręką po tłoczeniu na okładce.
- A ja tak myślę – powiedziała Irisa. – Jeśli napisała tam coś ważnego dla siebie – mówiła powoli – na pewno zadbała o tego bezpieczeństwo.
Blondyn skinął powoli głową. Na usta dziewczyny wpełzł uśmiech, pierwszy raz Lucjusz przyznał jej rację.
- Ale nie przyszedłem tu po to, żeby rozmawiać o pamiętniku Bellatrix – powiedział nagle i spojrzał na dziewczynę z powagą.


Meg i Draco

Dziewczyna przygryzła wargę i spuściła głowę.
- Za pięć minut widzę was ubranych – Narcyza spojrzała na swojego syna – w gabinecie.
Meg pośpiesznie potaknęła. Kobieta wyminęła ją i zniknęła za zakrętem. Dubis spojrzała na Dracona.
- Wpadliśmy – mruknęła podchodząc do niego. Chłopak zaśmiał się.
- Nie ma z czego się śmiać! – rzuciła siląc się na poważny ton. Malfoy skinął wpuścił dziewczynę do sypialni.
- Nie śmieję się – powiedział szybko i przyciągnął dziewczynę do siebie.
- Draco – szepnęła i ułożyła ręce na jego torsie.
- Yhm? – mruknął, muskając ustami jej szyję.
- Draco – upomniała chłopaka. – Musimy się jakoś ogarną!
- Nie panikuj, Meg – szepnął. – Coś wymyślimy.
Dziewczyna chciała odpowiedzieć, ale chłopak szybko zamknął jej usta pocałunkiem. Morgaine szybko przerwała pocałunek.
- Nie odwracaj mojej uwagi od tej rozmowy – poprosiła i wyrwała się z objęć Malfoya. Draco skinął głową. Miał nadzieję, że dziewczyna nie przejmuje się za bardzo rozmową z jego matką. Sam się jej obawiał, ale chciał być podporą dla Meg.

Wymieniając kilka zdań pozbierali ubrania z podłogi i ubrali się. Trzymając się za ręce szli szybkim krokiem w stronę gabinetu. Draco otworzył drzwi przed dziewczyną i zaraz za nią sam wszedł do gabinetu swojego ojca. Spojrzał w stronę ogromnego biurka i przeklął w myślach. Oprócz jego matki stal tam również pan Dubis.


Weny Ciss!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 19:32, 04 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Aaa!
Część z Sakurą jest mega... Sev w takiej sytuacji? = kapitalne!

Ha i fragment z Meg tez niczego sobie, świetnie zakończyłaś...
To samo z Meg, świetnie udało Ci się pociągnąć dalej akcję xD
Ja napiszę rozdział jutro, teraz niestety nie jestem w stanie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 19:39, 04 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dziękuję. Smile
Prawdę mówiąc chyba najbardziej podoba mi się kawałek z Sevem.
A do pozostałych dwóch mam dość mieszane uczucia, no ale... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 11:51, 05 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dom państwa Hanuro



Severus siedział na kanapie wpatrzony w okno. Co jakiś czas odwracał się i spoglądał na matkę Sakury. Próbował dostrzec jakieś podobieństwa, robił to bardzo dyskretnie by dosłownie nie gapić się na kobietę.
Wreszcie usłyszał jakieś poruszenie na korytarzu, odruchowo wstał kiedy Sakura wraz ze swoim ojcem weszli do salonu.
Japonka uśmiechnęła się do Snape i rzuciła matce zadowolone i pełne szczęścia spojrzenie. Pani Hanuro nie wiedziała co się dzieje i zerknęła na swojego męża, który był zmieszany.
- Mamo, tato… - zaczęła Sakura, ale Snape przerwał jej gestem rękę.
- Ja to zrobię - szepnął do niej.
Dziewczyna przewróciła oczami i podeszła blisko profesora. Bardzo blisko, bliżej niż uczennica powinna stać koło swojego nauczyciela.
- Pamiętacie… - Sakura spojrzała na Snape`a - Severusa z balu? - zapytała niepewnie czekając na jakąkolwiek reakcję.
Ojciec usiadł na kanapie, po jego zachowaniu można było dostrzec pewną obawę, natomiast pani Hanuro wydawała się jeszcze nie rozumieć co Sakura próbuje jej powiedzieć.
- Oczywiście - odpowiedziała jej matka. - Witamy w naszym domu - przywitała się wyciągając rękę. To samo zrobił pan Hanuro delikatnie się uśmiechając.
- Wydarzenia się nieco zmieniły - oświadczył Severus nerwowo ruszając rękami. - To może się wydawać dziwne, ale tak naprawdę nie skrzywdzę jej - tłumaczył się profesor zerkając na jej rodziców.
- Słucham? - zaśmiał się jej ojciec. Nie docierało do niego, nie rozumiał co profesor miał na myśli.
- Nie skrzywdzę Sakury - powtórzył Snape.
- Nie rozumiem, co pan chce nam powiedzieć - oznajmiła matka Hanuro.
- Proszę mi mówić po imieniu…. Jak Sakura - odrzekł poważnie.
- Więc co masz na…
- Och, Severus. Po prostu im powiedzmy - żachnęła się Sakura i pokazała swoją dłoń matce.
Snape zamknął oczy, wolał nie patrzeć na tą sytuację.
- Co to ma znać? - zapytał ojciec.
- Poprosiłem Sakurę o rękę - kontynuował Severus nie zdając sobie sprawy z konsekwencji swoich słów.




Gabinet Malfoya


Meg spuściła głowę i wpatrywała się w swoje buty. Próbowała jakoś zakamuflować swoje czerwone policzki. W międzyczasie zdążyła wymienić z Draconem jedno spojrzenie. Chłopak wydawał sie dumnie kroczyć, dobrze znał gabinet swojego ojca, ale nie rozumiał, dlaczego go tam nie ma. Była tylko jego matka i pan Dubis.
- Dzień dobry - szepnęła Morgaine, wydawało jej się, że powinna się jeszcze raz przywitać, choćby ze względu na swojego ojca.
- Witajcie - zaczął Draco i nabrał powietrza do ust tak jakby chciał kontynuować. Narcyza go uciszyła.
- My będziemy mówić - oświadczyła pani Malfoy. - Wy macie słuchać - oznajmiła siadając w fotelu swojego męża.
Meg skinęła głową i zerknęła na swojego ojca, który zdawał się mieć łzy w oczach.
- Tato - zaczęła Morgaine.
- Przykro mi, kochanie - wyszeptał przytulając do siebie córkę.
- Nie rozumiem - mówiła dalej. Zdawało jej się, że mieli mieć pogadankę na temat…
Nieważne.
- Muszę uciekać, rozmawiałem z matką Dracona…
- Narcyzą - poprawiła pani Malfoy.
- Rozmawiałem z Narcyzą i nie mogę zostać. Szuka mnie całe ministerstwo, jestem zbiegiem… nie mogę zagrażać wam wszystkim - tłumaczył przyciskając do siebie Meg.
- Chcesz mnie opuścić? - zapytała dziewczyna.
- Przepraszam, ale będzie ze mnie więcej pożytku kiedy ucieknę - odrzekł. - Obiecuje, że jeszcze się spotkamy - skończył i pocałował Meg w czoło.
Następnie skierował się do wyjścia.
- Do widzenia - odrzekł i wyszedł.
Meg podeszła do Dracona, Malfoy coś do niej szepnął i przytulił ją nieznacznie. Obydwoje nadal czuli spojrzenie Narcyzy.
- Myślałem, że chodzi o to, że my… - szepnął Draco do ucha Meg.
- Ja też. - Westchnęła.
- Myślę, że Meg musi dojść do siebie. Matko, jeśli pozwolisz, my… - mówił Draco do matki, ale ta kiwnęła przecząco głową.
- Nie pozwalam - oznajmiła. - Siadać! - rzuciła wskazując dwa fotele naprzeciwko biurka.
Meg i Draco posłusznie zrobili to co im kazała.
- Jeśli chodzi o…
- Macie szczęście, że mam dobry humor - krzyknęła Narcyza opierając się o blat. - Ale konsekwencje was nie ominą, słucham wyjaśnień!




Lucjusz & Rissa



Irisa patrzyła na niego zaskoczona. Była ciekawa o czym chciał z nią porozmawiać.
Lucjusz wydawał się być spokojny, spojrzał na pamiętnik Bellatrix i uśmiechnął się sam do siebie.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać? - zapytała kontynuując rozmowę.
Malfoy nagle wstał i odłożył czarną książeczkę na półkę.
- O tobie - zaczął wpatrując się w okno.
Rissa uniosła brwi do góry i szybko wstała, żeby dołączyć do niego.
- O mnie? - zapytała chichocząc. - Cóż może być ciekawego w rozmowie o mnie?
- Za dużo pytań - zwrócił jej uwagi, po chwili się uśmiechnął. - To poważna sprawa.
- Rozumiem, ale nadal nie rozumiem.
- Nie musisz rozumieć, wystarczy, że usłyszysz fakty i przemyślisz to co ci powiem - tłumaczył jej wszystko po kolei, tak jakby była mała dziewczynką.
- Nie jestem już dzieckiem - warknęła.
- Dla mojej żony nadal jesteś - oznajmił zakładając ręce na piersi.
- Bo ona… - zaczęła Black, ale nie skończyła, bo jej myśl wydawała się głupia.
- Nie przyszedłem rozmawiać o Narcyzie - uświadomił Rissę.
Nagle zapadła cisza. Lucjusz pierwszy raz od jakiegoś czasu nie umiał ubrać swoich myśli w słowa. Natomiast Rissa nie wiedziała czy może się odzywać, czy raczej ma zachować ciszę.
- Kochasz ją? - zapytała nagle Irisa czym zaskoczyła Malfoya.
- Słucham? - rzucił.
- Kochasz Narcyzę? - powtórzyła, ale tym razem powiedziała wprost.
- Co za pytanie… oczywiście - oznajmił i popatrzył zaskoczony na Black.
- To dobrze… ta sprawa z Bellatrix, jest dziwna…
Znowu zapadła cisza, ale tym razem przerwał Lucjusz:
- Ustalmy pewne fakty, po to tu przyszedłem… po pierwsze Bellatrix nie ma nic wspólnego z moim uczuciem do Narcyzy. Jest moją żoną i nadal ją kocham - mówił - jak głupiec.
- To już wiem - oświadczyła Rissa.
- Ale nie wiesz, że… coś się dzieje - mówił.
- CO? - zapytała.
- Nie wmawiaj mi, że nie zauważyłaś… wiem o tym, ale muszę być pewny.
- Nie wiem o co chodzi - żachnęła się Rissa.
Lucjusz przewrócił oczami.
- Dobrze wiemy, że coś się dzieje… między nami - uściślił.
- Yhy - szepnęła cicho patrząc na podłogę.
- Powiedz - zażądał. - Co do mnie czujesz? - wyszeptał dmuchając na jej twarz ciepłym powietrzem.



Weny Ola! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Sob 11:52, 05 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 12:27, 05 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Ciss naprawdę wyszedł Ci fajny rozdział! Smile
Choć w sumie nie odciągnęłaś ode mnie wizji tych wszystkich rozmów, ale myślę, że dam sobie jakoś z nimi radę.

Jeszcze dzisiaj coś na pewno na piszę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Sob 12:41, 05 Lut 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Świetne Cissa! Very Happy
Bardzo mi się podoba rozdział!
I w ogóle chcę wam podziękować że jakoś moją postać pociągnęłyście jak mnie nie było Very Happy
Ale teraz wróciłam i już jestem! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 17:01, 05 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Sakura i Severus

W pomieszczeniu zapadła cisza. Matka Sakury zbladła i spojrzała na swojego męża, a później na córkę i jej narzeczonego.
- Słucham? – zapytał ojciec dziewczyny, jakby nie dowierzał temu, co się właśnie stało.
- Zaręczyliśmy się – szepnęła Hanuro. Teraz i ona straciła swoje pozytywne myślenie. Myślała, ze rodzice ucieszą się z jej szczęścia, jednak oni wyglądali na co najmniej zmieszanych. Pan Hanuro wstał z kanapy i podszedł do okna.
- Chcesz mi powiedzieć, Snape, że poprosiłeś o rękę moją córkę? – powiedział nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem. Severus milczał, od początku wiedział, że to zły pomysł.
- Odpowiedz mi – mówił dalej mężczyzna. Profesor zerknął na dziewczynę.
- Tak, to chcę powiedzieć – odpowiedział. – Sakura chciała wam powiedzieć.
Matka rzuciła dziewczynie zdziwione spojrzenie.
- Kochanie… - zaczęła, ale mąż jej przerwał.
- Czas na rozmowę jak mężczyzna, z mężczyzną – oznajmił patrząc to na swoją córkę, to na Snape’a.
- Oczywiście – powiedział natychmiast Severus wstając z kanapy.
- Tato… - mruknęła Sakura, chcąc odwlec rozmowę narzeczonego ze swoim ojcem.
- Z tobą porozmawiam później – stwierdził. Dziewczyna opadła na oparcie kanapy, Severus był pewien, że właśnie wywróciła oczami.
Sakura odprowadziła wzrokiem mężczyznę, który wychodził z salonu za jej ojcem. Kiedy zniknęli za drzwiami, dziewczyna spojrzała na swoją mamę. Kobieta usiadła obok niej na kanapie i wzięła do ręki jej dłoń, przez chwilę oglądała pierścionek.
- Sakuro… - zaczęła, matka dziewczyny zupełnie nie wiedziała, jak poprowadzić tą rozmowę, żeby nie urazić córki.
- Tak, mamo? – szepnęła. – Tata chyba jest zły, prawda?
- Nie przejmuj się teraz nim. Chcę wiedzieć, czy jesteś pewna swojej decyzji. Jesteś jeszcze młoda, a on… wybacz ale myśleliśmy, że znajdziesz chłopaka w swoim wieku – mówiła japonka.
- Jestem tego tak pewna, jak niczego na świecie – odpowiedziała dziewczyna. Matka powoli skinęła głową.
- Wiem, że chcecie żebym była szczęśliwa i ja czuję, że z Severusem tak będzie, mamo – ciągnęła dziewczyna. – On o mnie dba!
- Nie wątpię w to kochanie, ale on jest niemalże naszym równolatkiem. Mógłby być twoim… - mówiła, ale Sakura jej przerwała.
- Och! – warknęła dziewczyna. - Mamo, ja nie chcę mieć niedojrzałego chłopaka, który nic nie wie o życiu!
- I tylko dlatego, uważasz, że Severus będzie najlepszym kandydatem na męża? – zapytała cicho pani Hanuro.
- Nie, nie tylko! – rzuciła patrząc matce w oczy. – Po prosu go kocham.
Kobieta przyciągnęła córkę do siebie i przytuliła ją mocno.
- I on ciebie kocha, widzę to.


Rissa i Lucjusz


Dziewczyna spojrzała na swoje buty. Nie potrafiła określić sowich uczuć do Malfoya. Były tak zróżnicowane, nie poukładane w jej głowie. Poczuła się nagle zagubiona. Zagubiona we własnych emocjach. Czuła, że jej policzki pokrywają szkarłatne rumieńce. Piekły ją, bardziej z każdą chwilą. Otworzyła kilka razy usta, żeby coś powiedzieć, ale za każdym razem zamykała je, nie mówiąc nawet słowa.
- Iriso – szepnął mężczyzna, wsunął dłoń pod jej podbródek i uniósł go do góry. Rissa patrzyła na jakąś plamę na podłodze, jakby obawiała się, że mężczyzna może odczytać jej uczucia z oczu.
- Odpowiedz mi, proszę – wyszeptał. Drugą ręką odgarną kosmyki włosów z twarzy dziewczyny i założył je za jej ucho.
- Dlaczego mnie o to pytasz? – zapytała cicho, chcąc odwlec odpowiedź na pytanie Lucjusza. Była niemalże pewna, że on już ją przejrzał.
- Po prostu mi odpowiedź – powiedział. – Muszę to wiedzieć.
Rissa chciała mu coś odpyskować, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język.
- Ja… - zaczęła dziewczyna. Wyrwała się z delikatnego uścisku Malfoya i podeszła do okna. Objęła się ramionami i westchnęła.
- Risso – szepnął. Wiedziała, że ponownie zbliżył się do niej. - Chyba już znam odpowiedź.
Dziewczyna zaśmiała się nerwowo.
- Jeśli znasz odpowiedź, to po co tu jeszcze jesteś? – zapytała niemiło.
- Ponieważ chciałbym to usłyszeć od ciebie – szepnął.
- Nic nie rozumiesz – rzuciła z goryczą. – Nic!
Między nimi zapadła chwila ciszy.
- Skoro twierdzisz, że nie rozumiem, to mi wytłumacz – poprosił. Irisa odwróciła się do niego przodem.
- Kochasz Narcyzę – oznajmiła szybko, a mężczyzna skinął ostrożnie głową. – Więc, po co przychodzisz tutaj?
- Mówiłem ci już – zaczął.
- Po co robisz mi mętlik w głowie? – powiedziała, nie zważając na jego wypowiedź. – Po co? Sprawa jest jasna.
Malfoy podszedł do niej, tak że dzieliły ich zaledwie centymetry.
- Nie jest jasna, Iriso – szepnął.
- Jest! – krzyknęła. – Jest jasna jak słońce!
Chciała odejść od niego, ale zagrodził jej drogą.
- Nie uciekaj – mruknął. – Sytuacja nie jest jasna.
- Jest! Co za różnica, co do ciebie czuję, skoro ty kochasz Narcyzę? – zawołała. Miała już dość tej rozmowy. Lucjusz patrzył na nią w milczeniu.
- Nie zostawisz jej – szepnęła. – Więc daj mi spokój.
- Nie – szepnął, jakby sam nie wierzył w swoje słowa. – Nie chcę dać ci spokoju.
- Dlaczego? – zapytała, czuła, że łzy zbierają się w jej oczach. – To boli – jęknęła po chwili, sama nie wiedząc dlaczego to mówi. Lucjusz przyciągnął ją do siebie i wtulił się w jej drobne ciało.


Meg, Draco i Narcyza

Dubis przygryzła wargę i spuściła wzrok na swoje ręce. Nerwowo obracała pierścionek na swoim palcu. Draco patrzył matce w oczy, ale nie zamierzał jej odpowiadać.
- Co wy sobie myśleliście? – warknęła, nachylając się nad nimi. Meg zacisnęła ręce na materiale swojej sukienki. Młody Malfoy zerknął na dziewczynę, wiedział, że na niej bardziej odbije się ta rozmowa.
- Draco, może ty zaczniesz – powiedziała Narcyza, spoglądając to na jedno, to na drugie.
- Matko – zaczął. – To… nasza sprawa i uważam… - mówił powoli, dopóki matka mu nie przerwała.
- Nie, to nie jest tylko wasza sprawa! – rzuciła kobieta. – Myślałam, że jesteś rozsądny! Morgaine, znasz konsekwencje!
Dziewczyna skinęła głową.
- Wiesz, co się stanie kiedy twoja rodzina się o tym dowie! – mówiła Narcyza patrząc na dziewczynę. – Nie skończy się tylko na wygnaniu! Zanim to ci oznajmią, będą chciały ukarać nie tylko ciebie, ale też i Dracona!
Meg zbladła gwałtownie. Zapomniała o tym, zupełnie zapomniała.
- Poza tym to nie jedynie konsekwencje waszego czynu! – mówiła dalej Narcyza. – Co jeśli Meg zajdzie w ciążę?
- Nie zajdzie – zapewnił Malfoy, zerkając na dziewczynę. Dubis siedziała nadal ze spuszczoną głową, a ręce zaciskała tak mocno, że zbielały jej kostki na ręce.
- Mam rozumieć, że się zabezpieczyliście? – zapytała kobieta. Nigdy nie myślała, że będzie musiała przeprowadzić taką rozmowę ze swoim synem.
- Owszem – oznajmił Draco. Na twarzy Narcyzy pojawiło się zdziwienie, ale zaraz potem znowu przybrała zdenerwowany wyraz.
- W takim razie skąd miałeś prezerwatywy, Draconie? – zapytała. W jej głosie czuć było, że jest zdenerwowana.
- Bellatrix – szepnęła dziewczyna, tak cicho, że sama ledwie słyszała swój głos.
- Bella dała wam prezerwatywy? – warknęła kobieta. Draco potaknął szybko matce.
- Możemy już… - zaczął.
- Nie, jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać! – rzuciła Narcyza. – Meg.
Dziewczyna spojrzała na nią, a później na sowę, która stała zza oknem. W dziobie miała charakterystyczną kopertę w dziobie. Dziewczyna wiedziała, co ta koperta oznacza.
- Powiedziałaś im – szepnęła słabo. – Powiedziałaś!
Wstała z fotela i podeszła do okna. Uchyliła je i zabrała od sowy list. Był zaadresowany do niej, wszędzie poznała by to pismo. List napisała jej babcia.
- Musiałam, Morgaine! Tak mogę uchronić Dracona! – powiedziała kobieta. – Zrozum mnie.
Dziewczyna drżącymi rękami przełamała pieczęć. I zaczęła czytać list. Z każdym kolejnym zdaniem czuła, jak krew odpływa jej z twarzy.
- Meg? – zapytał zaniepokojony chłopak.
- Mam się stawić we Francji – szepnęła – mają zwołać naradę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 17:09, 05 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Och... rozdział fantastyczny!
Naprawdę chylę czoła... przeprowadziłaś wszystkei trzy rozmowy rewelacyjnie.
Wiem, że ja tego nie pociągnęła, bo wolałam tego nie psuć ( kompletnie nie wiedziałam jak to napisać )...ale Ty...och!
Cudo!
Fragment z Rissą jest świetny... końcówka części z Meg powala.. i ta sytuacja u Sakury... ciekawe jak bd dalej xD

życzę weny KasiU!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 17:12, 05 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! <3

Tak mi się jakoś lekko pisało, chociaż nie miałam jakiegoś planu na te rozmowy, wszystko wyszło w praniu. xD

Cieszę się, że podoba Ci sie fragment z Rissą, bo mi też się strasznie podoba. xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Sob 18:42, 05 Lut 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Draco i Meg

Draco popatrzył ze złością na swoją rodzicielkę:
- Matko!
- Draconie. Zrozum. Nie miałam innego wyjścia. Muszę Cię chronić
- A ja muszę chronić Meg! Psujesz mi życie! – podszedł do dziewczyny, która stała pod oknem i ściskała w dłoni kopertę. Meg obróciła się w stronę Malfoya i przytuliła się do niego mocno. Łzy leciały jej po policzkach:
- Meg…Wszystko będzie dobrze… - głaskał ją po plecach – Pójdę z tobą.
Dubis odskoczyła od niego ze strachem w oczach:
- NIE! Nie możesz ze mną tam być, bo będzie jeszcze gorzej! Jeszcze coś ci zrobią, a ja wtedy sobie tego nie podaruję. Myślę, że twoja matka sądzi tak samo. – spojrzała znacząco na Narcyzę.
- Tak… Draconie ty zostaniesz tutaj, a ja pójdę z Moragine. Dobrze?
Malfoy wyglądał jakby miał zaraz znowu się sprzeciwić woli matki i dziewczyny, ale tylko odrzekł:
- Dobrze – spojrzał na matkę – Mogłabyś nas na chwilę zostawić samych? Chcę się pożegnać.
Narcyza skrzywiła twarz, ale wyszła ze słowami na ustach:
- Tylko chwilę. Będę czekać za drzwiami.
Draco podszedł i ponownie przytulił swoją dziewczynę wymuszając jednocześnie by spojrzała mu w twarz.
- Meg. Pamiętaj – patrzył jej prosto w oczy – Bez względu na wszystko. Pamiętaj, że…, że Cię kocham.
Dubis uśmiechnęła się do chłopaka przez łzy, pocałowała go lekko w policzek i wyszła zamykając cicho drzwi.

Gabinet Rentona Hanuro

Hanuro stał przy kominku i wpatrywał się w ogień, a Snape siedział w fotelu i sam nie wiedział jak zacząć. Renton przerwał ciszę nadal wpatrując się na skaczący ogień w kominku:
- A więc… Poprosiłeś o rękę moją córkę.
- Tak jest.
- Kochasz ją?
Severus wahał się chwilę z odpowiedzią.
- Odpowiedz mi. Czy kochasz moją córkę?
Snape przełknął ślinę i powiedział pewny siebie:
- Tak.
- I nigdy jej nie skrzywdzisz, ani nie pozwolisz żeby ktoś ją skrzywdził?
- Nigdy do tego nie dopuszczę. Może mieć pan pewność.
Renton popatrzył chwilę na Mistrza Eliksirów, jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili podszedł do barku, wyciągnął butelkę z trunkiem i dwa kieliszki, to wszystko postawił na stoliku przed Severusem i usiadł naprzeciwko niego.
- Jesteś pewny tej decyzji… Severusie? – po raz pierwszy zwrócił się do Snape’a po imieniu.
- Tak. Kocham Sakurę i chcę z nią spędzić resztę życia – sam był zdziwiony tym co wypowiedział.
- No to… - Renton wypełnił dwa kieliszki japońskim trunkiem – sake. Jeden podał Snape’ owi – Proszę, wstań.
Mężczyzna wypełnił jego polecenie.
- Witaj więc w rodzinie synu.
Z Severusa wyparowały wszystkie negatywne emocje. Był już teraz pewny, że nie ma żadnej przeszkody, żeby był razem z Sakurą.

Rissa i Lucjusz

Rissa spojrzała się na Lucjusza. Byli znowu ze sobą tak blisko. Gdzieś tam w myślach miała słowa „On kocha Narcyzę”, ale to było silniejsze od niej.

Najwyżej tego nie odwzajemni…

Musnęła lekko chłodne wargi Lucjusza i on zamiast zaprzestać temu zaczął kontynuować pocałunek. Mężczyzna przesunął swoją dłoń z karku dziewczyny na jej talię i przyciągnął ją do siebie. Rissa ledwo trzymała się na nogach i gdyby nie to że Lucjusz ją obejmował to pewnie by się przewróciła. Jej ręce były wplecione w perłowo białe włosy Malfoya. Uwielbiała je. Były takie aksamitne i miękkie. A jego zapach. Otumaniał jak najlepszy narkotyk. Jednak po chwili Rissa odskoczyła od Lucjusza:
- Przestań! Nie całuj mnie!
Lucjusz zaśmiał się, głaszcząc pannę Black po ramieniu:
- Jak mam cię nie całować, skoro bardzo chcę cię całować? Stawiasz przede mną zbyt duże wymagania.
- A twoja żona? Przed chwilą mówiłeś zupełnie co innego. Że ją kochasz, że jej nie opuścisz. A zdradzasz ją z jej siostrą. Możesz mi to wytłumaczyć?
- Rissy… Nie wiem… Nie potrafię. A teraz kiedy ta przepowiednia… Zbliża się koniec tygodnia. – spojrzał na dziewczynę znacząco.


Weny Cissa!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Sob 20:50, 05 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 20:34, 05 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Pozwoliłam sobie już pisać rozdział, by nie tracić czasu.
Będę publikować kawałkami xD

Meg & Draco & Narcyza

Dziewczyna wyszła zza i spojrzała na panią Malfoy. Narcyza stała pod drzwiami odwrócona tyłem do Meg. Dubis widziała tylko, że kobieta łapczywie łapie powietrze i robi to dość głośno.
- Proszę pani - wyszeptała. Postanowiła nazywać ją tak , po całym incydencie. Stwierdziła, że nie może do niej mówić po imieniu, jeśli… jeśli ma się kiedyś stać jej teściową.
- Miałaś mi…
- Narcyza - wyszeptała Meg. - Co się stało? - zapytała cicho Meg.
- On cię kocha - stwierdziła Narcyza. - On naprawdę cię kocha - powiedziała zaczynając jeszcze głośniej łkając.
- To dlaczego…
- Straciłam go! - krzyknęła Narcyza. - Straciłam swojego synka - rzuciła.
Meg otworzyła szerzej oczy i dopiero teraz do niej dotarło. Narcyza nie zrobiła im ” pogadanki” ze względu na bezpieczeństwo i konsekwencje, była po prostu… zazdrosna i zła o swojego syna. Straciła go wraz z pojawieniem się Meg. Dziewczyna uświadomiła to sobie bardzo szybko i przygryzła wargę.
- Ja nie patrzyłam na to z takiej perspektywy - oświadczyła Meg, teraz musiała być silna i odważna, bowiem niedługo miała się spotkać z rodziną na naradzie.
- Ja też nie, ale kiedy zaczął cię bronić - mówiła. - To zawsze w moim imieniu był taki…
Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wyszedł Draco. Spojrzał na swoją matkę i Meg. Myślał, że kobiety już dawno opuściły Malfoy Manor. Bardzo się zdziwił.
- Idź sobie - rzuciła Meg, kiedy czuła, że zbiera jej się na płacz. Pożegnanie z Draconem było dla niej najtrudniejsza rzeczą… tak dobrze pamiętała ich wspólną noc, nie chciała go żegnać. Nie potrafiła.
Malfoy zamknął oczy i zacisnął pięść.
- Draconie - odrzekła Narcyza. - Meg ma rację.
- Nie! Nie ma racji, wiesz dlaczego? - zapytał Draco matkę, lecz Narcyza kiwnęła przecząco głową. - Nie popełnię tego samego błędu co ojciec, nie zostawię jej kiedy mnie potrzebuje. Kocham ją, jestem winny tego co się stało, ale uważam, że zrobiliśmy dobrze. Dlaczego nie możemy sobie okazywać miłości?
- Draconie, są inne sposoby…
- Matko, to WY mieliście inne sposoby - warknął blondyn patrząc na matkę.
Morgaine głośno westchnęła. Kiwnęła głową, chciała, żeby Draco przestał już mówić.
- Meg, mówiłaś… że kiedy wila jest w małżeństwie…
- To prawda - stwierdziła szybko.
- Może małżeństwo jest lekarstwem na wszystko? - zapytał cicho dziewczyny dotykając jej policzka.
- Nie zgadzam się - odrzekła Narcyza.
- Nie pytam się ciebie - krzyknął Malfoy.
Meg czuła, że kolejne łzy lecą jej po policzkach. Wiedziała, że Draco bierze za dużo na swoje barki.
- Nie pozwalam - szepnęła Meg patrząc mu w oczy, ale Draco jej nie słuchał.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał klękając na jedno kolano.
- Draco, wilą nie o to chodzi - uświadomiła Meg.
- Czego chcą? Mów - kontynuował młodzieniec.
- Pewności i gwarancji twojej miłości, a słowa…
- Wieczysta przysięga…. Matko, możesz? - zapytał Draco. Narcyza nie zgodziła się. Wpatrywała się w parę i szeptała coś do siebie.
- Nie mogę cię stracić - odrzekła do syna.
- Weź różdżkę - nakazał Draco. Pani Malfoy niechętnie uczyniła to co jej kazał.
- Czy ty, Draconie Malfoy przysięgasz kochać, chronić i pojąć za żonę Morgaine Dubis? - zapytała Narcyza.
- Przysięgam - odrzekł dumnie.
- Czy ty, Morgaine Dubis przysięgasz kochać, chronić i pojąc za męża Dracona Malfoya?
- Przysięgam - oświadczyła Meg, wtedy iskra z różdżki zgasła. Draco musnął policzek Meg tuż przed tym kiedy Narcyza deportowała się z dziewczyną do Francji.



Dom państwa Hanuro

Severus uśmiechnął się delikatnie kiedy ojciec Sakury powitał go w swojej rodzinie. Następnie pan Hanuro zaczął wyciągać z szafki jakieś stare dokumenty, zdjęcia… lecz po chwili wyciągnął małą fiolkę.
- Uczysz eliksirów w Hogwarcie? - zapytał gospodarz popijając trunek z kieliszka.
Snape spojrzał na niego zdziwiony. Mężczyzna mówił z lekkością do niego… Snape nie był przyzwyczajony do takiego tonu.
Skinął nieznacznie głową i poprawił swoją szatę także biorąc łyk wina.
- Tak, uczę - powiedział beznamiętnie prostując swoje plecy.
Hanuro się głośno zaśmiał.
- Powiedz mi, który rocznik? - zapytał ojciec Sakury.
- Słucham? - odpowiedział Severus nie mając pojęcia co odrzec.
- W którym roku się urodziłeś? - powtórzył pytanie rozluźniając się nieco.
- Rocznik 60 - uściślił mistrz eliksirów robiąc się pewny.
- Dobrze - zaśmiał się Hanuro. - Moja małżonka także urodziła się w 1960 roku.
Snape przełknął ślinę na wieść o tym, że matka Sakury ma tyle samo lat.
To nie tak, że uważał matkę Hanuro tak starą jak on się czuł. Podświadomość podpowiadała mu, że źle zrobił. W głębi serca wiedział, że decyzja o małżeństwie była najlepszą jakąkolwiek podjął w swoim długim i marnym życiu.
Severus jeszcze raz skinął głową.
- Może znajdziecie wspólny język - odchrząknął gospodarz popijając wino.
- Bardzo możliwe - odpowiedział mistrz eliksirów.
- Moja małżonka była na wymianie w Hogwarcie, może się już kiedyś poznaliście - zagadywał mężczyzna.
- Nie sądzę, bym spotkał matkę Sakury już wcześniej - uściślił, a na twarzy pana Hanuro pojawił się widoczny grymas.
Nagle pan Hanuro wstał i podszedł do Severusa. Wskazał mu dłonią pokój, gdzie jest Sakura i jego żona. Snape`owi nie umknęło, że mężczyzna wciąż ściska w swojej ręce tajemniczą, małą fiolkę.
- Pójdziemy do drugiego pokoju - mówił.
Po chwili wszyscy znaleźli się w salonie.
Severus uśmiechnął się do Sakury kiedy tylko wszedł do pomieszczenia.
Japonka zaczęła promienieć na jego widok. Rzuciła mu się na szyję po czym pocałowało go w policzek.
- Jak ci poszło? - szepnęła mu do ucha.
- Myślę, że dobrze - odpowiedział natychmiast.
Szybko się odsunął, nadal źle się czuł w towarzystwie jej rodziców.
- To o czym porozmawiamy? - zapytał pan Hanuro.
- O czym chcesz - zaśmiała się dziewczyna.
- Musimy wyjaśnić parę spraw - zaczął ojciec Sakury. W tym momencie już się nie uśmiechał, a groźnie wpatrywał się w swojego zięcia.
- Jeśli tkniesz moją córkę przed ślubem, to gwarantuję, że swoimi rękami…
- Tato - upomniała Sakura. - Ja, Severus…. My. Nie denerwuj się - wyszeptała.
- Wiedziała - krzyknęła matka dziewczyny. - Już to zrobiliście - oskarżyła oboje bez żadnych dowodów co bardzo zabolało Sakurę.
- Proszę, myślałam, że wszystko jest w porządku - zaczęła Sakura.
- Myślałem, że się dogadaliśmy - odrzekł Severus.
Kiedy skończył ojciec Sakury pokazał mu fiolkę.
- Snape, wiesz co to jest. Prawda? - zapytał kiedy podał flakonik Severusowi.
Mężczyzna skinął głową, miał doświadczenie, uczył eliksirów. To byłby dla niego wstyd gdyby nie wiedział co to jest.
- Wiem - powiedział.
- Wypij to - nakazał pan Hanuro, a Snape uczynił to co mu kazał.



Rissa & Lucjusz

Dziewczyna od razu wiedziała co miał na myśli Lucjusz. Uśmiechnęła się gorzko i zaśmiała głośno wpatrując się w jego oczy.
Podeszła do niego i kiwnęła mu palcem przed twarzą.
- Jak śmiesz - rzuciła dotykając jego klatki piersiowej. - Jak śmiesz proponować mi seks! - krzyknęła odwracając się do niego plecami.
Malfoy przewrócił oczami i złapał ją za ramię. Zdążył ją przyciągnąć, zanim dziewczyna oddaliła się od niego
- Iriso nie proponuje ci niczego co jest złe - wyszeptał uśmiechając się uwodzicielsko. - Posłuchaj swojego serca - zaśmiał się na swoje słowa. Nie mógł uwierzyć, że mówi o uczuciach.
- Romantyk - stwierdziła. - Romantyk proponuje mi seks, ale kocha swoją żonę. Wspaniale - rzuciła wymachując swoimi rękami na prawo i lewo.
- Na litość boską… - zaczął.
- Litość boska… co ty wiesz o Bogu? Wiesz, że to co robisz jest potępione? - pytała retorycznie nie dając mu dojść do głosu.
- Och… zamknij się w końcu - ryknął.
Dopiero po jego słowach Rissa się uspokoiła i zerknęła na niego.
- Boję się - odrzekła cofając się do tyłu.
- Risso, czy my możemy choć raz porozmawiać poważnie? - zapytał. - Nie wmówisz mi, że zapomniałaś o przepowiedni - żachnął się.
Black usiadła na łóżku delikatnie wygładzając pościel.
- Nie zapomniałam - wyszeptała cicho patrząc na „ciekawe” wzroki na podłodze.
- To dlaczego jesteś taka arogancka?
- Bo… nie mogę pozwolić - mówiła odważnie, ale w końcu zrezygnowała.
- Duma -szepnął do siebie. - Wy i wasza duma. Każda siostra Black… każda z was ma chyba na drugie imię „duma”.
- Nie jestem taka jak one - mówiła.
- Jesteś, nawet nie wiesz jak bardzo jesteście podobne - zaśmiał się. - Ale nie o tym rozmawiamy.
- Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie, proszę - wyszeptała.
- Tylko jedno - odrzekł, a Irisa skinęła głową.
- Dlaczego mnie całujesz skoro kochasz Narcyzę?
- Teraz to ty mnie całowałaś - zauważył odsuwając się od Rissy, chciał ją zobaczyć w całej okazałości.
- Wiesz o co mi chodziło - powiedziała bez żadnej motywacji.
- Wiem, ale muszę cię rozczarować. Nie potrafię odpowiedzieć na twoje pytanie - przyznał się Lucjusz. Najdziwniejsze było to, że przyznał się do swojej słabości. Nigdy tego nie robił.
- I co my teraz zrobimy? - szepnęła.
- Zrobimy to, co zamierzałem z tobą zrobić od początku - wyszeptał do jej ucha.
Nachylił się nad nią, jego ręce spoczywały na łóżku, po jednej stronie i po drogiej ciała Rissy. Dziewczyna próbowała się odchylić do tyłu. Nie potrzebowała kolejnych szeptów i pocałunków.
- Nic nie zrobimy - powiedziała.
- Och… pozwól mi - szeptał do jej ucha, coraz bardziej się nachylając. - Chcę cię tylko uszczęśliwić…
Irisa zamknęła oczy, kiedy zachwiała się i opadła na łóżku.
Lucjusz od razu wspiął się na ręce i odgarnął włosy z jej twarzy. Black leżała pod nim całkowicie bezbronna. Jego ręka powędrowały do jej bluzki.
- Już jestem szczęśliwa - mówiła dalej.
- Ale chcę, żebyś poczuła się kobietą - wyszeptał dotykając dłonią jej dekoltu zjeżdżając palcem do piersi.
- Jestem kobietą - oświadczyła.
- Chcę byś poczuła się kochana - szepnął całując jej szyję, wtedy Rissa została bez argumentu. Odchyliła się i spojrzała mu w oczy. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamiast tego z jej gardła wydobyło się głośne westchnięcie.



Weny Ola!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Sob 21:46, 05 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 22:24, 05 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Severus i Sakura

Dziewczyna patrzyła zaskoczona na swojego ojca i Severusa. Wyrwała temu drugiemu z ręki flakonik i przysunęła go sobie do nosa. Nie wyczuła żadnego zapachu. Przyłożyła sobie dłoń do ust.
- Veritaserum – szepnęła. Snape przytaknął jej, choć na jego twarz powoli zaczął pojawiać się obojętny wyraz.
- Tato! – krzyknęła. – Dlaczego mu to dałeś? – zapytała z wyrzutem. Nie rozumiała toku myślenia swojego ojca. Jeszcze przed chwilą był uśmiechnięty, a teraz… uśmiech zniknął z jego ust, zamiast niego pojawił się grymas. Sakura też się skrzywiła. Wiedziała, że po takiej dawce eliksiru prawdy Severus odpowie szczerze na każde pytanie zadane przez jej ojca.
- Jak się nazywasz? – zapytał Japończyk. Hanuro wiedziała, że chce sprawdzić, czy veritaserum działa tak jak należy.
- Nazywam się Severus Tobiasz Snape, urodziłem się w 1960 roku – mówił głosem, wypranym z wszelkich emocji. Dziewczyna zacisnęła mocno oczy. Była wściekła na rodziców, za to co zrobili.
- Status krwi – mówił pan Hanuro.
- Półkrwi – odpowiedział Severus. – Matka była czarodziejką, a ojciec mugolem.
Ojciec Sakury skinął głową.
- Jesteś śmierciożercą – oznajmił.
- Tak i nie – powiedział Snape, a Sakura rzuciła wściekłe spojrzenie ojcu.
- Starczy! – warknęła podchodząc do swojego narzeczonego.
- Nie, nie wystarczy, Sakuro! – rzucił ojciec dziewczyny. – Mów, Snape!
- Dubledor chce żebym był blisko Czarnego Pana – wyszeptał mężczyzna. – Ale ja mam już dosyć. Nie chcę tego.
- Tato! – wyszeptała dziewczyna.
- Sakuro! – zawołała matka dziewczyny. – Uspokój się!
- Kochasz moją córkę? – zapytał po chwili pan Hanuro. Dziewczyna przygryzła dolną wargę i utkwiła spojrzenie w Severusie. Mówił, że ją kocha, ale jeśli kłamał, teraz to się wyda. Sakura przełknęła głośno ślinę.
- Sakurę Hanuro? – zapytał Snape.
- Zgadza się – powiedział szybko ojciec dziewczyny.
- Nie jest mi obojętna – wyrzucił z siebie mężczyzna. – Kocham ją – dodał po chwili.
- Kochasz ją tak mocno, że chcesz z nią spędzić resztę swojego życia? – pytał pan Hanuro.
Sakura poczuła cierpki smak krwi w ustach. Wiedziała, że początkowo mężczyzna chciał jej się oświadczyć tylko po ty, by przyjęła pierścionek.
- Odpowiedź! – zażądał Japończyk.
- Tato, proszę – szepnęła dziewczyna.
- Odpowiadaj Snape – rzucił ojciec, nie zwracając uwagi na sprzeciw córki.
- Tak, kocham ją tak mocno, że chcę z nią spędzić resztę swojego życia – powiedział Severus. Spuścił głowę i przyłożył ręce do swoich skroni. Eliksir powinien przestawać działaś po takim czasie, przynajmniej taką nadzieję miała Sakura.



Rissa i Lucjusz

Dziewczyna nie próbowała odsunąć się od Lucjusza, czy też wyplątać się spod niego. Ku własnemu zdziwieniu, nie robiła dlatego, ponieważ wiedziała, że nie ma tyle siły by odepchnąć od siebie mężczyznę… ona nie chciała go odpychać. Bez oporu poddawała się jego dotykowi. Malfoy zsunął z niej podkoszulkę, a pocałunkami nadal obdarowywał jej szyję.
- Lucjuszu – wyszeptała, czuła, jak mężczyzna zsuwał z jej ramienia ramiączko stanika.
- Nie rób tego – szepnęła po chwili, odzyskując trzeźwość umysłu. – Nie rób mi nadziei – poprosiła. Blondyn oderwał się od jej szyi i spojrzał w jej oczy.
- O co ci chodzi? – zapytał i chciał ponownie pocałować jej szyję, ale dziewczyna gwałtownie odsunęła się.
- Nie rób mi nadziei, proszę – powtórzyła, jakby myślała, ze za drugim razem mężczyzna ją zrozumie.
- Nadal nie wiem, o co ci chodzi, Rissy – szepnął. Black wywróciła oczami.
- Zrozum mnie, Lucjuszu – szepnęła siadając gwałtownie. Malfoy nadal nie wiedział, co się stało.
- Nie owijaj w bawełnę – mruknął siadając przy dziewczynie. Nie zważając na jej protesty, usadził ja na swoich kolanach. Ręce okręcił wokół jej tali, uniemożliwiając jej tym samym ucieczkę. Milczeli przez dłuższą chwilę, Malfoy powrócił do całowania ciała dziewczyny.
- Malfoy – rzuciła Irisa.
- Yhm? – mruknął, nie przerywając czynności, którą w tym momencie wykonywał.
- Puść mnie – szepnęła.
- Dlaczego? – zapytał. – Zbliża się koniec tygodnia, a wiesz co mówi przepowiednia – powiedział.
- Proszę. To złe. Masz żonę – mówiła jakby w amoku. Biła się z myślami z jednej strony tego chciała, ale z drugiej strony Lucjusz był mężem jej siostry. Nie mogła jej tego zrobić.
- Cii – szepnął, przyglądając jej palec do ust.
- Nie… - mruknęła. – Proszę.
- Iriso, bądź przez chwilę cicho i ciesz się chwilą – powiedział mężczyzna.
- To złe – wyszeptała. – Nie rób mi nadziei – powtórzyła po raz kolejny.
- Nadziei, na co? – zapytał.
- Nadziei – zaczęła. – Nie ważne, po prostu mi jej nie dawaj.
- Powiedź mi – kusił ją. Dziewczyna zerknęła w jego oczy i przygryzła wargę. Powiedzieć, czy nie?
- Nie rób mi nadziei, że kiedykolwiek zostawisz Narcyzę dla mnie – wyszeptała – Oboje wiemy, że to nie realne.
- Dlaczego tak myślisz? – zapytał i zamknął jej usta pocałunkiem, uniemożliwiając jej odpowiedź.


Meg i Narcyza

Kobiety deportowały się na polanie niedaleko jeziora, na którym znajdowała się wyspa, należąca do rodziny Dubis. W ciszy szły w stronę wielkiej wody, żadna z nich nie chciała się pierwsza odezwać, poza tym, obie były pogrążone w swoich myślach. Przeszły przez jezioro pozwalając by woda zamoczyła ich ubrania. Stanęły na brzegu i niemalże odrazy otoczyły je strażniczki.
- Morgaine – powiedziała jedna z nich – wyglądasz zupełnie jak czarownica.
Na ustach dziewczyny zabłąkał się nikły uśmiech.
- Zanim zobaczysz się ze swoją babcią, musisz się przebrać – mówiła kolejna, zupełnie nie zwracając uwagi na obecność pani Malfoy.
- Dobrze – szepnęła Meg. Pozwoliła się poprowadzić do odpowiedniego domu. Zbierała w sobie odwagę na rozmowę z radą starszych. Ich narady były tajne i choć wszystkie wile wiedziały, o czym rozmawia rada, nie liczne wiedziały, jak przebiega sama rozmowa. Narcyza pomogła się przebrać dziewczynie, cierpliwie sznurując jej gorset. Meg krzywiła się przy każdym szarpnięciu, ale nie mówiła nic.
- Może być? – zapytała matka Dracona, kiedy skończyła sznurować gorset.
- Chyba tak – odpowiedziała Dubis i palcami rozczesała swoje włosy. Wygładziła ręką spódnicę sukienki. Wiedziała, że bardziej nie przygotuje się na tą rozmowę. Musiała stawić im wszystkim czoło.
- Chodźmy – szepnęła Narcyza, a Meg przytaknęła jej. Szybkim krokiem przeszły przez centralny plac wioski i weszły do sporego budynku. W środku panował półmrok, a powietrze było ciężkie od zapachu kwiatów.
- Morgaine Dubis – powiedziała jedna z wil. Blondynka poznała w niej swoją daleką ciotkę. Dziewczyna skłoniła się nisko przed radą. Tworzyła ją piątka najstarszych kobiet w wiosce.
- Usiądź przed nami – wskazała jedna z nich, dziewczyna zrobiła to, o co została poproszona.
- Narcyzo, ty również możesz usiąść – odezwała się babcia dziewczyny. Pani Malfoy skinęła głowa i usiadła obok dziewczyny.
- Morgaine, zdajesz sobie sprawę, że w ciągu kilku ostatnich dni, złamałaś dwie najważniejsze zasady – powiedział jedna z kobiet.
- Doskonale znasz konsekwencje swoich czynów – dodała kolejna. Meg skinęła głową. Nie wiedziała co może teraz powiedzieć.
- Zanim zaczniesz nam odpowiadać, wypijesz to – kobieta wskazała ręką na niewielką fiolkę stojącą na brzegu stołu. Meg wstała z krzesła i powoli drżącą ręką złapała naczynie. Trzęsącymi się rękami odkorkowała ją, po czym podsunęła ją sobie pod nos. Znała doskonale ten zapach. To był ich odpowiednik veritaserum. Z tego co wiedziała miał silniejsze działanie, niż eliksir czarodziejów. Nie wiedziała jednak jak jej organizm zareaguje na eliksir prawdy, każda z nich reagowała inaczej.
- Wypij to, Meg – poprosiła babcia dziewczyny. Dubis widziała, w jej oczach iskierkę zawodu. Powoli przysunęła fiolkę do swoich ust i wypiła jej zawartość. Czuła jak eliksir rozprzestrzenia się po jej ciele i uderza do głowy. Cofnęła się i usiadła na krześle naprzeciwko rady.


Jeśli coś pokręciłam, to naprawdę przepraszam. Pisałam w dość... ciężkich warunkach. W każdym razie mam nadzieję, że nie jest jakoś tragicznie. Wink

Weny Kasiu!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Nie 8:22, 06 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 10:09, 06 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Korzystając z tego, że jestem przy głosie skomentuje dwa rozdziały.

Najpierw zacznę od części Kasi, bo to było pierwsze.
Dobry rozdział, choć myślę, że ojciec Sakury był troszkę za łagodny...
Podobał mi się fragment z Lucjuszem, choć troszkę inaczej to sobie wyobrażałam. W pełni popieram Twoje stanowisko, w sumie zastosowałaś ciekawy opis xD

he... teraz rozdział Oli xD
A więc... część z Sakury jest bardzo dobra, w końcu odezwał się jakiś alarm w ich głowach, że Severus jest "stary" w stosunku do Sakury i takie tam xD
Aaaa cześć z Lucjuszem i Irisą jest genialna, bardzo mi się podoba... i te pytanie na koniec. Odwzorowałaś kapitalnie jej myśli xD
O i biedna Meg... ciekawie to zakończyłaś i teraz jestem bardzo ciekawa dalszej części...
w takim razie pozostaje mi życzyć Kasi powodzenia... i weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 10:49, 06 Lut 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dziękuję! Smile
Cieszę się, że udało mi się jakoś sensownie pociągnąć to dalej, bo w śród śmiechów, chichów, krzyków pisało się momentami dość... ciężko. xD

Myślę, że Meg jakoś da sobie radę - w końcu ma asa w rękawie, przysięgę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pon 20:31, 07 Lut 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^


Sakura i Severus

Sakura patrzyła na Severusa z nadzieją, że Veritaserum przestaje już działać. Tak! Pustka z oczu mężczyzny zdawała się powoli wypływać. Panna Hanuro podeszła do mężczyzny:
- Severusie… Nic ci nie jest?
Snape nadal masując swe skronie kiwnął głową, że nie. Sakurze napłynęła krew do twarzy. Rozłoszczona obróciła się w stronę ojca:
- Jak mogłeś?!
- Tylko nie podnoś na mnie głosu Sakuro!
- Myślałam, że po rozmowie z Severusem nie masz już nic przeciwko.
- Musiałem go sprawdzić! A jakby chciał ci zrobić krzywdę?!
- Oj, tato już nie przesadzaj! – Sakura przewróciła oczami i nagle poczuła w swojej dłoni inną dłoń.
- Sakuro, twój ojciec miał prawo…
- Nie, nie, nie… Nie miał prawa! Powinien mieć do mnie zaufanie!
- Ja bym zrobił na jego miejscu to samo.
- Tak? No to super! Idziemy!
Matka podbiegła do panny Hanuro:
- Sakuro… Tata chciał dobrze, a po drugie wszystko się już wyjaśniło. Prawda Renton? – spojrzała znacząco na męża.
- Tak, tak, tak… Najważniejsze jest twoje szczęście dziecko.

Narcyza i Meg

Meg siedziała wpatrzona w Radę Straszych wioski. Veritaserum zaczęło powoli działać.
- Jak się nazywasz?
- Moragine Dubis
- Wiesz dlaczego tu jesteś?
- Tak. Spędziłam noc z mężczyzną , chociaż nie jestem z nim związana węzłem małżeńskim.
- I co masz na swoje usprawiedliwienie?
- Kocham go.
- Ale nie pojęłaś go za męża. Za to grozi wygnanie.
- Wiem. Jestem tego w pełni świadoma. Ale on zostanie moim mężem i to w niedługim czasie.
Babcia Meg spojrzała na wnuczkę z zaciekawieniem:
- Słucham?
- Draco złożył Wieczystą Przysięgę, w której obiecał, że pojmie mnie za żonę. Ja obiecałam to samo.
- Kto był świadkiem?
- Narcyza Malfoy. Na początku nie chciała wyrazić na to zgody. Za bardzo kocha swojego syna.
Wille z Rady Starszych popatrzyły na Narcyzę. W końcu jedna z nich odezwała się:
- Narcyzo… Czy to prawda? Twój syn przysięgnął przy tobie, że pojmie za żonę Moragine Dubis?
Pani Malfoy wyszeptała:
- Tak…
Babcia Meg wstała:
- W takich okolicznościach.
- Nie! – krzyknęła jedna z willi także wstając – Ona musi ponieść karę!

Rissa i Lucjusz

Rissa odepchnęła od siebie Lucjusza
- Nie! Nie możemy! Ja.. Ty…
- Ależ możemy… Ty tego chcesz i ja tego chcę.
- A Narcyza?
Lucjusz nieznacznie wywrócił oczami.
- Ona jest twoją żoną, a moją siostrą. Źle się z tym czuję.
- A myślisz, że ja nie?
- To dlaczego to robisz? Co do mnie czujesz Lucjuszu?
Pan Malfoy usiadł w milczeniu. Widać było to dla niego trudne.
- Ja… Kocham Narcyzę. Bardzo mocno i nie chcę jej ranić, ani jej stracić, ale ja też…ja kocham Ciebie. Kocham i Ciebie i ją. Tak bardzo mi przypominasz Narcyzę z młodości. Teraz już taka nie jest i kocham ją nadal, ale brakuje mi jej uśmiechu. A ty się właśnie tak uśmiechasz – Lucjusz pogłaskał Rissę po policzku, który oblał się rumieńcem, z czułością.
Panna Black usiadła:
- I co teraz będzie?
- Z czym?
- Z tą przepowiednią, z nami…
- Przepowiednie trzeba wypełnić, bo inaczej nie będziecie mogły walczyć.
- Powiedz mi… Czemu ta przepowiednia musi mieć takie głupie warunki? Seks, żeby móc walczyć?



I tak... JAk już jestem przy głosie.
Bardzo was przepraszam, że postawiłam was wczoraj w niezręcznej sytuacji. Dzisiaj to naprawiłam. Wstawiłam rozdzaiał i jeszcze raz was bardzo przepraszam.
A teraz... Weny Cissa! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Pon 21:02, 07 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23  Następny
Strona 21 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare