Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspólne opowiadanie forumowe ^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 9:39, 06 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

No więc tak... pełna sił mogą wyrazić swe zdanie Very Happy
Buuu!

A więc tak rozdział jest dobry... naprawdę mi się podoba. xD
Powiem tak fragment z Michelle jest mi obojętny...ale strasznie podoba mi się część z Sakura i Severusem. Jest cudownie napisana i wczułam się kapitalnie atmosferę.
Coraz bardziej podobają mi się ci bochaterowie.

Ha... co do fragmentu z Meg i Draco jest fajny... hm, chodzi mi o to, że no... nie było żadnej "miłosnej" akcji między nimi. To przytulenie się do siebie oznaczało tak wiele, a jednak było to tylko przytulenie. DLatego gratuluję pomysłu, naprawdę taka koncepcja uczucia jest na razie obcująca. I kocówka też mi się podobała...bo Narcyza musi im pomóc, gdyż tak wiele wie o wilach xD

No i teraz... dla mnie najważniejszy fragment z Lucjuszem i Rissą xD
Ogólnie podobał mi się stosunek Lucjusza do Irisy... ale myślę, że ona by była nim przerażona... raczej by się nie śmiałą czy coś tak xD Ale w su ie mogła zważywszy na to, że przyłapała go jak mówi do żony
No mam nadzieję, że Lucjusz w końcu pokaże lub zrobi coś w kierunku Irisy... bo jak na razie to najwięksi wrogowie... A może Lucjusz jest w jej stosunku taki zły, bo chce coś utaić. Może coś go przerasta w stosunku do Rissy, a krzycząc na nia ma świadomość, ze dobrze to ukryje?

Nie wiem... teraz pozostawiam bohaterów w rękach Kasi xD
Życzę Ci jeszcze raz weny i mam nadzieję, że szybko dodasz rozdział Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 17:06, 06 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

MUGOLSKA WIOSKA
Michell i Carlisle


Michell po rozpakowaniu swojego dobytku, podeszła do wielkiego okna i zaczęła się wpatrywać w zachodzące słońce. Nagle przypomniała sobie słowa Albusa Dumbledore’a

Już ja się o to postaram, żebyś go poznała. Uwierz mi.

No tak! Sprowadzili ją do jakiegoś miejsca, o którym w ogóle nie ma pojęcia, mieszka z facetem, o którym nic kompletnie nie wie, pomijając fakt, że chciał ją zabić dla Czarnego Pana, i że musi teraz z nim mieszkać.

A szkoła? Jestem ciekawa jak oni sobie to wyobrażają.
Idę do Cullena.


Zeszła powoli na dół. Blondyn siedział w salonie, wpatrzony w „Proroka Codziennego”.
- Carlisle… - zaczęła nieśmiało gdy doktor spojrzał na nią znad gazety – Mogę się do pana zwracać po imieniu. Prawda?
Cullen uśmiechnął się lekko i spytał się cicho:
- O co chodzi? – podszedł do stojącej Michell.
De Singe miała zamiar coś powiedzieć, ale gdy spojrzała w złote spojrzenie mężczyzny zaniemówiła.
- Michell? Coś się stało?
- Nie… Nic… Pójdę lepiej do swojego pokoju.
- Na pewno nic?
- Tak…tak… - wyszeptała Michell i cofnęła się do schodów. Jednakże idąc po stopniach, jakoś tak nieszczęśliwie postawiła nogi, że potknęła się i zaczęła przewracać się w tył. Gdy już myślała, że nic jej nie uratuje, poczuła, że ląduje w silnych ramionach. Spojrzała w górę i ujrzała twarz doktora Cullena. Promieniował radością.
- Wszystko w porządku?
Michell nic nie odpowiedziała tylko lekko skinęła głową. Carlisle wziął ją na ręce, w ciszy zaniósł ją do pokoju i położył na jej łóżku ze słowami:
- Musisz na siebie uważać. Musisz… dla mnie – dodał w myślach.

MALFOY MANOR
Sakura, Severus, Rissa i Lucjusz


Severus spojrzał na dziewczynę. Jej ciemne oczy były wpatrzone w niego z wielką ufnością. Mężczyzna podniósł rękę do góry z zamiarem położenia jej na policzku Japonki, ale usłyszał nagle jakby swój wewnętrzny głos.

Severusie!

I odsunął rękę, którą chwilę później chwyciła Sakura i sama przyłożyła ją do swojego policzka z uśmiechem na twarzy. Nie wiedziała co robiła, to było jak odruch bezwarunkowy. Po prostu nie miała na to wpływu co robi. Severus patrzył tylko na nią bardzo zdziwiony.
- Sakuro…
Nagle dziewczyna zrobiła wielkie oczy i zrozumiała co robi. Ona… Z profesorem…
Zarzuciła na siebie sweter i wybiegła z pokoju.
Snape zaklnął pod nosem i pobiegł za dziewczyną. Znalazł ją w holu. Stała wpatrzona w kominek, w którym palił się ogień. Mężczyzna podszedł do dziewczyny. Stanął za nią i powstrzymywał się tylko żeby jej nie przytulić. Hanuro płynęły łzy po policzkach.
- Przepraszam, profesorze… Ja nie powinnam. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Jestem jakaś inna… Moi rodzice jakby się o tym dowiedzieli…
Snape przerwał jej gwałtownie:
- Ale się nie dowiedzą. Poza tym… - zawahał się lekko – Ja też ostatnio się zmieniłem. Sam się sobie dziwię. I to wszystko, to wszystko…
Nagle usłyszeli krzyk:
- Sakura! – Rissa podbiegła do przyjaciółki i przytuliła ją mocno całkowicie ignorując profesora – Co ty tu robisz?
Hanuro nasiliła się na uśmiech:
- Długa historia Rissy... Właśnie sobie rozmawiałam z profesorem Snape’em.
Na schodach po chwili pojawił się gospodarz domu – pan Malfoy.
- Ahh… Więc panna Hanuro czuje się już lepiej? – spytał się chłodno Lucjusz.
Zanim Sakura zdążyła otworzyć usta odezwał się Snape:
- Tak, Lucjuszu.
Panna Black spojrzała dziwnie na profesora i odezwała się do przyjaciółki beznamiętnie:
- Saki… Mogłabym z Tobą porozmawiać?
- Oczywiście.
Dziewczyny udały się w stronę sypialni Rissy. Na holu zostali tylko Severus i Lucjusz.
Malfoy podszedł powoli do Snape’a:
- I jednak się martwisz. Czarny Pan nie będzie z tego dumny. Jak mu się nie spodoba to będzie musiała umrzeć. I tu twoje martwienie nic już nie da… - uśmiechnął się ironicznie i wyszedł w kierunku salonu. Severus popatrzył chwilę w ogień i po chwili już go nie było.


Hanuro siedziała na łóżku przyjaciółki i wpatrywała się w dal za oknem. Starała się pozbierać myśli. Rissa pomachała jej ręką przed twarzą.
- Sakuro! Mogłabyś mi o co w tym wszystkim chodzi? Jak ty się w ogóle tu znalazłaś?
Dziewczyna milczała.
- Hanuro! Powiedz coś wreszcie!
- On..on chce mnie pierwszą.

Meg i Draco

- Czego? – spytał zaciekawiony Draco.
- Dowiesz się w swoim czasie. Teraz muszę iść coś załatwić.
- Ale… - zaczął młody Malfoy, ale Dubis przyłożyła mu palec do ust i wyszeptała patrząc mu w oczy – Ciii… Wszystko w swoim czasie – wstała i udała się na poszukiwanie pani Malfoy.
Przeszła już pół domu, a nadal nigdzie nie widziała Narcyzy. Była już wszędzie. No nie licząc sypialni i gabinetu Lucjusza. Wolała nie ryzykować spotkania z ojcem Dracona. Zeszła na dół do salonu. Szczęście jej nie dopisywało. W fotelu siedział pan Malfoy, który popijał wino.

Ile on tego wina pije ?! – zapytała się sama siebie Dubis.

- Czego tutaj szukasz? – odwarknął mężczyzna.
- Szukam pani Narcyzy.
- Czy twoja przyjaciółka nie powiedziała Ci, że w mojej obecności do mojej żony macie się zwracać pani Malfoy?!
- Nie, panie Malfoy.
- To teraz już to wiesz!
Meg wolała dalej nie rozmawiać z mężczyzną. Wyglądał z lekka jakby był pijany. Z nadzieją, że znajdzie panią Malfoy weszła do holu i nagle drzwi się otworzyły. Do domu weszła Narcyza. Dubis podeszła do pani domu i odrzekła:
- Pani Malfoy… Chciałabym z panią porozmawiać. To jest bardzo ważne. Chodzi mi o wille.
Narcyza popatrzyła chwilę na dziewczynę.
- Dobrze. Chodź za mną.
Po chwili obie się znalazły w bibliotece. Meg i Narcyza usiadły. Nastała niezręczna cisza.
- Mów o co Ci chodzi Meg.
- Wie pani…
- Mów do mnie Narcyzo.
- Dobrze. Narcyzo. Wiesz… Zawsze chciałam się dowiedzieć o jednej rzeczy, ale ani matka, ani babka nie chciały mi o tym powiedzieć. Uważały, że to jest dla mnie niebezpieczne. Ale z tego co widzę ty masz bardzo dużą wiedzę o willach i może... może opowiedziałabyś mi trochę o więzach krwi… między willą, a mężczyzną.
Kobieta zawahała się lekko, ale zaczęła mówić:
- Wiesz… Mało o tym wiem, ale coś jednak tam wiem. Tylko zanim zacznę mówić. Tym mężczyzną… Jest Draco?
Dubis zarumieniła się i odrzekła:
- Tak…
- Wiesz Meg… To jest tak, że jak willa kocha mężczyznę to musi się z nim połączyć w więzach krwi.
- Ale dlaczego? – przerwała jej trochę niegrzecznie Dubis.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Czw 17:50, 06 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 18:27, 06 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Michelle i Carlisle
Dziewczyna patrzyła na Cullena i powtarzała w myślach jego słowa.
- Musisz na siebie uważać, dla mnie - powtórzył i przysunął się do niej.
Michelle wzięła głębszy oddech, czuła jego zapach. Następnie przejechał swoimi dłońmi po jej przedramieniu.
- Cudowna… - wyszeptał, a Signe się skrzywiła na jego słowa. Bowiem, nie mówił o niej, a o jej ręce.
- Słucham? - zapytała po chwili ciszy, ale Cullen jej nie słuchał. Przykładał sobie jej lewe przedramię do ust. Po sekundzie przejechał po nim językiem.
- Auh - jęknęła Michelle z bólu, ponieważ zaczęła zauważać, że coś wypala się na jej ręce.
- Cudowne - zasyczał Carlisle i spojrzał Michelle w oczy.
Dziewczyna dała by wiarę, że jego oczy były dziwne. Źrenice były płaskie jak u gadów.
- Carl… Carlisle! - krzyknęła Signe.
- Będziesz moja… uważaj na siebie - wyszeptał po raz kolejny doktor.
W tej chwili Michelle szybko wstała z łóżka i stanęła pod oknem. Zerknęła za nie i zobaczyła dwie zakapturzone postacie, które oddalają się od domu Cullena.
Wtedy przypatrzyła się bardziej i zauważyła, że mieli więźnia, kogoś ciągnęli za ręce.
- Patrz na mnie! - rzucił Cullen, ale dziewczyna tego nie zrobiła.
De Signe była zafascynowana widokiem na ulicę.
Próbowała wytężyć umysł i wtedy zobaczyła Cullena… na ulicy z dwojgiem zamaskowanych ludzi.
Nie szedł o własnych siłach, był na półprzytomny.
Skoro Cullen był na ulicy, to kto…
- Potrzebuję krwi! Twojej krwi! - zasyczała bestia w przebraniu Carlisle`a..
- Kim jesteś? - krzyknęła wystraszona.
Cullen podszedł do niej i przyłożył rękę do policzka, następnie zadrapał jej skórę paznokciem.
Michelle krzyknęła z bólu, ale postać się nie poddawała.
Podszedł do niej jeszcze bliżej i przejechawszy palcem po ranie przyłożył brudny palce do swoich ust. Oblizał staranie upewniwszy się, że nie została żadna kropelka jej krwi.
- Szlachetne pochodzenie - zasyczał - wyborny rocznik!
- Kim jesteś? - wrzasnęła.
- Na pewno nie nim… to już wiesz - żachnął.
- Gdzie jest Carlisle?
- Chcesz się bawić? Cóż, wiem gdzie go nie ma… a skoro nie wiem gdzie go nie ma, nie mogę ci udzielić rzetelnej odpowiedzi, a nie chciałbym kłamać… takiej ślicznotce - wyszeptał.
Wtedy obrócił się przy niej i zdjął czarodziejską szatę i zaczął się zmieniać.
Najwidoczniej eliksir wieloskokowy przestał działać.
Michelle przeraziła się widząc kto stał za tym całym przedstawieniem.

MALFOY MANOR

Dziewczyny siedziały w pokoju Rissy. Sakura wyglądała na zmartwioną, natomiast Irisa zamyśloną.
- Chce ciebie pierwszą? - zapytała Black.
- Tak, nie wiem co to znaczy… ale patrz - wtedy pokazała jej wielką czerwoną plamę na przedramieniu. - To boli… strasznie.
Irisa podeszła do niej bliżej i przytuliła przyjaciółkę.
- Wiesz, powinnaś się przespać. - Irisa wskazała na zegar - dochodzi północ.
Po chwili Sakura wymaszerowała z pokoju, lecz zanim wyszła opowiedziała całą historię Black. O tym jak się znalazła w Malfoy Manor… i dodała troszkę o Sev… profesorze Snape`ie.

Sypialnia Sakury
Japonka wróciła szybko do swojego pokoju. Była już spokojniejsza, rozmowa z przyjaciółką podniosła ją na duchu. Hanura podeszła do szafy, śmiała się. Nie tylko z zaistniałej sytuacji, ale wierzyła, ze Snape jej pomoże.
Kiedy była już przebrana podeszła do łóżka i ułożyła się do snu.
Wtedy usłyszała pukanie, wszedł profesor.
- Prof…
- Cicho! - krzyknął. - Musimy się stąd wynosić - powiedział głośno.
- Jestem zmęczona - wyszeptała zasłaniając dłonią usta.
- Nie ma na to czasu… pamiętaj co ci mówiłem - powtarzał i zaczął wpakowywać jej ubrania do pobliskiej torby.
- Ale ja…
- Przykro mi… to nie powinno się nigdy wydarzyć
Sakura patrzyła na niego, jak jego szata faluje po pokoju. Severus biegał od jednej ściany do drugiej, najwidoczniej czegoś szukając.
- Czego szukasz? - zapytała.
- Niczego… chcę sie upewnić, że nie ma tu po tobie śladu!
- Dlaczego… ale ja… nie rozumiem - szeptała.
- Ubierz się - nakazał i rzucił w nią jakimś dresem, który na pewno do niej nie należał.
- To nie moje - żachnęła.
- Wiem, ale ubierz to… i colorus Maxima - krzyknął i przyłożył różdżkę do jej głowy.
- Co to było?
- Zaklęcie zmieniające kolor włosów, nikt nie może cię poznać - mówił.
- Ale dlaczego?
Wtedy Severus się uspokoił. Usiadł na łóżku i zasłonił twarz we włosach.
- Znaleźli ją! - krzyknął i szybko wstał dokańczając pakowanie.
- Ją? - zapytała dziewczyna i zerknęła na lustro.
Jej włosy były rude, wyglądała dość śmiesznie, ale nie przypominała siebie.
- Przepowiednię! Ukradli twoją przepowiednię, wiedza wszystko - mruknął.
Dotknął Sakury i teleportowali się w jakieś ciemne miejsce, którego Japonka nigdy nie widziała.

Rissa i Lucjusz
Dziewczyna siedziała w sypialni i zastanawiała się nad tym co powiedziała Sakura.
Nie dawało jej to spokoju, więc wyszła na korytarz.
Chciała jej jeszcze coś dopowiedzieć, posłużyć się jeszcze jedną przyjacielską rada.
Znowu nie wiedziała, gdzie jest czyjś pokój. Ten dom był zdecydowanie za duży. Wiedział tylko tyle, że jej sypialnia znajduje się w tym samym skrzydle co gabinet pana Malfoya.
Poruszała się cicho, ponieważ była już północ. Idąc ciemnym korytarzem, usłyszała krzyk z jakiegoś pomieszczenia.
Kiedy podchodziła bliżej słyszała głos.
- To jest cięższe niż myślałem… Narcyzo, musisz mi wybaczyć - krzyknął, ale nie było słychać damskiego głosu. Najwidoczniej ktoś mówił do siebie.
Irisa zrobiła jeszcze kilka kroków.
- Lumos - szepnęła, ponieważ właściciel głosu siedział w ciemnościach.
- Ona zginie przez moją przysięgę… będę ją musiał zabić własnymi rękoma - krzyknął i rzucił czymś, ponieważ Black słyszała dźwięk tłuczonego szkła.
- Lumos Maxima - wyszeptała po raz kolejny Rissa i wtedy blask oślepił nie tylko Black, ale również mężczyznę, który krzyczał.
Black zobaczyła Lucjusza siedzącego na fotelu. Był załamany, jego twarz, jego wzrok… był pełen współczucia. Irisa się zdziwiła, ponieważ nie krzyknął na nią, a doskonale ją widział.
Widziała tylko jak machnął dłonią zapraszając ją, aby usiadła obok niego.
- Pa- panie Malfoy - wyszeptała - Wszystko w porządku? Słyszałam..
- Słyszałaś jak krzyczę - powiedział beznamiętnie popijając wino.
- Ja… ja naprawdę nie chciałam - powiedziała.
Lucjusz patrzył na nim, po chwili na jego twarzy zagościł ironiczny uśmiech.
- Ty nigdy nie chcesz - zaśmiał się.
Irisie zrobiło się głupio. Czuła jak jej policzki się czerwienią.
- Colorus Maxima - szepnął Lucjusz i skierował różdżkę w stronę Black.
- Co to było?
- Zmieniłem kolor twych włosów… jesteś blondynką - odrzekł.
Rissa szybko zerknęła na swoje włosy i faktycznie były złote, niemalże jak słońce.
- Ale..dlaczego?
- Bo cię szuka… a ja muszę zabić, nie może cię poznać - mówił.
- Zabić? - zapytała i przybliżyła się do niego.
Zrobiła się mroczna atmosfera.
- Muszę cie zabić, Iriso… a bardzo tego nie chcę - powiedział.
Irisa słuchała go w ciszy.
- Byłaby wielka szkoda, gdybyśmy cię stracili w takich okolicznościach - odrzekł beznamiętnie, lecz na jego twarzy malowały się jakieś uczucia.
- Co za brednie… nie chcielibyśmy cię stracić w żadnych okolicznościach - wyszeptał popijając wino.
Black czuła, że robi jej się ciepło. Malfoy chyba tez to wyczuł, dlatego ostatnie słowa Irisy brzmiały: „Nox”.
I w pokoju zapanowała ciemność.

Meg & Draco & Narcyza
Matka Dracona patrzyła na Dubis. Przełknęła ślinę, wyglądała jakby się bała odpowiedzi na to pytanie. Chciała, aby dziewczyna poznała prawdę, ale… chodziło o jej syna.
- Willa musi być pewna swoich uczuć… to złączenie jest na wieczność - oznajmiła Narcyza i przyglądała się reakcji Meg.
- Ale… ale dlaczego muszę się połączyć z mężczyzną przez więzy krwi? - zapytała blondynka czekając niecierpliwie na odpowiedź.
- Morgaine, tu chodzi o mojego syna - wyszeptała Narcyza -to jest dla mnie trudne - westchnęła.
- Ja nie miałam pojęcia - przyznała Dubis - nigdy nie chciałam go skrzywdzić
- Wiem o tym dobrze. Jest moim synem i widzę, że jest szczęśliwy… Niemalże jestem pewna, że jest tak podobny do Lucjusza, kiedy byliśmy młodzi - szepnęła i uśmiechnęła się na myśl o przeszłości.
- To jest niebezpieczne? - Meg czuła, że jej ręce zaczynają się trząść.
- Dostałaś od matki nie tylko ten pierścień zaczarowany przez willę - powiedział Narcyza. To było stwierdzenie, a nie pytanie.
- Tak - rzuciła Dubis przygryzając dolną wargę.
W tym momencie zaczęła się bawić dłońmi.
- Więc powiedz mi co dostałaś, tam będzie instrukcja jak masz postępować -odrzekła pani Malfoy.
- Ale… Narcyzo, czy wiesz coś o tym złączeniu przez krew?
- Takie rzeczy wiedzą tylko rodziny will… Gdyby dowiedział się ktoś z zewnątrz, chciałby posiąść władze i potęgę tych istot - mówiła Narcyza.
- Czyli wszystko znajdę w… dostałam książkę od babci, małą szkatułkę, pierścionek i…- Meg się zawahała i spojrzała w oczy matce Dracona.
- Co jeszcze?
- Sztylet - żachnęła Dubis.
Narcyza skrzywiła się na tą myśl… miała tylko nadzieję, że jej syn nie będzie cierpiał.
Wtedy Dubis wstała.
- Morgaine… kieruj się uczuciem - westchnęła Narcyza - tak postępują wille.
Meg była wdzięczna swojej przyszłej teściowej, ale czuła niedosyt. Niestety Narcyza nie mogła wiedzieć wszystkiego, tajemnice powinny zostać tajemnicami.
- Dziękuję - wyszeptała Meg i ruszyła do swojej sypialni.
W drodze do pokoju obijała się o ściany i próbowała sobie coś przypomnieć. Wiedziała, że czytała książkę od babci… może książka była zaczarowana?
- Meg, co się stało? - zapytał Draco.
Meg uniknęła jego spojrzenia, podeszła do swojego kufra i wyciągnęła książkę od babci.
Wtedy ją otworzyła, okazało się, że książka liczyła nie 10 rozdziałów, ale aż 20.
- Jest możliwe, by książce przybyło rozdziałów? - zapytała Malfoya.
- Owszem… jeśli to jakiś poradnik… - powiedział - to znaczy dopasowuje swoją treść do potrzeby właściciela - odrzekł, a Dubis była dumna z wiedzy Dracona.
Po chwili Meg zaczęła czytać, tuż przy pierwszej stronie książka wyleciała jej z rąk. Treść okazała się przerażającą.


Weeny Ola xD


btw. Kasiu rozdział dobry, ale zszokował mnie obraz Lucjusz kiedy pił wino xD
I było strasznie mało Rissy xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Czw 18:28, 06 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 18:28, 06 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Masz tempo dziewczyno!
Świetne! Bardzo mi sie podoba!
I wiem, że było mało Rissy, ale postaram się to naprawić! Obiecuję!
Weny Ola Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Czw 18:46, 06 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Czw 18:44, 06 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Zacznę od poczatku żeby się nie pogubić.
Kasiu, dobry rozdział, ale tak jak Cissę, zaszokował mnie kawałek z winem i Lucjuszem. xd
I rzeczywiscie trochę mało Rissy było.

Teraz rozdział Cissy. Smile
Całość strasznie mi sie podoba.

Postaram się dzisiaj napisac rozdział, ale najpierw muszę skończyć prezentacje na konkurs.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 18:49, 06 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Ale wiecie... Facet bił się z myślami... Strasznie trudno mu z tym jest.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Czw 21:36, 06 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Severus i Sakura
- Lumos Maxima – wyszeptał mężczyzna. Z jego różdżki wystrzelił promień światła, oświetlający ciemne pomieszczenie, w którym się znaleźli.
- Gdzie… - zaczęła Sakura, ale Snape przerwał jej skinieniem ręki. Poprowadził ją wzdłuż korytarza, jakby sprawdzał czy wszystko jej na swoim miejscu. Dziewczyna stwierdziła, że to dość dziwne zachowanie, przecież zdradzili swoją obecność w momencie kiedy z różdżki wystrzelił promień.
- Chodźmy do kuchni – mruknął profesor idąc przodem. Przy drzwiach zostawił torbę z rzeczami dziewczyny i wszedł do kolejnego pomieszczenia. Zanim Hanuro weszła do kuchni, nauczyciel rozstawił na szafkach świece. W pomieszczeniu zapanowała tajemnicza atmosfera. Dziewczyna nieśmiało usiadła na jednym z krzeseł, wcześniej wycierając je z kurzu.
Przyglądała się jak mężczyzna lawirował po niewielkiej kuchni, co chwila wygalając przez okno.
- Poczekaj tu na mnie, rzucę zaklęcia ochronne – powiedział i zostawił dziewczynę samą.
Sakura czuła się jeszcze bardziej zdezorientowana całą sytuacją. Poza tym była zmęczona i jedyne o czym marzyła to ciepłe łóżko. Ręce ułożyła na stole i oparła na nich głowę.
Zapadała już w sen, kiedy poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Z jej ust wydał się cichy pisk.
- Spokojnie to tylko ja – usłyszała głos swojego nauczyciela. To ją uspokoiło. Sakura skinęła głową.
- Chcesz coś zjeść? – spytał po chwili Severus. Znowu nie wiedziała jak się zachować. Ta dziewczyna wywoływała u niego coraz dziwniejsze uczucia. Teraz czuł się nie tylko za nią odpowiedzialny, chciał się o nią troszczyć z samego siebie, nie z powodu obietnicy jaką złożył dyrektorowi.
- Chętnie – przyznała dziewczyna spuszczając głowę. Snape uśmiechnął się nieznacznie, lubił kiedy była zakłopotana.
- Nie jestem mistrzem gotowania i mam nadzieję, że kanapki wystarczą – mruknął i odwrócił się do dziewczyny tyłem, aby przygotować posiłek.
Sakura mimowolnie uśmiechnęła się. Mimo zmęczenia wstała od stołu i podeszła do Severusa żeby pomóc mu w przygotowywaniu kolacji.


Rissa i Lucjusz
Dziewczyna chciała wyjść z pomieszczenia i zostawić pana Malfoya samego. Kiedy tylko podeszła do drzwi, poczuła jak na jej nadgarstku zaciskają się palce mężczyzny.
- Zostań – wyszeptał.
- Ja… - Black próbowała wyrwać się Malfoyowi, ale jego uścisk stał się mocniejszy, niemalże bolesny.
- Wiesz, że nie lubię sprzeciwów – powiedział i wyciągnął swoję różdżkę – Lumos Maxima.
Rissa wiedziała, że jest na przegranej pozycji, mężczyzna jest od niej dużo silniejszy i nie da rady się mu wyrwać. Stwierdziła, że po prostu musi zachowywać się na tyle ostrożnie, aby nie wytrącić go z równowagi.
Lucjusz ponownie pociągnął ją w stronę foteli. Puścił jej nadgarstek, dopiero wtedy, kiedy usiadła. Sam usiadł na kanapie.
Rissa czuła się nieswojo ze świadomością, że wzrok mężczyzny prześlizguje się raz, po raz, po jej ciele.
- Jesteś taka do niej podobna – wyszeptał. – W tych włosach wyglądasz niemal jak jej kopia.
Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się o kogo może chodzić, Malfoyowi.
- I wasze imiona. Oba od nazw kwiatów, kiedy w waszej rodzinie królują gwiazdy – szeptał dalej, jakby sam do siebie.
Irisa zrozumiała, że Lucjusz mówi o swojej żonie.
- Dziwne, a za razem urocze – mruknął uśmiechając się. – Napijesz się ze mną wina? – zapytał nagle. Rissa zastanawiała się przez chwilę nad odpowiedzią, lecz zanim zdążyła odmówić, mężczyzna znowu zaczął mówić.
- Oczywiście, że się napijesz – powiedział i podniósł się z fotela. Dziewczyna widziała, że lekko się chwieje, ale zdawała sobie sprawę, iż gdyby chciała mu pomóc, mógłby wpaść w złość.
W ciszy patrzyła jak wyciąga z kredensu lampkę i napełnia ja szkarłatnym napojem. Odwrócił się do niej i ze zdziwieniem stwierdziła, że się do niej nawet uśmiechnął. Podszedł do niej i podał naczynie, sam ponownie usiadł na kanapie.
- Czy nie uważasz, że to zabawne, że mówią na ciebie „Rissa”, kiedy moją żonę w młodości nazywałem „Cissa” – powiedział cicho, upijając łyk wina. – Spróbuj, dobry rocznik.
Irisa nieśmiało przyłożyła kieliszek do ust i próbując wina. Było dobre, jedno z lepszych win jakie miało okazję pić w swoim życiu.
Dziewczyna nie przepadała za alkoholem, piła go raczej okazjonalnie podczas rodzinnych uroczystości i wyskoków z Meg, o których należało milczeć.

Meg i Draco
Chłopak schylić się po książkę, ale blondynka go wyprzedziła.
- Zostaw ją – mruknęła cicho, podnosząc księgę. Zamknęła ją i położyła przed sobą. Nie spodziewała się tak krwawej ceremonii, a przecież przeczytała zaledwie przygotowanie do niej.
- Co się stało, Meg? – zapytał zaniepokojony Malfoy. Dziewczyna nadal unikała jego wzroku.
- Powiedz, Meg. Dobrze się czujesz? – powiedział po chwili przysuwając się do Dubis.
- Chyba tak – wyszeptała, spoglądając na książkę. Wiedziała, że musi się przemóc i przeczytać zawartość nowych rozdziałów. W tym momencie nie chodziło o nią, chodziło o Dracona. Czuła dalej na sobie jego wzrok, choć nie podnosiła głowy, wiedziała, że Malfoy jest zaniepokojony jej zachowaniem.
- Rozmawiałaś z moją matką? Albo ojcem? – pytał dalej licząc, że w końcu czegoś się dowie. - Nie wiem co ci powiedzieli, ale…
Dziewczyna zaśmiała się.
- Rozmawiałam z twoją matką – mruknęła, zerkając na chłopaka. Stwierdziła, że jego oczy zwykle zimno-szare z tym charakterystycznym błyskiem, były zamglone zmartwieniem.
- O czym? – Draco nie dawał za wygraną.
- Powiem ci, ale jeszcze nie teraz – wyszeptała patrząc w oczy chłopakowi – Zaufaj mi. Proszę.
- Dlaczego? – pytał dalej. Meg stwierdziła, że chłopak nie odpuści tak łatwo. Jeśli dzisiaj nie uda mu się dowiedzieć, o czym rozmawiała z Narcyzą, zrobi to jutro, albo w ciągu kilku następnych dni.
- Dlatego, że najpierw ja muszę być wszystkiego pewna. A obecnie nie jestem – powiedziała cicho, ponownie spuszczając wzrok na książkę.
- Może, mógłbym ci jakoś pomóc? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Po prostu bądź, Draco – wyszeptała. Chłopak wziął jej dłoń i uścisnął. Morgaine, wiedziała, iż Malfoy nie ma pojęcia o co jej chodzi.
- Będę, obiecuję – odpowiedział.


Michelle
Przed dziewczyną stał, mężczyzna, którego znała jedynie ze swoich snów. Jego blada twarz, bez nosa wykrzywiona była w grymasie złości. Widziała jak czerwone, niemalże gadzie, oczy są skupione na krwi płynącej po jej przedramieniu.
Nie mogła się wyrwać, uścisk mężczyzny był bardzo silny.
- Głupi Dumbledor znowu się nabrał – zasyczała postać, by po chwili się roześmiać.
Dziewczyna zadrżała. Wiedziała, że teraz nikt nie będzie w stanie jej pomóc. Jest poza skrzydłami dyrektora Hogwartu, który ostatnimi czasy zawsze wyciągał ją z opałów. Teraz była zdana tylko i wyłącznie na siebie.
Do pomieszczenia weszły dwie zamaskowane osoby.
- Panie – powiedziały i skłoniły się nisko przed czerwonookim mężczyzną.
- Rookwood, Carrow trzymajcie ją – rozkazał, pchając dziewczynę w stronę śmierciorzerców.
Michelle upadła na kolana przed nimi, czując, że teraz krew sączy się nie tylko z jej ręki, ale również ze zranionego kolana.
Nie chciała okazać swojej słabości, lecz nie potrafiła zatamować łez spływających po jej policzkach.
Mężczyźni szarpnęli ją do góry.
- Idziemy stąd – zasyczał Czarny Pan. Postać wyminęła swoich popleczników i udała się przodem ku wyjściu z budynku.
De Signe próbowała się zapierać nogami, ale Rookwood u Carrow byli od niej dużo silniejsi i bez problemów ciągnęli ją zza swoim panem.
- Pośpieszcie się – zagrzmiał syczący głos – Niedługo może się tu pojawić ktoś nie proszony.
Mężczyźni przyśpieszyli kroku i po chwili stali już przed domem.
- Myślę, że czas złożyć wizytę Lucjuszowi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Pią 10:10, 07 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Czw 21:41, 06 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Ok...niech Michelle bd na jutro.

Słuchaj rozdział jest wspaniały, a kawałek z Rissą i Lucjuszem REWELACYJNY!
W końcu mój Lucjusz jest taki...Mmm!
Cudowny fragment!


Aaaa!

Weny Kasia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Czw 21:52, 06 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Ale dzisiaj mamy tempo Wink
Mi się bardzo ogólnie całokształt podoba Smile
A kawałek z Lucjuszem jest naprawdę super!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 15:38, 07 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Nie ma zbyt wiele Michelle, bo nie wiedziałam co wymyślić xD

Sakura & Severus

Dziewczyna podeszła do lodówki i wyciągnęła to na co miała ochotę.
- Ja to zrobię - powiedział i wziął od niej produkty - jesteś gościem, usiądź - powtórzył i wskazał miejsce przy stole.
- Ale… - wyszeptała.
- Nie ma żadnych „ale” - odrzekł i zaczął przygotowywać kanapki.
W tym czasie Sakura zaczęła krzątać się po kuchni w poszukiwaniu jakiegoś małego lusterka czy kawałka szyby.
- Jest tu jakieś lusterko? - zapytała mając nadzieję, że coś się znajdzie.
Severus uśmiechnął się na jej pytanie.
- Nie mam zbyt wielu luster, ale myślę, że w łazience coś się znajdzie - oznajmił i kontynuował swoje zajęcie.
- Dziękuję… - wyszeptała Sakura - Severusie - dodała po minucie ciszy.
Nadal dziwnie się czuła mówiąc do profesora po imieniu, ale ostatnie wydarzenia zbliżyły ich do siebie.
Kiedy znalazła łazienkę, delikatnie uchyliła drzwi i weszła. Jej oczom ukazały się półki pokryte wszelkimi rodzajami kosmetyków. Poczuła się… jakby znała go od wielu lat.
Nie codziennie wchodziła do łazienek profesorów.
- Lustro jest koło drzwi - z kuchni doszedł donośny głos.
Japonka podeszła bliżej i zaczęła się przeglądać. Dotknęła swoich rudych włosów, nie potrafiła sie poznać. Najlepsze było to, że jednym zaklęciem nie tylko zmienił kolor jej włosów, ale również poprawił brwi, a kolor oczu był inny. Teraz nie wyglądała jak Japonka, ale jak rodzona Brytyjka.
- Woow - wyszeptała sama do siebie.
Po chwili przeglądania się lustrze wróciła do kuchni i usiadła przy stole.
Wzięła jedną z kanapek, która przygotował profesor i zaczęła jeść.
On co chwila się do niej uśmiechał, a ona próbując się nie udławić hamowała ataki śmiechu.
- Mieszkasz tu? - zapytała popijając wodą.
- Kiedy nie jestem w Hogwarcie - odpowiedział natychmiastowo.
Wtedy stało się coś czego nigdy by się nie spodziewali. Do kuchni wpadła jasna, niebieska kula.
- Patrunus - szepnął Severus podchodząc bliżej.
Wtedy zobaczyli, że kula przewija jakieś obrazy… koniec był gorszy kiedy kula zaczęła mówić: „Ministerstwo upadło, Malfoyowie nie żyją, przepowiednie wypełnione”

MALFOY MANOR

Meg & Draco
Między obojgiem zrobiło się dość romantycznie. Stali naprzeciwko siebie wpatrzeni w swoje oczy. Draco ściskał jej rękę.
- Czy to nie łatwe? - zapytał Draco - być tylko przy tobie? - dokończył.
Blondynka nie chciała mu odpowiadać, schyliła nieznacznie głowę, by dać mu do zrozumienie, że zrobił dla niej naprawdę wiele.
- Nie… dałeś mi już tak wiele - wyszeptała.
Wtedy Draco zbliżył rękę Meg do swoich ust i delikatnie musnął jej skórę swoimi wargami.
- Jesteś tego warta - odrzekł - co nie zmienia faktu, że będziesz mówić mi o wszystkim.
- Oczywiście - odpowiedziała natychmiastowo.
Zaraz po jej słowach Draco odłożył jej rękę, a sam upadł na kolanach. Jego twarz zrobiła się czerwona.
Zaczął się wyginać na prawo i lewo, wyglądał jak wąż wijący się na ziemi.
- Draco! - krzyknęła Dubis - Co się dzieje?
- Idź… po… mojego ojca!... Powiedz, że przybył - krzyczał, biorąc głębokie oddechy.
- Nie zostawię cię - powiedziała stanowczo i skrzyżowała ręce na piersi.
- Idź! Chodzi o życie… twoje i mojej rodziny - mówił.
Kiedy Meg zauważyła, że jedna łza pojawia się na jego policzku od razu wybiegła w poszukiwaniu ojca Dracona.
Na początku zmierzała korytarzem, ale później stwierdziła, że został w salonie. Ostatnim razem widziała go w salonie.
Zbiegła po schodach i stanęła w szoku. W salonie siedziała pani Malfoy, dwóch nieznanych ludzi, ktoś w czarnej pelerynie z maską i Miechelle.
Kiedy wszyscy ją dostrzegli Narcyza wstała i podeszła do Meg.
- Rób co każą - odpowiedziała.
- No, no, no… a wiec trzymacie tutaj tych, co mają zginąć - powiedział jeden z mężczyzn i zaczął krążyć wokół Narcyzy.
- Nikogo nie trzymamy, to… Meg jest… - Narcyza spojrzała na Dubis - dziewczyną Dracona.
Kiedy obydwaj doskoczyli do Meg, ta pisnęła. Pierwsze co zrobili to zbadali jej przedramię.
- Czysta - warknął jeden.
- Musimy ją naznaczyć!
- Nie - powiedziała Narcyza, kiedy mężczyzna chciał ją dotknąć - Rookwood nie waż się mnie dotykać w moim domu!

W tym samym czasie Michelle stała obok zakapturzonego mężczyzny, wiedziała jaki potwór kryje się wewnątrz. Ciężko oddychała, wpatrywała się w Meg i co chwila kiwała jej głową. Miała dość tych wrzasków.
- Wezwijcie Lucjusza - powiedział Carrow.
- Niech sama po niego idzie - warknął Rookwood ściskając rękę Narcyzy.
- Zostawcie nas! - powiedziała pani Malfoy - nie mamy nic do ukrycia.
- No, no… Cyziu - powiedziała Bellatrix wychodząc zza rogu.
Michelle odsunęła się od Czarnego Pana. Próbowała zapanować nad swoim ciałem.
- Brać arystokratkę - krzyknął któryś z nim.
- Rookwood zostaw ją mnie… jestem stworzono do zabijania arystokratów i czarodziejów czystej krwi - zaśmiała się Bella. - A ty coś o tym wiesz prawda Rookwood? Jak to było z twoją żoną?
Narcyza patrzyła na nich w skupieniu, cały czas próbowała coś wymyślić.
- Nigdy nie była moją żoną - odezwał się mężczyzna.
- Ale ją zabiłeś… - zaśmiała się Lestrange.
- Dosyć! - krzyknął Czarny Pan. - Chcę się widzieć z Lucjuszem!

W innym pomieszczeniu Rissa siedziała obok Lucjusza popijając wino.
W pewnym momencie się skrzywiła.
- Nie smakuje ci? Myślałem, że jest dobre - powiedział biorąc lampkę Meg i wypijając jej zawartość.
- Nie, nie o to chodzi - poprawiła szybko.
Malfoy nadal patrzył na nią, prześlizgując swoim wzrokiem po całym ciele Irisy. Dziewczyna czuła się dość niezręcznie.
- Chyba powinnam już iść - stwierdziła, ale kiedy chciała wstać Lucjusz chwycił ją za koszulkę i przyciągnął by usiadła.
- Spokojnie… nie ma pośpiechu - odrzekł - Ja nie mam nic do roboty, a Narcyza… jak sama powiedziałaś, musiała pilnie opuścić dom.
Black usiadła i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Na pewno to nie było biuro, sypialni też nie przypominało.
- Opowiedz mi coś o sobie - wyszeptał, tak jakby chciał kontynuować rozmowę.
Rissa zacisnęła swoje pięści i przygryzła dolna wargę.
- A więc… yhm…
Niestety Black nie skończyła mówić, do pokoju wpadła Narcyza z Rookwoodem. Kobieta miała na gardle różdżkę.
- Lucjuszu… czarny pan oczekuje cię w salonie - wyszeptała drżącym głosem.
- Rookwood puść moją żonę! - krzyknął Lucjusz podchodząc do mężczyzny. Narcyza spojrzała za Black, usłyszała to nazwisko.
- Wszyscy do salonu - warknął mężczyzna. Kiedy szli Narcyza zdążyła wyszeptać krótkie zdanie do Irisy: „Wszystko się wyjaśni potem, jesteś naszą nową służącą”.

SALON
Czarny Pan siedział przy długim stole. Po jego prawej siedziała Bellatrix, a tuż obok niej Michelle. Naprzeciwko de Signe zasiadała Meg, a obok tej Draco, który dołączył do nich po zamieszaniu. W chwilę później do salonu weszli Rookwood z Narcyzą, oraz Lucjusz i Rissa.
Irisa patrzyła tępo we wszystkich zgromadzonych. Dubis próbowała zapanować nad swoim oddechem, a Michelle była tak wystraszona, że jedyne co potrafiła zrobić to patrzeć w stół..
- Zawiodłem się na tobie, Lucjuszu - odezwał się Czarny Pan. - Niegdyś najwierniejszy sługa, dziś zdrajca!
- Ależ Panie - wyszeptał Malfoy.
- Kim ona jest? - zapytał czarny Pan wskazując na Morgaine.
- Nie przyszliście tu dla nich, chodziło o mnie - powiedział Lucjusz podążając do miejsca gdzie siedział Voldemort.
- Potrzebujemy Japonki! - zasyczał Czarny Pan - Będzie pierwsza, gdzie ona jest?
- Radzę mówić prawdę, bo jeden ruch i ona nie żyje - powiedział Rookwood wskazując na Narcyzę.
- ZSeverusem - powiedziała szybko Michelle, która podsłuchała jak Draco mówi do Meg. Nie chciała tam dłużej siedzieć. Pragnęła się wydostać.
- Słucham?
- Z Severusem - powiedziała wyraźnie Bellatrix.
- Wyślijcie patronusa, że Malfoyowie nie żyją - odrzekł Voldemort.
- Co? - zapytał Draco.
- Malfoyowie nie żyją, bądźcie posłuszni, albo nie będziemy mieli wyboru i stanie się z wami to co wysyłamy Severusowi w patronusie - powiedział towarzysz Rookwooda i wszyscy zostali bez słowa.
Wtedy Voldemort wstał i podszedł do Black.
- Kim ona jest? - zapytał patrząc na Lucjusza.
- Jestem służącą- odpowiedział natychmiastowo Rissa.
- Lucjuszu nie wiedziałem, że stać cię na służących o czystej krwi - zasyczał.
Narcyza patrzyła na swojego męża. Draco ścisnął rękę Meg pod stołem. Michelle próbowała coś wymyślić, ale towarzystwo Bellatrix jej to uniemożliwiało.
- Skoro to tylko sługa… Carrow zabij ją! - wrzasnął.
Wszyscy spojrzeli na siebie, Irisa spuściła głowę, ale zamiast tego Narcyza wyszarpała się Rookwoodowi, a Lucjusz zbliżył się do Rissy.
- Nie - odpowiedział Malfoy i razem z żoną oraz Black zniknęli z salonu, zostawiając wszystkich w szoku.
- Gdzie oni są? - zapytała Bellatrix.
- Uciekli - zaśmiała się Michelle.
- Gdzie oni są? - warknął Voldemort na Rookwooda.
- Teleportowali się - wyszeptał.
- Znaleźć ich i zabić - krzyknął Czarny Pan. Meg zbladła, Draco wziął głębszy oddech. Bellatrix zjechała z krzesła, a Michelle było wszystko jedno. Cały czas myślała o Cullenie.

Weny kolejnej xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 16:02, 07 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Po prostu WOW.... Tylę mogę powiedzieć!

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 16:08, 07 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Kapitalny rozdział, Ciss! Strasznie, strasznie mi się podoba!
Nie wiem kogo jest teraz kolej, ale w każdym razie dużo weny, żeby dobrze pociągnąć całość. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 16:12, 07 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dziękuję... xD
Nie wiem czyja kolej... Kasiu my się zamieniłyśmy czy nie xD
Jak nie, to niech pisze Ola xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Sob 14:20, 08 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

MIESZKANIE SNAPE’A

Sakura patrzyła się przerażona w miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się patronus.
- Jak to… nie żyją? A Rissa, Meg?! One tam były! Nie… One nie mogły zginąć! – spojrzała z rozpaczą na mężczyznę w czerni – Severusie! Powiedz, że im nic nie jest! Że są całe i zdrowe! Powiedz! – Hanuro rozpłakała się na dobre. Cała dygotała od płaczu.
Snape, który nie chciał się znowu zbliżać do uczennicy, zrobił to. Przytulił ją do siebie i szeptał jej nad głową: Spokojnie… Płacz ucichł. Było słychać tylko bicie dwóch serc i tykanie zegara. Severus patrzył na to jak Sakura leży w jego ramionach i powoli się uspokaja. Po chwili podniosła się i spojrzała na mężczyznę:
- Przepraszam. Zachowałam się jak dziecko – rzekła ocierając łzy. Spojrzała w ciemne oczy nauczyciela, które wyrażały zarazem smutek i zdenerwowanie.
- Sakuro…
I nagle usłyszeli ciche pyknięcie. W kuchni deportowali się Malfoyowie wraz z Rissą. Zastali, jakby to ująć, Severusa i Hanuro w trochę dwuznacznej sytuacji, więc wspomniani szybko od siebie odskoczyli.
- Lucjuszu… Przed chwilą dostałem patronusa…
- To kłamstwo – przerwał mu chłodno pan Malfoy – Żadna przepowiednia nie została jeszcze wypełniona, ale zaraz to może się stać jeśli nic nie zrobimy!
- Gdzie Dracon i Moragine? – spytał się Severus.
- W Malfoy Manor.
Wtrąciła się Narcyza:
- Musimy ich stamtąd zabrać. Lucjuszu!
Za nimi przyglądały się sobie dwie dziewczyny. Sakura patrzyła ze zdziwieniem na blondynkę i tylko wyszeptała:
- Rissa?
- Sakura? Wyglądasz jakoś inaczej… Jak taka prawdziwa Brytyjka – powiedziała z uznaniem Black.
- To zasługa Sev… Profesora Snape’a – przed przyjaciółką powstrzymała się od powiedzenia do nauczyciela po imieniu.
Lucjusz z Severusem obrócili się w stronę przyjaciółek:
- Wy zostaniecie tutaj. Ja, Severus i Narcyza udamy się do Malfoy Manor – zaczął Lucjusz, ale Rissa przerwała mu krzykiem.
- Co? Mamy tu tak siedzieć i oczekiwać na cud?! Myślicie wszyscy, że to coś da?! Nie wiem jak Sakura, ale ja będę walczyć.
- Ja też – powiedziała spokojnie Hanuro rozwiewając wątpliwości Rissy – Tam jest nasza przyjaciółka. I nie zamierzam tutaj siedzieć bezczynnie.
- Nie możesz! – krzyknął Severus – Ty nie rozumiesz, że on chce ciebie pierwszą?! Zabije Cię od razu jak cię ujrzy.
- No ciekawe jak?! W końcu to TY sam zmieniłeś mi kolor włosów, oczu…. To jak niby ON ma mnie rozpoznać. Własna przyjaciółka z ledwością mnie poznała!
W kuchni Snape’a zapadła cisza. Wszyscy patrzyli się ze zdziwieniem na, dotąd spokojną, Sakurę.
- Dziewczyny spokojnie… - zaczęła Narcyza – Chcemy dla was…
Nagle przerwał jej zimny głos Lucjusza:
- Dobrze… Nie idą z nami. Tylko proponował bym jeszcze raz zmienić wygląd Irisie.
Colorus Maxima – dotknął różdżką głowy panny Black i stanął ,z boku, dumny sam z siebie.
- Możemy już iść?! – spytała lekko zirytowana Rissa.
- Ależ oczywiście – Lucjusz spojrzał na dziewczynę i lekko się do niej uśmiechnął – Severusie…

MALFOY MANOR

SALON


- A teraz… - syknął Czarny Pan – Panna de Singe.
Michell podskoczyła gdy usłyszała swoje nazwisko.
- Weźcie tą dwójkę – wskazał na Meg, która trzymała mocno za rękę Draco i powstrzymywała się od płaczu – Muszę porozmawiać z potomkinią Delfiny de Singe sam. A wy… - wskazał na pozostałych śmierciożerców – Znajdźcie Malfoyów, Severusa i tą Japonkę. Chcę widzieć tych zdrajców tutaj. Sam się z nimi rozprawię. Zemsta będzie słodka – Czarny Pan zwrócił się teraz do Michell, która została z nim teraz sama w salonie – Wstań – dziewczyna wykonała rozkaz cała się trzęsąc. Voldemort skierował w jej stronę różdżkę – Curcio!
Michell przewróciła się i zaczęła się zwijać z bólu na ziemi. Starała się nie krzyczeć. Wiedziała, że to da satysfakcje jej przeciwnikowi.
- Chcę usłyszeć twój krzyk! Curcio! Curcio! – wykrzykiwał Czarny Pan.
- Expeliarmus – krzyknął ktoś z oddali. To był sam Carlisiel Cullen.
Z ręki Voldemorta wyleciała różdżka, a on sam wysyczał:
- Jak śmiesz wytrącać różdżkę z dłoni swojego Mistrza.
- Nie jesteś moim Mistrzem. Zostaw tą dziewczynę – powiedział z obłędem w oczach Cullen.
- TY mi rozkazujesz? Taki plugawy mieszaniec jak ty? Accio różdżka – Voldemort przywołał swoją różdżkę i skierował w stronę mężczyzny. Michell patrzyła na to z wielkim przerażeniem.
- To już twój koniec zdrajco! Pokłoń się śmierci! Avada… - zaczął lecz na stole nagle deportowało się pięciu czarodziejów.

LOCHY

Meg siedziała przytulona do Draco:
- A co z resztą? – załkała.
- Nie martw się. Na pewno nic im nie będzie. Ojciec i Severus… To mądrzy ludzie…
- Mówisz do naszego opiekuna po imieniu?
- On nie do końca jest tylko opiekunem naszego domu… Dla mnie jest też… Moim ojcem chrzestnym.
- Twoim ojcem chrzestnym?!
-Tak… Ale po co ja ci w ogóle o tym mówię. Ty się martwisz o moją własną rodzinę i swoje przyjaciółki, a ja tu takie wyznania ci mówię. A co cię to w ogóle może interes….
- Draco. Chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej. Jesteś mi bardzo bliski.
Ale Malfoy jakby jej nie słuchał.
- Słyszysz te hałasy? – spojrzał na sufit. Meg chwilę próbowała wyłapać jakieś dźwięki.
- Tak. Jakby odgłosy… walki.
- Poczekaj tutaj – nakazał Moragine Draco.
- Nie… Pójdę z Tobą. Proszę.
- No dobrze. Trzymaj się od razu za mną. Lumos Maxima – wyszeptał.
Szli powoli i po chwili otworzyli cicho kraty. Na korytarzu nikogo nie było.
- Dziwne – wyszeptał chłopak.
Weszli po schodach na górę by znaleźć się w holu. Usłyszeli okrzyki walki z salonu.


Mam nadzieję, że was nie zawiodłam Wink
Weny chyba teraz Cissy!!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 19:19, 08 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Dobry rozdział Kasiu, ja już jutro rano coś napiszę - dzisiaj chciałam napisać rozdział na swoje opowiadanie. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Wspólne opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 13 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare