Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
"Odi et amo - nienawidzę i kocham"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Czytelnia dłuższych opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andromeda
Pani Voldzia
PostWysłany: Pią 13:33, 21 Sty 2011 Powrót do góry
Pani Voldzia


Dołączył: 04 Gru 2010

Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

O matko... Weź ten koniec jest smutny:( Ogólnie rozdział genialny;D

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Pią 20:54, 21 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dziękuję Andy... no musiałam jakoś w końcu zawrócić. xD
Wiesz, że ja nie lubię słodzić cały czas... a oni nie mogą być ze sobą już teraz xD
jeszcze tyle niespodzianek, złych chwil i tych romantycznych przed nimi xD

Tyle rozczarowań i łez xD
Ale na razie nic nie zdradzam xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 13:19, 22 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

W końcu zabieram się za skomentowanie rozdziału - aż wstyd, przeczytałam tego samego dnia, kiedy wstawiłaś, a komentuję z taaakim opóźnieniem!

W każdym razie naprawiam swój błąd...
To okropne, że tak skończyłaś rozdział. W jakimś sensie nie podoba mi się to, bo nie lubię takich akcji, ale wiem, że za jakiś czas to się zmieni.
Jednak gdzieś tam mi się wydaje, że między Lu i Cissą zaczyna coś się dziać. Gdyby on jej był zupełnie obojętny nie łamał by się jej głos i wgl. xD

Swoją droga cały czas mnie to zastanawia, w której klasie oni teraz są... xD Tj. wiem, że między nimi jest różnica wieku, ale nadal nie mogę rozgryźć ich obecnego wieku. xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 13:21, 22 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dziękuję xD Nic się nie stało xD

Pisałam chyba w pierwszym rozdziale w której są klasie.
Wg Rowling jest miedzy nimi rok różnicy, u mnie jest tak samo.
Narcyza jest 5 klasie, a Lucjusz w 6 Very Happy
I wszystko jasne Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Sob 13:24, 22 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Musiałam to przeoczyć, ale dziękuję za odpowiedź. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 13:25, 22 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Spoko xD

Czyli rocznikowo, Narcyza ma 16 lat...a Lucjusz 17 xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 15:46, 22 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Rozdział V " Szach mat"

http://www.youtube.com/watch?v=suOmiBXmJOA&feature=related
Ostatnie tygodnie w szkole dały w kość wszystkim uczniom Hogwartu. Upały nie dawały spokoju, wysokie temperatury i ciągłe słońce odrywały uczniów od zajęć. Tylko nieliczna grupa skupiała się na nauce i wszystkich egzaminach.
Większość emigrowała na całe dnie do Hogsmead, by spotykać się ze swoimi znajomi. Duża część przesiadywała na jeziorem zagłębiając się w jakiejś interesującej literaturze.
Była także niewielka część, która spędzała dni samotnie w oczekiwaniu na koniec roku.
Drużyna quidditcha odpoczywała, ponieważ większość graczy była w siódmej klasie. Treningi nie były już potrzebne, teraz trzeba było trenować nowych zawodników.
Większość postanowiła zrobić już sobie wakacje, stwierdzili, że po zdobyciu mistrzostwa mają do tego prawo.
- Malfoy, dzisiaj impreza pożegnalna - zawołał Yaxley pokazując Lucjuszowi jakiś grafik - obecność obowiązkowa.
Blondyn popatrzył na swojego kolegę, nie miał ochoty na żadne zabawy… Chciał zostać sam.
- Daj spokój - rzucił Malfoy.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał po chwili Arnold - zawsze byłeś chętny - przypomniał z wyrzutem i założył ręce na piersi.
- Byłem - odrzekł - już nie jestem - oświadczył.
- Obecność obowiązkowa - krzyknął, kiedy zobaczył, że Malfoy się oddala - wstęp tylko z dziewczyną! - zawołał.
Lucjusz westchnął słysząc jego słowa. Wszystko to było prawdą. Jeszcze tak niedawno był na każdej imprezie, bawili się razem z pozostałymi zawodnikami. Żaden nie przejmował się przyszłością. Dziewczyny wpadały w ich ramiona, nie mogli się od nich odpędzić. Takie życie odpowiadało dziedzicowi całego skarbu Malfoyów, ale… jak wszystko, kiedyś to musiało się skończyć.
Uleciało z niego powietrze. Nie miał ochoty patrzeć na bawiących się uczniów. Przestały go obchodzić takie sprawy jak wygrana… Pragnął tylko jednego.
Tylko jednej rzeczy. Uwielbiał wyzwania, ale nigdy nie musiał zbyt długo czekać. Zawsze miał to co chciał, ale tym razem było inaczej.
Wiedział, że straci wiele. Wiedział, że będzie musiał poświęcić wiele. Ale czyż to nie było warte?
Nie, Lucjusz stwierdził, że skoro sprawy ułożyły się w ten sposób, to najwidoczniej tak miało być.
Próbował wrócić do dawnego życia, ale nie potrafił.
Próbował udawać, ale to mu nie wychodziło.
To go przerosło.

Narcyza czuła przypływ energii. Była z siebie bardzo zadowolona. Nie tylko dlatego, ze skończyła z tym cyrkiem, ale dlatego, że… udało jej się „zgasić” największego cwaniaka w całym roczniku.
Nikt nigdy nie próbował przeciwstawić się Malfoyowi, to było niemożliwe z wielu przyczyn.
Ona była pierwsza.
Udało jej się tego dokonać, bez żadnych zbędnych przygotowań.
Black mogła się już rozkoszować nadchodzącym latem. Wszystkie egzaminy zdała na najwyższą ocenę. W tym momencie zmierzała do gabinetu profesora Slughorna, który chciał się z nią widzieć osobiście.
Nie śpieszyło jej, w takich chwilach, miała czas żeby pomyśleć.
Martwiło ją to jak zareaguje ojciec kiedy ujrzy Andromedę, kiedy spotka Tonksa. Wiedziała, że to będzie rozpad rodziny.
Tak bardzo kochała swoją siostrę, ale w takiej sytuacji nic nie mogła poradzić, wszystko było silniejsze od niej.
- Narcyza! - ktoś krzyknął, dziewczyna od razu się odwróciła. Ujrzała Tonksa, który idzie w jej kierunku.
Machnęła na niego ręką i kazała mu stać.
- Nie - rzuciła patrząc na niego.
- Musimy porozmawiać - zaczął stojąc dość daleko.
- Nie mamy o czym - odpowiedziała automatycznie i pomknęła do sali eliksirów.
Tym razem zajęło jej to chwilę. Nie zastanawiała się co od niej chciał prefekt Hufflepuffu.
- Panna Black! - zawołał z daleka profesor.
Narcyza delikatnie się uśmiechnęła.
Podeszła do nauczyciela, który gestem ręki zaprosił ją do środka. Ukłoniła głowę i zrobiła to co należało.

W tej samej chwili Lucjusz stał w swoim pokoju. Zastanawiał się nad imprezą pożegnalną. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że o tej samej godzinie ma dwa spotkania.
- Malfoy, o co chodzi? - rzucił Goyle, który w tym momencie wszedł do pokoju.
- Wynoś się! - warknął Lucjusz patrząc na niego z pogardą.
- Spokojnie, to także mój pokój - tłumaczył się drugi.
- Co nie zmienia faktu, że masz wyjść! - krzyknął blondyn i zamachnął się ręką na kolegę.
Goyle szybko wybiegł zostawiając Malfoya samego.
Lucjusz okrążył pokój kilkakrotnie. Musiał wybrać między ostatnim spotkaniem w tym roku w Klubie Ślimaka lub imprezą z pozostałymi zawodnikami.
Lucjusz musiał wybrać między wielką, niezapomnianą zabawą, a nudą.
Choć było pewne co wybierze, to nadal się zastanawiał, czy to ma sens. Może nie pójść na nic, zostać w dormitorium?
Kiedy dokonał wyboru, wbiegł do pokoju wspólnego. Zdał sobie sprawę, że nastał czas obiadu i wszyscy są już na wielkiej sali.


- Chciałem dać osobiście to zaproszenie - odrzekł Slughorn patrząc uważnie na Narcyzę.
- Nie rozumiem - szepnęła biorą kopertę od nauczyciela.
Obróciła ją kilka razy w dłoni.
- Miał się pojawić również pan Malfoy, ale myślę, że mu przekażesz - zaczął profesor, a Narcyza zrobiła się blada.
- Słucham? - zapytała. Wtedy przed jej oczami pojawiła się scena z Sali kolumnowej.
Poczuła jak w gardle utkwiła jej wielka gula, nie potrafiła przełknąć śliny.
Slughorn zawahał się przez chwilę i patrzył na Black. Dziewczyna wstała.
- Otwórz - oświadczył i popatrzył na kopertę.
Narcyza pośpiesznie oderwała kawałek papieru. Przed jej oczyma pojawiło się niewielkie, różowe zaproszenie.
Na początku dziewczyna czytała ze spokojem, ale w pewnej chwili… kartka wypadła jej z ręki.
- Myślałem już o tym od dawna - tłumaczył Slughorn - wiesz, że lubię przesadzać. Wiele osób, uważa, że jestem szkolną swatką - mówił, a Narcyza czuła się coraz gorzej.
Zerknęła na zegarek właśnie w tym momencie, w którym profesor coś popijał.
- Chyba powinnam już iść - odrzekła - obiad już się zaczął.
Black ruszyła przed siebie zostawiając zaproszenie na stole Slughorna, myślała, że uda jej się wyjść, zostawiając kartkę.
- Panno Black - krzyknął nauczyciel i podszedł do Narcyzy poprawiając marynarkę i odstawiając trunek na stół.
Narcyza odwróciła się z przerażeniem i kiwnęła przecząco głową.
- Ja… nie - szepnęła.
- Ostatnim razem… myślałem sobie, że panienka i pan - zaczął Slughorn.
- Nie, pomyłka - rzuciła i wyszła, ale profesor zdążył jej oddać kartkę.
Narcyza czuła jak łzy cisną jej się do oczu, przecież nie mogła płakać. Podniosła głowę do góry i zaczęła wachlować swoje oczy… nie mogła.
Musiała iść na obiad, z daleka słyszała głos dyrektora.
Wiedziała, że zrobi wielkiej wejście do auli.
Zgniotła zaproszenie w ręce i zaczęła biec do Sali.
Nagle usłyszała kroki i wiedziała, że nie spóźni się jako jedyna. Zakręciła w prawo, ledwo utrzymując się na nogach i przed samymi drzwiami do wielkiej sali wpadła na Lucjusza.
Malfoy spojrzał na nią zdziwiony, zawsze to Narcyza była porządną uczennicą, nigdy się nigdzie nie spóźniała.
- Kolejny rok dobiega końca, tym razem… - słyszała głos dyrektora, jak wygłasza ostatnie przemówienie.
Black otrzepała swoją szatę, poprawiła kołnierzyk i zerknęła na Lucjusza,
- Doigrałeś się! - krzyknęła.
- Nie wiem o czym mówisz - zaczął ostro patrząc na nią zdegustowany.
- Już dobrze wiesz - rzuciła i zrobiła krok do przodu.
- Czy choć raz możesz mówić jaśniej - odrzekł podnosząc głowę do góry.
- To ci powie wszystko - krzyknęła, następnie rzuciła w jego stronę pogniecione zaproszenie i ruszyła do wielkiej sali.
Lucjusz zaczął iść zaraz za nią.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, ruszyli dumnym krokiem. Nagle wszystkie oczy były zwrócone w ich stronę, gdyż dyrektor przerwał mowę. Jedynym odgłosem na sali były ich buty.
- Zawsze o tym marzyłam - powiedział przez zęby z ironią kiedy wszyscy na nią patrzyli.
- Uśmiechnij się - wyszeptał - niech będą zazdrośni!
- Co? - pisnęła idąc w stronę stołu Ślizgonów.
- Posłuchaj mnie choć raz - warknął.
Narcyza się zmieszała, ale zrobiła to co jej kazał.
Wyprostowała się, wypięła pierś, uniosła głowę do góry i uśmiechała się do uczniów idąc prze salę.
Na początku jej kroki były niepewne, ale z każdym kolejnym… robiła się coraz bardziej odważna.
Kiedy dotarła do stołu, usiadła przy swoich koleżankach z pokoju.
- Świetne wejście - zauważyła jedna z nich.
- Yhm… dzięki - szepnęła Narcyza próbując uspokoić swoje oszalałe serce.
- Wiesz… pasujecie do siebie - zaczęła inna, dotykając ramienia Narcyzy.
- Słucham? - zapytała Black ledwo przełykając napój.
- Ty i Lucjusz - zaśmiała się i spojrzała w stronę prefekta.
- Nigdy więcej tak nie mów - żachnęła się patrząc groźnie na koleżankę.
- Stwierdzałam fakty - usprawiedliwiała się. Tego dnia już więcej nie odezwała się do Narcyzy.
- To ich nie stwierdzaj - rzuciła blondynka. W jednej chwili jej wzrok przed chwilę uciekł do Lucjusza.
Rozmawiał ze swoimi kolegami, najwidoczniej tłumaczył im coś ważnego… ale oni się z nim nie zgadzali.
- Zostaw mnie w spokoju - krzyknął Malfoy przy stole.
- Malfoy… przestań się zgrywać - stwierdził Yaxley.
Narcyza cały czas wpatrywała się w całą sytuację. Zdała sobie sprawę, że Lucjusz cały czas ściska w ręce kartkę, którą mu rzuciła przed salą.

http://www.youtube.com/watch?v=UvnMQ9Z5K3g&translated=1
Po skończonym kiedy wszyscy zaczęli opuszczać pomieszczenie, a Narcyza próbowała wydostać się w tłumu uczniów, poczuła ścisk na swoim ramieniu. Ktoś pchał ją w stronę przeciwnego korytarza.
Oczywiście doskonale wiedziała kto to jest.
- Czego chcesz? - krzyknęła - Znasz umowę!
- Co to ma być? - zapytał podnosząc pogniecioną kartę do góry.
- Ty mi powiedz - oświadczyła czekając na wyjaśnienia.
- Pierwszy raz to widzę - zaczął - od kogo to masz?
- Od Slughorna - wrzasnęła przez zęby.
- To wszystko jasne - mówił.
- Wszystko jasne? - zapytała - Slughorn organizuje pożegnalne spotkanie Klubu Ślimaka, gdzie odznacza swoich uczniów i fotografuje się z nimi… a my dostajemy wspólne zaproszenie! I ty to ma być „wszystko jasne”? - krzyknęła wytykając mu wszystko.
- Slughorn jest znany jako swatka - zaśmiał się ironicznie Lucjusz patrząc na przerażoną Narcyzę - musieliśmy mu się narazić - odrzekł.
- Narazić? Ale co… co ja zrobiłam, że muszę teraz cierpieć - zapytała z wyrzutem.
- A co ja zrobiłem? - odpowiedział retorycznie.
Narcyza zrobiła krok do przodu, uniosła rękę i pomachała mu palcem wskazującym przed nosem.
- Kiedyś się doigrasz - rzuciła - wiem, że to twoja sprawka!
- Jak śmiesz, pierwszy raz to widzę - krzyknął
- Co ty nie powiesz - zaczęła.
- Więc co robimy? - zapytał zmieniając nagle temat.
- Co robimy? - zapytała śmiejąc się - Co robimy? - zapytała ponownie podwyższając głos. - Idziemy! Jak nie przyjdziesz… - rzuciła - nie daruję ci tego!
- Idziemy - wyszeptał - razem? - zapytał.
- Chyba nie ma innego wyjścia - wskazała na zaproszenie - razem… albo razem. Na zaproszeniu tak pisze, nie ma innego wyjścia!
- Możemy nie iść - zaśmiał się - tak się składa, że idę na imprezę z drużyną.
Narcyza spiorunowała go wzrokiem.
- Idę do Klubu Ślimaka! I nie obchodzi mnie czy gdzieś idziesz z jakąś panienką, czy nie! - krzyknęła.
Lucjusz zmrużył oczy.
- Idę z drużyną - zaśmiał się - miłego wieczoru - oznajmił i chciał odejść.
- Nie idziesz z drużyną - zaczęła - widziałam jak próbowałeś się wykręcić - tłumaczyła wiedząc, że ma asa a rękawie.
- To ty powiedziałaś, że mamy się zachowywać jakbyśmy się nie znali - kontynuował - szach!
- A ty jak głupiec się ze mną zgodziłeś - żachnęła się Black - szach mat!
Malfoy patrzył na nią, zaczął ciężko oddychać.
- Umowa stoi! - potwierdził.
- Jakiś ty uprzejmy - zaśmiała się. Chciała już odejść, kiedy Lucjusz chwycił ją za szatę i przyciągnął do siebie.
- Jeśli zrobisz jakiś numer - zaczął - wiedz, że jeszcze rok szkolny się nie skończył, a ja nadal jestem prefektem! - zagroził.
- Jeśli ty zrobisz jakiś numer - odrzekła i machnęła mu ręką przed oczyma - zniszczę cię.
Lucjusz pokiwał z niedowierzaniem głową.
Podał Narcyzie rękę, ona odwzajemniła gest i tak potwierdzili umowę.
Black cały czas wpatrywała się w niego, próbowała odkryć jakiś haczyk. Przecież nie mógł się zgodzić z nią iść, tylko dlatego, że miał inne spotkanie… na którym nie chciał się pojawić.
- Do zobaczenia, wieczorem - wyszeptał.
- Pamiętaj to co ustaliliśmy - zdążyła jeszcze krzyknąć kiedy Malfoy zniknął jej z oczu.

http://www.youtube.com/watch?v=At006wExCOg
Wieczór nadszedł bardzo szybko. Narcyza nie musiała szukać sukienki na wieczór, ponieważ jej mam pod koniec semestru przysłała jej kilka kreacji, które mogła wykorzystać.
Kiedy wybiła godzina spotkania u Slughorna, Narcyza zeszła powoli po schodach do wspólnego pokoju. Rozejrzała się uważnie próbując odnaleźć wzrokiem Lucjusza. Niestety niegdzie nie potrafiła go od…
- Wyglądasz… - zawahał się. Nie skończył tylko skinął głową przed Narcyzą i pokazał jej drogę wolną. Dziewczyna cały czas patrzyła na niego uważnie. Wyglądał tak dostojnie. Dopiero teraz mogła zauważyć, że odróżniał się od wszystkich uczniów.
Do gabinetu profesora podążali w ciszy. W końcu dotarli na miejsce, muzykę słyszeli już oddali.
- Panna Black i - Slughorn nie mógł uwierzyć, kiedy zobaczył ich razem - pan Malfoy.
- Dobry wieczór - odpowiedział od razu Narcyza.
- Dziękujemy za wspólne zaproszenie - zaczął Lucjusz widząc wściekły wzrok Black - to dla nas… wyróżnienie - zaśmiał się.
- Tak myślałem, że sprawię wam przyjemność - stwierdził dumny z siebie nauczyciel eliksirów.
Kiedy odeszli na bok, Narcyza popchnęła Lucjusza w ciemny kąt.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała.
Malfoy uśmiechnął się do niej i nachylił się nad jej ucho.
- Przedstawienie czas zacząć - powiedział z niepohamowanym entuzjazmem pokazując Narcyzie cały gabinet.
- A więc to tak… - powiedziała. - Chcesz ze mną pogrywać - stwierdziła - sam tego chciałeś - oznajmiła w końcu mierząc go wzrokiem.
Lucjusz zostawił to bez komentarza. Narcyza widziała, ze jest z siebie dumny.
- Niech tak będzie - uświadomił ją.
- Pamiętaj… kiedy wyjdziemy z tego pomieszczenia… wszystko wraca do normy! Nie znamy się, zrozumiano?
- Oczywiście - powiedział uroczyście. Najwidoczniej on już zaczął swoją grę.
Jak na razie wychodziło mu to znakomicie.
Obydwoje chodzili po pomieszczeniu popijając napoje i rozmawiając nie tylko ze sobą, ale również z innymi zaproszonymi… parami.
- Malfoy, myślałem, że jesteś z drużyną? - ktoś zawołał na widok Lucjusza.
Kapitan się uśmiechnął.
- Nie chciałem zostawiać jej samej - odrzekł wskazując na Narcyzę.
- To miłe - wyszeptała Black patrząc na Lucjusza.
Kiedy chłopak odszedł, Narcyza wypuściła powietrze z płuc i zerknęła na Lucjusza.
- Dobrze ci idzie - rzuciła nagle, nie zdając sobie sprawy, że go chwali.
- Tobie też nie najgorzej - uświadomił ją - chcesz coś mocniejszego? - zapytał wskazując na sok z dyni i lekko sie krzywiąc.
- Chętnie - wyszeptała.
Po chwili Lucjusz zniknął, Narcyza przemieściła się rozglądając się dookoła. Dziewczyna się uśmiechnęła, sama nie wiedziała dlaczego to robi.
- Proszę - powiedział zaraz po powrocie. Podał Narcyzie kieliszek wina.
Black zlustrowała go wzrokiem.
- Dzięki - szepnęła.
- Za dzisiejszy wieczór - powiedział Lucjusz podnosząc naczynie do góry.
- Za ostatni dzień naszej znajomości - potwierdziła Narcyza delikatnie stukając o jego kieliszek.
W jednym momencie przyłożyli naczynia do ust i wypili przechylając głowy do góry.
Wtedy Narcyza, jak i Lucjusz zauważyli, co czai się nad nimi.
- Tylko mi powiedz, że mam przewidzenie - zaczęła Black - rośliny!
- Chyba nie - oświadczył - widzę to samo.
- Jemioła - szepnęła Narcyza patrząc w górę. Czuła, że zrobiło jej się ciepło.
- Najwidoczniej - oznajmił dopijając wino w kieliszku.
- Chyba powinniśmy już iść - powiedziała szybko - nie czuję się za dobrze.
- Ach, rozumiem. Rośliny - przytaknął jej.
- Dokładnie - rzuciła.
- Nie musimy już udawać - powiedział bez zastanowienia.
- Dobrze, w takim razie… wracam do dormitorium - szepnęła i chciała iść, ale Lucjusz przyciągnął ją do siebie.
- Wracam z tobą - zaczął.
Narcyza szybko szła przez korytarz. Lucjusz próbował ja dogonić. W końcu mu się udało. Kiedy był już blisko jej popchnął ją i oparł o ścianę.
- Co ty robisz?
- Zamknij się !- krzyknął.
- Ale… co ty…
- Chciałaś, żebym na ciebie krzyknął i cię popchnął - wytłumaczył - przecież to cię niepokoiło.
- Tak - żachnęła się - ale teraz… chcę wracać.
- Nie dociera do ciebie! - rzucił - Nie jestem aktorem!
- Ja też nie - zaśmiała się gorzko.
Lucjusz chwycił ją za kołnierzyk i skulił głowę. Patrzył na swoje buty.
- Nie udawałem - wyszeptał. Narcyza zrobiła wielkie oczy, to ją całkowicie zaskoczyło. Lucjusz nadal patrzył na podłogę. Narcyza podniosła jego głowę.
- To dobrze - zgodziła się.
- Dobrze? - warknął.
- Chyba tak… bo ja - zaczęła.
- Spójrz na siebie - mówił - zobacz jak mącisz mi w głowie - powiedział robiąc krok do tyłu i patrząc na jej twarz.
Narcyza czuła łzy w jej oczach.
- Ja.. nie… nie chciałam. Przepraszam - wyszeptała.
- Przepraszam - zaśmiał się z jej słów. - ty mnie przepraszasz…
- Tak - odrzekła. - Nie chciałam.
- Nigdy nie chcesz… ale za każdym razem kiedy staniesz obok mnie - mówił - nigdy nie chcesz!
- Czego chcesz? - zapytała - jestem zmęczona.
- Wiesz czego chcę? - zadał jej pytanie - Chcę tylko tyle, żebyś nie robiła ze mnie idioty!
- Ja nie robię z ciebie…
- Nie! Rezygnuję z tylu rzeczy… tylko dlatego…
- Nie jestem temu winna!
- Jesteś! Wiesz czego chcę… muszę się upewnić - mówił.
- Nie wiem czego chcesz…
- Spójrz w moje oczy i powiedz mi, że mnie nienawidzisz… powiedz, że się nie znamy - krzyknął.
Narcyza spojrzał na niego. Otwarła usta i chciała zacząć mówić.
Niestety nic nie powiedziała, tylko zjechała po ścianie i zakryła twarz dłońmi.
- Nie potrafię - rzuciła łkając. - Odejdź!
- Wiedziałem - powiedział sam do siebie.
- Nic nie wiedziałeś, idź sobie - krzyknęła - niech będzie tak jakbyśmy się nigdy nie poznali - wyszeptała ocierając łzy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Nie 19:43, 23 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Rozdział oczywiście przeczytalam już wczoraj.
Uważam, że jest całkowicie cudowny. Pomysł ze wspólnym zaproszeniem na przyjęcie "Klubu Ślimaka" jest wprost wyborny. xD
I końcówka - znowu raczej nie nastraja dobrze, ale jest naprawdę dobra.
Wiedziałam, że oni nie są sobie obojętni! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Nie 19:57, 23 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Wiem, że końcówka nie nastraja dobrze, ale nie chciałam, żeby się skończyło ni w 5 ni w 10 xD
Teraz pokieruję akcję na inny tor, więc powinno być ok...ale potem znowu bd musiał skręcić w inną stronęVery Happy

No nie są sobie obojętni xD
To po części wina ich dumy i godności... ale jest jeszcze jeden, wielki powód xD
Wyjaśnię w kolejnym rozdziale xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Pon 10:22, 24 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Może z jednej strony to dobrze, że skończyło sie w konkretny sposób... xD
Więc czekam na kolejny rozdział i ten tajemniczy powód. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Wto 22:32, 25 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Rozdział VI "Francuski po - podarunek"

http://www.youtube.com/watch?v=QmK7TaBJ6s4&translated=1
W końcu nastał dzień, tak bardzo oczekiwany przez większość uczniów, koniec roku. Na ten dzień wszyscy ubrali swoje najlepsze stroje. Dyrektor pozwolił by tego dnia, nikt nie musiał zakładać czarnej szaty, nie tylko z powodu swoich pomysłów, ale także dlatego, że na dworze panowały upały.
Dormitoria świeciły pustkami, większość uczniów spędzała dzień nad jeziorem lub na błoniach. Siódmoklasiści chcieli się pożegnać, nie tylko z murami szkoły, ale również z nauczycielami i swoimi kolegami z młodszych klas.
Wiele par, które musiało się rozstać, żegnało się, by zobaczyć się w przyszłym roku szkolnym. Czasami rozstania były trudne, kiedy chłopak odchodził ze szkoły na zawsze, a dziewczyna nadal sie uczyła.
Narcyza spakowała się wcześniej. Wiedziała, że ostatniego dnia nie będzie się umiała dopchać do swoich rzeczy. Jej walizka stała niedaleko kominka w dormitorium.
Dziewczyna postanowiła tego dnia pospacerować i pożegnać się z przyjaciółmi z Klubu Ślimaka, którzy tym roku kończyli naukę. Wzięła różdżkę i bez pośpiechu ruszyła na błonia.
- Cyziu, zaczekaj - ktoś krzyknął. Black od razu się odwróciła, wiedziała, że kto jest. Tylko jedna osoba mogła tak na nią mówić i była w tej szkole.
- Andy - odrzekła Narcyza odwracając się do siostry. Zawsze brunetka przytulała mocno siostrę, ale teraz… przeszkadzał jej brzuch.
- Cyziu, chciałam ci powiedzieć, że Ted pojedzie z nami do domu, zaraz jak przyjedziemy na miejsce -powiedziała zadowolona z siebie. Narcyza spojrzała na nią. Doskonale widziała, że dziewczyna próbuje zamaskować swój brzuch.
- Pojedzie z nami? - rzuciła Narcyza patrząc wyniośle na siostrę - A co na to ojciec? - zapytała.
- Zgodził się bez żadnych problemów - zaśmiała się starsza.
- A czy ojciec został poinformowany jakiej… klasy jest twój chłopak? - Narcyza uśmiechnęła się ironiczne zakładając ręce na piersi.
- Mniej więcej - przygryzła wargę Andromeda.
- To mniej czy więcej? - młodsza dziewczyna nie potrafiła powstrzymać śmiechu. To nie był śmiech radości, a litości i żalu. Nie mogła uwierzyć, że jej siostra, z której brała przykład, tak pokierowała swoim życiem.
Andromeda w jednej chwili sie odwróciła, chciała uniknąć więcej pytać.
- Mniej - szepnęła patrząc na Narcyzę.
Starsza dziewczyna skuliła się. Teraz to Narcyza miała władzę, to ona myślała… już nie brała przykładu z siostry. To teraz Andromeda miała brać przykład z Narcyzy.
- Ojciec wie o dziecku? - zapytał nagle wpatrując się w brzuch.
- O czym ty mówisz?! - krzyknęła z wyrzutem brunetka.
- O twoim dziecku i Tonksa - zaśmiała się - Nie udawaj. To, że jestem młodsza od ciebie, nie oznacza, że głupia - rzuciła z politowaniem Cyzia rozglądając się dookoła.
- Nie powiedziałam, że jesteś głu…
- Andromedo, ale chciałaś tak powiedzieć - zaczęła blondynka - znam się na ludziach.
- Co ty możesz wiedzieć o ludziach - krzyknęła - z nikim nie rozmawiasz, traktujesz ich jako gorszą klasę, a spojrzałaś choć raz na siebie!? - zapytała.
- Traktuję ludzi tak, jak na to zasłużyli - odpowiedziała automatycznie Narcyza.
- Nie… ty myślisz, że jesteś lepsza. Spójrz w lustro, każdy szepta o twojej nieziemskiej urodzie, ale czy ktoś powie, że mu pomogłaś… czy usłyszałaś choć raz w życiu od kogoś „dziękuję”? - pytała Andy.
Narcyza przewróciła oczami, wygięła swoje wargi w uśmiech. Tupnęła kilka razy stopą i patrzyła na siostrę.
- Po co mi to do szczęścia?
- No tak… ty nawet nie wiesz co to szczęście - zaśmiała się Andromeda, teraz już się nie kryła z ciążą. Swobodnie zaczęła głaskać swój brzuch.
- Tak się składa, że wiem… a ty i twoje dziecko… i Tonks - powiedziała z pogardą - życzę wam szczęścia, chociaż… ludziom takim jak on nie jest to pisanie - zaśmiała się i chciała odejść, ale Andy zdążyła ją złapać za koszulkę.
- Zobaczymy kto będzie pałał większym entuzjazmem za kilka lat… kiedy będę miała dziecko, męża, rodzinę, a ty…?- mówiła.
- Bądź spokojna, nie wyląduję w takiej sytuacji jak ty - zaśmiała się. - Nie puszczam się na prawo i lewo…
- Jak śmiesz - rzuciła - kocham Teda… pobierzemy się z miłości.
- Och… mówisz poważnie? - Narcyza zachichotała - małżeństwo z miłości - powiedziała sama do siebie.
- Dla ciebie to inwestycja - krzyknęła.
Andromeda coraz lepiej znała swoją młodszą siostrę. Z każdym rokiem różniło je coraz więcej.
Narcyza chciała jej coś odpowiedzieć… ale skończyły jej się argumenty. Wiedziała także, że nie może się poddać.
- Nie rozmawiamy o mnie, tylko o TOBIE - podkreśliła.
- Nie mamy o czym, powiedziałam już wszystko - żachnęła się - kocham Teda, nasze dziecko jest owocem miłości… ale ty tego nigdy nie zrozumiesz - odpowiedziała i odeszła.
Blondynka nabrała powietrza do płuc.
- Ciekawe kto będzie taki mądry jak przyjedziemy do domu! - krzyknęła, ale sama nie wiedziała, czy jej siostra to usłyszała.
Narcyza wzięła kilka głębszych oddechów, uśmiechnęła się i głośno westchnęła, po czym podążyła na błonia.
Dziewczyna nic sobie nie robiła ze słów starszej siostry. Nie chciała pokazywać, ale niektóre zarzuty ją zabolały. Blondyna wiedziała, że nie jest bez winy, tylko, że to nie ona była w ciąży. Po tych rozmyśleniach, Black przyłożyła sobie dłoń do brzucha.
- Eee, to okropne - szepnęła sama do siebie, szybko cofając rękę.
Narcyza szybko rozprostowała swoją sukienkę w grochy po czym usiadła na jednym z wielu murków. Przyglądałam się twarzom siódmoklasistów, bowiem wiedziała, że widzi ich po raz ostatni.
- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy - rzucił jakiś chłopak w stronę Narcyzy. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, ale nie pokazywała zadowolenia.
Kiedy chłopak poszedł, Black przewróciła oczami. Nie lubiła takich typków, nawet nie wiedziała z jakiego jest domu, ponieważ miał na sobie jeansy i koszulę. Narcyza szybko przeniosła wzrok na inne dziewczęta, następnie zerknęła na swoje nogi. W ogóle nie wiedziała, jak dziewczyny mogą się ubierać tak nie elegancko, tym bardziej, że był to ostatni dzień w szkole.
Jeszcze raz rozejrzała się, wokół niej kręciło się mnóstwo osób. Kilka z nich pomrukiwało wesoło, kilka z nich machało Narcyzie… a jedni się z nią żegnali.
Nagle do dziewczyny podszedł Ślizgon z ostatniej klasy.
- Eee… jestem… - zaśmiał się. Black widziała, że jest nerwowy.
- Avery Morris - odrzekła beznamiętnie Narcyza.
- Znasz mnie - zachichotał - Narcyza - wypowiedział jej imię i przełknął ślinę.
- Chodzimy razem na eliksiry, siedzisz za mną - odrzekła, jakby uważało to za normalną rzecz.
Avery zaczerwienił się i spuścił głowę.
- To mój ostatni dzień w Hogwarcie i… nie wiem czy kiedyś jeszcze zobaczę - zaczął - wybrałabyś się ze mną do Hogsmeade?
- Chcesz ze mną iść do Hogsmeade? - zapytała z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Tak - powiedział.
- To… - zawahała się - niedorzeczne!
- Słucham? - na jego twarzy pojawił się grymas.
- Nie chodzę na randki - żachnęła się - i na spotkania randko podobne - dopowiedziała automatycznie.
- To może poro…
- Wybacz mi, ale umówiłam się na spotkanie z przyjacielem - powiedziała, wyminęła go i szybko udawała się do zamku.
Zerknęła ostatni raz w jego stronę, wydawał się być przygnębiony, ale Narcyza się tym nie przejęła. Dostawała takich propozycji kilak wciągu miesiąca. Tak naprawdę, to były męczące, miała dość rozmawiania z kimś kto ją nie interesuje.

http://www.youtube.com/watch?v=r_FTKVogdTs&translated=1
Wtedy usłyszała, że ktoś za nią idzie. Próbowała obrać cel i zmierzała do niego. Była pewna, że ktoś ją śledzi, bo przecież nikt nie chodzi po zamku… żeby sobie pospacerować.
Narcyza wcięła powietrze, zrobiła kilka kroków do przodu i zakręciła w najciemniejszy kąt zamku. Zerknęła za siebie.
- To znowu ty? - rzuciła patrząc na niego wściekle.
- Szukałem cię południa - powiedział beznamiętnie wpatrując się w jej twarz.
- Mówiłam ci - zaczęła ostro - miało być tak jakbyśmy…
- Się nie spotkali - dokończył za nią. - Spotkajmy się jeszcze raz - prosił.
Narcyza otworzyła oczy, nigdy nie widziała Lucjusza Malfoya, który był tak zdeterminowany. Zawsze był nonszalancki i obojętny, a teraz… musiało mu zależeć. Bardzo zależeć.
- Zły pomysł - wyszeptała.
- Daj mi jeden powód - zażądał, odsuwając się od niej.
- Yhm… eee…
- Wiedziałem - zaśmiał się - chodź ze mną do Hogsmead. Mamy czas, piąta i szósta klasa odjeżdża ostatnia…
- Po co mam iść do Hogsmead? - zapytała - nie chcę spóźnić się na pociąg do domu.
- Nie spóźnisz się, bez prefekta nie odjadą - Lucjusz się zaśmiał.
- Prefekt… traktujesz to jako boskie stanowisko - odrzekła zakładając ręce na piersi. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Jakie?
- Dlaczego chcesz iść do Hogsmead ze MNĄ? - rzuciła - myślałam, że prefekci są samodzielni.
- Są samodzielni, ale przecież czasami możemy się pokusić o towarzystwo kobiety - odpowiedział patrząc na Narcyzę.
- O towarzystwo? - krzyknęła - nazwała bym to raczej jako…
- Ciii - uspokoił ją, kiedy zaczęła podnosić głos - Pójdziesz ze mną?
- Co będę z tego miała?
- Satysfakcję, że mogłaś mi towarzyszyć - zaśmiał się.
- Daj mi trzy powody, dla których mam z tobą iść, a się zgodzę - dała jeden warunek, była dumna z siebie. Sama nie wiedziała dlaczego, ale w głębi duszy, wierzyła, że da jej trzy porządne argumenty.
Lucjusz spojrzał na nią.
- Teraz dam ci jeden warunek, w Hogsmead drugi… w pociągu trzeci - powiedział i nie brał do wiadomości, że będą jakieś sprzeciwy.
Narcyza zastanawiała się…
- Podaj ten pierwszy, a odpowiem ci czy się zgadzam.
- Jesteś kobietą - zaczął od swojego argumentu.
- Odkrywcze - zaśmiała się - niech ci będzie - rzuciła - tak się składa, że chciałam coś kupić siostrze na urodziny.
- Wyśmienicie - odrzekł i oddalił się od Narcyzy.
Dopiero teraz dziewczyna zauważyła, że ma na sobie garnitur. Nie wyglądał jak inni, w jeansach i koszulach. Black otworzyła szerzej oczy, żeby chłonąc go widokiem. Dopiero zdała sobie sprawę, że patrzy na niego… a on na nią czeka.
Blondynka szybko dołączyła do Lucjusza i zanim zdała sobie sprawę byli już w połowie drogi do czarodziejskiej wioski.

http://www.youtube.com/watch?v=lGJSwYOyl1s&translated=1
Szli w ciszy, ale nagle Malfoy zabrał głos.
- O czym tak myślisz? - zapytał zerkając na dziewczynę.
- O wszystkim… zastanawiam się po co idziesz do Hogsmead - mówiła - odpowiesz mi na to pytanie?
- Chcę spędzić z tobą trochę czasu - odpowiedział i uśmiechnął się.
- To jest powód twojej wędrówki? - żachnęła się podnosząc głos.
- Tak - odrzekł beznamiętnie.
- Dałam się nabrać - szepnęła sama do siebie.
- Spokojnie, ty chciałaś coś kupić… o ile pamiętam prezent na urodziny dla Andromedy? - zapytał.
- Yhm nie, ma urodziny w listopadzie - odpowiedziała.
- Masz trzecią siostrą?
- Nie? - zapytała retorycznie.
- Pamiętam, że Bellatrix ma urodziny w kwietniu. Kiedy była w siódmej klasie zrobiła wielką imprezę w dormitorium - zaśmiał się na wspomnienia dawnych czasów.
Narcyza odwróciła głowę. Zrobiło jej się głupio. Szli do Hogsmead, a żadne z nich nie chciało nic kupić.
- Dobra pamięć - stwierdziła przygryzając wargę.
- Ale wiem kto ma dzisiaj urodziny - krzyknął - chodź, pomożesz mi wybrać prezent. Nie wiem co ona lubi - oświadczył próbując przeszukać swoje myśli.
- Ona? - zapytała Narcyza krzywiąc się.
- Coś nie tak? - Lucjusz wydawał się być zdziwiony faktem, że Black się martwi. Zauważył, że zbladła.
- Nie, wszystko w porządku… myślałam… nieważne - mruknęła pod nosem.
Lucjusz szedł obok Narcyzy. Dziewczyna cały czas trzymała dystans, uważała, żeby się przypadkowo nie otrzeć o jego ramię. Malfoy to zauważył i nie narażał się. Był ucieszony faktem, że zgodziła się z nim pójść. Nie chciał po raz kolejny słyszeć z jej ust, wymówek i sformułowań typu „ będzie tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali.”
- Chciałbym wejść do jubilera - oświadczył i otworzył drzwi przed dziewczyną.
Kiedy Narcyza weszła do środka zdała sobie sprawę, że to jeden z najdroższych sklepów, w jakim kiedykolwiek była. O ile się nie myliła, wszystkie drobiazgi były francuskie.
- Co chcesz kupić? - zapytała rozglądając się po pięknych ozdobach ze złota.
- Myślałem o pierścionku - zaczął i wtedy zobaczył grymas na jej twarzy - ale naszyjnik będzie o wiele lepszy.
Sprzedawca pokazywał Lucjuszowi wiele ozdób, ale ten za każdym razem pytał Narcyzę o zdanie.
- Gdyby chodziło o mnie wybrałaby ten z niebieskim oczkiem, jest skromny i elegancki - powiedziała odwracają się.
- Nie… myślę, że ją ucieszy coś wykwintniejszego - odrzekł - wezmę ten - wskazał.
Narcyza nie została dłużej w sklepie, wyszła z niego, czekając na Lucjusza.
Kiedy Malfoy wyszedł, Narcyza spojrzał na niego.
- Możemy już wracać?
- Jesteś głodna? - zapytał wskazując na restaurację.
- Nie - powiedziała automatycznie.
- W takim razie możemy wracać - zaśmiał się.
W czasie drogi panowała dość napięta atmosfera. Narcyza nie chciał się odzywać. Lucjusz natomiast był zamyślony.
- Chciałaś poznać drugi argument - kontynuował.
- Już nie chcę - rzuciła i próbowała się uśmiechnąć, ale jej nie wyszło. - Ale… jak ona ma na imię? - zapytała kiedy zauważyła, że zbliżają się do zamku.
- Kto? - Lucjusz wyglądał na zaskoczonego pytaniem. Nie tylko pytaniem, ale i postawą Narcyzy, która cały czas go ignorowała.
- Ta dziewczyna, której to… kupiłeś - krzyknęła i przyśpieszyła.
- To dla mojej matki - odrzekł i stanął w miejscu.
Wtedy Narcyza odwróciła się i przeprosiła go swoim wzrokiem. Zrobiło jej się głupio, nie tylko dlatego, że rzucała w niego jakimiś oskarżeniami. Nawet nie wiedziała dlaczego to robi. Oni byli tylko znajomymi. Zabolało ją, że po raz kolejny cios dostała jej duma!
- Zobaczymy się w pociągu - krzyknął kiedy widział, że idzie w stronę dormitorium.
Lucjusz uśmiechnął się sam do siebie. Czuł, że tą rundę wygrał… a szal zwycięstwa przechyla się na jego korzyść.
http://www.youtube.com/watch?v=5XEk-uvb1c8&translated=1
Narcyza szybko znalazła się w pociągu. Usiadła do przedziału, jak na razie siedziała tam sama.. Miała nadzieję, że nikt nie zechce się do niej dołączyć.
- Tu wolne? - zapytał jakiś uczeń.
- Zajęte - odrzekła beznamiętnie, udając, że na kogoś czeka.
Ponownie usłyszała pukanie i znowu chciała krzyknąć. Tym razem powstrzymała się kiedy zauważyła Lucjusza.
- Mogę? - zapytał - co za pytanie… tu wolne.
Narcyza nie odpowiedziała na jego słowa. Usiadła i patrzyła w okno. Nie chciała go słuchać, nie miała na to najmniejszej ochoty.
- Coś nie tak? - Lucjusz postanowił się pierwszy odezwać.
- Twoja matka - zaczęła.
- Co z nią?
- Nie żyje! - krzyknęła i splotła ręce na piersi.
- Nie lubię o tym mówić - żachnął się Lucjusz siadając wygodniej na kanapie w przedziale.
- Ale powiedziałeś mi, że ma urodziny… dlaczego?
- Potraktuj to jako kiepski żart - mówił uśmiechając się do niej.
- Nie musiałeś mnie okłamywać… wolę gorzką prawdę - rzuciła nie patrząc na niego.
Wtedy Lucjusz przeniósł się. Już nie siedział naprzeciwko niej. Usiadł tuż obok. Narcyza czuła jego ciepło.
- Daj mi szansę - wyszeptał.
- Odejdź - powiedziała. - nie chcę tego słuchać.
- Dlaczego jesteś taka oziębła?
- I kto to mówi - rzuciła, odwracając wzrok.

http://www.youtube.com/watch?v=FP7-qkcVfeY
- Zasługujesz na miano Królowej Śniegu - mruknął.
- Co?! - krzyknęła.
- Nie słyszałeś… tak nazywają cię ci… których odrzuciłaś lub zignorowałaś - zaśmiał się gorzko.
- Też tak uważasz? - zapytała niecierpliwie.
- Może zmienię zdanie… wszystko zależy od ciebie.
- Czego chcesz?
- Nie mogę ci tego powiedzieć… daj mi szansę - nalegał dotykając jej ramienia.
- Opowiedz mi o tej dziewczynie… dla której kupiłeś TO - odrzekła i wskazała na jakieś pudełko w rękach Lucjusza.
- Po tym dasz mi szansę?
- Zobaczymy - zaśmiała się.
- Uczęszcza do Hogwartu, jest wysoka, ma duże, niebieskie oczy. Jest piękna i zjawiskowa. Czasami kiedy idę korytarzem próbuję na nią spojrzeć, ale większość czasu mnie ignoruje. Często słyszę jej głos, ale kiedy chcę z nią porozmawiać, nie ma na to ochoty. Chciałem ją przekonać do siebie, ale ona nie chce mnie znać. - mówił z nonszalancją i bez żadnych uczuć - prosiłem ją o szansę, ale Królowa Śniegu woli swoje towarzystwo, więc jeszcze mi nie odpowiedziała… stwierdziła, że lepiej będzie tak jakbyśmy się nigdy…
- Nie spotkali - szepnęła Narcyza - dlaczego mówisz o mnie, chciałam usłyszeć o dziewczynie, której chcesz to dać.
- Cały czas o niej mówię i nadal chcę, żebyś mi dała szansę - wyszeptał.
- Drugi argument - mruknęła.
- To dla ciebie - odrzekł i podał jej czarne pudełko.
Narcyza otworzyła je i zobaczyła, że zawartość jest inna. Lucjusz nie kupił łańcuszka, którego zamierzał... kupił ten, który podobał się Narcyzie.
Dziewczyna spojrzała na Malfoya. Jej wargi drgnęły delikatnie w górę.
- Ale… dlaczego? Nie ma żadnej okazji - stwierdziła.
- Nie codziennie kończy się szesnaście lat - wyszeptał - wszystkiego najlepszego.
- Mówiłeś o mnie, w drodze do Hogsmead? - zapytała.
Lucjusz uśmiechnął się.
- Cały czas mówię o tobie - powiedział i wziął Narcyzie łańcuszek. - Pozwolisz?
Dziewczyna skinęła głową, po czym Malfoy zapiął ozdobę na jej szyi. Black odchyliła się i spojrzała na niego.
- Dziękuję - odczytał z ruchu jej warg. Nie była w stanie odpowiedzieć tego na głos, jeszcze kilka godzin temu była wściekła, że z nim poszła.
- Daj mi sza…
- Drugi argument - zaczęła.
- Myślałem, że to… - kontynuował i wskazał na łańcuszek.
- Nie przekupisz mnie! - odrzekła - Nie jestem tania.
- Mówiłem o urodzinach - żachnął się.
- Dobrze… w takim razie trzeci!
- Chciałem ci kupić kwiatki, ale pomyślałem…
- Rośliny - wzdrygnęła się na samą myśl. - Trzeci…
- Spokojnie, nie wiem co wybrać - zaśmiał się, rozglądają się po pomieszczeniu, choć nikogo prócz nich tam nie było.
- Słucham?
- Mam tyle argumentów, nie wiem który wybrać - zastanawiał się, a Narcyza nie wiedziała kompletnie co ma robić. - Może to - szepnął.
- Słucham.
- Zamknij oczy - nakazał.
Narcyza zrobiła to co chciał. Czekała w ciszy i skupieniu, ale nic nie słyszała. Potem jakby świst i dalej nic. Otworzyła lekko oczy, ale Lucjusz kazał jej przymknąć powieki.
Wtedy poczuła, że zbliża się do jej twarzy. Musiał się nachylać nad jej ucho.
- Narcyza - wyszeptał tak cicho do jej ucha, że nawet dziewczyna ledwo to słyszała. Black poczuła dziwne uczucie na dźwięk swojego imienia. Automatycznie otworzyła oczy.
To był pierwszy raz kiedy Lucjusz nazwał ją po imieniu. Nigdy siebie nie wołali… ich imiona były dla nich… nie tyle wstydliwe, co owiane tajemnicą.
Narcyza uśmiechnęła się nieśmiale i dotknęła swojego łańcuszka.
- Lucjusz - szepnęła i spojrzała w jego oczy. Widziała, że on znowu się nad nią nachyla. Czuła dziwną i magiczną aurę między nimi. Przymknęła oczy i czekała na dalsze wydarzenia. Wiedziała, że jego twarz jest blisko i wtedy…
- Peron 9 i ¾, uczniów wysiadających w Londynie proszę o opuszczenie pociągu - zagrzmiał głos z głośników.
Black otworzyła oczy, nabrała powietrza do ust. Czuła, że Lucjusz jest rozczarowany. Wzięła swój kufer i zrzuciła na ziemię.
Szybko wysiadła, Lucjusz wyszedł zaraz za nią.
- Do zobaczenia w przyszłym roku - rzuciła Narcyza w stronę Lucjusza.
- Spotkamy się na ślubie Bellatrix! - krzyknął.
- Co? - warknęła zdenerwowana.
- Miałem ci nie mówić - zaśmiał się - zapomniałem.
- Zabiję ją! - krzyknęła w tym momencie kiedy podbiegła do niej mama.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chochlik
Przyszła pani Malfoy
PostWysłany: Wto 23:17, 25 Sty 2011 Powrót do góry
Przyszła pani Malfoy


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z sypialni Dracona (cii to tajemnica - jego rodzice o tym nie wiedzą!)

Rozdział po raz kolejny mi się podoba, ale to chyba było całkiem oczywiste, więc...

W każdym razie podoba mi się fragment, w którym Narcyza rozmawia z Andromedą. Naprawdę świetnie to opisałaś.
Strasznie lubię takie zagranie, że chłopak opowiada dziewczynie o niej samej, a ona tego nie odczytuje i na końcu pyta się o kim on mówi. Very Happy Trochę zamotałam, ale chyba wiesz, o co mi chodzi. Smile

I końcówka. Dziękuję Ci za nią, bo w końcu nie mam ochoty jej wykasować! Jest taka... fajna. Smile

Życzę duuużo weny i oczywiście czekam na kolejny rozdział!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Wto 23:24, 25 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dziękuję, bardzo dziękuję xD

Oczywiście, że wiem o co chodzi xD
No, ta końcówka, jest taka... jaka jest xD

Ale nie mogę obiecać, ze będę tak kończyć zawsze... xD
To nie w moim stylu, więc cieszmy się razem z nimi, póki możemy Very Happy
Ha... xD
Nie no żartuję tylko... na razie jest fajnie, zaczynają odkrywać co się z nimi dzieje, tylko czy to nie zawróci im w głowie?
Na to pytanie odpowiem z biegiem czasu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andromeda
Pani Voldzia
PostWysłany: Sob 20:05, 29 Sty 2011 Powrót do góry
Pani Voldzia


Dołączył: 04 Gru 2010

Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Rozdział cudny;) A zwłaszcza końcówka;D Ale to o tym jak się pokłóciła z Andy było rewelacyjne;D No jak zwykle świetny rozdział jak inne zresztąSmile Cóż mogę dodać weny:D

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Narcissa Malfoy
Administrator
PostWysłany: Sob 20:10, 29 Sty 2011 Powrót do góry


Dołączył: 03 Gru 2010

Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malfoy Manor, dokładnie ściana przy sypialni Dracona! Ah ... salon i winnica!

Dzięki Andy... myślałam, że ten fragment z Andy Ci się spodoba, Andy <3 Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SSLYTHERIN - DARK SIDE Strona Główna -> Twórczość fanowska / Czytelnia dłuższych opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare