Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspólne opowiadanie forumowe ^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carlie
Pierwszoroczny
PostWysłany: Śro 23:14, 29 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 05 Gru 2010

Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Głębi Serca Gdzie Umarli Żyją

Michelle i Carlisle

Michelle powoli otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Leżała w łózku skrzydła szpitalnego.
Pięknie – pomyślała – Zemdlałam. Dlaczego? Dlaczego to zawsze na mnie musi trafić? To nie fair.
Źle zaczęlo się dziać już w zeszłym miesiącu, kiedy ni z tego, ni z owego Tiara Przydziału zaczęła się wydzierać, wołając jej imię i nazwisko
-Michelle de Signe! Michelle de Signe! To straszna pomyłka! Michelle! To trzeba naprawić! De Signe! Michelle! Michelleeeeee!!! DE SIGNEEEEE!!!
Darła się tak ze trzy godziny, zanim przyprowadzono ją do gabinetu dyrektora, w którym Tiara sama wskoczyła jej na głowę.
-Slytherin! Tylko Slytherin może ją uratować!
-Ale dlaczego, co się stało? - dociekał Dumbledore
-Tylko Slytherin. Slytherin. W Gryffindorze nie jest bezpieczna. Slytherin – ostatnie słowa Tiara wymamrotała i zamilkła.
-Na brodę Merlina! Co tu się wydarzyło? - dyrektor nie mógł uwierzyć – to jest niemożliwe, fizycznie i magicznie niemożliwe. Ona sę nie myli. Nie. Po prostu nie.
-Czyli co? Jednak zostaję z Gryfonami, skoro Tiara się nie myli? - głupie było to pytanie, zwłaszcza, że Michelle znała na nie odpowiedź. Co prawda nie przepadała za grupą Poważnie Walniętych Gnomów ( tak nazywała Pottera, Wesley'a i Granger – od pierwszych liter ich nazwisk), ale nauczyła się z nimi obcować, a teraz czekało ją przejście z deszzczu pod rynnę – od Poważnie Walniętych Gnomów do ekipy Mam Ciężkie Gacie (Malfoy, Crabbe, Goyle). Super. O niczym innym nie marzyłam, pomyślała.
-Absolutnie wykluczone – dyrektor postanowił rozwiać jej wątpliwości. -Natychmiast zabieraj swoje rzeczy. Zaraz przyjdzie po ciebie profesor Snape.
O, żesz! Tylko nie Snape! Tiara... Cholerna szmata, nie Tiara!!
Michelle wyrwała się z zamyślenia.
-Gorzej być nie może. Spadam stąd.
Zerwała się z łóżka, zaplątała się w prześcieradło, co oczywiście zaskutkowało upadkiem. Upadając zahaczyła głową o szafkę nocną.
-Nie może być gorzej?! Co ja sobie myślę?! Zawsze jest gorzej, do jasnej cholery! Ja pier...
-Zdecydowanie zawsze jest gorzej, a ty pohamuj swój język, młoda damo – mężczyzna odpowiedzialny za te słowa pomógł jej wstać, posadził na łóżku i zaczął opatrywać ranę.
-Przepraszam.... - powiedziała zmieszana Michelle
-Już dobrze, siedź spokojnie. Nazywam się Carlisle Cullen, jestem nowym lekarzem – przedstawił się – jak ty się nazywasz? Koleżanka, która cię tu przyprowadziła, nie była zbyt rozmowna.
-Michelle... Michelle de Signe.
Mężczyzna zesztywniał
-de Signe? - powtórzył.
-Tak, pochodzę z Francji, stąd tak dziwne nazwisko
-Francja... Piękny kraj – Carlisle udał, że się zamyślił – Skończyłem. Teraz się połóż i odpocznij. I nie próbuj stąd zwiać. Widziałaś jak to się ostatnim razem skończyło.
-Dobrze, już nie będę. I mogę pana zapewnić, że będę tu stałą bywalczynią. Z moim pechem...
-Nie obiecuj. Prześpij się trochę. Ja muszę teraz wyjść na moment, ale ty się stąd nie waż ruszyć.
-Dobrze, dobrze... -Michelle położyła się na boku. Usłyszała zamykające się drzwi. Carlisle... Tak bardzo przyciągał jej wzrok, był jak magnes... Mogła siedzieć i patrzeć na niego choćby i do śmierci... Cudowny, przystojny blondyn... A te jego złote oczy. I głos... De Signe zasnęła z cudownym uczuciem motylków w brzuchu... Nie słyszała jak Cullen wrócił i stanął nad jej łóżkiem.


Carlisle
Patrzyłem na nią. Na Michelle de Signe. Jeśli ona jest potomkinią Delfiny de Signe, jeśli odziedziczyła po niej umiejętności... Jeśli jej matka to Cypriana Hazel... Musi być, jest do niej taka podobna... I pechowa klątwa, też by się zgadzała. Jeśli to ona, Czarny Pan będzie zadowolony. Bardzo zadowolony.



Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam... A przynajmniej nie bardzo...
Weny, Cissa!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carlie dnia Czw 11:52, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Śro 23:20, 29 Gru 2010 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Nie, nie zawiodłaś. Smile Z takich rzeczy, które zauważyłam.
W opowiadaniach nie pisze się "ciebie", "cię" "ci" itp. z dużej litery.
Gdzieś, w którymś kawałku, zapewne przez nie uwagę zostawiłaś dwa wykrzykniki (zawsze albo 1, albo 3).
Tak patrząc na całość, trochę nie wyważyłaś całości - chodzi mi o to, że poprzednie kawałki sa stosunkowo krótkie, a ten ostatni sporo od nich dłuższy.
I teraz wyszłam na tą co się czepia... ehh Wybacz!

Ogólnie patrząc na treść to dość dobrze wszystko rozegrałaś. Smile

Weny Ciss!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carlie
Pierwszoroczny
PostWysłany: Śro 23:25, 29 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 05 Gru 2010

Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Głębi Serca Gdzie Umarli Żyją

Tak, wiem, ale szczerze mówiąc, to treści dlatego tak się różnią długością, że wiedziałam co muszę zrobić ze swoimi bohaterami, poza tym musiałam wyjaśnić, dlaczego Michelle nagle znalazła się w Slytherinie, natomiast z Waszymi trochę musiałam pomyśleć, co przy moich zasobach czasowych było słabo wykonalne. A wykrzykniki to moja pięta Achillesowa, tak samo jak te nieszczęsne ,,Cię'', to wszystko z przyzwyczajenia... Muszę zwracać na to większą uwagę. Smile
Dzięki za szczerą ocenkę, takie są najważniejsze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carlie dnia Śro 23:26, 29 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Śro 23:26, 29 Gru 2010 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Mi się tam podoba!
Weny Cissa! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 10:07, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Hmmm zacznę od tego, że też zauważyłam błędy, ale sporo już Ola o nich napisała to zostawię je w spokoju xD

No więc.. faktycznie pozostałe części sa dość krótkie, co do części z Michelle.
Ogólnie podobało mi się bardzo... akcja poszła do przodu xD

Ale nie mogę ukryć, że najlepszą częścią jest fragment z Cissą i Lucjuszem... Szczerze, przedstawiłaś ich tak książkowo, jeśli chodzi o HP xD
Naprawdę... w sumie zawsze miałam takie wyobrażenie o nich... że się kłócą, a potem X !

Ok, moja paplanina na nic się zda... teraz moja kolej...Szykujcie sie na nowe rewelacje !
Muhaha!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 11:54, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Draco & Meg
- Muszę z tobą porozmawiać… I to natychmiast! - krzyknął Draco ciągnąc dziewczynę do dormitorium dziewcząt.
- Auć! To część żeńska - powiedziała z wyrzutem dziewczyna i przyglądała się badawczo chłopakowi. - Co ci się stało?
- Co mi się stało? - powtórzył z ironicznym uśmiechem. - Co mi się stało?
- Yhy - wyszeptała dziewczyna. Widziała, że ręce zaczynają jej się trząść.
- Pakuj się! - warknął. I zaczął krążyć po pokoju.
Spod łóżka wyciągnął kufer Meg, otworzył szafę i zaczął wrzucać do niej jej ubrania.
- … co się stało? - zapytała klękając przy swoich ubraniach. Meg zaczęła wszystko wyciągać z kufra i składać, żeby wszystko było uporządkowane.
- Zostaw to…
Blondynka zerknęła na niego. Jeszcze nigdy nie był taki zły, co chwila widziała jak łapie się za ramie i syczy. Piekło go! Doskonale wiedziała co to oznacza. Niejednokrotnie była świadkiem w domu, kiedy jej tata robił tak samo. Pamięta, że jako mała dziewczynka chowała się pod stół. Jej ojciec w tych chwilach był tyranem, mścił się na wszystkich, a potem… znikał.
- Draco… co ty… dlaczego - próbowała o coś zapytać, ale była tak zestresowana, że nie potrafiła ułożyć żadnego mądrego zdania.
- Nie czas na pytania - odpowiedział beznamiętnie. Teraz pakował do walizki jej pamiątki i książki. Przechadzał się po pokoju i dotykał wszystkich przedmiotów, chciał się upewnić, że jej rzeczy są spakowane.
- Co ty robisz? - krzyknęła łkając.
- Sprawdzam, czy nie zostało tu po tobie żadnego śladu - rzucił zamykając jej kufer i ciągnąc go do pokoju wspólnego.
Meg podreptała za nim.
- Dlaczego? Chcesz się mnie pozbyć? - zapytała.
- Gdybym ja chciał się ciebie pozbyć… byłabyś w komfortowej sytuacji. Ale nie jesteś… więc nie zadawaj więcej pytań! - krzyknął.
- Proszę, powiedz mi gdzie idziemy? Dlaczego mam nie zadawać pytań?- Meg co chwila zadawał pytania. Draco prowadził ją przez korytarz do jakiegoś pokoju z wielkim kominkiem.
- Mówiłem… bo moja matka też nie zadawała! - krzyknął, po czym wszedł do kominka, ustawił walizkę obok siebie. Szarpnął Meg za sobą.
Dziewczyna dalej płakała, chociaż zrobiło mu się żal. Wziął do reki trochę proszku, rzucił nim o ziemię i krzyknął: „ Malfoy Manor”.

Lucjusz & Narcyza
Mężczyzna spoglądał na swoją żonę. Spała, chciał jej o czymś powiedzieć, ale nie wiedział, czy ma to teraz zrobić.
Musiał chronić wszystkich, doskonale wiedział co się zbliża. Jeśli Draco odziedziczył po nim rozum, będzie wiedział co robić.
- Lucjusz - szepnęła kobieta. Na jej twarzy nie gościł uśmiech, a ból. Znowu przyłapała męża na zadręczaniu się bólem.
Lucjusz siedział koło Narcyzy trzymają się za ramię. Nie chciał wydać z siebie żadnego dźwięku, ale to było silniejsze od niego.
- Wzywa cię - powiedziała beznamiętnie - ciebie i Dracona.
- Nie mogę… Draco wie… powiedziałem mu - odrzekł spoglądając w dal.
- O czym powiedziałeś? - zapytała.
- O wszystkim, jeśli jest mądry… zjawi się tu z tą jego…
- Meg?
- Tak, musimy ją dostarczyć czarnemu panu - rzucił.
Wtedy Narcyza dźwignęła się na łokciach, spojrzał na męża z wściekłością.
- Nie ma mowy! Dlaczego nie możemy jej chronić? - zasyczała, wbijając swoje paznokcie do torsu męża.
- Draco będzie jej chronić… jak ja ciebie - wyszeptał całując żonę, lecz ta szybko podniosła głowę.
- Co z Rissą? Czarny Pan potrzebuje więcej krwi młodych dziewcząt… a Rissa jest najczystszą. Pamiętasz obietnicę złożoną Cza…
- Ciii - szepnął.
- Lucjuszu! On ją zabije! - krzyknęła Narcyza.
- Dlaczego tak sądzisz? - zakpił.
- Bo obiecałeś mu krew rodu Blacków, a skoro nie zabiłeś mnie kiedy byłam panną… w linii rodu pozostała tylko jedna dziewczyna z tym nazwiskiem! Irisa! - powiedziała kobieta wstając z łóżka.
Lucjusz wpatrywał się w nią w szoku.
- Zapomniałem - westchnął.
- Wiesz… czasami warto słuchać żony - zaśmiała się. - Ale teraz musimy…
- Ocalić Irisę…

Błonia Hogwartu
Sakura wyszła z dormitorium nie chcąc przeszkadzać swojej przyjaciółce w rozmowie z Draconem.
Nie miała zielonego pojęcia, gdzie mogłaby pójść.
- Patrz! Mama przysłała mi najnowszą książkę Rity Skeeter! - krzyknęła jakaś uczennica do swojej koleżanki. Sakura próbowała nie podsłuchiwać innych, ale jakoś nie potrafiła przestać słuchać.
- O czym?
- O romansie nauczyciela i uczennicy! Słyszałam, że jest na faktach - powiedziała jedna do drugiej. Po chwili obydwie zaczęły chichotać.
W tym momencie Japonka nie wytrzymała. Zacisnęła pięści i ruszyła na podwórze.
Usiadła pod drzewem, z wściekłości zaczęła rzucać kamieniami w dal. Była sama, nikt nie rozumiał jej problemu. Nikt nie mógł jej pomóc!
- Umrę! I ona umrze! Umrzemy razem! - ktoś krzyczał w oddali.
Sakura wstała, przestraszyła się i ruszyła powrotem do zamku. Na początku szła powoli, ale potem zaczęła biec.
Obawiała się wszystkiego, że ktoś będzie czytał jej w myślach. Bała się nawet wspominać ostatnie dni. To było jak koszmar.
Biegnąc korytarzem nie zauważyła nadchodzącego nauczyciela i wpadła prosto na niego.
Kiedy podniosła głowę ujrzała Sev.. profesora Snape`a. Z jego reki wypadły książki.
- Prze - przepraszam - wyszeptała. Pomogła pozbierać książki, po czym ruszyła przed siebie. Wtedy okazało się, że nie podniosła wszystkiego z ziemi.
Profesor zostawił na ziemi małą karteczkę. Japonka wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.

Drogi Severusie,
Wiem, że to nie odpowiednia chwila, ale doszły mnie słuchy o planowanym ataku na Ministerstwo i naszą szkołę. Uczniowie są w niebezpieczeństwie, bowiem Lord Voldemort szuka nowych popleczników, jego celem są Ślizgoni, a szczególnie dzieci Śmierciożerców.
Musisz ich chronić! Panna Hanuro jest w niebezpieczeństwie! Złamała przysięgę rodziców, stanie się pierwszą ofiarą!

Prof. Dumbledore

Sakura zrobiła jeszcze dwa kroki i zemdlała z listem w ręce.

Skrzydło szpitalne
Michelle spała. Czuła się strasznie zmęczona, a do tego te wszystkie rewelacje w szkole. Nie czuła nawet jak ten nowy lekarz podchodzi do niej.
- Czarny Pan będzie zadowolony… Będzie zadowolony - szeptał.
Blondyn miał w ręce jakieś przedmioty, ale nie lekarskie, tylko czarno-magiczne. Wysunął z rękawa swoją różdżkę i przyłożył do głowy Signe.
- Spij, spij dobrze - powtarzał.
Wtedy zaczął ciągnąć srebrno-niebieską nic, która wydobywała się z głowy dziewczyny.
Carlisle szybko umiejscowił ją w flakoniku, po czym schował do kieszeni.
- Jedno załatwione - szepnął, kiedy Michelle zaczęła się kręcić.
Odszedł na chwilę od jej łóżka, ale szybko wrócił. Tym razem miał w ręce nóż.
Na początek ostrzem dotykał ręki Signe, szybko mu się znudził.
- Zabij ją! Carlisle`u zabij ją! Chcę jej krwi! - krzyczał głos w jego głowie.
Carlisle pogłaskał rękę dziewczyny, nachylił się nad nią. Jego dłoń wraz z nożem wędrowała ku gardle dziewczyny.
Wtedy Michelle otworzyła oczy.
- Yhm… Co - co ty… POMOCY! - krzyknęła, ale on był szybszy.
Zakrył usta swoją dłonią.
- Cicho… a nic ci się nie stanie - powiedział do jej ucha.
Niestety to nie uspokoiło Signe. Wtedy stało się coś nieprawdopodobnego. Carlisle chciał zagłębić nóż w jej szyi, ale spojrzała mu w oczy. Jakieś dziwne uczucie przeniknęło go całego. A on zamiast ją zabić, przeciął swoją rękę nożem i zniknął.

Rissa
Dziewczyna nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Niby wszystko się wyjaśniło… poznała swoją jedyną rodziną, ale czy oni ją chcieli?
Jej ciotka wydawała się być dobrą kobietą, ale w jej mężu coś było…
Nienawidził jej!
Black ruszyła do dormitorium, próbowała znaleźć swoje koleżanki, ale na marne. Wspólny pokój był pusty, kiedy ruszyła do pokoju, okazało się, że rzeczy Meg zniknęły.
Rissa się zdziwiła, ale nie miała siły by o tym myśleć. Położyła się do łóżka i szybko zasnęła.
Widziała czyjąś postać… bladego mężczyzny, z nosem jak u węża… W oddali dostrzegła zamaskowane postacie klęczące nad nią i krzyczące zaklęcia… „ Zabiję, zamorduję… potrzebuję krwi Blacków” - krzyczał tajemniczy głos, który przypominał syczenie węża.
Po chwili wizje powróciły, widziała maski… mężczyzn… W końcu zobaczyła swoją ciotkę i jej męża.
Irisa obudziła się zlana potem, jej sen był bardzo realistyczny. Oddychała ciężko, próbując sobie wmówić, że to nie było naprawdę.
Wizje powróciły. To nie była pierwsza wizja w jej życiu. Takie rzeczy śniły jej się często w Francji, ale potem ustały… i znów powróciły.
Rissa zaczęła się bać. Nagle ujrzała sowę za oknem. Otworzyła drzwiczki i wzięła list.

„Iriso,
Znajdź kominek, sieć Fiuu ciebie ocali,
Krzyknij „Malfoy Manor”, Hogwart zostaw w oddali.

XXX”



Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam xD
Życzę weny Oli!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Czw 12:03, 30 Gru 2010 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Kawał naprawdę dobrej roboty! Strasznie podoba mi sie fragment z Draconem i Meg. Strasznie. Podoba mi się taki Draco! xD
Niezła jest też ta rozmowa dziewczyn o książce Rity.

Ogarnę się trochę i biorę się za pisanie! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 12:05, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dziękuję, mi też się ta rozmowa podobała xD

W takim razie czekam na rozdział Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carlie
Pierwszoroczny
PostWysłany: Czw 12:37, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 05 Gru 2010

Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Głębi Serca Gdzie Umarli Żyją

Poprawiłam błędy, chyba wszystkie. Smile
Cieszę się, że nie złechałyście mnie jak.... Wink


Dodałam tamtego posta, zanim się zorientowałam, że napisałaś.
Abdolutnie perfekcyjne!!!! Very Happy
Carlisle i jego uczucie, mmm, idealnie to rozegrałaś, sama nie zrobiłabym tego lepiej Very Happy
Pysznie!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carlie dnia Czw 12:55, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aith
Oczekujący na list
PostWysłany: Czw 12:44, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 04 Gru 2010

Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Ja czytałam i mi sie podoba.
Może już po poprawkach czytałam, nie wiem.
Moje wprawne oczy nie wychwyciły większych błędów, a podobno mam rentgen w oczach. xD
Szczególnie na interpunkcję.
A jak się jakiś błąd omsknie to nie ma co się marwtić, nie możmey być przeciez tacy drobiazgowi.
W końcu jesteśmy ludzmi.
I Carlisle!!!!!
Łiii. Smile
Więcej nie napiszę na tę chwilę, bo nie mam czasu, ale wyrażę swój p[oglad później, jak znajde odrobinę czasu. Smile
A teraz weny życzę.
I niech Carlisle bd z Tb, Carlie. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 15:12, 30 Gru 2010 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Super!
ardzo mi się podobała rozmowa Meg i Draco Very Happy
I ta wzmianka o książce Rity! Wstrętna ropucha xD
Weny Ola Very Happy !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Czw 19:12, 30 Gru 2010 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Malfoy Manor - Draco & Meg
Chłopak jedną ręką obejmował łkającą Meg, przyciskając ją do siebie, drugą zaś trzymał jej kufer. Dziewczyna nadal roztrzęsiona wczepiła się w koszulę chłopaka, mając nadzieję, że nie zgubią się gdzieś w sieci. Twarz wtuliła w jego tors, mając nadzieję, że zapobiegnie dostaniu się do oczy i ust popiołu.
Po chwili czuła jak nieprzyjemne uczucie w żołądku ustaje.
- Jesteśmy – powiedział chłodno chłopak wychodząc z kominka. Meg niezdarnie wyszła za nim, potykając się o własne nogi. Potrzebowała chwili na dojście do siebie. Nadal stojąc przy kominku obserwowała jak chłopak ustawiał pod ścianą jej kufer, a następnie otrzepuje się z popiołu. Sama zaczęła robić to samo.
- Draco, dlaczego mnie tu zabrałeś? – zapytała cicho, licząc, że pieczenie ustało i chłopak będzie w stanie spokojnie z nią porozmawiać. Młody Malfoy rzucił jej wściekłe spojrzenie.
- Miałaś nie zadawać pytań! – warknął, pocierając lewe ramię dryga ręką. Meg wiedziała, że Mroczny Znak nadal piecze. Blondynka skuliła się, zastanawiając się co ma zrobić. Próbowała sobie przypomnieć co jej matka robiła w takich chwilach, ale miała pustkę w głowie. Czuła, że łzy nadal spływają po jej policzkach. Po chwilach paniki, poczuła nagły przypływ odwagi.
- Powiedz mi, dlaczego mnie tu zabrałeś?! Powiedz! – zażądała, podchodząc do chłopaka. – Nie uważasz, ze powinnam wiedzieć, dlaczego?
Draco nawet się do niej nie odwrócił, nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem!
- Jasne. Teraz nawet nie chcesz powiedzieć dlaczego! Wpadłeś, zacząłeś krzyczeć. A teraz nawet nie chcesz mi wyjaśnić dlaczego! – krzyczała, stojąc tuż za Draconem.
Meg czekała na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony.
- Mam prawo wiedzieć! – rzuciła po chwili milczenia. – Mam!
- Mają rację ci co mówią, że wile to gwałtowne niewiasty – nagle usłyszeli damski głos. Morgaine odwróciła się gwałtownie. Przy drzwiach stali rodzice Dracona.
- A ci, którym okażą gwałtowność, powinni uważać na siebie – stwierdziła, trochę spokojniej Dubis. Narcyza skinęła głową, zapewne słyszała o karach, które wile mogą zesłać na ludzi.
- Jesteś wilą? – zapytał nagle Dracon, widocznie ból na chwilę opuścił jego przedramię. Dziewczyna prychnęła.


Hogwart – Sakura & Snape
Snape nie odszedł daleko. Podświadomość podpowiadała mu, że stanie się coś niedobrego. Choć czuł nieprzyjemne pieczenie Mrocznego Znaku, wiedział, że Czarny Pan teraz go nie potrzebował. Wzywał do siebie innego nieszczęśnika.
Nagle przypomniał sobie o liście, który właśnie otrzymał.
Szybko wsunął swoją rękę do kieszeni w poszukiwaniu pergaminu, ale nie mógł go znaleźć. Szybko przeanalizował ostatnie wydarzenia, był pewnie, że liścik wypadł mu kiedy wpadła na niego Sakura. Rzucił pod nosem kilka przekleństw i napięcie odwrócił się.
Już z daleka widział, że musiało się coś stać na korytarzu. Uczniowie stali w kółku i głośno dyskutowali co zrobić. Severus wiedział, że musi sprawdzić co się stało. Liczył jedynie, że nikt nie znalazł tak ważnego, dla niego pergaminu. Adepci magii widząc nauczyciela podchodzącego do nich, zrobili dla niego przejście. Ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że na ziemi leży nie kto inny jak panna Hanuro. Obok niej kucała inna Ślizgonka.
- Rozejść się! – krzyknął Snape. – Nie wiecie co się robi, kiedy ktoś zemdleje? – zawołał za pośpiesznie odchodzącymi uczniami.
- Banda nieudaczników – warknął. Spojrzał na dziewczynę. Była wyjątkowo blada, ale już przytomna. W dłoni ściskała… pergamin, którego szukał Mistrz Eliksirów.
- Jak mniemam już przeczytałaś ten list – powiedział cicho. Sakura powoli skinęła głową. Chciała coś powiedzieć, ale nauczyciel uciszył ją.
- Porozmawiamy w moim gabinecie – mruknął i pomógł jej wstać. Szedł równo z nią mając nadzieję, że jeśli jeszcze raz zasłabnie zdąży ją złapać nim upadnie na ziemię.
Otworzył przed nią drzwi i wpuścił do swojego gabinetu. Ruchem różdżki zapalił świece w pomieszczeniu i rozpalił ogień w kominku.
- Usiądź – powiedział i wskazał dziewczynie krzesło. Sam szybkim krokiem przeszedł przez gabinet i podszedł do jednego z regałów.
Gdzieś powinienem mieć czekoladę, pomyślał. Przez ramię zerknął na Sakurę, z ulgą stwierdził, że powoli na jej twarz wracają kolory. Chwilę później znalazł czekoladę i wrócił z nią do dziewczyny.
- Zjedz kawałek!


Dormitorium – Rissa
Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w pergamin. Podświadomie wiedziała, że to Narcyza wysłała jej ten list. Po prostu czuła to!
Rozejrzała się po dormitorium, dziewczyny nadal nie wróciły. Zmartwiła się. Poczuła niemiły ucisk w żołądku. Nagle zauważyła, że pod łóżkiem Meg coś zostało. Szybko zerwała się z łóżka i podeszła do posłania przyjaciółki. Uklękła i sięgnęła pod łóżko. Chwilę później trzymała w dłoni pierścionek Dubis. Wiedziała, że przyjaciółka nigdy się z nim nie rozstawała. Wsunęła go na swój palec, stwierdzając, że odda go jej kiedy tylko ją znajdzie. Dziewczyna wróciła do swojego łóżka i jeszcze raz spojrzała na starannie wykaligrafowany tekst.
Wyjrzała za okno. Zaczynało już się ściemniać. Zaczęła się zastanawiać dlaczego jej kuzynka chce, aby opuściła Hogwart, ale nic sensownego nie przyszło jej do głowy.
Nim się spostrzegła wokół niej zapanował zmrok. Szybko zapaliła świeczki w pomieszczeniu. Przez chwilę chodziła po dormitorium rozważając wszystkie za i przeciw.
Czekała jeszcze ponad godzinę jakby w obawie, że Sakura może nakryć ją na pakowaniu się. Zupełnie nie wiedziałaby jak jej wytłumaczyć, że musi natychmiast wyjechać. Szybko wrzucała do kufra wszystkie swoje ubrania, a za nimi książki i bibeloty, które gromadziła w szufladach. Co chwilę zerkała w stronę drzwi, modląc się w duchu, aby Hanuro nie weszła do pokoju.
Spakowany kufer wsunęła z powrotem pod łóżko. Wiedziała, że musi poczekać aż wszyscy pójdą spać, gdyby teraz wyszła z kufrem z dormitorium zrobiłaby nie małe zamieszanie. W myślach próbowała sobie przypomnieć drogę do pomieszczenia, w którym widziała kominek z proszkiem fiuu.
Kiedy po północy zeszła do Pokoju Wspólnego ostatnia osoba właśnie szła w stronę sypialni. Biegiem wróciła do dormitorium i zabrała z niego kufer.
Teraz, albo nigdy, pomyślała, kiedy opuszczała Pokój Wspólny Ślizgonów. Szybkim krokiem przemierzała korytarze, błagając w duchy żeby szczęście jej dopisało i los nie postawił na jej drodze Pani Norris.
Wślizgnęła się do pomieszczenia, cicho zamykając za sobą drzwi. Podeszła do kominka, a z pojemnika zabrała garść proszku. Wstawiła swój kufer do palnika i sama stanęła obok niego, zaciskając rękę na jego rączce.
- Malfoy Manson! – krzyknęła, by po chwili zniknąć w szmaragdowych płomieniach.


Skrzydło Szpitalne – Michelle
Dziewczyna przyłożyła dłoń do ust. Powoli docierała do niej co chciał zrobić lekarz. Przez ułamek sekundy czuła na swojej szyi ostrze noża. Uświadomiła sobie jak niewiele brakowało, a pożegnałaby się z tym światem. Powoli przejechała ręka po swojej szyi. Dzięki Bogu nic jej nie było. Ulżyło jej. Nie wiedziałaby jak opatrzyć rany, gdyby była taka potrzeba.
Powoli wzięła swoją różdżkę ze stolika nocnego i trzymając ją w pogotowiu rozejrzała się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było lekarza. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Wypuściła głośno powietrze. Przez chwilę zastanawiała się co powinna zrobić.
Opadła na poduszki. W ręce nadal ściskała swoją różdżkę, licząc, że gdyby znowu się pojawił udałoby się jej jakoś ochronić. Po cichu powtarzała sobie zaklęcia, które mogły być jej przydatne.
Starała się nie zasnąć, chociaż powieki coraz bardziej jej ciążyły.
- Nie zasnę, nie zasnę, nie… - szeptała, ale nawet to jej nie pomogło. Orfeusz zabrał ją do swojej krainy.

Obudziło ją delikatne potrząsanie.
- C – co się stało? – zapytała zdezorientowana.
- Właśnie chciałem o to spytać – powiedział ktoś do niej. Dziewczyna zamrugała szybko, czekając aż zacznie wszystko dobrze widzieć.
Przy jej łóżku siedział nie kto inny jak sam Albus Dumbledor.
- Och… Dzień dobry panie profesorze – wyszeptała pośpiesznie.
- Witaj Michelle de Signe – powiedział mężczyzna, dobrodusznie uśmiechając się do niej. – Chciałbym z tobą porozmawiać, na temat tego co się tutaj niedawno stało – wyjaśnił.
Dziewczyna powoli skinęła głową.
- Dobrze – wyszeptała.


Od siebie dodam, że pisaniu kożystałam z tego artykułu [link widoczny dla zalogowanych] i chciałam tylko przypomnieć, ze Meg jest ćwierć wilą.

Dziękuję za uwage i weny Kasiu! Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Czw 19:13, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 19:20, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Świetny rozdział xD

I dobry pomysł z tą wilą...
Ach Narcyza jak zwykle błyskotliwa i szybko kapująca xD

Brawo!

Weeeny Kasiu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carlie
Pierwszoroczny
PostWysłany: Czw 22:42, 30 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 05 Gru 2010

Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Głębi Serca Gdzie Umarli Żyją

Ach... Cudownie... Very Happy
Niezadowolony (delkiatnie mowiąc) Draco, do tego Snape, prowadzący Hanuro do siebie... Pysznie! Very Happy Żałuję tylko, że Hanuro znów nie zemdlała, bo już miałam przed oczami wyobraźni niosącego ją Severusa... Very Happy
Pięknie, Chochlik, gratulować.

I weny, Kasiu!!! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 23:49, 30 Gru 2010 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Sakura & Severus

Sakura posłusznie wzięła kawałek czekolady i zjadła go. Spojrzała na profesora, którego twarz oświetlało kilka zapalonych obok świec.

Wygląda tak pięk… Hanuro, głupia dziewczyno! Otrząśnij się!
- A więc – zaczęła – chciałabym…
- Sakuro pozwól, że ja Ci wszystko wyjaśnię – dziewczyna umilkła więc Snape kontynuował – To co przeczytałaś w tym liście…. To czysta prawda. Czarny Pan szuka nowych popleczników i ty jesteś niestety jedną z kandydatek.
-Ale, dlaczego ja? Dlaczego nie ktoś inny?
- Jesteś córką śmierciożercy, to logiczne… Ale może być też tak, że nie będziesz spełniała wymagań Czarnego Pana i wtedy… - Severus zawahał się chwilę. Nie potrafił powiedzieć tego tej dziewczynie, ale ona spytała :
- Co się wtedy stanie, panie profesorze?
- Wtedy… wtedy On cię zabije i dlatego profesor Dumbledore prosił mnie, żebym Cię chronił. Jesteś tak jakby pierwsza na liście – spojrzał na dziwne zachowanie dziewczyny – Sakuro, nic Ci nie jest?
Ślizgonka nic nie odpowiedziała tylko opadła nieprzytomna na oparcie fotela. Znowu zemdlała. Severus wziął ją na ręce i zaniósł do swoich komnat prywatnych. Wszedł do sypialni, położył Japonkę na łóżku i przykrył ją kołdrą, po czym opuścił sypialnię by pościelić sobie sofę w salonie.

Rissa, Meg, Draco, Narcyza i Lucjusz

Rissa przymknęła oczy, by popiół nie nawlatywał jej do oczu. Po chwili była już w rezydencji Malfoyów. Wyszła z kominka i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią stała Meg.
- Meg ?! Ty tutaj? Ale jak to? – podbiegła do przyjaciółki, przytuliła ją.
- Rissa! – rzekła Narcyza podchodząc do dziewczyny – Cieszę się, że dostałaś mój list… A teraz… - spojrzała na Lucjusza – Chodźmy wszyscy do salonu, bo czeka nas poważna rozmowa.

W salonie

Meg, Draco oraz Rissa usiedli na fotelu, Narcyza usiadła naprzeciwko, a Lucjusz stanął gdzieś w oddali, jakby w ogóle nie chciał uczestniczyć w tej rozmowie, wpatrując się w dal za oknem.
- Meg i Rissa – westchnęła Narcyza – Mam wam coś ważnego do powiedzenia. Zostałyście wybrane.
Dziewczyny patrzył na panią Malfoy ze zdziwieniem. Pierwsza odezwała się Black.
- Słucham?
- Zostałyście wybrane przez… przez Czarnego Pana.
- Znaczy się przez Vold… - Dubis nie dokończyła bo przerwał jej krzyk Lucjusza – Nie wymawiaj jego imienia!
- Lucjusz, spokojnie… - uspokajała męża Narcyza.
Rissa gwałtownie wstała :
- Znaczy się, że mam zabijać jak mój ojciec?! Nigdy w życiu!
Lucjusz podszedł do niej blisko :
- Jeżeli chcesz przeżyć to to zrobisz.
Rissa usiadła otumaniona zapachem mężczyzny.

Carlisle

Carlisle wybiegł na błonia Hogwartu i usiadł na trawie. Ta dziewczyna… On nie mógł jej nic zrobić…
Miała w sobie coś takiego…takiego…cudownego. Ale, Czarny Pan chce jej krwi… A jak tego nie zrobi to sam zginie.

Jestem między młotem, a kowadłem.
Najchętniej bym ją zabił, ale jak przychodzi co do czego to nie potrafię.
Dlaczego to musi być takie trudne!


Zdenerwowany rzucił kamieniem w wodę i wstał z ziemi.

Nie! Zrobię to! Dam radę! W końcu jestem jego najwierniejszym sługą!
Szybkim krokiem odszedł w stronę szkoły.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 8 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare