Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
"Oczami Snape'a"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Czytelnia dłuższych opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Wto 21:25, 26 Lip 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Wpadłam na pomysł aby, na razie, napisać pierwszą część HP od strony Snape'a. Teraz gdy już wiemy wszystko o jego przeszłości takie opowiadanie wydaje mi się świetnym pomysłem.(Chociaż wcześniej pewnie też, by to był świetny pomysł Wink )
Także przed wasze oczy oddaje króciutki prolog i na pocieszenie piszę, że mam już 1/4 rozdziału pierwszego Smile

A dedykacja dla Cissy, która tak bardzo pragnęła kolejnego opowiadania o Snape'ie Very Happy

Prolog

Drzwi od gabinetu Dumbledore’a otwarły się z wielkim hukiem. Człowiek w czarnej szacie wpadł do pomieszczenia i zaczął ogarniać je wzrokiem. Nie było tu nikogo, więc mężczyzna wszedł w głąb pokoju i udał się po schodach na górę. Po chwili znalazł się w małej, okrągłej komnacie, gdzie przy oknie stał Albus Dumbledore. Czarnowłosy oparł się o futrynę drzwi i warknął ze złością:
- Miałeś ją chronić! – poczuł jak w jego oczach wzbierają się łzy.
- Lily i James zaufali niewłaściwej osobie, ale czy ty też tego nie zrobiłeś, Severusie? Czyż nie miałeś nadziei, że Lord Voldemort ją oszczędzi?
Snape ledwo oddychał i powstrzymywał się od płaczu.
- Jej synek przeżył – kontynuował Dumbledore – On ma jej oczy...
- NIE! – ryknął zdenerwowany Snape – Ona... odeszła... martwa.
- Czy to wyrzuty sumienia Severusie?
Mistrz Eliksirów nadal stał przy drzwiach, ale teraz tak zaciskał pięść, jakby chciał ścisnąć powietrze.
- Chciałbym... chciałbym być martwy.
- I komu by się to przydało? – zapytał zimno Dumbledore – Jeżeli naprawdę ją kochałeś, masz tylko jedno wyjście.
O czym on mówi? – pomyślał Severus – Czy temu człowiekowi już naprawdę odbiło?
Jednak po chwili Snape spojrzał na dyrektora:
- Co... co masz na myśli?
- Pomóż mi ochronić jej syna.
Mistrz Eliksirów poczuł, że po policzku spływa mu łza. Pokręcił głową tak, jakby latała obok niego bardzo natrętna mucha.
- On nie potrzebuje ochrony. Czarny Pan odszedł!
- Czarny Pan powróci i Harry Potter będzie wtedy w wielkim niebezpieczeństwie.
W małym pokoju zapanowała teraz cisza. Severus powoli odzyskiwał nad sobą kontrolę, wyrównywał oddech. W końcu, po chwili namysłu, rzekł:
- Dobrze... Ale nigdy... nigdy nie powiesz... Nikomu!
To musi pozostać między nami!
Przyrzeknij!
- Moje słowo, Severusie, że nigdy nie ujawnię Twojej najlepszej strony? – Albus westchnął – Jeśli nalegasz...
Snape spojrzał na niego z rozpaczą, a zarazem złością, w oczach i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Chwilę później szedł już pustymi korytarzami Hogwartu, by jak najszybciej znaleźć się w lochach. Teraz, marzył tylko o tym, żeby przed zapalonym ogniem w kominku, usiąść w fotelu i napić się Ognistej Wiskhy, która być może ukoiłaby jego ból. Severus już teraz czuł, że te następne lata nie będą dla niego łatwe.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Wto 21:27, 26 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Wto 21:28, 26 Lip 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Aaaawwwwwwwwwwwww!
Cudowny prolog, tak bardzo czekałam na to opo!
I jest!
Dziękuję za dedykację, jestem wzruszona. Zastanawiam się jaką mowę wygłosić, ale chyba jest zbędna.
czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział.
To będzie cud, miód opowiadanie.
Życie wielkiej weeny i pomysłowości Very Happy

:hamster_inlove: :hamster_inlove: :hamster_inlove: :hamster_inlove:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narcissa Malfoy dnia Wto 21:28, 26 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 12:18, 29 Lip 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Dziękuję Ciss Very Happy

Postaram się to opo jakoś logicznie poprowadzić Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 12:26, 29 Lip 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Miłego czytania! Very Happy

Rozdział I


10 lat później

Severus Snape zdążył się już trochę otrząsnąć po wydarzeniach sprzed 10 lat, ale wiedział, że teraz to się ponowi, że teraz to wróci, jak zobaczy syna Lily. Jak zobaczy jego oczy. Nagle w myślach, znów, zobaczył tą sytuację, gdy Lily się dowiedziała o tym, że on też dostał list z Hogwartu. Miała taki cudny uśmiech, jej zielone oczy błyszczały z radości. To było oczywiste że On dostanie ten list, ale Evans i tak się bardzo cieszyła.
Po chwili poczuł, że fiolka, z Dyptamem wyślizguje mu się z ręki. Nie zdążył nic zrobić, więc buteleczka wylądowała na ziemi, rozbijając się z trzaskiem.
- Cholera! – warknął Severus schodząc z drabiny.
Był właśnie w swoim magazynie i układał zrobione już eliksiry oraz składniki na półkach. Lubił mieć porządek w miejscu, w którym często przebywa. Gdy znalazł się na dole od razu posprzątał powstały bałagan. To była jego ostatnia butelka tego eliksiru! Jeszcze dzisiaj będzie musiał zrobić nowy, bo przecież zawsze może się przydać. Warknął coś o bezmyślności Dumbledore’a i przeszedł z magazynu do swojej pracowni.
Uwielbiał komnaty w Hogwarcie, ponieważ wszystko miał w jednym miejscu. Ze swoich komnat prywatnych mógł ze spokojem przejść do pracowni, w której: po prawej stronie były drzwi prowadzące do magazynu składników i eliksirów, a po lewej – do jego gabinetu. I za to Dumbledore’owi był wdzięczny. Nie musiał latać po całej szkole, żeby, na przykład, przynieść beozar na lekcję o truciznach i ich odtrutkach. Szczerze mówiąc: nie miałby w ogóle ochoty. Nie chciałby zostawiać bandy bałwanów samych w pracowni, bo z całą pewnością po powrocie nie musiałby już otwierać drzwi, ponieważ leżałyby na korytarzu, wyważone siłą wybuchu eliksiru któregoś z głąbów. Nie raz spotykał się z wypadkami przy robieniu eliksirów, bo uczeń zapomniał czegoś dodać, albo pomylił kolejność składników, bo nie doczytał dokładnie instrukcji. Severus wtedy, najczęściej, dostawał białej gorączki i odejmował punkty oraz rozdawał szlabany na prawo i lewo. Nienawidził takich bezmyślnych zachowań.
Gdy Snape już był w pełni przygotowany do robienia nowej porcji Dyptamu, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! – warknął Mistrz Eliksirów znad wypełnionego wodą kociołka.
Do pracowni wszedł Albus Dumbledore, odziany w swą ulubioną niebieską szatę i z uśmiechem rzekł:
- Dobry wieczór Severusie!
- Dla kogo dobry, ten dobry – mruknął pod nosem Snape.
- Uznam to za przywitanie. Chłopcze... Mam do Ciebie wielką prośbę...
Zawsze przychodzi jak ma prośbę – przeszło przez myśl młodszemu mężczyźnie, wyprostował się i spojrzał się z zagadkowym wyrazem twarzy na dyrektora.
- O co chodzi?
- Tak jak Ci już mówiłem w zeszłym tygodniu, mój przyjaciel Nicolas Flamel poprosił mnie abym w naszej szkole ukrył jego największy skarb, który może poszukiwać nawet sam Voldemort – Snape już chciał coś powiedzieć, ale Dumbledore podniósł rękę, w ramach sprzeciwu – Nie przerywaj mi! Sam doskonale wiesz, że Voldemort może się odrodzić. – Mistrz Eliksirów, w duchu, przyznał staremu dyrektorowi rację. Czarny Pan może się odrodzić, albo znaleźć sobie ciało, w które wejdzie. Słyszał jakieś pogłoski, że Czarny Pan znalazł sobie wiernego poplecznika, który jest z nim w dzień i w nocy. Severus przerwał swoje przemyślenia i kiwnął głową, aby Dumbledore kontynuował - Hagrid wczoraj dostarczył, prosto z podziemi banku Gringotta, Kamień Filozoficzny.– Snape spojrzał na Albusa wyczekując na dalszej części jego wypowiedzi – Chcę, żeby ten kamień był zabezpieczony w każdy możliwy sposób, więc moja prośba jest taka żebyś pomógł mi to zrobić...
- Tylko ja? – zapytał zdziwiony Snape.
- Nie... Będzie też Hagrid, profesor Sprout, profesor Filtwick, profesor McGonagall, profesor Quirrell... I ja też coś od siebie dorzucę. No i oczywiście ty, jeżeli się zgodzisz.
- Hagrid?! Jak ten niedouk może pomóc?!
- Proszę... Nie obrażaj Hagrida! A to jak on to zrobi, to już jest sprawa między mną a Hagridem. – wbił swoje błękitne oczy w Snape’a. - Zgadzasz się?
- A mam inny wybór?
- Zawsze jest inny wybór.
- Podejrzewam, że nawet jeślibym się nie zgodził, to ty byś skutecznie mnie do tego namówił.
Dumbledore uśmiechnął się szeroko:
- A to oznacza, że się zgadzasz. Oczekuję, więc Ciebie jutro o 20, na korytarzu, na trzecim piętrze. – Snape tylko kiwnął potwierdzająco głową i Albus chciał już wychodzić, ale cofnął się przy drzwiach i powiedział z błyskiem w oku:
- To musi być coś niezwykłego, Severusie. Coś, czego nawet by się nie spodziewał najlepszy czarnoksiężnik na świecie – i z uśmiechem na twarzy wyszedł z pracowni Mistrza Eliksirów.
Młody mężczyzna momentalnie zapomniał o wodzie parującej w kociołku i zaczął przedrzeźniać Dumbledore’a:
- Dobrze chroniony! Coś niezwykłego! Pff... On robi z tej szkoły jakiś cholerny sejf!
Po chwili przypomniał sobie, jakie zajęcie przerwał mu, brutalnie, dyrektor. Wrócił do warzenia Dyptamu i po półtorej godzinie miał już uwarzoną podstawę do tego leczniczego eliksiru. Teraz musiał odczekać całą dobę, więc postanowił zastanowić się nad tą ochroną dla Kamienia Filozoficznego. Postanowił, że to będzie związane z eliksirami, bo nie każdy czarodziej ma z nimi styczność i to będzie mała przeszkoda. Ale... To musi być coś z pozoru łatwego, a tak naprawdę będzie sprawiało trudność. Severus zaczął się przechadzać w prawo i w lewo, aż w końcu zaczął mruczeć coś pod nosem:
- To musi być zadanie, które będzie trzeba rozwiązać z logiką. Logika! Zagadka logiczna! To jest to!
Usiadł przy biurku, wyciągnął,pierwszy lepszy, pergamin, pióro i zaczął coś szybko notować.
Wyciągnął różdżkę i z półek lewitował siedem buteleczek – każda była innego kształtu – po czym udał się szybkim krokiem do magazynu skąd lewitował na pusty stolik różne składniki eliksirów i same eliksiry. Następnie powiększył stół i poustawiał na nim pięć kociołków, po czym każdy podgrzał zaklęciem i wypełnił go wodą. Po chwili już lawirował między nimi, dodając składniki, szepcząc odpowiednie zaklęcia nad miksturami. Z doskonałą precyzją dobierał składniki, mieszał ciecze. Mimo iż był mężczyzną robił to wszystko z wielką elegancją. Nie przeszkadzały mu dłuższe włosy, których kosmyki opadały na twarz, ani nawet czarna szata, która zawsze, gdy się poruszał, powiewała za nim, sprawiając, że mógł się o nią przewrócić. Podczas robienia eliksirów nie zastanawiał się nad niczym innym. Był całkowicie skupiony na tej i tylko tej rzeczy. Nie martwił się wtedy o czas, więc teraz też tego nie zrobił. Gdy skończył robić wszystkie eliksiry przelał je do butelek: do trzech wlał trzy różne trucizny, do dwóch następnych – wino pokrzywowe. Zostały jeszcze dwie butelki: pękata i taka bardzo mała. Do tych dwóch wlał eliksir według swojego pomysłu. Był to Eliksir Ignis. Dzięki tej miksturze można bez problemu przejść przez ogień, ponieważ, po wypiciu, krew zamienia się w lód. Człowiek mając styczność z ogniem widzi tylko jak płomienie muskają jego ciało, ale nic poza tym. Niestety działa to tylko przez kilka chwil. Jednym machnięciem różdżki posprzątał po swojej pracy i zasiadł przy biurku by przepisać zagadkę, którą wymyślił zanim zaczął robić eliksiry. Przy okazji spojrzał na zegarek:
- 4 rano... – powiedział , z resztą bardzo spokojnie, sam do siebie, pochwycił pióro i zaczął przepisywać swoją logiczną zagadkę:

Groza czyha za wami, a szczęście przed wami,
Dwie nas wam pomogą, żadna nie omami,
Jedna z siedmiu pozwoli pójść dalej przed siebie,
Inna pozwoli wrócić temu co jest w potrzebie,
Dwie z nas kryją zacne wino pokrzywowe,
Trzy truciznę wsączą w serce oraz głowę.
Wybieraj, jeśli nie chcesz cierpieć tutaj wiecznie,
Oto cztery wskazówki, jak przeżyć bezpiecznie:
Pierwsza: jakkolwiek chytrze trucizna się skrywa,
Jest zawsze z lewej strony tego, co dała pokrzywa,
Druga: różną mają zawartość butelki ostatnie,
Lecz jeśli chcesz iść naprzód, nie pij płynu z żadnej,
Trzecia: różne mają flaszki kształty i wymiary,
Lecz najmniejsza i największa kryją dobre czary,
Czwarta: obie drugie od końca smak podobny mają,
Choć wyglądem całkiem siebie nie przypominają.


Spojrzał na swoje dzieło i na jego twarz wpełznął ironiczny uśmiech.

Nawet najwięksi czarnoksiężnicy mają problemy z logiką.
Taka zagadka to będzie dla nich pułapka bez wyjścia.


Lewitował buteleczki do magazynu, gdzie umieścił je na specjalnej półce, położył tam też pergamin, zabezpieczył odpowiednimi zaklęciami magazyn i udał się do swoich kwater prywatnych, by zasnąć po całym dniu pracy.

Następnego dnia Severus, po porannej toalecie i śniadaniu zabrał się za kończenie Dyptamu. Gdy eliksir przelał w fiolki, ułożył go na odpowiednim miejscu w magazynie i udał się do swoich komnat prywatnych, by pogrążyć się w czytaniu książki pt.: „Czarna magia i jej tajemnice” Niczego tak nie uwielbiał jak pogłębianie tajnik czarnej magii. I niby, dlaczego Dumbledore nie chcę go na stanowisko nauczyciela od Obrony Przed Czarną Magią?
Co by na tym stracił? Nic.
- A te bałwany by się przynajmniej czegoś porządnie nauczyły. – mruknął sam do siebie, zatrzasnął książkę i spojrzał na zegarek. Była 19:45. Odłożył lekturę na półkę, wyszedł z prywatnych komnat i od razu zabezpieczył je odpowiednimi zaklęciami. Potem udał się do magazynu, zmniejszył wszystkie fiolki i razem z pergaminem wsadził je do kieszeni. Wcale się nie spiesząc, wyszedł z lochów i udał się na trzecie piętro. Gdy tam dotarł od razu spotkał się z trochę skrzywionymi minami kolegów - nauczycieli. Tylko Quirrell nie zaszczycił go spojrzeniem i drgał nerwowo. Z pośród ich ponuractwa wyróżniał się tylko sam Dumbledore, który na widok Snape’a zawołał:
- Severusie! Dotarłeś! A już zaczynaliśmy się martwić.
Mistrz Eliksirów nie był tego pewny, czy wszyscy się martwili, ale lekko przytaknął głową. Albus kontynuował:
- Wszyscy wiedzą, w jakim jesteśmy tu celu. Będę was zapraszał po kolei, żeby nie było żadnych... niedomówień. – nauczyciele kiwnęli głowami, oprócz Snape’a, który obserwował, z wrednym wyrazem na twarzy, profesora Quirella. Po chwili jednak usłyszał głos dyrektora:
- Ty pierwszy, Severusie. – i wszedł w pierwsze drzwi po lewej, po czym Snape zrobił to samo. Znaleźli się w wielkiej komnacie, w której była tylko otwarta klapa w podłodze i jedno okno. Albus przystanął przy otworze i spojrzał wymownie na Mistrza Eliksirów, a ten tylko prychnął:
- Rozumiem, że ja pierwszy? – podszedł do dziury i spojrzał w dół. Była drabina. Postawił obydwie nogi na drugiej belce i zaczął powoli schodzić coraz niżej i niżej... Po chwili, w głębinach, przy nim znalazł się także dyrektor. Severus pochwycił swoją różdżkę i rzekł:
- Lumos!
Albus zrobił to samo i zaczął rozmowę:
- Severusie... W tym roku do Hogwartu przybywa syn Lily – Harry...
- I co z tego? – spytał się chłodnym głosem młodszy mężczyzna.
Nie dowiedział się, co z tego, bo dotarli do następnej komnaty, w której było nadzwyczajnie jasno, więc pochowali różdżki. Być może to był powód tych wielkich okien, przez które wpadało światło, a może jakiegoś zaklęcia. Przeszli przez nią szybko i następnie znaleźli się w kwadratowej komnacie.
- Pamiętasz co mi obiecałeś 10 lat temu?
Snape milczał, ale kiwnął lekko głową.
- Obiecałeś mi, że pomożesz mi chronić syna Lily.
Oboje przystanęli i Severus ryknął tak, że jego głos obił się o ściany pustej komnaty:
- Myślisz, że jestem głupi?! Oczywiście, że pamiętam!
- W to nie wątpię...Ale... Obawiam się, że od teraz, jak Harry znajdzie się u nas w szkole, ta ochrona będzie mu bardzo potrzebna.
Przeszli do następnej komnaty i znów stanęli
- Czyżby? A czyż nie jesteśmy w najbezpieczniejszym miejscu? – sarknął Snape z wrednym uśmiechem.
- Severusie! Chodzi mi o to, że Voldemort znalazł sobie człowieka, w którego tak jakby... wchłonął.
Czarnowłosy spojrzał na niego ciemnymi oczyma:
- Skąd wiesz?
- A to jest już moja tajemnica. I tu mam do Ciebie prośbę. Nie wiem kim jest ta osoba...
- A skąd JA to mam wiedzieć?! Na jakiej podstawie mam Ci w ogóle pomóc? – Snape ciężko oddychał.
- Na podstawie tego, że obiecałeś mi pomóc syna Lily... Pomyśl, że robisz to dla niej.
- Ona nie żyje... – wyszeptał Severus.
- Ale jakby żyła zrobił byś to z wielką chęcią.

Jak ten starzec w ogóle może o tym tak spokojnie mówić?!

- Chodźmy dalej – westchnął Albus jak gdyby ta rozmowa przed chwilą się nie zdarzyła. Doszli do prostokątnego pomieszczenia – To tutaj, Severusie. Proszę. Wykonaj swoją pracę.
Snape zmierzył go wzrokiem i zaczął od transmutowania najbliższego kamienia w stół. Potem wyłożył z kieszeni buteleczki, ułożył je tak, by zgadzały się z treścią zagadki i położył pergamin obok butelek. Następnie poszedł do przejścia, które prowadziło dalej, wymruczał jakieś zaklęcie i to samo zrobił z wejściem, przez które przeszli, po czym zwrócił się do Dumbledore’a:
- To wszystko z mojej strony... Z twojej też? Bo chciałbym wrócić do swoich komnat...
Albus uśmiechnął się:
- Idź już, bo widzę, że dłużej Cię tutaj nie utrzymam. Chciałbym jednak z Tobą porozmawiać jutro. Tak koło 21 bądź u mnie w gabinecie.
Snape nawet mu nie odpowiedział, tylko kiwnął głową i wyszedł szybkim krokiem z pomieszczenia. Na górze minął resztę czekających nauczycieli, których nawet nie zaszczycił spojrzeniem. W ciągu kilku minut już był w salonie, w swoich komnatach prywatnych i stał przy barku wyciągając Ognistą Whisky. Musiał zagoić ranę, którą Dumbledore rozdrapał.

Nigdy chyba nie zrozumiem myślenia tego człowieka.


Mam nadzieję, że ten rozdział jakoś uszedł, chociaż bardzo boję się waszego werdyktu.
Poprawiałam ten rozdział 3 razy, bo cały czas miałam wątpliwości, co do zachowań Snape’a...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Pią 12:28, 29 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 13:53, 29 Lip 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Więc, przeczytałam z zapartym tchem.
fajnie czytać coś znanego, ale poznanego oczami kogoś innego... Very Happy
To mi się podoba, że opisujesz rzeczy, które w książce były poruszane tylko zdawkowo... Very Happy

Snape jak zwykle oh i ah...
Ale jedyne co mi się rzuca w oczy i trochę gryzie, to brak jakiejś akcji, Severus chodzi i coś robi, cały rozdział polega troszkę na chodzeniu xD
Ale to chyba moje głupie "widzi mi sie", a wgl to pierwszy rozdział i jest super Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 14:28, 29 Lip 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Dziękuję za komentarz i odetchnęłam z ulgą Wink
Wiem, że on chodzi w prawo i w lewo, ale co ma biedny robić jak nie ma się na kim wyżywać
Ale... W drugim rozdziale trochę przyspieszę czas, bo jak mam cały sierpień opisywać jak Severus Snape czyta książki i chodził w tą i z powrotem... Nieciekawie ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 14:29, 29 Lip 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Ha ha, ha xD No prawda xD
Tak więc, czekam na kolejny rozdział.
Życzę weeny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 14:31, 29 Lip 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Dzięki Very Happy
I cieszę się, że się podoba Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Wto 9:08, 02 Sie 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Czytając pierwszą część HP miałam zawsze mieszane uczucia co do Snape, właściwie dopiero po przeczytaniu całości serii zaczęłam odbierać go jako postać pozytywną, albo chociaż pozytywną w pewnym sensie. W każdym razie na pewno nie negatywną. Pomysł na opowiadanie jest ciekawy i mam nadzieję, że w pełni wykorzystasz jego potencjał.

Co do samej kreacji, jeszcze nie mogę się do niej przekonać i właściwie nie potrafię powiedzieć dlaczego. I zarówno chodzi mi o Snape (wybacz, nie pasuje mi to, że cały czas pije Ognistą) jak i o Dumbledora. Może za jakiś czas będę mogła, albo uargumentować moje zdanie, albo je zmienić. pożyjemy zobaczymy.


W prologu strasznie nie pasuje mi słowo "otwarły się". Jakoś tak... dziwnie brzmi. Z tego co zauważyłam piszesz słowa typu "cię" z wielkiej litery. W opowiadaniach pisze je z małej. Wink


Życzę weny i czekam na kolejny rozdział!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Pią 21:14, 19 Sie 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Rozdział II


Wieczorem, 1 września, gdy Snape był już uszykowany na kolację w Wielkiej Sali w jego kwaterach prywatnych pojawił się patronus. Był to dostojny paw, który przemówił głosem Lucjusza Malfoya.

Quirrell jest niedołęgą. Nic nie zrobi.
Ty będziesz musiał mu pomóc, aby Kamień Filozoficzny trafił do Czarnego Pana.

Snape nie zwlekał ni chwili dłużej i od razu wszedł do kominka. Krzycząc: „Gabinet dyrektora”, sypnął proszkiem Fiuu i zniknął w zielonych płomieniach, by za chwilę znaleźć się oko w oko z Albusem Dumbledore’em.
- To Quirrell – rzekł Snape bez zbędnych wstępów.
Dumbledore uniósł wzrok sępa znad jakiegoś pergaminu
- Quirrell? Hmm... To są sprawdzone informacje?
- Jeżeli nie byłyby sprawdzone to bym ci o nich nie mówił. Malfoy przesłał mi patronusa z informacją, że Quirrell to niedołęga i na pewno sam tego nie zrobi, a Kamień Filozoficzny musi trafić w ręce Czarnego Pana.
- Ty masz mu pomóc?
- Myślę, że właśnie taki jest plan.
- Mam chronić kamień szlifierski za wszelką cenę, bo mój przyjaciel mnie o to poprosił. Quirrell brał udział w ochronie kamienia, więc wie gdzie jest on położony. Moja prośba do Ciebie jest taka, żebyś zachowywał się tak jakbyś to ty chciał ukraść ten kamień.
- Czyli? – spytał Severus beznamiętnie, ale tak naprawdę pod tą maską obojętności kłębiło się miliony uczuć.
- Spróbuj wyciągać od niego informacje co do jego poczynań w sprawie kradzieży...
- Dumbledore... Jeżeli mam sprawiać wrażenie jakbym chciał ukraść ten kamień dla Czarnego Pana to muszę wiedzieć jakie zabezpieczenia nałożyli inni nauczyciele. Quirrell może tego nie wiedzieć, a ja mogę... – na jego twarz wpłyną ironiczny uśmiech - ... oświecić go tą wiedzą.
Dyrektor Hogwartu uśmiechnął się a zza jego okularów połówek zabłyszczały jasnoniebieskie oczy. Severusa zawsze irytowała taka spokojna postawa tego człowieka.
- Dowiesz się tego w swoim czasie, chłopcze, w swoim czasie. Myślę, że teraz musimy już udać się do Wielkiej Sali.
Severus skinął lekko głową i udał się za dyrektorem, który szedł żwawym krokiem w swojej niebieskiej szacie. Mistrz Eliksirów nadal nie wiedział dlaczego Albus tak z wszystkim zwleka. Nie mógł mu po prostu powiedzieć, że zabezpieczenia są takie, takie i takie? Kazał mu czekać niewiadomo na co. Snape, już po drodze na salę, postanowił, że jeszcze dzisiaj podczas uczty porozmawia z Quirrellem. Gdy wraz z Dumbledore’em znalazł się na Wielkiej Sali, dyrektor zajął swoje stałe miejsce między Flitwickiem a McGonagall, której nie było, ponieważ odbierała pierwszorocznych od Hagrida, natomiast sam Severus zajął krzesło tuż koło Kwiryniusza Quirrella:
- Quirrell – rzekł na przywitanie swoim, sławetnym, ironicznym głosem.
- S-S-Severusie. Miło mi C-Cię wi-i-dzieć.
Na krześle siedział blady młodzieniec, któremu drgało gwałtownie oko. Ludzie z zewnątrz, ale też niektórzy nauczyciele, uważali, że jego jąkanie i cała reszta jego dziwnych zachowań, to wina wyprawy do puszczy w Albanii gdzie ponoć spotkał wampira. Uważali też, że purpurowy turban, który nosi na głowie jest wypełniony czosnkiem, by odstraszał wampiry. Jednak prawda była zupełnie inna. Prawda ukrywała się pod turbanem profesora. Ta prawda chciała pozbyć się, z tego świata, chłopca, który przeżył. Ale nikt się tego nie spodziewał. Nawet sam Albus Dumbledore. Nawet Severus. Snape nie zdążył posłać w stronę Quirrella żadnej kąśliwej uwagi, ponieważ do pomieszczenia, wraz z Minewrą McGonagall na czele, weszli, idący w równej kolumnie, pierwszoroczni. Rozglądali się po całej sali, a Severus zauważył, że jedna z dziewczyn ciągle coś szepcze do dziewczyny przed sobą. Przyszli uczniowie zatrzymali się w szeregu twarzą do reszty uczniów. McGonagall ustawiła stołek wraz ze starą , postrzępioną tiarą przed pierwszorocznymi, którzy zaczęli szeptać między sobą, a uciszyli się gdy tiara zaczęła śpiewać swoją piosenkę. Severus nawet nie słuchał tego jej „wycia”, jak to jednego razu określił, ponieważ ta piosenka co roku, od kiedy on zagościł w murach Hogwartu, była identyczna. Pogrążył się za to w rozmyślaniach nad rozmową, którą odbył z dyrektorem dzień po założeniu zabezpieczeń na komnatę, w której znajduje się w tym momencie Kamień Filozoficzny.

- Severusie... Wracając do naszej wczorajszej rozmowy o Harrym.
- Tak? – Mistrz Eliksirów silił się na spokój w swoim głosie.
- Jeżeli Voldemort chcę naprawdę powrócić to musimy bardziej chronić Harry’ego Pottera. Będzie teraz w wielkim niebezpieczeństwie. Pamiętaj, że obiecałeś mi pomóc.
- Pamiętam.
- I pamiętaj dla kogo to robisz. To jest jej syn i ona byłaby szczęśliwa.
Snape kiwnął tylko głową.
- Mogę już iść?
- Tak... Myślę, że tak...
Severus wstał i gdy wychodził z gabinetu dyrektora usłyszał tylko za sobą słowa:
- Nie idź tam więcej Severusie.
Czarnowłosy przystanął i obrócił się przodem do Dumbledore’a:
- Proszę. Nie idź tam więcej. Ten przedmiot może doprowadzić Cię do szaleństwa. Uwierz mi.
- Tym razem nie mogę wykonać twojej prośby...


Severus nie mógł tego zrobić. Nie mógł wykonać tej jednej prośby Dumbledore’a. To był taki zwykły przedmiot, dzięki któremu mógł być przy niej zawsze. Nie było tam Lupina, Blacka, czy...
- Potter Harry! – z rozmyślań wyrwał go głos Minewry McGonagall, która już dawno temu rozpoczęła ceremonię przydziału pierwszorocznych do domów. Potter... Nie zdążył zauważyć jego twarzy, ale widział jak wyglądają jego włosy. Czarne i każdy w inną stronę. Dokładnie takie jak miał James Potter. Identyczne. Tiara dość długo zastanawiała się nad przydziałem Harry’ego. Severusowi przyszło na myśl, że pewnie umysł ma po tatulku i tiara ma dylemat. Nagle po kilku krótkich chwilach usłyszał jak Tiara Przydziału oznajmia głośno:
- GRYFFIDOR!!!
Severus powstrzymał od parsknięcia. Stół pod ścianą po lewej stronie wybuchnął okrzykami. Dwóch rudych Weasleyów krzyczało: „Mamy Pottera, mamy Pottera”, a cały stół aż wrzał od oklasków. Severus po chwili przestał zwracać na to uwagę i zatopił się we własnych rozmyślaniach. Jeszcze tylko kilka uczniów, ceremonia została oficjalnie zakończona, powstał Albus Dumbledore i rozłożył szeroko ramiona, jakby chciał objąć tymi dłońmi całą tą salę:
- Witajcie! Witajcie w nowym roku szkolnym w Hogwarcie! Zanim rozpoczniemy nasz bankiet, chciałbym wam powiedzieć kilka słów. A oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękuję wam!
Severus nie wiedział co ma robić. Czy ma śmiać się, czego nigdy nie robił, czy klaskać? A może nie zrobić nic? Właśnie tak zrobił. I w sumie efektem było, że nie zrobił nic. A na sali rozległy się oklaski i wiwaty. Dyrektor usiadł i po chwili na stołach wszystkich domów pojawiło się jedzenie. Rozległy się szmery, których Severus wręcz nie znosił, gdy pojawiały się na lekcjach. Nałożył sobie ziemniaków, kawał steku, trochę marchewki i zaczął jeść. Zjadł dość szybko, bo miał to w swojej naturze. Oparł swoje dłonie o stół i zauważył przed sobą miseczkę z miętówkami. Prychnął w myślach. Cały Dumbledore... Severus rozglądał się powoli po sali swoim typowo ślizgońskim wzrokiem. Uczta toczyła się normalnym tokiem. Duchy latały pomiędzy stołami domów, w których urzędowali, uczniowie rozmawiali jeden przez drugiego. Przyjrzał się uważnie stołu Slytherinu i z oddali dostrzegł chłopca o blond włosach. Miał dość nieciekawą minę. Po jego prawej stronie siedział Krwawy Baron. Snape zaśmiał się w duchu. Nigdy nie widział Malfoya tak przerażonego. Gdy przebywał u Lucjusza, w domu, Draco zawsze był wyniosły i miał na twarzy ten swój ironiczny uśmiech. Dosłownie tak samo jak Lucjusz. Widać, że Draco miał na nazwisko Malfoy. Po chwili na stołach pojawił się deser, którego Severus nigdy nie jadł. Nie przepadał za słodyczami. Wolał gorzkie rzeczy. Spojrzał na Kwiryniusza, który także, w tym momencie, nic nie jadł.
- Co, Quirrell? Wampiry odebrały Ci też chęć jedzenia? – uśmiechnął się ironicznie.
- Se-e-e-verusie. Co u Ci-e-bie s-słychać?
Snape właśnie zaczął realizować swój plan. Prośbę Dumbledore’a. Mogli swobodnie rozmawiać ponieważ siedzieli na samym końcu stołu nauczycielskiego.
- Tak się składa, Quirrell, że słyszałem o pewnym incydencie, który ma się zdarzyć w naszej szkole...
- O-o co ci ch-o-o-dzi Se-e-e-verusie?
- O to, że myślę, że ktoś chce ukraść ten Kamień, który tak skrzętnie ukryliśmy miesiąc temu... Wiesz coś o tym? – podniósł prawą brew do góry i rozejrzał się po sali, bo nowy profesor OPCM próbował coś wyjąkać... I nagle... Nagle ujrzał te oczy, które w dzieciństwie przyprawiały go o uśmiech na twarzy. Oczy które posiadała kobieta, którą kochał. Jedyna jaką kochał. To były oczy Harry’ego Pottera. Syna Lily. Chłopak miał takie same okulary jak James, ale to się teraz nie liczyło... Severus przestał słuchać jąkania Quirrella. Teraz liczyły się tylko te oczy. Mistrz Eliksirów znieruchomiał. Chłopak złapał się za czoło i obrócił w stronę stołu. Snape już do końca uczty nie spojrzał w stronę stołu Gryffindoru.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PannaSnape dnia Sob 13:46, 20 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 18:38, 21 Sie 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Cytat:
Moja prośba do Ciebie jest taka, żebyś zachowywał się tak jakbyś to ty chciał ukraść ten kamień.

Wyrazy typu "ci, cię, ciebie, ty, wy, twoje" itp. w opowiadaniach pisze się z małej litery (wyjątkami są listy). Swoją drogą już kiedyś o tym pisałam na forum.

Cytat:
ponieważ ta piosenka co roku, od kiedy on zagościł w murach Hogwartu, była identyczna.

Nie zgodzę się z tym. Tiara co roku wymyślała inną piosenkę. Co więcej te piosenki nawiązują do wydarzeń z poza murów szkoły. Jak Ciss mi przypomniała, w 6 części mówi o zjednoczeniu.

Cytat:
Potter, Harry!

Brakuje przecinka (yeah! dobrze mi się wydawało. Tak sprawdzałam to specjalnie w książce Very Happy)


A teraz tak trochę ogólnie.
Rozdziały, które piszesz do tego opowiadania, są o poziom wyżej, niż te, które wstawiasz do wspólnego. Nie wiem dlaczego tak jest, jedyne co mogę podejrzewać to fakt, że czujesz się pod naszym naciskiem i śpieszysz się z pisaniem rozdziału. Naprawdę chciałabym, żebyś pisała tak samo jak tu, tam, bo pokazujesz, że potrafisz!
Poza tym w niektórych zdaniach kuleje trochę budowa zdań, ale wybacz nie będę ich tutaj wypisywać po kolei. Smile
Co do samej treści to jest całkiem nieźle, podoba mi się zachowanie Severusa względem Quirella i Albusa. Prawdę mówiąc nie mogę się doczekać rozdziału z pierwszą lekcją eliksirów Gryfonów.

Weny Kasiu na następne rozdziały!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 19:26, 21 Sie 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

Wiem, że z tym Ciebie zawaliłam, ale starałam się pilnować... Tak w ogóle to na razie pierwsza część więc z naszej perspektywy piosenka na razie jest identyczna a w 6 jest inna Very Happy
Nie... To nie chodzi o presję... Mi po prostu kuleje pisanie o MAlfoyach, to raz, a dwa to te rozdziały piszę dłużej... od kilku dni do tygodnia, a na wspólnym staram się pisać szybko bo w innym wypadku jest kolejka i wychodzi co wychodzi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 19:34, 21 Sie 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

W zdaniu z tiarą napisałaś:

Cytat:
ponieważ ta piosenka co roku, od kiedy on zagościł w murach Hogwartu, była identyczna.


Kasieńko, tiara co roku wymyślała nową piosenkę. Jeśli dobrze pamiętam, w którejś części jest mowa, że ona przez cały rok wymyśla coś nowego, bo nie ma niczego innego do roboty. W końcu leży na półce i tyle.

Wiem, że to jest pierwsza część, ale w tym zdaniu zasugerowałaś, że tiara śpiewa tą samą piosenkę, odkąd Severus rozpoczął swoją naukę w Hogwarcie - a jak wiemy, wtedy sytuacja też się zmieniała.

Jeśli nie przemawia do Ciebie rozbieżność 5 lat, to w pierwszej i trzeciej części też są inne pieśni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaSnape
Puchon
PostWysłany: Nie 20:44, 21 Sie 2011 Powrót do góry
Puchon


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Snape Manor ^^

No tak... Kurde... Nie pomyślałam i zwracam Ci honor Wink

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Czytelnia dłuższych opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare