Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Wspolne opowiadanie forumowe vol 2.0 (ZMIERZCH)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bellatrix
Oczekujący na list
PostWysłany: Pon 20:33, 13 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Azkaban z Rudolfem:D

Świetny, super, ekstra! Anders pociąga Marie super i nawet są w tym samym wieku. Ty to masz pomysły kolejność mi pasi ale najszybciej napisze coś jak wrócimy z wycieczki oczywiście jeżeli Chochlik napisze jutro a myślę że to zrobi! Weny Chochlik!!!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bellatrix dnia Pon 20:33, 13 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pon 21:18, 13 Cze 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Oczywiście, że Chochlik napisze jutro.

Ciss co do rozdziału to jest całkiem niezły, jak na taką przerwę z tematem. Chyba powoli nawet zaczynam kreować jakiś pomysł na dalszą część.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Wto 20:05, 14 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dziękuję ( zapomniałam wczoraj podziękować, jak zawsze zresztą xD )... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Wto 20:16, 14 Cze 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Ruda stała kilkanaście metrów za dziewczyną i wiedziała, że nie zdąży uchronić jej przed upadkiem. Stała za daleko. Oczyma wyobraźni widziała jak ciało Any opada na asfalt.
Jednak nie stało się tak. Marcuzzi poczuła podmuch powietrza i zauważyła, że bezwładne ciało jej przyjaciółki przytrzymuje mężczyzna, który jeszcze ułamek sekundy temu stał po drugiej stronie ulicy, na skraju lasu.
- Jak…? Co…? – wyszeptała dziewczyna, nie mogąc zrozumieć jak ten człowiek, czy raczej istota o ludzkim wyglądzie tak szybko przemieściła się.
- Za trzy minuty się obudzi – powiedziała dziewczyna o wyglądzie chochlika i delikatnie uśmiechnęła się w stronę Włoszki. Ta jedynie kiwnęła głową.
- Jaką mamy pewność, że to one? – zapytała blondynka stojąc w tyle za swoim pobratymcami.
- Nie tutaj, Rosalie – powiedział pośpiesznie mężczyzna trzymający brunetkę.
- Musimy zabrać je do siebie – odezwał się miedzianowłosy chłopak.
- Nigdzie z wami nie idę! – Wymamrotała Dafne, cofając się o krok. Istoty spojrzały po sobie.
- O tym nie pomyśleliśmy – westchnął kolejny głos.
W tym czasie Ana zaczęła powoli odzyskiwać przytomność. Zaniepokojona zerknęła na mężczyznę, który ochraniał ją przed upadkiem. Zamrugała kilkukrotnie oczami i wyszeptała cicho:
- Znam pana. Pan jest lekarzem w szpitalu w Forks.
Dziewczyna przypomniała sobie sylwetkę sławnego doktora. Spotkała go tylko raz, kiedy odwoziła swoją znajomą na wizytę u niego. Blondyn zmieszał się, ale nie momentalnie przyjął kamienny wyraz twarzy.
- Owszem. Proszę mi wybaczyć, ale muszą panie pójść ze mną – powiedział spokojnym tonem.
- Chyba pan żartuje! – Zawołała Ruda, która zdążyła już częściowo odzyskać trzeźwość umysłu. – Ale skoro jest pan lekarzem, niedaleko stąd był wypadek.
Istoty zerknęły na siebie.
- Tamtą dwójką też musimy się zająć – szepnęła dziewczyna ze sterczącymi włosami. – Oni też będą nam potrzebni.
Ana cofnęła się i stanęła przy przyjaciółce.
- Spadajmy stąd – szepnęła do młodszej koleżanki, a ta nieznacznie skinęła głową. Ta sytuacja zaczynała robić się co najmniej dziwna.


Maria wróciła do samochodu, a jej nowy znajomy pobiegł za nią. Dziewczyna niebezpiecznie chwiała się na nogach i Szwed miał wrażenie, że zaraz się przewróci. Tarner stanęła przed swoim samochodem i po raz kolejny zaczęła oglądać zmasakrowane auto. Wgniecenie pasowało idealnie do ciała dobrze zbudowanej osoby. Dotknęła ręką czerwonej karoserii, myśląc, że w całym zamieszaniu po prostu nie zauważyła krwi.
- Czego szukasz? – spytał cicho chłopak, kucając obok dziewczyny.
- To nie możliwe – szepnęła. – Na pewno kogoś potrąciłam…
Ciemnowłosy spojrzał na nowo poznaną koleżankę. Wzrok dziewczyny przeniósł się na asfalt, ale tam również nie znalazła krwi.
- Nie znajdziesz niczego, co chociażby przypominało krew – zaśmiał się głos za nimi. Dziewczyna zamarła na chwilę i zaraz zerknęła za siebie. Zauważyła umięśnionego mężczyznę. Nie wiedziała dlaczego skojarzył jej się z niedźwiedziem.
- Ale… - zaczęła.
- Musicie iść ze mną – powiedział chłopak zerkając na parę. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie.
- Muszę znaleźć ciało – szepnęła rozgorączkowana dziewczyna, a chłopak jej potaknął.
- Nie ma żadnego ciała – powiedział po chwili mężczyzna. Maria zerknęła na niego w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak, że kłamie.
- Musi być – zawoła Anders.
- Uwierz, że nie ma – westchnął.


Mecenasi stali przy ogromnym stole, na którym leżało mnóstwo papierów.
- Powinniśmy zostawić kogoś od nas z Cullenami – powiedział spokojnie ciemnowłosy mężczyzna.
- Ufamy im, Aro – stwierdził znudzonym tonem Marek.
- Nikomu nie możemy zaufać w tak ważnej sprawie, nawet takim osobą jak Carlisle – powiedział powoli ten pierwszy.
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej, mój bracie – zawołał jasnowłosy mężczyzna. – Zresztą teraz musimy zająć się Azjatami.
Pierwszy z władców spojrzał na papiery i uderzył w stół pięścią.
- Zakończmy tą sprawę raz na zawsze – warknął – zabić wszystkich, którzy nie stosują się do zasad!




Nie róbcie mi krzywdy! Weny Aniu!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Wto 20:17, 14 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Wto 20:21, 14 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Zaraz " nie robić Ci krzywdy"... rozdział nie jest zły, może masz takie wrażenie, bo tak naprawdę jeszcze nic się nie dzieje i trzeba zacząć wszystko do początku, ale rozdział jest dobry

Więc, głowa do góry...
Weeeny Ania!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
V.K.Black
Dark Joyrider
PostWysłany: Wto 21:11, 14 Cze 2011 Powrót do góry
Dark Joyrider


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London/ Halmstad ;D

oba rozdziały bardzo, bardzo fajne Very Happy

a i nie krzyczcie...ale muszę was poinformować... że wyjeżdżam w czwartek rano i wracam we wtorek (yeah, yeah czyli zwiedzanie Warszawy a w niedziele koncert Roxette! ach... co za emocje... ! !) więc proszę, piszcie do tego czasu jeszcze beze mnie... a ja jak wroce we wtorek to od razu nadrobie i napiszę Smile

Weny Ania ! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Wto 21:37, 14 Cze 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Vik to może napisz teraz, bo jutro dziewczyny jadą na wycieczkę do Krakowa i wracają w nocy, więc dopiero w czwartek Ania mogłaby coś napisać. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Sob 17:38, 18 Cze 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

[link widoczny dla zalogowanych]


Imię i nazwisko: Taylor Brown
Kraj pochodzenia: Polska
Wiek: 22

Wygląd:
Taylor ma 180 cm wzrostu i długie falowane, blond włosy. Ma urodę anioła. Blada, lekki, nieśmiały uśmiech i piękne niebieskie oczy. Włosy najczęściej nosi rozpuszczone. Posiada nienagannie smukłą sylwetkę. Gustuje w ubraniach kobiecych i delikatnych biżuteriach.

Charakterystyka:
Jej rodzice, gdy urodziła się 13 grudnia 1989 roku, miesiąc później przenieśli się do Ameryki z powodu sytuacji panującej w Polsce. Jej ojciec pisze książki, a matka zajmuje się domem. Gdy Taylor była mała wiele nasłuchała się od rodziców o historii Polski. Najbardziej jednak lubiła jak jej ojciec brał gitarę i śpiewał polskie piosenki. W chwili obecnej studiuje na Uniwersytecie Yale’a, na wydziale Muzycznym. Posługuje się nienagannym językiem angielskim, więc nie wyróżnia się z tłumu. Pewnego dnia jej wykładowca zaproponował, żeby zagrała w małym miasteczku Forks koncert dla tamtejszej młodzieży. Nie za bardzo chciała tam jechać, ponieważ nie lubiła deszczu, ale spakowała się i wyruszyła w podróż. Miała wrócić od razu po koncercie. Nie wiedziała, że zostanie tam na dłużej…

Zainteresowania:
Jako, iż Taylor studiuje na wydziale Muzycznym, uwielbia wszystko co związane z muzyką. Dzień, bez muzyki nie jest dla niej dniem szczęśliwym. Tata nauczył ją grać na gitarze piosenki polskie, ponieważ jej najbardziej lubi. Przyjaciele uwielbiają gdy na przerwach między wykładami Taylor śpiewa niektóre z przebojów polskiego rocka. Jest to dla nich coś innego. Poza muzyką uwielbia także czytać książki. Ma ich w domu mnóstwo. W wolnych chwilach pisze wiersze i własne teksty piosenek.

Przypuszczalny partner: Emmett ( A to tylko dlatego, że nasza kochana Cissa zabrała mi Carlisle’a! xD )

Dar po przemianie: A ja oryginalnie mam już dar : DAR SILNEJ WOLI Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Sob 17:39, 18 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Sob 23:03, 18 Cze 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Taylor siedziała już w autobusie, który wiózł ją do Forks. W uszy miała włożone słuchawki, z których płynęła melodia piosenki Oddziału Zamkniętego „Ten wasz świat”.
„Jak wygląda ten Wasz cudny świat,
ja to wiem i oni wiedzą, jak.
Napiętnowany marzeniami,
napiętnowany marzeniami.”
Uwielbiała tą piosenkę. Jej tekst był taki prawdziwy. W pewnym momencie autobus wjechał w jakąś dziurę i musieli stanąć, bo trzeba było wymienić koło, ponieważ się przebiło. Taylor była wkurzona. Miała jutro koncert i musiała być wyspana, a ona stoi w jakimś polu! Na szczęście po godzinie ( to i tak dla blondynki było dużo) kierowca naprawił szkodę i ruszyli.
Po 15 minutach zajechali na przystanek w Forks. Panna Brown wysiadła z autobusu i ruszyła, z gitarą na plecach i walizką w ręce, w poszukiwaniu motelu.


Maria zdenerwowała się:
- Jak to nie ma ciała? Przecież musi być! Czułam jak auto w coś uderza!
Emmett popatrzył na nią:
- Musicie iść ze mną. Proszę.
Andreas popatrzył na niego niepewnie, a Emmett kontynuował:
- Jeżeli pójdziecie ze mną to ja i moja rodzina wszystko wam wyjaśnimy. Ale to nie może być tutaj.
Maria niepewnie zaczęła:
- Jeżeli tak….
Andreas wpadł w popłoch:
-Maria! A jeżeli on chce ci coś zrobić?
Emmett zaśmiał się tubalnym głosem, a Andreas kontynuował:
- Jak ty w ogóle masz na imię?
- Emmett – chłopak wyciągnął ku kompanowi Marii rękę – Teraz możemy już iść.
Andreas popatrzył na Marię.
- Pójdziemy, ale… Ale co z autem?
Emmett uśmiechnąl się cwaniacko :
- O auto już się nie martwcie.

Nagle za dziewczynami stanęła blondynka, a przed nimi stanął sam doktor Cullen:
- Musicie z nami iść. To jest ważne. Od tego zależy wasze życie – spojrzał przenikliwym wzrokiem na Anę.
- Nigdzie z panem nie pójdziemy! – krzyknęła Dafne, bo Ana stała jak zaczarowana. Wpatrywała się w złote oczy doktora.
Carlisle westchnął:
- Proszę. Wytłumaczę wam wszytsko u mnie w domu, tylko pójdźcie ze mną i z moją rodziną.
Dafne nadal walczyła:
- A skąd ta pewność, że nic nam nie zrobicie?!
Dziewczyna ze sterczącymi włosami zwróciła się do doktora :
- Tamci się zgodzą. Będą z Emmettem czekać u nas w domu.
Doktor skinął głową i zwrócił się do Dafne i Any:
- No więc jak? Idziecie z nami, czy zostaniecie tutaj, gdzie już nikt wam nie pomoże?
Odpowiedziała mu nagle Ana:
- Pójdziemy.
Dafne spojrzała przerażona na przyjaciółkę:
- Oszalałaś?!
- Nie. Idziemy z nimi. Oni nam wszystko wytłumaczą.


Wiem że to jest do niczego ;(
Weny Ciss!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Sob 23:04, 18 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Bellatrix
Oczekujący na list
PostWysłany: Nie 8:03, 19 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Azkaban z Rudolfem:D

Mnie się Kasiu podoba! Przepraszam dziewczyny za tą sytuację. Na szczęście nie mam w najbliższym czasie żadnych urodzin. I następnym razem mojej kolejki nie przepuszczę!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bellatrix dnia Nie 8:51, 19 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 10:16, 19 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Fajny rozdział, więc teraz moja kolej?

Jeśli tak, to coś napisze dzisiaj, oczywiście... ale prawde mówiąc nie mam pomysłu... wczoraj przeczytałam nasze opo z HP... wiecie Sakura, Meg i te sprawy i mi się tak żal trobiło..to było takie ciekawe... w tu znowu od poczatku.
No nic, wzięło mnie na wspomnienia... ale idę już myśleć, co tu mogę napisać ! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 12:18, 19 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Kiedy Emmett próbował nawiązać jakiś kontakt z Marią i Andersem, pozostali nakłaniali Dafne i Anę do współpracy.
- Nie idziemy - odrzekła poważnie Włoszka i założyła ręce na piersi. Nie miała żadnej ochoty iść z nieznajomymi. Wiedziała jednak, że doktor jest szanowanym człowiekiem w mieście, tylko czy on był człowiekiem?
Jego czyny świadczyły o jakiejś mocy… czy coś w tym rodzaju.
- Dafne, a jeśli to ważne, zobaczymy czego chcą. Nie robili by tyle trudu, żeby z nami pogawędzić na środku drogi - ciągnęła Mendoza i zerknęła z zazdrością na sylwetkę bladej blondynki, która stała za doktorem.
- Oni nie są ludźmi, przynajmniej nie zwykłymi - warknęła Marcuzzi nie przejmując się towarzystwem gromady nieznajomych. - Nie widziałaś co oni potrafią - wyszeptała Dafne, przypominając sobie ten bieg, a raczej teleportację ze skraju lasu, na jezdnię. Ruda gwałtownie potrząsnęła głowa, jakby chciała wymazać te obrazy z pamięci.
Brunetka myśląc odwróciła głowę i zobaczyła Marię i Andersa rozmawiających z wielkim, misiowatym mężczyzną.
- Coś tu jest podejrzane - stwierdziła Ana de Mendoza, zawsze miała nosa do jakiś spraw, które są dziwne i dość tajemnicze.
- Rose, trzeba obejrzeć ten samochód - krzyknął nagle osiłek wymachując rękoma jakby się paliło.
Maria widząc rzeszę ludzi rozmawiających nieopodal, dołączyła do reszty. Chłopak wyglądający jak emo szedł tuż za nią.
- Carlisle, myślę, że powinniśmy porozmawiać w domu - stwierdził nieznajomy chłopak wychodząc z lasu.
- Tak… wiem, trzeba zabrać samochody…
Nagle nastała cisza i wszyscy zaczęli się wpatrywać w kobietę o krótkich czarnych włosach. Jej oczy wydawały się zamglone i nieobecne, jakby próbowała sobie coś przypomnieć, lub zobaczyć.
- Jest jeszcze jedna - wyszeptała i zaczęła się nerwowo poruszać. - Idzie w kierunku naszego domu, będzie tam, za 5, 4, 3, 2 minuty - odliczała i nagle znów była obecna.
Bladoskórzy popatrzyli na siebie, kilkoro z nich zniknęło wraz z szumem wiatru.
- Jasper, bierzesz czarny samochód i te.. - powiedział Emmett wskazując na Anę i Dafne. - Ja biorę tę dwójkę - wytłumaczył i wskazał Marii i Mannsonowi samochód Tarner.



Taylor szła nieznaną jej szosą przed siebie. Znak wskazujący motel, był umieszczony na tej polnej drodze, więc dziewczyna bez wahania zmierzała w tym kierunku. Nic nie wydawało się podejrzane, dopóki na horyzoncie nie spostrzegła wielkiego budynku, który na pewno nie wyglądał, jak tani, przydrożny motel.
- To się zgubiłam - szepnęła sama do siebie, opierając gitarę o drzewo i siadając na pobliskim kamieniu.
Wyciągnęła komórkę i próbowała się skontaktować z jakąś centralą czy informacją, ale na jej nieszczęście nie było zasięgu.
- To po mnie - warknęła do słuchawki i wrzuciła telefon do futerału swojego instrumentu.
- Będzie po tobie jak nie wejdziesz do środka - oznajmił chłopak z rudymi włosami wskazał na tworze drzwi willi.
- Yhm, słucham? - zapytała.
- Słyszałaś, obydwoje o tym wiemy - powiedział, trzymając dystans od dziewczyny. Brown nie wiedziała dlaczego, ale weszła do domu, dała się sprowokować.


Po jakimś czasie ( postanowiłam przejść do sedna sprawy )
Kiedy dziewczęta przybyły na miejsce nie potrafiły uwierzyć własnym oczom. Dafne przecierała czoło, natomiast Ana robiła nonszalancką minę, kiedy wprowadzono je do salonu.
Maria coś pisnęła do siebie, a Szwed pokiwał niedowierzając głową, kiedy zobaczył, że na kanapie siedzi zgrabna dziewczyna, która jest w jego wieku i została wpakowana w tą sprawę.
- Ale jak… wy, i taaa - wskazała na Taylor -… a ty wiedziałaś, że przyjdzie - mówiła pokręcona ruda i usiadła z niedowierzenia na fotelu.
Brown uśmiechnęła się nie śmiało.
- Też wynajmujecie pokój? - zapytała patrząc na pozostałych.
Przetoczyło się echo śmiechu.
- Jaki pokój? - ktoś zapytał patrząc na Polkę.
- Ten - odrzekła wskazując na rudego chłopaka - powiedział, że wynajmują pokoje turystom i.. nieważne.
- Zaczęłam się bać - wyszeptała Maria. - Chyba się będę zbierać - oznajmiła, kiedy zaczęła analizować fakty. To wszystko brzmiało jak jakiś chory scenariusz taniego horroru. Grupa nastolatków, zwabiona do wielkiego domu, na obrzeżach miast i nieznajomi, nieznajomi, którzy mają ochotę pobawić się swoimi ofiarami.
- Nie bawimy się ofiarami - ktoś podniósł głos, a nastolatkowe podskoczyli.
- Co tu się dzieje? - zapytała jakaś kobieta wchodząc do salonu i podając Taylor herbatę. - Edwardzie, miałeś być miły dla dziewcząt i chłopaka - powiedziała brunetka.
- Esme, ona myśli, że chcemy ich zabić - odrzekł młodzieniec o imieniu Edward i oparł się o ścianę.
- Czy ktoś mi powie co jest grane?! - krzyknęła Dafne nerwowo krążąc po pokoju. - Jakie „zabić”?
- Radziłbym usiąść i wysłuchać nas w spokoju - zaczął doktor przy czym delikatnie gestykulował swoimi dłońmi.
- Spokoju? Przyszła tu banda ludzi, a ty nam każesz słuchać w spokoju? - zirytowała się piękna blondynka stojąc koło osiłka.
- Rose, jeśli nie interesuje cię historia możesz wyjść - odrzekł Emmett dotykając ramienia blondyny.
Oczy nowoprzybyłych przesuwały się z jednej osoby na drugą. Wszystko było perfekcyjne, wygląd, sylwetka, mowa, zachowanie, ubrania, dom, salon…
- Ja wracam do domu - odezwała się Maria, a Anders jej przytaknął. Obydwoje ruszyli do drzwi, lecz zanim je otworzyli drogę zagrodził im blondyn z włosami do ramion i z wściekłym wyglądem, jakby chciał ich zabić.
- Jasper, głęboki wdech - mruknęła kobieta o wyglądzie chochlika.
- Ok, ok… spokojnie - powiedział Szwed patrząc w złote i złe oczy mężczyzny.
Cała piątka usiadła na kanapie. Dziewczyny były wystraszone, było to widać, po ich gwałtownych ruchach. Każdej podniosło się ciśnienie, a mięśnie mimowolnie drgały.
- Możecie się uspokoić? - zapytał zdenerwowany Edward. - Macie wyższe ciśnienie!
- Zatkajcie nosy - wyszeptała Esme, która sama próbowała nie oddychać.
- Co to za szopka? - żachnęła się Ana oczekując wyjaśnień.
Lekarz ponownie zaczął gestami wszystkich uspokajać.
- Zacznę od przedstawienie obydwóch stron - rozpoczął. - Nazywam się Carlisle Cullen, a to moja rodzina - wskazał na ludzi stojących za nim. - To Esme, moja żona. Rosalie, Emmett, Alice, Jasper i Edward, nasze dzieci, adoptowane… warto zaznaczyć - powiedział wpatrując się w grupę przerażonych ludzi. - Teraz musicie poznać ich - odrzekł do swojej rodziny - Dafne, Ana, Maria, Taylor i Anders - pokazywał każdego. - Chociaż kim oni są, to już wiecie - mruknął i ukłonił głowę.
- Wiecie? - zapytał Anders wykazując się odrobiną męstwa.
- No raczej, nie wiedziałam, że będziemy mieli do czynienia z dzieciakami! - rzuciła wściekle blondyna.
- Nie jestem dzieciakiem - w końcu do rozmowy wtrąciła się Taylor, która po przesłuchaniu dialogów, nie wiedziała już gdzie jest i jak ma się stamtąd wydostać.
- Mówcie co od nas chcecie. Pieniądze, dom, jakieś nieruchomości? - zapytała Dafne patrząc na Anę.
- Nic z tych rzeczy - zachichotała Alice i podskoczyła.
- Czuję się jak na planie horroru - mruknęła Maria do pozostałych.
- Twój horror dopiero się zacznie! - warknęła Rosalie i wyszła z domu jakby coś uraziło jej dumę.
- Co za ludzie - wyszeptała Dafne do Any i zerknęła na nią kątem oka.
Brunetka chwyciła szklankę ze stołu i chciała się napić wody.
- Nie jesteśmy ludźmi - odrzekł poważnie doktor, a Mendoza ugryzła szkło.
Taylor spojrzała przerażona na Angielkę, Dafne zrobiło się słabo, Maria odwróciła wzrok, a Mansson przełknął głośno ślinę na widok ugryzionego szkła.
- Robi mi się słabo -wyszeptała Brown.
- Tobie robi się słabo? - zaśmiał się Edward wyraźnie się hamując. Ana trzymała swoje usta, żeby nie zaplamić kremowego dywanu, a Dafne próbowała obejrzeć ranę.
Nagle wszyscy znieruchomieli. Cullenowie przybrali dziwne pozy, a jeden z nich zrobił straszną pozycję, jakby szykował się do ataku.
- Jasper, nie!!! - ktoś warknąć, a następne wydarzenia odbyły się tak szybko, że grupa ludzi ledwo zarejestrowała jakiś obraz swoimi oczami.


Weny Chochlik! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 17:32, 19 Cze 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Korzystając z tego, że jestem przy głosie chciałam napisać, że poprzednie rozdziały są naprawdę dobre. Kasiu byłam mile zaskoczona Twoim rozdziałem, byłabym szalenie zadowolona gdybyś utrzymała ten poziom (albo pięła się w górę). Ciss, ciesze się, że w końcu zaczęło coś się dziać!


W pomieszczeniu rozległ się potężny huk, a zaraz po nim odgłos tłuczonego szkła i przewracanych mebli.
- Wyprowadźcie Jaspera! – powiedział szybko Carlisle. – Ja się nimi zajmę.
Ludzcy goście ukryli się za przewróconą kanapą. Zdezorientowani spoglądali na siebie, nie wiedząc co powinni teraz zrobić.
- Jasper… - szepnął damski głos. Przez kolejne kilka minut zapadła
- Jesteście bezpieczni – powiedział doktor Cullen, podchodząc do przewróconej sofy.
- Powinniśmy już iść, Anę powinien obejrzeć ktoś w szpitalu – odezwała się Dafne, wstając z ziemi.
- Musicie zostać – powiedział mężczyzna. – Pozwolicie, że ja opatrzę tę ranę, a następnie wszystko wam wytłumaczę.
Maria zerknęła na Andersa, a następnie na rudowłosą dziewczynę, ta natomiast spojrzała na blondynkę.
- Może mógłby pan opatrywać ją i jednocześnie wyjaśnić nam tą całą sytuację – odparła szybko Polka. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi i odejść z tego dziwnego miejsca. Blondyn przez chwilę zastanawiał się, po czym pokręcił głową.
- Oczyszczenie rany zajmie mi nie więcej niż pół godziny – powiedział. – Usiądźcie w jadalni, zaraz wrócę.


Ciemnowłosy wampir samotnie spędzał czas w ogromnej bibliotece. Zupełnie nie mógł zrozumieć jak udało im się przeoczyć powrót tak potężnych istot na Ziemię. Każdy z nich doskonale znał tą legendę o czterech famme fatal i ich pomocniku. Miały przynieść zgubę wampirom albo wilkołakom, w zależności po której stronie stanął. Ich krew miała działać na nich mocniej niż normalna krew ludzi, a co gorsza ich krew mogła zauroczyć wampira, w każdym dowolnym momencie, nie koniecznie przy pierwszym spotkaniu.
Zatrzymał się przy otwartej księdze i jeszcze raz przeczytał krótki opis kobiet, które mogły ich zgubić.

Cztery zapachy, jak cztery pory roku. Zapach jednej przywoływać będzie chłodną
osobistość dworską. Wraz z drugą zapach wiosennych kwiatów wypełni jej otoczenie. Trzeciej towarzyszyć będzie zapach pomarańczy. Trzecia zaś będzie zapachem deszczu. W jednej z nich płynąć będzie krew niebieska, drugiej cnoty ciała będą przewyższać obrazy wychodzącej spod jej ręki, kolejna będzie wszechstronnie uzdolniona, tajemnic nie będzie miała przed nią sztuka i muzyka. Trzecia o darze silnej woli, posiadać będzie istnie anielski głos.

Mężczyzna towarzyszący czterem famme fatal, będzie zaś zapachem towarzyszącym każdej porze roku. Wierny towarzysz, w każdej sferze życia, służący radą i swoją mądrością. Będzie równie silny co kobiety. Pochodził będzie z zimnego kraju.


Volturi czytał ten fragment po raz kolejny. Wiedział, że szybko musi zakończyć wojnę z Azjatami ( z tego co wiedział, miało to zająć jeszcze co najmniej kilka dni), a później szybko dołączyć do Cullenów, albo ściągnąć ich do Włoch wraz z famme fatal. Razem ocenią czy ich zguba powróciła.


Grupa ludzi siedziała przy wielkim stole i przyglądała się jak doktor ostrożnie kończy opatrywanie rany Any.
- Myślę, że w ciągu kilkunastu dni powinno się zagoić. Na szczęście bardzo nie zraniłaś się szkłem – powiedział spokojnie, poczym wyjął z szafki metalową miskę i włożył do niej ubrudzone krwią gazy. Ku zdziwieniu zebranych popalił całość, a stół przetarł alkoholem.
- Należą wam się wyjaśnienia – powiedział siadając przy stole. – Proszę jedynie byście wszystko co usłyszycie zachowali dla siebie. Teraz powiem wam tylko to co na pewno musicie wiedzieć, reszty dowiecie się później.
- Powinniście powiedzieć nam wszystko – mruknął Szwed, krzyżując ręce na piersi, a Maria szybko potaknęła mu.
- Na razie powiem wam tyle ile musicie wiedzieć – blondyn powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Dafne niezadowolona pokiwała głową.
- Tak jak już mówiłem, ani ja ani moja rodzina nie jesteśmy ludźmi – rzekł po chwili patrząc na reakcję ludzi.
- A ja jestem wampirem wysysającym krew niewinnym dziewicą – zażartował Szwed, mając nadzieję, że rozluźni sytuację.
Dziewczyny spojrzały po sobie, im nie było do śmiechu.
- Anders ma rację. Jesteśmy wampirami.
Tym razem na twarzach ludzi pojawiło się zaszokowanie.
- Chcecie nas zabić! – Pisnęła Maria.
- Psychole – rzuciła Taylor.
- Nie jesteśmy chorzy psychicznie, nie chcemy również was zabić. Chcemy was chronić – powiedział mężczyzna.
- W takim razie co jecie? – zapytała cicho Dafne, zerkając na przyjaciółkę. W tym momencie zaczęła żałować, ze w ogóle chciała pojechać na zakupy.
- Dobre pytanie – zaczął Carlisle – Nazywamy się wegetarianami, pijemy krew zwierząt, nie ludzi.
Maria skinęła powoli głową. Ten dzień był dla niej istnym koszmarem.


Weny Aniu! Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chochlik dnia Nie 17:32, 19 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 18:49, 19 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Jestem zachwycona tymi notatkami, które czyta Volturi, naprawdę ten fragment jest niesamowity!
Strasznie mi się podoba, zresztą reszta też jest b. dobra Smile

Weny Aniu!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bellatrix
Oczekujący na list
PostWysłany: Nie 20:28, 19 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Azkaban z Rudolfem:D

Wasze rozdziały są świetne do jutra wieczór dodam następny!!!

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanów Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare