Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspólne opowiadanie forumowe ^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 19:40, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Malfoy Manor

- To dobrze – odparł chłodno Lucjusz i zostawiając Meg, Draco i nieprzytomną Rissę udał się do swojego gabinetu. Usiadł w fotelu i nalał sobie do kieliszka wina. Popijając powoli trunek rozmyślał:

Jak mnie ta Rissa denerwuje! Najchętniej bym ją stąd wyrzucił, ale Narcyza…
Rissa myśli, że jest wielka bo ma nazwisko Black. Ehh… Jakoś wytrzymam. Dla żony.
I mam nadzieję, że Draco zachowa rozsądek względem Moragine.


Tymczasem w salonie…

Meg i Draco siedzieli obok nieprzytomnej Rissy. Dubis zaczęła nieśmiało rozmowę:
- Draco… - ale przerwała widząc wchodzącą do salonu panią Malfoy. Była bardzo przerażona.
-Severusie tutaj – powiedziała do mężczyzny idącego za nią.
Dubis zdziwiona tylko wyjąkała:
- Pro…profesor? - zakryła rękoma usta gdy zobaczyła kogo niesie opiekun Slytherinu. Nim zdążyła jednak coś powiedzieć Mistrz Eliksirów zniknął wraz z Narcyzą.
Moragine siedziała nie wiedząc co powiedzieć. Młody Malfoy spojrzał na zmartwioną twarz dziewczyny.
- Spokojnie… Jak znam profesora i matkę to na pewno jej pomogą – chciał pogłaskać ją po ramieniu, ale szybko umknęła przed tym dotykiem. Draco zmieszał się trochę, więc spytał:
- Zanim moja matka tu weszła, coś ode mnie chciałaś…
- Tak… Poszedłbyś ze mną odnieść torbę?
Draco, zdziwiony przytaknął i udał się za dziewczyną. Gdy weszli do pokoju Meg zauważyła jej pamiętnik, który leżał na łóżku. Obróciła się cała czerwona na twarzy, ze złości oczywiście.
- Draconie Malfoy. Czy – czytałeś – MÓJ – PAMIĘTNIK ?! – wycedziła Meg, akcentując dwa ostatnie słowa.
- Co ciebie napadło? Myślisz, że byłbym do tego zdolny?!
- No właśnie nie wiem! Nie wiem czego mam się po Tobie spodziewać! Wysłałam Cię tylko po torebkę, a ty grzebiesz od razu w całej walizce! I jak po takim czymś mam Ci wierzyć! – usiadła ukrywając twarz w dłoniach – Wyjdź – wyszeptała po chwili milczenia. Malfoy nadal stał jak wryty i ta spojrzała na niego – Nie chcesz wyjść? To ja to zrobię! – wstała i wychodząc z pokoju trzasnęła drzwiami. Zbiegła po schodach prosto do salonu. Rissa siedziała na sofie i nie bardzo wiedziała co się dzieje.
- Meg? Co się stało?
- Zemdlałaś. Podejrzewam, że to przez ten pierścionek, ale teraz już jest dobrze? – spytała przyjaciółki.
- Tak – spojrzała na Meg, która wyglądała dość dziwnie – Coś się stało?

Severus, Sakura, Narcyza i Lucjusz.

Severus położył Sakurę delikatnie na łóżku wskazanym przez Narcyzę. Nie chciał jej zrobić krzywdy.
- Narcyzo… - wyszeptał – Mógłbym Cię o coś prosić?
- Tak? – spojrzała zatroskanym wzrokiem na Japonkę.
Wyciągnął fiolkę ze łzami Faweksa.
- To są łzy feniksa. Mogłabyś… Sakura ma połamane żebra. Ty jesteś kobietą – spojrzał zmęczonymi oczyma na panią Malfoy. Ta tylko przytaknęła głową i wzięła fiolkę – Gdzie jest Lucjusz? Chciałbym z nim pomówić.
- Zapewne w gabinecie – odrzekła kobieta, a Severus wychodząc z pokoju obrócił się w jej stronę i rzekł:
- Dziękuję – zamknął drzwi i sam zdziwił się swoim słowom. On dziękował?

Boże… Co ta dziewczyna ze mną wyprawia?

Zapukał do drzwi gabinetu Malfoya i wszedł :
- Witaj Lucjuszu.
- Severus… Cóż Cię do mnie sprowadza – spytał nalewając sobie kolejny kieliszek wina.
Snape pokrótce wyjaśnił gospodarzowi jaka jest sytuacja.
- Ty wiesz, że Czarny Pan będzie chciał ją przyjąć jako pierwszą.
- I dlatego przyniosłem ją do was. Musi do tego czasu zebrać siły.
Lucjusz spojrzał na Severusa z ironią:
- Snape… Ty się o nią martwisz… Czyżby była dla Ciebie kimś więcej niż tylko uczennicą?
- Malfoy! Co ty w ogóle sugerujesz?! Że ja niby… ?!
- Chyba znaczy coś więcej… Ty nie musisz tego mówić. To widać po twoim zachowaniu. A ten incydent na balu? Chyba, że z nią tańczył twój klon – Lucjusz spojrzał na Severusa z dziwnym wyrazem twarzy, a Snape zmierzył go chłodnym spojrzeniem i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami. Swe kroki skierował prosto do pokoju Sakury. Po drodze minął panią domu:
- Już wszystko w porządku?
-Tak… Teraz jeszcze śpi, a rany już się zagoiły – Narcyza poszła dalej, a Severus wszedł do pokoju i usiadł przy łóżku dziewczyny. Spojrzał na nią z uśmiechem. Nawet we śnie wyglądała pięknie.

Zakazany Las, Michell, Carlisle, Lord Voldemort i… No właśnie. Kto?

Za Michell stał nie kto inny, tylko sam Albus Dumbledore.
- I nie było to rozsądne przychodzić tutaj , Tom – powiedział spokojnie.
Zakapturzona postać nagle odkryła swoją twarz. Miał szparki węża zamiast nosa i czerwone oczy.
- A co mnie to obchodzi?! A gdzie twoja ochrona? Twoje grono pedagogiczne?!
- Nie są nam potrzebni, a już na pewno nie mi.
- Dosyć tego. Chcę z Tobą nareszcie skończyć! – krzyknął Voldemort i razem z Dumbledore’em zaczął pojedynek na różdżki. Michell przypatrywała się temu ze strachem w oczach, nie potrafiła nawet zbliżyć się do leżącego na ziemi Carlisle’a. Było widać, że Dumbledore ma przewagę i Voldemort po chwili teleportował się z krzkiem:
- I tak Cię kiedyś zabiję!
Albus podszedł szybko do przestraszonej dziewczyny:
- Wszystko w porządku panno de Singe?
- Chyba tak…. – pokiwała głową – Profesorze… - zaczęła – Te zaklęcie… Ta fomułka… To działa tylko na chwilę.
Dumbledore spojrzał na nią z troską:
- Porozmawiamy o tym jak się wyśpisz. Dobrze? Jesteś przemęczona.
Nagle przy nich znalazła się profesor McGonagall.
- Minewro – odezwał się do niej dyrektor – pomóż dojść pannie de Singe do Skrzydła Szpitalnego. Ja zajmę się panem Cullen’em. Dobrze?
Profesor transmutacji skinęła tylko głową i pomogła wstać Michell.

Następnego dnia Dumbledore zjawił się u leżącej w Skrzydle Szpitalnym Michell. Jej pierwsze pytanie brzmiało:
- Co z doktorem Cullen’em?
- Doktor na razie nie będzie mógł wrócić do pracy. Jest w szpitalu Św. Munga.
- Ale… Ale co z tym zaklęciem? Przecież…
- Widzę, że chcesz wiedzieć wszystko na raz… – posłał jej dobrotliwy uśmiech – A więc ta formułka jest prawidłowa, tylko… Jakby to ująć… Musisz mięć większą siłę woli. Twoja miłość musi być szczera. Bardzo szczera.
- Tylko jak ja mam go pokochać?! Ja go nawet dobrze nie znam! – westchnęła dziewczyna.
- Już ja się o to postaram, żebyś go poznała. Uwierz mi – powiedział tajemniczo Dumbledore i wyszedł z sali.


No! Napisałam! Mam nadzieję, że wam się spodoba Very Happy
Weny Carlie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Nie 20:38, 02 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 20:27, 02 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Wow... nie mogę w to uwierzyć, ale rozdział jest naprawdę, dobry!

Gratuluję Ci pomysłu, świetnie zinterpretowałaś pomysły Oli... jestem pod wrażeniem.

No i Lucjusz... Mmm, mój Lucjusz... taki jak zawsze!

Weny Carlie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 20:31, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Dzięki Very Happy
Starałam się! Normalnie starałam się wczuć w Lucjusza^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 20:42, 02 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

To nie jest łatwe... ja się ciąglę potrzebuję czasu, by się w niego wczuć. jeszcze nigdy nie pisałam o jego myślach... za mało go znam xD

A tak wgl to cieszy mnie to, że powtarza, że robi to "dla Narcyzy"..
Ale to słodkie xD
Ha...for me!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 20:47, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Ja pierwszy raz pisałam o jego myślach.....
Kurde, w ogóle pierwszy raz pisałam o nim w ten sposób i nawet chyba mi wyszło


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 20:50, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Tak jak Ciss, stwierdzam, że to jeden z Twoich lepszych rozdziałów. Naprawdę cieszę się, że tak pociągnęłaś dalej moje pomysły. Oto w tym chodzi. Smile

Ciss, mam takie same odczucia do do Dracona. Zawsze zanim napiszę coś o nim zastanawiam się czy rzeczywiscie by się tak zachował. Puki co nawet troche boję się wchodzić w jego myśli... Smile

Weny Carlie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 20:53, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Dzięki. Ja też jestem z siebie zadowolona Very Happy
Wiecie... Ja tak z Severusem też czasami mam, ale rzadko Very Happy

Weny Carlie! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 20:54, 02 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

No dokładnie...boję się.
Podoba mi się Twoja strona jego myśli Kasiu xD
Jednakże ja przedstawiłabym to inaczej... myślę, że Lucjusz używa zbyt pospolitych słów xD Z tego co wiem to Lucjusz zawsze wszystko mówił spokojnie i z gracją, dumą...wiesz o co mi chodzi xD

Myślę, że powiedziałby tak.."Denerwuje mnie! Nie powinno jej tu być! Narcyza! Narcyza, to ona jest najważniejsza.
Spokojnie! Myśli, że ma nazwisko...
Pf, Narcyza też tak myślała..."

Ale to tylko moje słowa...tak jak mówię, chce pomóc w poznaniu go samego.
Bo jak na razie sama odkrywam jego skomplikowane wnętrze xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 20:56, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

No tak... Jego postać jest strasznie skomplikowana....
Wiedziałam, że użyłam nie odpowiednich słów! Bo one nie są w jego stylu..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 21:31, 02 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Nie chciałam tego pisać, ale słowa faktycznie są źle dobrane xD

Ale nic się nie stało... on jest skomplikowany xD
W końcu mój mąż xD


wiecie co, tak szczerze, to wolałabym, że lucjusz był z narcyzą a nie z Rissą...bo jakoś czuję się bardziej odpowiedzialna za postać Cissy... to chyba zrozumiałe...xD
Jednakże to nie przeczy temu by Irisa była z Lucjuszem


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 22:50, 02 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

[link widoczny dla zalogowanych]

Sorki, że tutaj, ale skojarzyło mi się z naszym opowiadaniem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pon 15:42, 03 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Spoko...nawet pasuje do opo xD

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pon 16:22, 03 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

No dokładnie to samo pomyślałam jak to zobaczyłam xD

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Wto 21:34, 04 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Hogwart i ogólnie wątek Michelle
Dyrektor zostawił Michelle w szoku, po czym wyszedł ze skrzydła szpitalnego. Signe jeszcze przez chwilę wpatrywała się tępo w drzwi, w których zniknął profesor.
- Coś cię martwi? - zapyta pewna uczennica, która leżała łóżko obok.
Była ze Slytherinu, jej duma i nos uniesiony do góry wskazywał na dość dobre pochodzenie.
- Nie… dzięki - westchnęła i upiła łyk soku dyniowego, oczywiście nie obyło się bez tego, że zawartość szklanki wylała na siebie.
- Panno de Signe - krzyknęła pani Pomfley .
Michelle zrobiło się troszkę głupio, ale koleżanka obok posłużyła jej przyjacielskim ramieniem.
- Mi to się często zdarza - zamruczała i usiadła na łóżko. Oparła głowę o kolana i patrzyła z zaufaniem na Signe.
- Kogoś mi przypominasz - zwierzyła Michelle - ale nie… przepraszam.
- No, dalej mów… i tak nie mam tu przyjaciół - odrzekła nagle uczennica.
- Ah.. nie fajnie… - Michelle zerknęła na nią i wtedy dziewczyna zrobiła coś czego nie przypuszczała.
Zerwała gips z ręki i okazało się, że jej ręka jest zdrowa, a zamiast tego miała tam ukrytą różdżkę. Teraz stanęła nad Michelle i przyłożyła jej różdżkę do policzka.
- Jeden ruch Signe, a zginiesz! Cullen nie skończył roboty, ale ON mnie wybrał… wybrał MNIE! - odrzekła dziewczyna.
- Nie… proszę - Michelle starała się jakoś odciągnąć ją, ale wtedy wkroczył dyrektor.
- No, no no… widzę, że Tom ma tutaj wielu znajomych - odrzekł.
Wtedy Ślizgonka uciekła… Dumbledore podszedł do Michelle.
- I znów się spotykamy, panno de Signe - po chwili złapał ją za rękę i razem się gdzieś teleportowali.

Michelle razem z Dubledorem wylądowali w jakiejś mugolskiej, taniej wiosce, gdzie szerzy się ubóstwo.
- Profesorze…
- Zaczekaj na wyjaśnienia… na razie nie możesz nic wiedzieć - powiedział straszy nauczyciel.
De Signe cały czas szła obok profesora, ten swoim wygaszaczem pozbawiał światła okolicy.
W końcu dotarli do małego domu, nie był biedny, po prostu mały.
Dumbledore zerknął przez okno, po czym otworzył drzwi i wpuścił do środka dziewczynę.
Michelle uważnie przyglądała się wnętrzu, w końcu spostrzegła kogoś na fotelu, niestety nie zauważyła twarzy, ponieważ czytał gazetę.
- Dlaczego tak późno Albusie - odezwał się zachrypnięty głos.
- Komplikacje w skrzydle szpitalnym… ma kolejnego ucznia, tym razem to panna Parkinson. Była pod zaklęciem Impriusa - wytłumaczył profesor.
Wtedy tajemniczy mężczyzna odłożył gazetę na bok, a przed oczami Michelle pojawił się Cullen.
- Michelle - wyszeptał.
- To mogę zostawić wam samych - odrzekł Dumbledore i zniknął zanim Michelle zdążyła coś powiedzieć.

MALFOY MANOR

Sypialnia Sakury

Snape podszedł do łóżka dziewczyny. Sakura wyglądała na zdrową, ale Severus nic nie chciał mówić. Wpatrywał się w nią, w szczególności w jej oczy.
- Jak się czujesz? - wyszeptał i usiadł na kanapie naprzeciwko jej twarzy.
Ona się podniosła.
- Lepiej… o wiele lepiej profesorze - odparła i uśmiechnęła się do mężczyzny.
Wtedy odwrócił wzrok, coś przeszyło jego ciało i przypomniał sobie słowa Lucjusza.
- Nic nie łączy, Severusie - wyszeptał sam do siebie Snape.
- Słucham? - zapytała Japonka.
- Przepraszam… widzisz, sytuacja jest trudna - mówił - ale na razie musisz wypocząć.
- Nie - krzyknęła - Narcyza… to znaczy pani Malfoy zadbała o wszystko i czuję się naprawdę dobrze. Czuję tylko zimno na klatce piersiowej - tłumaczyła, a profesor wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany.
- Skoro jesteś pewna… - odrzekł - Chodź, muszę ci coś wytłumaczyć.
Poczekał, aż Sakura wyjdzie z łóżka , odwróciła się kiedy to robiła… ale nie ze względu na to, że była naga… a dlatego, że szanował Japonkę i to całym sobą.
Dziewczyna podeszła do okna, tak samo jak książe półkrwi.
- Widzisz to zachodzące słońce? - zapytał.
Hanuro uśmiechnęła się, ponieważ Snape mówił do niej jak do małego dziecka.
- Oczywiście - żachnęła.
- To może być ostatni taki zachód słońca - powiedział - on chce… potrzebuje… ciebie… Będziesz pierwsza - odrzekł z wielkim trudem hamują się przy każdym słowie.
- Pierwsza? Ale kto…
Severus wziął głęboki oddech i chwycił gwałtownie nadgarstek Japonki.
- Aaa - krzyknęła, ale uspokoiła się kiedy przypomniała sobie, że to profesor.
- Patrz - wskazał na jej przedramię - tutaj pojawiła się plama koloru czerwonego… - kontynuował.
- I co z tego… to dlatego, że… ten wąż - szeptała.
- Tak… Nagini zaznaczyła mu pole… dowiedziała się o tobie wszystkiego… Na tym miejscu pojawi się mroczny znak, ale nie może…
- Dlaczego? -zapytała.
Wtedy Snape odkrył swoją rękę i pokazał swój znak.
- Jesteś pierwsza… nikt go nigdy nie widział - mówił.
- To znaczy…
- To znaczy, że jesteś ważna. Ważna… - krzyknął, a kolejne słowo dodał szeptem - dla mnie.


Salon
Rissa wstała i podeszła do kominka. Próbowała sobie coś przypomnieć.
- Co się stało? - zapytała Irisa.
- Wszystko… w sumie nic, ale to nieważne… matka Dracona ci wszystko powie - odrzekła Meg.
- Ktoś o mnie mówił? - zapytał Malfoy wchodząc do salonu.
- Nie - odrzekła Black.
- Tak - żachnęła Dubis i spojrzała groźnie na blondyna.
- Muszę z tobą porozmawiać..na poważnie, Morgaine - wyszeptał.
Dubis automatycznie wstała i spojrzała z współczuciem na Rissę.
- Mną się nie przejmuj! Idź - zachęciła Rissa.
Wtedy Meg poszła gdzieś z Draconem, a Irisa próbowała znaleźć swój pokój w tej wielkiej rezydencji.


- Meg… ja naprawdę nie chciałem, ale to co zobaczyłem - mówił.
- Co widziałeś… pamiętnik, moje zdjęcia nago… staniki, majtki? A może wysypałeś tampony? - zapytała z wyrzutem.
Draco zaczerwienił się jeszcze bardziej.
- Nic z tych rzeczy - powiedział.
- Hm - westchnęła Dubis - sama się wkopałam.
- Widziałem tylko pamiętnik i swoje imię na okładce - żachnął - i to tak jakoś… było miłe.
- Tylko tyle? - zapytał przejęta. Myślała, że widział wszystko jej kosmetyki, zdjęcia, które były czasami niecenzuralne i wiele różnych cennych kobiecych przedmiotów.
- W sumie nie… - mówił, ale teraz się nie zaczerwienił, a zaczął stąpać z nogi na nogę.
- Coś się stało, prawda? - Morgaine nie dawała za wygraną, była pewna, że coś zobaczył, albo przeczytał.
- I tak i nie… ale słuchaj, jeśli kiedykolwiek dostałaś od kogoś list… wyrzuć go! Nie czytaj, proszę - mówił i podszedł bardzo blisko dziewczyny.
Meg wciągnęła powietrze i poczuła jego woń. Była tak słodka, a jednocześnie męska.
- Moja korespondencja, moja sprawa - rzuciła i założyła ręce na piersi. Dalej wpatrywała się w jego bladą twarz.
- Nie! Meg, to nie twoja sprawa, a NASZA - krzyknął.
- Od kiedy istnieje coś NASZEGO? - zapytała akcentując ostatnie słowo.
- Od kiedy cię poznałem… wiedziałem od razu… a potem te listy…
- Chyba ich nie czytałeś…
- Nie miałem czasu, ale znak… widziałem znak! Nie otwieraj ich, nie czytaj - prosił.
- Za późno - odpowiedziała z nonszalancją. - Jesteś zazdrosny - przyznała i uśmiechnęła się ironicznie.
- Nie, ale to złe rzeczy… Nie możesz, będę cie bronił - nalegał.
- Ale co złego w moich listach? - zapytała.
- Wszystko… na górze widniał znak… mój ojciec dostaje listy z takim samym znakiem… to ON, wiem to - mówił.
-Spokojnie… jeszcze ich nie czytałam… mój pierścionek robił się ciepły kiedy dotykałam te listy… ale myślałam, że to nic takiego - wyszeptała.
- Nie… twój pierścionek to więcej niż ozdoba, matka mi mówiła… Musimy go strzec - mówił.
- Dlaczego cały czas powtarzasz MY?
- W tej sytuacji nie ma ciebie - odrzekł - nie ma mnie - wyszeptał - ale MY!

Narcyza szła korytarzem kiedy przed jej oczami pojawiła się jej siostra.
- Narcyzo… jemu trzeba ufać! - powiedziała Bellatrix.
- Nie mogę, to moja kuzynka… a Lucjusz… jeszcze się przekona - wyszeptała młodsza kobieta.
- Narcyza… Czarny Pan mu ufa… to twój mąż… dbaj o niego. ON może zrobić z nim wszystko - mówiła czarownica.
- Wiem… ale Bella, zrozum, nie mogę nic zrobić - wyszeptała.
- Możesz, chodź - powiedziała i chciała ją zaciągnąć do kominka.
- Czekaj - żachnęła i pobiegła do salonu. - Iriso! - wrzasnęła pani Malfoy.
- Słucham? - zapytała Black opuszczając wielkie pomieszczenie.
- Powiedz mojemu mężowi, że musiałam pilnie opuścić dwór z siostrą, dziękuję - odrzekła i zniknęła zza rogiem. Ostatnie co widziała Rissa to zielone płomienie wydobywające się z kominka.

Irisa przestudiowała słowa swojej ciotki kilka razy. Wtedy ruszyła w poszukiwaniu gabinetu jej męża. Tak naprawdę nie wiedziała, gdzie ma iść… bała się jego. Na szczęście na spotkanie wyszedł stworek, Rissa szybko zapytała o drogę i po kilku minutach znalazła się pod wielkimi drzwiami.
Zapukała raz, ale cisza. Zapukała więc po raz kolejny.
Tym razem postawiła na odwagę i po prostu weszła. Zastała wielkie pomieszczenie wypełnione różnymi magicznymi przedmiotami. Pan Malfoy siedział na skórzanym fotelu tyłem do niej.
- Kochanie… mówiłem ci wiele razy, że nie musisz pukać - wyszeptał pan Malfoy, a Irisa pozostałą w szoku. Nigdy nie słyszała go tak miłego i czułego.
Uśmiechnęła się na samą myśl, a on kontynuował.
- Cyziu… tak sobie myślałem o tej sytuacji i chyba na razie będziemy musieli przesunąć nasze prywatne życie w cień… mam na myśli, że wiele osób pałęta się po domu - mówił dalej… coraz bardziej tajemniczym głosem.
Wtedy Black zrobiło się głupio i odchrząknęła. Lucjusz odwrócił się i spojrzał na nią.
- Przepraszam… ale… Nar - to znaczy pani Malfoy kazała przekazać, że musi pilnie opuścić dwór - powiedziała na jednym wdechu brunetka.
Lucjusz wstał, jego spojrzenie było groźne… ciężko oddychał, widziała, że jest zły.
- Dlaczego tu przyszłaś!? - krzyknął.
- Bo pani Malfoy kazała…
- Narcyza nigdy nie mówi mi kiedy wychodzi - powiedział ostro i patrzył badawczo na Black.
Wyciągnął swoją różdżkę i podszedł bliżej. Końcem różdżki odgarnął włosy z jej czoła, po czym przejechał po policzku.
- Siadaj - krzyknął wskazując na krzesło obok biurka - Musisz poznać zasady tego domu!



Weeeny Ola Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Wto 21:52, 04 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Cudny rozdział!
Strasznie podoba mi się akcja R - L i D - M. xD Ach ta moja słabość do Malfoyów. xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 11 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare