Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
"Odi et amo - nienawidzę i kocham"
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Czytelnia dłuższych opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 22:00, 17 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Mały kalendarzyk do opowiadania:
Lucjusz Malfoy - ur. 1954 r.
Narcyza Malfoy nee Black - ur. 1955 r.

P R O L O G


[ muzyka - http://www.youtube.com/watch?v=BTIJYe4kUuw&translated=1 ]


- Odi et Amo... Odi et amo...
- Nie rozumiem, jak można kochać i nienawidzić?
Spojrzeli na siebie w milczeniu, nie wiedzieli co mają wykrztusić.
- Nie mam pojęcia, ale oni wiedzą. Przeżyli więcej niż my - zaczął.
- Tylko dlaczego chcemy o nich mówić?
- Pragniemy przybliżyć światu całą historię od początku. Pokażemy sceny zza kulis, to co ominęła autorka!
- Tylko dlaczego ONI?
Ponownie zapadła cisza. Straszy przejrzał kilka albumów i wyciągnął krótki wierszyk.
- Spójrz...to było moją inspiracją. Świat się musi o nich dowiedzieć!
Po chwili młodszy wziął kartkę i zaczął czytać na głos:
Magia jest dobra dla ludzi złych.
Magia jest zła dla ludzi dobrych.
Dla mnie to nic, krąg wyobrażeń.
Dla nich to życie i walka o byt!

Poznaj oblicze niezwykłych kochanków.
Zacznij podążać ich śladem jak my.
Idź, a odkryjesz prawdziwą historię,
Która Cię zachwyci, wyciśnie łzy!

Bliżej, co poznam Twoje oblicze.
Szybciej, co będę to miała za sobą.
Odejdź, nie chcę cię już więcej widzieć.
Na zawsze, idź już! Nie obejrzę się za Tobą!

Co nienawiść zniszczyła miłość niech odbuduje.
Co miłość zniszczyła, nienawiść odeszła.
Zapomniała, nie chciała, zrezygnowała.
Jednego tylko na świecie chciała.

Mijały miesiące, a potem lata.
Zapomniał chłopiec o trudach przeszłości.
Jako mężczyzna doznał olśnienia.
Chciał się z nią związać, dla lepszej wieczności.

Myślał, że kupi uczucie damy.
Znał siebie dobrze, wielkie miał ego!
Lecz ta dziewczyna nie chciała pieniędzy.
Nie chciała bogactw, a serce jego!

Konflikt interesów podzielił rodziny.
Konflikt kochanków zamazał grzech.
Nienawiść weszła w konflikt z miłością.
Przebaczenie odnalazło życia miech!

Ciekawyś świata, to usiądź i czytaj.
Chcesz poznać więcej, zamknij swe oczy.
Chcesz dotknąć jego, wyciągnij rękę,
A przekażę Ci poezją jego ciało.

Zwolnijmy i przypatrzmy się z bliska tej historii.
Historii, która pokazała zwycięstwo naszego świata.
Zwycięstwo nie tylko dobra nad złem,
Lecz innych cennych wartości ludu,
Co mogą zabić, po trupach dojść,
By tylko kochać, bezustannie i bez trudu!


- Nie rozumiem, możesz mi opowiedzieć o czym jest ten wiersz? Nie lubię analizy!
- Oj, daj spokój!
- Proszę, opowiedz. Może być ciekawie - wyszeptał.
-Wszystko zaczęło się podczas świąt Bożego Narodzenia w 1971 roku...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 22:16, 17 Gru 2010 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Piękne! Zaczyna się bardzo ciekawie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Pią 22:16, 17 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
V.K.Black
Dark Joyrider
PostWysłany: Pią 23:15, 17 Gru 2010 Powrót do góry
Dark Joyrider


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: London/ Halmstad ;D

Taa, dokładnie
Jestem b ciekawaaa!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andromeda
Pani Voldzia
PostWysłany: Sob 12:08, 18 Gru 2010 Powrót do góry
Pani Voldzia


Dołączył: 04 Gru 2010

Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

no no zobaczymy co będzie dalej, jak na razie fajne;D

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 14:23, 31 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Może zacznę tak, że jeśli się komuś nie podoba to niech nie czyta.
taka jest moja wersja wydarzeń i podoba mi się.
Choć na pewno nie jest idealna!


Rozdział I "Język"


http://www.youtube.com/watch?v=2Mad7Z6amj0&feature=related
Zima zagościła na dobre w umysłach uczniów. Wszyscy wybierali się na świąteczne zakupy do Hogsmeade, wiele wybierało prezenty dla rodziny, a jeszcze inni przyszli tam, żeby spotkać się ze swoimi przyjaciółmi, którzy skończyli już szkołę.
Tego dnia było strasznie mało uczniów na śniadaniu. Większość, wiedziała, że wyjeżdża do domu na święta. Byli pochłonięci pakowaniem swoich rzeczy do walizek. Dormitoria stały się istnym ulem, gdzie urzęduje mnóstwo, głośnych pszczół.
W hałasie i rozgardiaszu dało się czuć atmosferę Bożego Narodzenia. Doniosły nastrój nie panował tylko w umysłach, ale na ścianach pojawiły się ozdoby… Nawet sam profesor Dumbledore zaczarował sufit w Wielkiej Sali.
Kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek przed świętami, uczniowie wypadli z sal lekcyjnych i pomknęli na pożegnalną kolację.
Gryfoni bawili się znakomicie, praktycznie większość mieszkańców tego domu wyjeżdżała. Puchoni i Krukoni śpiewali kolędy, obdarowując się prezentami.
Przy stole Slytherinu było inaczej. Każdy był pochłonięty swoimi myślami, do wielu uczniów przyleciały sofy z listami. Slytherin świecił pustkami podczas świąt. Do tego domu trafiali czarodzieje z najbogatszych rodzin, z największymi domami, gdzie tradycja była przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Wszyscy uczniowie Slytehrinu „emigrowali” na święta do domu, gdzie hucznie obchodzili sylwestra… tułając się po balach u czarodziejów czystej krwi.
Każdemu takie życie odpowiadało… był tylko jeden problem, kiedy ktoś zostawał na święta w dormitorium… był uważany za…
Chyba słowa nie są konieczne.
Ślizgonów z zadumy wyrwały nadlatujące sowy. Większość z nich to potwierdzenia przyjazdu uczniów do domu.
Niestety jedna z nich niosła smutną wiadomość.
Kilka piątoklasistek zgromadziło się wokół dziewczyny. Ta opuściła swoją głowę, zgniotła karteczkę w ręce i pomknęła przez salę, nie chciała by ktoś widział list.

Nie chciała z nikim rozmawiać. Usiadła na schodach prowadzących do lochu. Oparła głowę o ścianę. Otworzyła list i zaczęła czytać list.

Droga Narcyzo,
Ze względu na naszą ciężką sytuację, nie możesz wrócić do domu na święta. Życzymy Ci wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.
Żadnych listów z pytaniami!

Rodzice

- Wspaniale - szepnęła do siebie - Zostanę sama na całe dwa tygodnie, pomijając sieroty - żachnęła cicho.
Po chwili obok niej przebiegło kilkoro pierwszoklasistów, jeden z nich kroczył powoli za nimi. Miał długie czarne włosy, do ramion.
- Zostaje! Co za nieudacznik - krzyknął ktoś do chłopca w czarnych włosach.
Narcyza spiorunowała wzrokiem chłopców, wstała i podeszła do nich.
- Zostawcie go w spokoju! - warknęła.
Narcyza była jedną z uczennic, która budziła podziw wśród innych. Nie była najstarsza, była dopiero na piątym roku, a wiele chłopców dużo by dało, żeby odezwała się do nich choć jednym słowem.
- D- d - dziękuję - wyszeptał chłopiec i uciekł do dormitorium.
- Zaczekaj - zawołał blondynka. - Jak się nazywasz?
- S- Snape… Severus Snape - powiedział cicho, żeby go nikt nie słyszał. Po jego minie było widać, że jest zestresowany rozmową z Narcyzą.
- Witaj Severusie, ja jestem Na…
- Narcyza Black… wszyscy panienkę tutaj znają - odrzekł.
- Dziwne uczucie - powiedziała do siebie - Do zobaczenia - rzuciła i poszła do pokoju wspólnego.
Jak widać nie miała zostać sama w dormitorium, miał jej towarzyszyć pierwszoklasista, którego nazwiska nie mogła skojarzyć z żadnych z rodów szlacheckich.
Nie pozostało jej nic innego jak nawiązać z nim jakiś kontakt. Narcyza uwielbiała rozmawiać, ale tylko z Ślizgonami. Nie przepadała za innymi, to byłoby nie stosowne, gdyby zadawała się z innymi.
Kiedy weszła do środka, przeraziła się nie na żarty. Wszystko było porozrzucane w pokoju. Wszyscy się żegnali ze sobą.
- Dlaczego się nie pakujesz? - zapytała koleżanka Narcyzę.
-Yhm… nie śpieszy mi się - powiedziała natychmiastowo dziewczyna i udając, że nie słyszy innych pytań poszła do swojego pokoju.
Rzuciła szaty na pobliskie łóżko i położyła się. Chciała pomyśleć. Jak rodzice mogli jej zrobić coś takiego. Była pewna, że jej „wspaniały” kuzyn wraca do domu na święta. A przecież mieszkali w tym samym budynku!
Wiele myśli mieszało się w jej głowie, chciała dowiedzieć się czegoś konkretnego, ale nie mogła…
Chciała wysłać list do domu z pytaniami, ale nie mogła.
Zabronili jej i uziemili na całe dwa tygodnie w samotności.
W poranek wigilijny kiedy schodziła po schodach Severus podał jej listę uczniów zostających na święta w dormitorium.
Narcyza przeczytała nazwiska, jak na razie było tylko jedno: Severus Snape.
Dziewczyna sięgnęła po pióro i niewyraźnie dopisała swoje dane. Miała nadzieję, że nikt tego nie zobaczy. Chciała się ukrywać przez cały ten okres, nie mogła sobie pozwolić na zepsucie swojej reputacji.
- Zanieś to do profesora Slughorna… - powiedziała Narcyza do chłopca. Sama nie chciała przechodzić przez korytarz.
Kiedy rzuciła kartkę pierwszoklasiście usłyszała świst materiału. Nie zostali sami, jeszcze ktoś miał „tyle szczęścia” i został.
Narcyza odwróciła się na pięcie, chciała zniknąć na schodach i nie widzieć nikogo.
- Ja już pójdę - krzyknął Snape i wybiegł z pokoju wspólnego.

Dziewczyna nie miała na nic ochoty. Najchętniej przeleżałaby w łóżku całe te dwa tygodnie udając, że nie istnieje.
- Weź się w garść, przecież mogłaś zostać oddelegowana na pobyt przez święta w szkole - mruczała pod nosem Narcyza.
Była sama jak palec w żeńskim dormitorium.
Wyjrzała za okno. Śnieg prószył okrywając ziemię grubą, białą przerzynką.
- W sumie… co mi tak - szepnęła do siebie. Ubrała szaty i poszła do pokoju wspólnego.
Zanim się w nim znalazła usłyszała głośny trzask. Przeraziła się, bowiem miała nadzieję, że ten młody, z pierwszej klasy nic nie zrobił. Nie miała ochoty tłumaczyć się przed nauczycielami.
Czym prędzej zbiegła, pod koniec potknęła się o schody, ale szybko złapała równowagę.
- Snape! - krzyknęła - Straszysz ludzi!
Czuła jak serce jej się wyrywa, miała ochotę spędzić te święta w ciszy i spokoju. Nie chciała bawić się w niańkę.
Zrobiła kilka pewniejszych kroków do przodu.
Kiedy wystawiła głowę zza ściany prowadzącej na klatkę schodowa, ujrzała jeszcze kogoś.
To nie Severus siedział na kanapie, tylko właściciel długich blond włosów. Narcyza od razu poznała.
- Zostajesz?! - zapytała jakby chodziło o czyjeś życie.
W sumie nie wiedziała czy ma dziękować Bogu za kolejnego Ślizgona, czy ma go przezwać.
- Widzę, że ciebie też nie chcieli w domu - zaśmiał się i krzyknął jakieś zaklęcie.
Po pokoju przemknęło widmo głośnego dźwięku.
- A właśnie, że chcieli… Zostaję, bo... bo… profesor Slughorn potrzebuje mojej pomocy - Narcyza wykręciła się. Nie lubiła wychodzić na idiotkę, szczególnie przy nim.
Znała go, to znaczy znała jego numery. Był jej całkowicie neutralny, czasami śmieszyły ją jego żarty, ale czasami… miała go serdecznie dosyć.
- Profesor Slughorn… powiadasz. Właśnie się do niego wybierałem, zechcesz mi towarzyszyć… skoro masz mu pomóc - zachęcał.
- Nie potrzebuję twojego towarzystwa! - krzyknęła.
- Z tego co wiem zostajemy sami na całe dwa tygodnie - zaśmiał się - będziesz potrzebowała mojego towarzystwa.
- Zostaje jeszcze Snape - odrzekła pewna siebie.
Wtedy chłopak zrobił coś czego nie przewidziała. Szybko wstał i podszedł do niej. Był wyższy i to o wiele, nie należał do „gigantycznych” ludzi, ale rzucał się w oczy.
Od razu można było zauważyć, że jest graczem Quidditcha, jego umięśnione ramiona i wyrzeźbiona sylwetka podbijały serca mnóstwa dziewcząt w Hogwarcie. Jego zimne, srebrne oczy potrzebowały widowni. Z całą pewnością był gwiazdą nie tylko w Slytherinie, ale w całej szkole.
- Nie powiesz mi, że będziesz rozmawiała z tym pierwszakiem - rzucił z pogardą rozglądając się dookoła. - Stać cię na lepsze towarzystwo.
- Skoro… zostaje nas tak mało… będę z nim rozmawiała - żachnęła i zrobiła krok do przodu unosząc głowę do góry. - Nie będziesz mi mówił co mam robić - zaczęła.
Wtedy jej palec powędrował na jego klatkę piersiową. Chciała mu w ten sposób pokazać, że ma się liczyć z jej słowami.
- Jestem prefektem… ten przywilej należy do mnie. Mogę ci mówić co masz robić - zachichotał.
Narcyza przymrużyła oczy, wzięła kilka głębszych oddechów i wcisnęła mu palce wskazujący w mostek.
- Żaden! Prefekt! Nie! Będzie! Mi! Mówił! Co! Mam! Robić! - krzyczała każde słowo, robią kilkusekundowe pauzy.
- Radziłbym słuchać, chyba nie chcesz by wszyscy się dowiedzieli, że nie chcieli cię w domu - odrzekł i trafił ją w samo serce.
Black szybko się odsunęła.
- Ciebie też nie chcieli - wymamrotała.
- To inna historia, dyrektor kazał mi zostać - powiedział dumny z siebie i pokazał jej pismo podpisane przez samego Dumbledore`a.
- Jasne, jasne - wyszeptała.
- Jeśli chcesz, załatwię ci taki sam dokument i będzie po sprawie - zaproponował, a jego oczach zapaliły się iskry.
- Nie dziękuję. Nie potrzebuję łaski - warknęła podążając w kierunku schodów.
- To nie łaska, a przysługa - wyszeptał.
- Coś za coś? - zapytała niepewnie.
- Szybko się uczysz - odrzekł.
Wtedy do pokoju wpadł Snape, przerażony usiadł na kanapie.
- Co się stało? - zapytała Narcyza.
Niestety nie odpowiedział jej, a zabrał jakiś pakunek spod choinki i pobiegł do swojego pokoju.
- Dzieciaki już tak mają - zaśmiał się pan prefekt. - A ten to sma…
- Uważaj na język !- odpowiedziała automatycznie. Sama nie wiedziała dlaczego. Czy broniła Snape`a? A może chciała po prostu podtrzymać rozmowę?
- Nie ustaliliśmy „zapłaty” za papierek od dyrektora - żachnął po chwili.
- Yhm… zapłata - powiedziała przełykając ślinę.
- No wiesz, taka forma płatności - kontynuował.
- Oh! Wiem co to jest! - krzyknęła. - Nie rób ze mnie idiotki!
- Nie robię… ale widzisz, jesteśmy skazani na siebie przez najbliższy czas.
- Pfff - westchnęła, obracając się na pięcie. - Mów co chcesz?
- Widzisz, przez dwa tygodnie dormitorium będzie prawie puste, nie licząc tego… Snake`a czy jak mu tam…
Narcyza rozszerzyła oczy, spiorunowała prefekta wzrokiem.
- Malfoy, ty... zbo… - krzyknęła, ale w połowie ostatniego słowa, niespodziewanie przyłożył palec do jej ust.
- Oj, uważaj na swój język - powtórzył po niej, robiąc jeden ze swoich słodkich uśmiechów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Pią 14:27, 31 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
James
Gość
PostWysłany: Pią 14:38, 31 Gru 2010 Powrót do góry






W sumie pomysłowe . Ciekawie się zaczyna , no ale co bd dalej to zobaczymy . Dobre Smile CHociaż pachnie mi tutaj xXx xD Pisz dalej .
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 14:41, 31 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Nie !

Absolutnie nie!

Nie pachnie żadnym XxX, chciałam pokazać charakter Lucjusza! Grr

Oni dopiero się poznawają xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 14:43, 31 Gru 2010 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Bardzo fajne i te puste dormitoria... Very Happy
Mi też tu pachnie XxX Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 14:46, 31 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Wiecie... myślicie jak Narcyza... mu chodziło o coś innego!
On nie jest zboczeńcem!

Udowodnię to jeszcze!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pią 14:49, 31 Gru 2010 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

A mi nie pachnie! xD Dajcie spokój żadne z nich nie jest na tyle głupie, żeby odrazu XxX xD
Trzeba załapać tok myślenia Lucjusza. Myślę, że on sobie coś innego umyślił!

Świetny rozdział, Ciss!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 14:50, 31 Gru 2010 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

No bo ja jestem kobieta i raczej jak Lucjusz myśleć nie potrafię! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Pią 14:52, 31 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 14:52, 31 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Ja też Kasiu... ale analizując postać Lucjusza... to nie zaciągnąłby Narcyzy do łóżka xD
Ma swój honor i dumę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
James
Gość
PostWysłany: Pią 14:59, 31 Gru 2010 Powrót do góry






dziwne ... a raczej ciekawe xd


no to spoko , ciekawe jak to dalej bd ;>
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 16:36, 01 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Rozdział II " Rośliny"


http://www.youtube.com/watch?v=YvdhByrevZA&feature=related
Obudziła się w nocy. Wskazówki zegara tykały głośno, powodując hałas w dormitorium.
- Lumos - szepnęła i podeszła do zegarka. - Druga nad ranem! Wspaniale - szepnęła do siebie.
Usiadła na łóżku i wpatrywała się w dal. Lasy były nadzwyczaj białe. Gruba, puchowa warstwa śniegu zalegała na koronach drzew tworząc mozaiki przeróżnych kształtów.
Księżyc oświetlał płatki śniegu powodując ich blask. Lasy znajdujące koło Hogwartu wyglądały jak baletnice tańczące podczas występu. Muzykę zaś grały stworzenia, które zamieszkiwały owe tereny.
Narcyza stanęła na chwilę i otworzyła swój kufer, wyciągnęła z niego najgrubszy sweter jaki miała, ale dalej jej było zimno.
Stare okna pozwalały na swobodne przepływanie mroźnego, zimowego powietrza. Pannie Black nadal było zimno, wzięła więc koc, który miała pod ręką i powędrowała do pokoju wspólnego.
Całe szczęście ogień szalał w kominku. Dziewczyna owinęła się szczelnie kocem i usiadła tuż obok kominka. Było jej ciepło, tak ciepło, że zasnęła podczas kilku najbliższych minut.

W tym samym czasie Lucjusz siedział w swoim pokoju. Na łóżku miał pełno najdziwniejszych przedmiotów, które otrzymał od profesora.
- Przeklęte eliksiry - krzyknął rozsypując małe flakoniki po pokoju. Szkło odbiło się od drewnianej posadzki roznosząc przeraźliwy dźwięk.
Lucjusz wstał zbierając wszystko i wkładając do małego pudełeczka. Chciał pokazać profesorowi Slughorn`owi nową miksturę.
Po kilku minutach rozmysłach zaczął od nowa. Rozłożył książki i potrzebne materiały, ale było zbyt ciemno by mógł dowidzieć.
- Lumos Maxima - krzyknął, ale światło, które błysnęło z jego różdżki nie zadowoliło Malfoya.
Zebrał pośpiesznie cały sprzęt potrzebny do eliksirów i dumnym krokiem wszedł do pokoju wspólnego.
Znalazł pierwszy lepszy stolik i porozkładał książki oraz flakoniki.
Usiadł na krześle i dopiero teraz zauważył, że obok skórzanych kanap ktoś leży owinięty w srebrno-zielony koc.
Zrobił kilka niepewnych kroków do przodu i zauważył dziewczynę. Jedyną dziewczynę, która została w te święta w Slytherinie.
Nie chciał jej budzić, ale teraz, tak jakby zapomniał o swojej pracy z eliksirami. Usiadł na jednej z wielkich, czarnych sof i patrzył na nią.
Czas leciał nieubłaganie.

BUM!
Coś uderzyło o sufit dormitorium. Lucjusz podniósł się natychmiastowo i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że zasnął we wspólnym pokoju. Zaraz po nim obudziła się Narcyza.
Pierwsze co zrobiła to spiorunowała Malfoya wzrokiem.
- Co ty tutaj robisz?! - krzyknęła owijając się kocem, żeby nie zauważył jej koszuli nocnej.
- To samo co ty - powiedział beznamiętnie i poszedł sprawdzić co tak uderzyło.

Okazało się, że to Snape próbował jakiegoś zaklęcia, które kompletnie nie wyszło.
- Jako prefekt mam pełne prawo, aby donieść dyrektorowi - odrzekł Malfoy do Severusa, który wpatrywał się w sufit jak zaczarowany,
- Ja… pomyliłem zaklęcia… bo.. dzisiaj… - mamrotał coś niezrozumiałego pod nosem.
- Jako prefekt mam pełne prawo…
- … by zostawić go w spokoju. Tak zrobisz, prawda? - zapytała Narcyza uśmiechając się i mrugając okiem do Severusa.
Malfoy zerknął kątem okna na dziewczynę poowijaną w koce.
- Niech będzie. Gdyby tylko dowiedział się…
- … ale się nie dowie - szepnęła Narcyza zmierzając co swojego pokoju.
- Nie rozumiem po co rzucałeś zaklęcie! - rzucił Lucjusz.
- Bo… dzisiaj noc sylwestrowa… chciałem… fajerwerki…
- Na Merlina, zapomniałem o spotkaniu! - krzyknął Lucjusz spoglądają na zegarek.
Black odwróciła się i zerknęła na chłopców.
- Słucham? - zapytała.
- Klub Ślimaka… dzisiaj spotkanie sylwestrowe! - rzucił.
- Też zapomniałam - odrzekła Narcyza - Jeszcze kilka godzin. Dzięki Severus za przypomnienie - odrzekła.
- Ale to ja… - zaczął Malfoy.
Narcyza słyszała Lucjusza, ale odwróciła się jeszcze na moment.
- Naprawdę dziękuję ci Severusie - po chwili uśmiechnęła się i poszła do pokoju.

Kiedy wybiła godzina szesnasta Narcyza ubrana w błękitną sukienkę zeszła i ruszyła korytarzem do gabinetu Slughorna, gdzie odbywało się spotkanie Klubu Ślimaka.
- Panna Black - odrzekł profesor i wskazał Narcyzie drogę do stołu - Sama czy z towarzyszem? - zapytała nauczyciel.
Tradycją było, że każdy zaproszony przez nauczyciela uczeń, mógł przyjść z partnerem na spotkanie. Wiele osób korzystało z tego przywileju i zapraszali swoje dziewczyny, przyjaciółki, a niektórzy znajomych.
Slughorn w ciągu roku organizował kilka spotkań, na których prowadził rozmowy z uczniami. Rozmowy, które były nie związane z nauką.
Z zadumy dziewczynę wyrwał głos profesora.
- Dzisiaj spędzimy wieczór w skromnym towarzystwie. Niestety większość uczniów wyjechała na święta… Jest mi przykro z tego powodu, ale nie chciałem odwoływać spotkania. Bardzo lubię te sylwestrowe kreacje i rozmowy. To wszystko człowiekowi pozwala zapomnieć, gdzie…
Kiedy Horacy Slughorn opowiadał o magicznej atmosferze sylwestra Narcyza stała na balkonie, jednego z pomieszczeń i obserwowała księżyc. Nie lubiła tego dnia, nawet nie wiedziała dlaczego… ale jakieś wydarzenie dzieciństwa nie dawało jej spokoju.
Zawsze wszystko kojarzyło jej się z wielkim rozmachem i samotnych nocach. Rodzice często wyjeżdżali tego dnia, zostawiając ją samą. Pamiętała tylko samotnie oglądane fajerwerki i czary magików, którzy potrafili wyczarować najpiękniejsze dziwny na niebie.
Trzask!
Black szybko się odwróciła i zobaczyła profesora, który siłuje się z butelką szampana.
- Pomóc? - zapytała dziewczyna.
- Dziękuję… nigdy nie lubiłem tych butelek. Są miłe dla oka, ale jeśli użyjesz różdżki do otworzenia korka… lepiej zrobić to ręcznie - wyszeptał ścierając piane ze swojej marynarki w żółtą kratkę.
Narcyza uśmiechnęła się pod nosem. Wygładziła swoją szatę i oparła się o kamienny łuk, który znajdował się na środku gabinetu. Wszędzie były powieszone serpentyny, balony i różnego rodzaju przedmioty świąteczne. Nad kominkiem wisiał strój mikołaja, który rozmiarowo pasował na profesora.
Wszędzie były powieszone gałązki sosen i jodeł… a gdzieniegdzie paliły się świece.
To wszystko przypominało dziewczynie rodzinną atmosferę i święta w domu.
- Witam profesorze - odrzekł Lucjusz wchodząc do pomieszczenia - Zasiedziałem się u dyrektora.
- Po jakie licho byłeś u dyrektora? - zapytał Slughorn.
- Pewne papierkowe sprawy - odrzekł spoglądają w stronę Narcyzy.
- Pan Malfoy również sam - odrzekł smutny nauczyciel. - Będzie nas tylko tyle…
- Wspaniale - krzyknął Lucjusz podchodząc do Narcyzy.
Kiedy pochylił głowę na przywitanie wyciągnął nieznacznie rękę i podał dziewczynie karteczkę, którą chciała. Narcyza zerknęła na swoje kolana i szybko rozwinęła pergamin, na samym dole widniał podpis Dumbledore`a. Malfoy załatwił jej papierek do dyrektora.
- Jak minęły święta? - zapytał nagle profesor. Sięgnął po wielki pucharek lodów - Zawsze uwielbiałem czekoladowe. Podkradałem mamie w kuchni i zawsze się dziwiła, że inne smaki zostają.
- Prace domowe, eliksiry, sprawy prefekta… - wymieniał po kolei Lucjusz i opowiadał jakąś jedną z zabawnych historii ze swojego dzieciństwa, która także dotyczyła lodów. Black odłączyła się w połowie historii i rozmyślała nad wszystkim. Zastanawiała się, dlaczego nie chcieli ją w domu przez święta.
- Panna Black nie jest chyba zainteresowana naszymi pogawędkami - oznajmił profesor i pokiwał głową. - Co tam u panny Bellatrix?
- Bellatrix już nie jest panną - wyszeptała Narcyza trzymając kieliszek szampana w ręce.
- Nie jest? - krzyknął - pamiętam ją jak była w pierwszej klasie… Niezła z niej spryciula!
- Tak, Bella ma specyficzny charakter - odrzekła Narcyza i wzięła łyk ze swojego kieliszka. Lucjusz widząc pijąca Narcyzę także wziął łyk.
Profesor zorientował się po chwili, że nie ma już żadnych trunków na stole.
- Wracam za momencik… zdaje mi się, że mam jeszcze jakieś wino - powiedział i zostawił uczniów samych.
Dziewczyna od razu wstała od stołu i odeszła do otwartego okna. W pomieszczeniu panował półmrok, a świecie podgrzewały powietrze.
Trudno było oddychać.
Wyjrzała za okno i zaczerpnęła odrobinę lodowatego powietrza.
- Nudzisz się - stwierdził głos nad jej uchem.
- Co ty możesz wiedzieć? - zapytała odwracając się do Malfoya.
- Sam się nudzę - zaśmiał się pokazując Narcyzie strój mikołaja nad kominkiem.
- To jest zabawne - odrzekła.
- Co?
- To wszystko. Te ozdoby, ten strój, gałązki jodły… sosny… blee- wymieniała by po chwili spojrzeć w niebo. -Nie lubię roślin!
Malfoy spojrzał na nią.
- Słucham? - zapytał.
- Nie lubię roślin i kwiatków też… chyba - stwierdziła.
- Szampan ci się udzielił - żachnął.
- Mówię poważnie! - rzuciła.
- Dlaczego? - zapytał. Teraz zdawał się być skupiony, chłonął każde jej słowo, choć nie wiedział dlaczego.
- Patrz - wskazała na gwiazdy. - To gwiazdozbiór Andromedy, moja siostra tak się nazywa. Tam, gdzieś jest gwiazda-Bellatrix, moja siostra. A tam Syriusz, Orion… to wszystko imiona w mojej rodzinie - powiedziała. - A Narcyza? - zapytała samą siebie. - Jest bo jest. Jak jakiś kwiatek. Nienawidzę roślin.
Lucjusz wpatrywał się w nią przez chwilę, patrzył uważnie jak gestykulowała. Patrzył jak wysila się by wszystko pokazać.
Widział, że… jest strasznie przejęta.
- Wszyscy w rodzinie to gwiazdy! - krzyknęła biorąc łyk trunku, który miała pod ręką.
- A ty jesteś kwiatem - wyszeptał.
Narcyza zrobiła wielkie oczy.
- Kim jestem? - zapytała.
- Kwiatem - odrzekł ponownie.
- Nazwałeś mnie kwiatem? - była trochę zszokowana.
- Sama tak siebie nazwałaś… powtórzyłem - żachnął.
- Aaa… myślałam, że… nieważne… za dużo wypiłam - zaśmiała się opierając się o barierkę. - Gwiazdy! Gwiazdy to, gwiazdy tamto… wiesz lubię gwiazdozbiór smoka - przyznała i machnęła teatralnie ręką.
- Draco - wyszeptał.
- Co? - zapytała, ale zanim zdążył jej odpowiedzieć profesor wrócił z winem.
Slughron wszedł do pomieszczenia i widząc rozmawiających Narcyzę i Lucjusza… zostawił wino i chciał wyjść.
- To ja wam nie przeszkadzam - odrzekł. - Za chwilę północ, może lepiej żebyście już poszli. Możecie wziąć wino, tylko ani słowa…
- Dyrektorowi… zapewniam, że nikt się nie dowie - oznajmił Lucjusz.
Wziął ze stolika butelkę czerwonego wina i wraz z Narcyzą udali się do dormitorium.
Po chwili byli we wspólnym pokoju. Snape widząc, ze wrócili od razu udał się do swojego pokoju. Narcyza zajęła kanapę, a Lucjusz pobliski fotel.
- Chcesz zagrać w szachy? - zapytał po chwili otwierając wino i nalewając do dwóch kieliszków.
- NIE! - krzyknęła. - To znaczy nie chcę wina - wytłumaczyła.
- Więcej dla mnie - odrzekł rozkładając szachy czarodziejów. Na początku chwilę się siłował z figurkami, bo nie chciały wyjść z pudełka.
- Wygram - wyszeptała Narcyza siadając na krześle.
- Przekonamy się. Jestem byłym mistrzem - odparł unosząc głowę do góry.
- Przegrasz, Malfoy!
- Przekonamy się, jak wygrasz złoże ci gratulacje, jak przegrasz pójdziesz ze mną do Hogsmeade - powiedział i dumnie zasiadł naprzeciwko dziewczyny,
- Nie lubię hazardu tak samo jak roślin - odrzekła.
- To nie hazard, a skromna propozycja - wyszeptał uśmiechając się ironicznie.
- Jeśli wygram… - zaczęła by ustalić jeszcze raz zasady.
- Złożę ci szczere gratulacje i przyznam, że jesteś lepsza - uśmiechnął się.
- Jeśli przegram…
- Pójdziesz ze mną do Hogsmeade w najbliższy weekend - żachnął i chciał zacząć grać.
- Randka z prefektem? - zapytała przed pierwszym ruchem.
- Jeśli chcesz - rzucił.
- Z dwojga złego wolę rośliny - wyszeptała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Sob 17:31, 01 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Sob 18:38, 01 Sty 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Świetnie dobrana piosenka i ogólnie świetny rozdział. Very Happy
A Malfoy jaki pewny siebie... xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Czytelnia dłuższych opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare